34     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : Ergal cz. 3


Radosław "Kaeddar" Szwugier


Zauważyłem, że przez cały czas kardynał Vereccano przyglądał mi się bardzo uważnie... Gestem wskazał ojcowi Morganowi, by do niego podszedł. Mnich nachylił się nad tronem. Kardynał szepnął mu parę słów do ucha. Generał w tym czasie wrócił na miejsce a do mównicy podszedł ojciec Morgan. Zmierzył nas dokładnie wzrokiem, odchrząknął i rzekł:
- Hmm... Chyba lepiej będzie, jeśli oprowadzę was po klasztorze a po drodze wszystko wyjaśnię. - mnich, choć mizernej postury, miał głos niski i donośny. - Za pozwoleniem Jego Ekscelencji, oczywiście. - tu obrócił się do kardynała i schylił lekko głowę, Vereccano odpowiedział mu tym samym. - więc chodźcie za mną, chłopcy.
Z blanek klasztoru było widać panoramę całego Ignen. Słońce było wysoko i mocno świeciło. Całe miasto było wspaniale oświetlone, a zamek królewski, zbudowany z białego kamienia, wydawał się świecić własnym światłem. Konstrukcja zamku królewskiego była lekka i delikatna, jakby z papieru albo puchu. Zamek miał trzy strzeliste, smukłe wieże nakryte błękitną dachówką. Na wschodzie szeroki Kabar powoli toczył swe wody lśniące złotem, szkarłatem i błękitem. Po rzece pływało kilka łódeczek rybackich, mała galera zawijała do portu. Na polach po drugiej stronie rzeki pracowali chłopi. Wszystkie uliczki, place i rynki miasta były zapchane tłumami ludzi. Nie myślałem, że Ignen jest aż takie wielkie!
- Jutro zaczynamy lekcje pisania i czytania. - powiedział ojciec Morgan zdejmując kaptur habitu. - W alfabecie agdiońskim, oczywiście. Do tego pan Werwiusz będzie was uczył musztry. Za jakieś sześć księżyców weźmiemy się za studiowanie ksiąg i lekcje dobrego zachowania. Nauka walki dopiero za rok. Potem, jeśli zechcecie, możecie podjąć naukę innych alfabetów albo czarów. Teraz postaram się rozjaśnić wam historię powstania Zakonu. Wszyscy skupiliśmy wzrok na mnichu.
- Chyba każdy z was słyszał o Gwendalu zwanym Światłym? W każdym razie, jest on uznawany za założyciela Zakonu Paladynów. W roku 643 zasłynął on na wojnie z Nordami jako odważny rycerz i roztropny dowódca. Dziś możemy go postawić jako wzór cnót, które każdy z was winien posiadać. Gdy wojna zakończyła się, Gwendal miał wizję, w której Kristos nakazał mu pokazywać młodym drogę do Światłości. Rycerz szukał wielu sposobów, by dobrze wypełnić to zadanie... Przed wojną z Nordami, na naradzie w zamku królewskim zgromadziło się dwunastu generałów armii Sequartu. Byli to: sam król Artur, Gorwenal- dowódca Fortecy Północnego Wichru, Gerhard Mocny, Gotfryd z Sarten, Meneviel Erieńczyk, Zawichost zwany Góralem, Perynis Waleczny, Denoalen Wędrowiec, Gwendal Założyciel oraz kilku rycerzy, którzy swych imion nie zdradzali z powodu ślubów. Od liczby ich, dwanaście, zostali oni nazwani paladynami. Gdy Gwendal opowiedział im o swoim widzeniu ci wpadli na pomysł, by założyć szkołę dla rycerzy.
Nie miała to być jednak normalna szkoła. Rycerze szkoleni tam, mieli być jakby zakonnikami. Musieli być waleczni, ale i miłosierni, odważni i wierni, silni zarówno ciałem jak i duchem. Mieli być Obrońcami Kościoła, Rycerzami Światła - Paladynami...
Ta opowieść wzbudziła we mnie nowego ducha, wstąpiła we mnie nowa ochota do podjęcia nauki. Wyobraziłem sobie siebie w lśniącej zbroi, z mieczem w ręku. Demony i nieumarlaki kładły się pod moimi ciosami... Na krucjatach zdobyłbym sławę i bogactwo... Moje marzenia przerwał ojciec Morgan - Teraz przejdźmy do sali, gdzie będziecie się uczyć pisać. I nie zapomnijcie wziąć tabliczek i kredy ze swoich cel.

***

- Alfabet agdioński jest dziś używany w wielu krajach. W Gev Geving, w Raanie, w Sklavinii, czy też u nas, w Sequarcie. Składa się z dwudziestu pięciu liter, które oznaczają każdą głoskę.
Mnich podszedł do tablicy i narysował literę.
- Teraz ujmijcie kredę w prawą rękę i narysujcie ten znak na waszych tabliczkach. - rzekł ojciec Morgan - Nie trzymajcie kredy pięścią! Ujmijcie ją między kciuk, a palec wskazujący i podeprzyjcie palcem środkowym. Zacznijcie najpierw rysować pionową kreskę od dołu do góry, a potem, nie odrywając kredy narysujcie drugą kreskę.
Kiedyś rodzice pokazywali mi jak się pisze, więc narysowałem swoją literę i rozejrzałem się po klasie. Godeborr już dawno swój znak narysował i patrzył się teraz w okno. Jego litera była idealna! Widać było, że nie pisze pierwszy raz. Tomasz radził sobie całkiem nieźle, czego nie można było powiedzieć o Merry’m i pozostałych. Ojciec całe pół godziny poprawiał ich, tłumaczył. Dopiero potem pokazał nam kolejne litery.
Na lekcjach pisania czuliśmy się dobrze. Były to miłe przerwy w zajęciach z prefektem Werwiuszem.
Bieg, przewrót na małej kupce siana, znów bieg, następny przewrót, bieg na czworakach i rózga na plecach
- Szybciej! - wrzasnął prefekt - Wracaj i biegnij jeszcze raz!
Dłonie miałem całe pokaleczone, plecy piekły od razów brzozową gałązką. Całą "ścieżkę" przebiegłem dobre kilkadziesiąt razy. W głowie mi się kręciło a w płucach brakowało powietrza.
- Szybciej, mówiłem! - wydarł się znowu Werwiusz
Starałem się dobrze wypełniać zadania i zachowywać się z dumą. Tym razem, gdy zacząłem biec potknąłem się i przewróciłem. Już prawie czułem rózgę na plecach. Prefekt podszedł do mnie.
- Tobie chyba już wystarczy. - powiedział całkiem spokojnym głosem - Skocz do strażników przy bramie i powiedz, że wzywam Denevara. Potem możesz wracać do celi.


34     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : Ergal cz. 3