33     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : Zaginione, zapomniane



Jacek "AloneMan" Marciniak


"Czas utracony nigdy się nie wróci"
1620, G. Knapski

Chyba wszyscy wiemy, jak działa mechanizm grania w gry komputerowe. Najpierw trzeba sobie "załatwić" dany program (nie piszę "kupić", bo akurat sposób zdobycia tytułu nie jest tu istotny), a potem go uruchomić. Następnie następuje określony czas zabawy - od 5 minut do wielu miesięcy. Wszystko zależy od tego jak dobry jest ten produkt i jak długo potrafi utrzymać przy monitorze. Prędzej czy później, każda gra jednak się nudzi. Wówczas pojawia się inna, a ta poprzednia zaczyna okres wegetacji na dysku twardym. Jest oczywiście uruchamiana raz na jakiś czas, ale nie tak często jak dawniej. Aż w końcu, w pewnym momencie, użytkownik ją kasuje, gdyż potrzebuje miejsca na coś innego. Tak jest dzisiaj i tak było dawniej, tyle że wówczas czyszczono nie dyski twarde, a dyskietki oraz kasety. Sytuacja ta nie występuje zresztą tylko w przemyśle komputerowym - weźmy np. kolekcje muzyczne czy filmowe. Każdy co jakiś czas nagrywa film z telewizji, który w późniejszym czasie zastępowany jest innym itd. Jednak kasety czy płyty mogą się same zniszczyć, bez świadomego udziału ich właściciela. Ileż to razy narzekamy na rysy powstałe na płytach CD, skutecznie psujące radość ze słuchania muzyki. Jednak w takiej sytuacji bez problemu można udać się do sklepu i zakupić nowy egzemplarz, niezależnie od tego czy chodzi nam o album sprzed 30 lat czy najnowszy przebój. Nawet jeśli nie będą go mieli na miejscu, to zaoferują możliwość sprowadzenia w ciągu kilku dni. Zadbano bowiem o to, aby pierwsze nagrania Presleya czy Beatlesów były łatwo dostępne. Podobnie jak dzieła wielkich pisarzy np. Sienkiewicza, Prusa itd. Jeśli chodzi o bliższą nam dziedzinę tj. gry komputerowe, to również postarano się aby można było łatwo zdobyć stare tytuły. Niestety, zrobiono to zdecydowanie za późno, a w dodatku nie dokonali tego ludzie, którym chyba powinno na tym najbardziej zależeć...
Gry komputerowe powstają już, choć może niektórym trudno to sobie wyobrazić, już od ponad 25 lat. Pierwsze tytuły istniały jeszcze w czasach, kiedy nie było pojęcia "komputera osobistego". Jak wiadomo, pierwsze Commodore 64 czy ZX Spectrum wprowadzono do sprzedaży w 1982 roku, jednak gry na te maszyny istniały wcześniej np. pierwsze przygodówka Scotta Adams’a została stworzona trzy lata przed wypuszczeniem "komody" na rynek. Z każdym rokiem gier powstawało coraz więcej i posiadały one coraz lepszą oprawę audio-wizualną. Zrozumiałe jest więc to, że ludzie grali w nowe tytuły, a o starych zapominali, po pewnym czasie kompletnie je usuwając ze swoich zbiorów. Jednak dzisiaj, po 15-20 latach, wiele osób pragnie powrócić do gier ze swojej młodości. Internet i doskonale rozwinięta gałąź stron o emulacji, daje takie właśnie możliwości. Gdy ktoś poczuje chęć poznania na nowo RIVER RAID, PRINCE OF PERSIA czy PIRATES, to wystarczy połączyć się z siecią i po paru minutach poszukiwań, można delektować się tymi hitami sprzed lat. Rzeczywiście, znalezienie dawnych przebojów zazwyczaj nie wymaga od szukającego wielkiego wysiłku. Kłopoty mogą się zacząć dopiero wtedy, gdy ktoś zapragnie zagrać w mniej znane gry. Wówczas będzie on musiał szukać trochę dłużej, a możliwe, że w ogóle nie znajdzie poszukiwanego programu. Pasjonaci starych gier i emulacji, zwykli mówić o takich tytułach "rare" (rzadkie).
Jak wspomniałem, ratowanie starych tytułów rozpoczęło się za późno i wiele z nich przepadło chyba na zawsze. W mrokach dziejów giną zarówno programy bardzo stare, jak i te z pierwszej połowy lat 90-tych. Wystarczy choćby wspomnieć MYSTERY HOUSE czyli pierwszą grę legendarnej Sierry.
