47     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     Wstęp: Tekst rozwarcia



Tekst rozwarcia

Marcin " martin " Traczyk


Ostatnio się zastanawiałem z jakiego powodu kupowałem kiedyś moje ulubione pismo, które ubóstwiałem i czciłem. Dlaczego? Po co? W jakim celu? Chyba najprościej jest napisać, że do czytania. Niektórzy by powiedzieli, że dla płyt, ale akurat w moim ubóstwianym piśmie zawartość płyt była słaba. Co innego można zatem robić z pismem? Zapomnieliście już, tak, to wszystko przez ten internet. Masa obrazków, zmiana książek na komiksy, macdonaldyzacja. Ale naprowadzę Was, może pamiętacie to z dzieciństwa, może mówił Wam o tym kiedyś dziadek albo, jak ktoś ma to szczęście, pradziadek. Naprowadzę Was. Bierzesz pismo do rąk, idziesz do kibelka, rozpinasz spodnie, siadasz na tronie i... CZYTASZ!!!
Nie ukrywam, ten przykład nie będzie trafiał do wszystkich, ja sam preferuję czytanie w pozycji leżącej. Ważne jest jednak to, żeby przypomnieć Wam, że pismo jest do czytania, nie do oglądania, nie do grania, do czytania, bo taka jest jego idea. W skrajnych przypadkach można jeszcze takie pismo wąchać, o czym z resztą w naszym zinie piszemy i czego nie ukrywamy (tak, my też wąchaliśmy i nadal czasem lubimy sobie powąchać, chociaż dziś pisma nie pachną tak jak kiedyś :P). Wracając jednak do tematu, kto z Was pamięta, dlaczego kupował te dawne pisma? Dla klimatu, tak, czym jest jednak klimat, co go tworzy? Dokładnie, ludzie. Tym, co wtedy przyciągało nas do tych pism byli właśnie ludzie, autorzy znakomitych tekstów, których to wtedy ubóstwialiśmy. Dziś, kiedy na to patrzę, wydaje mi się to dziwne. Pisząc spoglądam w telewizor obok, w którym to mądra telewizja publiczna opowiada o kulcie jednostek. Coś w tym chyba jest skoro wielu z nas potrafiło kupować pismo tylko i wyłącznie dla redaktora X czy Y, a nie recenzji tej lub innej gry. Klimat pisma tworzą zatem ludzie, ich teksty, słowa, to co czytasz. Reszta staje się mniej ważna, bo liczy się tekst. Tak naprawdę brzmi to dziwnie w czasach, których to właśnie grafika i cała, szeroko rozumiana, forma są najważniejsze. Mówimy, że nas to nie dotyczy, że nas nadal obchodzi tekst, jednak kupujemy te pisma. Nie ma w tym o dziwo nic złego, ludzie którzy piszą, że powinniśmy olać te pisma piszą bzdury, bo tak właściwie to, które pisma powinny być przez nas olane? Wszystkie, bo wszystkie pisma kierują się rynkowa tendencją rozwoju formy, a nie treści. Żyjemy w niewątpliwie trudnych czasach, w których większość ludzi nie patrzy na tekst. Prawda jest jednak taka, że te czasy miną. W niedługim czasie masa cedeków nie będzie już potrzebna, a kolorowe obrazki z gier będą dostępne powszechnie i to w o wiele lepszej jakości w internecie (co po części już ma miejsce). To do internetu przeniesie się „forma” w pismach zostanie treść, ponieważ jedynym orężem, jakie będzie można użyć przeciwko internetowi będzie właśnie dobry tekst podany w papierowym, „pachnącym” piśmie. Nie łudźmy się jednak, że powrócą stare, klimatyczne pisma. Tak na pewno się nie stanie. Taka próba miała już miejsce i o mało nie zabiła jednej z wielkich legend. Nadejdą jednak nowe pisma, nowi ludzie, których znów będziemy mogli ubóstwiać, dla których będziemy znów z niecierpliwością wyczekiwać kolejnych numerów.
Jeśli dotarłeś aż tu to znaczy, że jesteś wytrwały i chcesz jednak wiedzieć,
co skłoniło tego porąbanego redaktora (dla mnie to wręcz pochlebstwo :P) do napisania takich filozoficznych bredni. Coś bowiem zmienia się na naszym rynku, powolutku, ale jednak. Oto bowiem pewna zaprzyjaźniona nam bydgoska redakcja w wielkim stylu powraca po kilkumiesięcznym niebycie, a pewna (od niedawna również nam zaprzyjaźniona) wrocławska redakcja rusza ze swoim nowym pismem pozbawionym jakichkolwiek cedeków. To już coś, myślę, że powinniśmy jednak nie tylko przyglądać się tym przedsięwzięciom, ale i w nich uczestniczyć. Prawda bowiem jest taka, że nic na tym rynku nie zmieni się bez naszego udziału, bez udziału czytelników, ponieważ „Pismo to redakcja i czytelnicy”.

***

Ehh, chciałoby się napisać, że to co przeczytaliście dotychczas w tym wstępniaku napisał ktoś z mocno wypalonym przez denaturat mózgiem, ale ponieważ to napisałem ja, a z tym denaturatem to poniekąd prawda, to pominę to :P
Mamy ostatni miesiąc tego roku, przed nami święta, prezenty i kolejne kilogramy nadwagi. Jest zatem czym się cieszyć, „don’t worry be happy” jak mawiał pewien znany Jamajczyk (człowiek z Jamajki – szczerze mówiąc to nie mam pojęcia jak to się odmienia). W tym jakże świątecznym nastroju (Mamo!!! Albo wyłączysz te kolędy albo zamorduję nasz CD-Player!!!) witam w kolejnym wydaniu KPwZ. Po dość długiej pierwszej części tego tekstu nie będę przedłużał tylko napiszę prosto z mostu. Jak zwykle warto przeczytać wszystkie teksty z działu, bo jak zwykle są tego warte.
Na dobre rozpoczęły już swój żywot stałe rubryki: Versus i Opowieści po Denaturacie. Oprócz tego mamy ciekawe opowiadanie pt. „Poszukiwanie niewydrukowanego”, jest to pierwsza część i mam nadzieję, że ta ciekawa formuła opowiadania przypadnie Wam do gustu. To oczywiście nie wszystkie teksty, a gdzieś po drodze świśnie Wam swoim mieczem piękna Uma, która stara się zabić Billa. Kolejne teksty zaserwujemy Wam dopiero za rok, więc to wydanie publicystycznego dodatku do SS-NG czytajcie bardzo uważnie ;) Do kolejnego przeczytania.

[AloneMan] O E-Zinach słow kilka
[Carnage] Idiotyzm Tepsy
[LooZ^] Czarne okulary wokół nas
[P. Romanowicz] Alfa i Omega

[KrystekK] Poszukiwania Niewydrukowanego

[martin & Veeroos] Epizod II

[Gonzo] Lara Croft vs Mona Sax

[Drizit] NŚGK
[Carnage] Wizyta na giełdzie elektronicznej

[Gonzo] Kill Bill vol. 1
[Drizit] Matrix Revolutions


47     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     Wstęp: Tekst otwarcia