51     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : Ręka Thrawna



WojciechKeiranSkitał



Miesiąc temu Pshemozz przedstawił Wam zdecydowanie najlepszą historię jaka rozegrała się w świecie Gwiezdnych Wojen, a do mnie przypadło zadanie napisanie czegoś o jej kontynuacji. Do Ręki Thrawna podchodziłem z dość dużym niepokojem, jak wiadomo dwa razy do tej samej rzeki wejść się nie da, a już po chwili czytania wiedziałem jedno – to stary dobry Timothy Zahn jakiego pamiętam z Trylogii Thrawna.



Cała historia, spisana na około tysiącu stron, zaczyna się dość spokojnie, autor pieczołowicie umieszcza figurki na szachownicy, by potem akcja nabrała tempa. W gruncie rzeczy początek jest nadzwyczaj niewinny jak na świat SW. W okolicach góry Tantiss, gdzie mieściła się skarbnica Imperatora Palpatine’a znaleziona zostaje datakarta. Jak się później okaże, jej zawartość wstrząśnie i tak już podzieloną Nową Republiką.
Jeśli już jesteśmy przy kwestiach świata przedstawionego to akcja toczy się niecałe dziesięć lat po zakończeniu kampanii ostatniego Wielkiego Admirała. Pierwszy rozdział na pozór zaczyna się podobnie do tego z Dziedzica Imperium. Imperialny Niszczyciel Chimera wykonuje kolejny rejs, tym razem jednak całą flotą dowodzi Gillad Pellaeon, który dorobił się już rangi Wielkiego Admirała. Imperium, a właściwie jego resztki, to teraz tylko kilka tysięcy planet skupionych wokół światów środka. Na dodatek Pellaeon musi teraz użerać się z wieloma moffami, którzy baczą tylko na swoje wpływy, a nie dobro Imperium.
Jak się wkrótce okazuje w Nowej Republice nie jest lepiej, Leia Organa opuściła stanowisko przewodniczącej Senatu, a brak wspólnego wroga powoduje rozprężenie i anarchię. Na dodatek odnaleziona zostaje wspomniana wyżej datakarta, a na niej cała prawda o zagładzie Camis. Wszystko to grozi wybuchem wojny domowej, a na dodatek pojawiają się pogłoski o powrocie Wielkiego Admirała Thrawna.
To o czym na razie powiedziałem to tylko przedsmak nadchodzących wydarzeń. Pojawiają się pojazdy tajemniczej konstrukcji, nadające dziwne sygnały. Ich tropem wyruszają Luke Skywalker i Mara Jade. Trafiają do Odległych Rubieży, prawie na styku Nieznanych Terytoriów i odkrywają kamienną budowlę o dziwnej konstrukcji.
W Imperium pojawia się kilka frakcji, jedna działająca otwarcie zamierza doprowadzić do rozejmu z Republiką, druga natomiast ma kilka asów w rękawie, a są nimi: moff, taktyk oraz aktor. Autor z mistrzowską wręcz precyzją łączy wszystkie te wspomniane wątki, a wspomniałem tylko o tych ważniejszych, gdyż znajdzie się też wiele innych.
Streszczanie tutaj fabuły nie ma większego sensu i pozbawiłoby czytelników niespodzianek, wspomnę zatem jeszcze o powrocie kilku starych znajomych, tak lubianych przez Zahna jak na przykład przemytnik Tallon Karrde, który dzisiaj jest dość statecznym biznesmanem.
W całej książce jak to w SW bywa znajdzie się miejsce dla kilku epickich bitew, te opisane są szczegółowo, widać wyraźnie że autor powieści zna się na wojskowości i potrafi sprawnie kierować nieistniejącymi przecież w realnym świecie jednostkami.
Również atmosfera wykreowana w tym świecie jest bardzo dobra, towarzyszy nam uczucie niepewności, charakteryzujące twórczość pisarzy dobrej próby, a takim Zahn niewątpliwie jest. Z ciekawością obserwujemy dalszy ciąg fabuły i zastanawiamy się nad znaczeniem legendy o tym jakoby Thrawn miał powrócić po dziesięciu latach od swego upadku.
Fanów serii nie muszę chyba bardziej zachęcać do zapoznania się z dylogią Ręka Thrawna, natomiast tym którzy nie mieli jeszcze styczności z książkami w świecie SW, lub co gorsza czytali coś słabego powiem jedno: wydano wiele naprawdę fatalnych książek, sztampowych, nudnych bądź po prostu bez ikry, ale jeśli jesteś fanem SW to cykl o Thrawnie przeczytać musisz, te książki podobają się nawet ludziom, których stosunek do SW jest mocno umiarkowany, by nie powiedzieć negatywny.


51     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : Reka Thrawna