Nie spotkałem się dotąd z jej działającą wersją, a jedyne co widziałem to parę obrazków. Podobnie rzecz ma się z wieloma innymi grami, zarówno produktami komercyjnymi, jak i tworami ambitnych amatorów. Oczywiście więcej zaginionych gier znajduje się w tej drugiej kategorii, a to z powodu mniejszej popularności tego rodzaju oprogramowania. Napisałem również, że ratowaniem starych gier nie zajęli się ludzie, którym powinno na tym zależeć. Miałem tu na myśli oczywiście producentów i twórców gier. Rozumiem, że prywatni użytkownicy mogli raz po raz robić czystkę w swoich kolekcjach, ale sami programiści? Aż dziw bierze, że działające do dzisiaj firmy, nie posiadają oryginalnych egzemplarzy swoich pierwszych gier. Dziwię się też twórcom, którzy nie zadbali o to, aby posiadać stworzone przez siebie programy. Wiadomo, że wypadki chodzą po ludziach i dyskietki mogły się połamać, na dyski twarde mógł wkraść się wirus itp. Jednak w dalszym ciągu trudno mi zrozumieć jak można było tak zlekceważyć problem. Ktoś mógłby spytać czy proceder ściągania z sieci starych gier jest legalny? Oczywiście, że nie, ale jest to jedyny sposób na ich zdobycie. Oficjalnie prawa autorów wygasają po 50 latach od wydania produktu, a więc legalne kopiowanie np. DOOM’A (rocznik 1993) będzie możliwe w 2043 roku. Jest to co najwyżej śmieszne, bo na tak superszybkich komputerach, jakie prawdopodobnie będą wówczas w użyciu, ta gra w ogóle się nie uruchomi. Podobnie jak tysiące innych. A producenci i tak nie korzystają z tych praw autorskich, czego dowodem może być brak sprzedaży starych gier. Próżno szukać w sklepach pierwszych wersji SIM CITY czy POLICE QUEST, a nawet nowszych gier typu TOMB RAIDER, FIFA 98 itd. Właśnie takie produkty określa się mianem "abandonware" (porzucone / zapomniane oprogramowanie). Jakże to trafna nazwa - nawet twórcy tych tytułów o nich zapomnieli! Tak więc gdyby ktoś chciał legalnie zagrać w jedną ze starszych gier to ma marne szanse, gdyż często nie figurują one nawet na oficjalnych stronach internetowych producentów. Firmy istniejące już wiele lat, nie umieszczają na swoich witrynach nawet wzmianki o pierwszych produkcjach. Z pomocą graczom przychodzą więc inne strony WWW, zajmujące się właśnie starymi grami. Można na nich znaleźć informację nt. przebojów sprzed lat i bez problemów je ściągnąć.
Być może ktoś czytając moje wypociny pomyśli sobie "po co mi te stare gry?! Mam przecież nową, trójwymiarową strzelaninę i nie potrzebuję wracać do wielkich pikseli". Tak właśnie myślano dawniej i bez żalu pozbywano się gier, które dawały wcześniej tyle zabawy. Jednak na każdego przychodzi taki czas, że nowe gry już go nie bawią, że czuje iż wszystko już widział. Po paru latach spędzonych nad grami wszyscy zaczną odczuwać uczucie nostalgii i powrócą do tych pierwszych gier. I wtedy podziękują tym, którzy ocalili je od zapomnienia. Pełnię szczęścia może dać dopiero zagranie w daną grę, a nie oglądanie zdjęć i czytanie starych recenzji. Mogę tu przytoczyć ciekawy przykład. Otóż czytałem kiedyś o żurawiach w Japonii. Od wieków są one w tym kraju ważnym symbolem, niemal świętością. Jednak w ostatnich latach ich liczba znacznie zmalała i prawie nikt się tym nie przejął. Zapytano później jakiegoś człowieka, co planuje się zrobić w tej sprawie, a on odpowiedział coś w stylu "Rzeczywiście, żurawie giną. Ale tak w ogóle po co nam one? Mamy ich zdjęcia i to nam powinno wystarczać". I na tym chyba zakończę ten felieton.


33     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : Zaginione, zapomniane