CIA - Only Online - Afery OGame
SS-NG #35 pożegnalny 2005
42






Przemysław "Pshemozz" Zawada
    Wszystko zaczęło się tak pięknie. Któregoś razu niejaki „waste”, administrator forum PPK (link na górze) przywalił nowy temat, pod jakże dobrze znanym tytułem „oGame”. Co w nim było, długi czas nie wiedziałem, aż w końcu pewnego słonecznego dnia z nudów zajrzałem tam i dowiedziałem się, że istnieje gra właśnie pod takim tytułem. Powodowany dalszą ciekawością zarejestrowałem się i... bach! To był koniec spokojnego życia i początek zaciętych zmagań międzygwiezdnych. Szybko podrzuciłem odpowiednie linki kilku osobom, kolejne osoby podrzuciły kolejnym i już w krótkim czasie zebrała się dość pokaźna grupa osób, które postanowiły wspólnie ze sobą pograć i wspólnie się zabawić. Nasz wybór padł na Uniwersum 15 (w skrócie Uni15), jako, że akurat wtedy było najświeższym uni. Byliśmy więc zgraną paczką znajomych, którzy po prostu dobrze się bawili bez żadnych oszustw, krętactw ani tym podobnych pomysłów. Wszystko skończyło się, gdy operatorzy tej znakomitej gry całkowicie zniszczyli całą rozgrywkę.
Niniejszym tekstem chciałbym poruszyć problem, jaki ma miejsce w nagminnych ilościach właśnie we wspomnianej grze. Dlaczego właśnie ta gra? Chociażby z racji tego, że gra w nią mnóstwo osób, spędzających nad nią często wiele godzin w ciągu dnia i w nocy, starając się osiągnąć sukces i wynieść się na szczyt listy najlepszych graczy. Sam po sobie wiem, jak ta gra jest wciągająca i ile czasu nad nią można spędzić, a z ręką na sercu można przyznać, że w Polsce osiągnęła ona niesamowitą popularność.

Dla niewtajemniczonych wyjaśnię może najpierw, na czym gra polega (więcej informacji w SS-NG #33, gdzie swoją recenzję gry napisał uczestniczący również w tym procederze Ascot). Rzecz dzieje się we wszechświatach, każdy z nich składa się z dziewięciu galaktyk, jest oddzielny i w żaden sposób nie połączony z pozostałymi. W Polsce już tych wszechświatów jest dość sporo, w sumie 31 Uniwersów. Jedna osoba może grać na wszystkich UNI ale nie może mieć na jednym więcej niż jednego konta, co jest chyba zrozumiałe. Każdy gracz na starcie do swojej dyspozycji dostaje jedną planetę, którą może sobie swobodnie rozbudowywać o przeróżne kopalnie, elektrownie, laboratoria, stocznie i tym podobne wynalazki. Nie brakuje również obrony i co najważniejsze, różnej klasy myśliwców i okrętów, za pomocą których można prowadzić walki z innymi graczami. Bo to właśnie walka jest najważniejszym elementem gry z dwóch powodów. Atakując kogoś i wygrywając można zagarnąć surowce, jakie ma na planecie, ale w późniejszym etapie bardziej od surowców na planecie liczy się... czyjaś flota, która po zniszczeniu nie znika tylko w postaci ogromnych ilości szczątków krąży na orbicie, gdzie wydarzyła się bitwa. Szczątki te po odzyskaniu są przeważnie wielokrotnie większe niż surowce zgromadzone na planetach, dlatego tysiące ludzi w Polsce siedzi przed monitorami w pogoni za flotami innych, gdyż zezłomowanie ich oznacza bardzo wiele profitów dla wygranego.

Powyższy skrót zasad gry dla tych, którzy już grają jest oczywisty i jasny jak słońce, zamieściłem go tu bardziej dla tych, którzy nie słyszeli / nie wiedzieli / nie grali / nie zobaczyli.

Wróćmy jednak do głównego wątku tego tekstu.
Tak więc na UNI15 rozpoczęły się nasze działania i muszę przyznać, nie bez dumy, że jak na nowicjuszy poszło nam naprawdę dobrze i po jakimś czasie nasz sojusz F_PPK stał się jednym z silniejszych na całym UNI, ale po kilku miesiącach rozpoczęła się masakra. I to nie w wykonaniu innych graczy, którzy by nas tam niszczyli. Większość z nas spotkało to, czego się nikt nie spodziewał.

Zanim zacznę o tym, chciałbym jeszcze wyjaśnić tylko niewtajemniczonym, kim są GO. Otóż GO to operator gry, który ma za zadanie pilnować, aby gracze nie oszukiwali, nie obrażali, przestrzegali zasad i tym podobne. Jednocześnie GO nie może być graczem na UNI, na którym jest jednocześnie operatorem aby oczywiście nie wykorzystywał swojego stanowiska w celu wiadomym. Natomiast nie ma przeszkód, aby GO mógł sobie grać na innych UNI, na których władzy już nie ma.
Aby nie było im za łatwo, nad GO czuwa SGO, czyli postać nadrzędna, pilnująca aby GO również przestrzegali zasad, czyli coś można by rzecz w rodzaju sądu apelacyjnego, do którego można się zgłaszać w przypadku, jeśli GO z czymś nawali.
Tryb wyboru na GO jest prosty, może nim zostać każdy, kto zgłosi swoją kandydaturę, ładnie ją uzasadni i będzie miał oczywiście czystą kartotekę.
Czyli wszystko ładnie i pięknie.
A jak to działa w praktyce? Beznadziejnie. Jak w każdym skomplikowanym systemie najsłabszym ogniwem jest tu człowiek.

Przejdę już teraz zatem poszczególnych wydarzeń i zacznę od siebie, albowiem mój osobisty przypadek był tu najbardziej „soft”. Osoby, które nie grały nigdy w oGame zapewne mogą mieć teraz problemy ze zrozumieniem, z góry ostrzegam.
A więc grałem już 5 miesięcy, często siedząc po nocach i dłubiąc w moich planetach bądź polując na jakichś przybyszów (pozdrowienia dla Keramaka z AllStars), a moja punktacja zbliżyła się już do 100 tys. punktów, w samych statystykach wylądowałem już na 103 miejscu na ponad 8 tys graczy, co było wynikiem dobrym i utrzymującym tendencję wzrostową. Któregoś dnia stwierdziłem, że bardzo pilnie potrzebuję sobie wybudować na jednej z planet fabrykę nanitów na pierwszym poziomie, co kosztuje odpowiednio 1 mln metalu, 500 tys. kryształu i 100 tys. deuteru. Z racji tego, że poczyniłem tego dnia sporo inwestycji, takiej ilości surowca na moich planetach za bardzo znaleźć nie mogłem, więc poprosiłem członków sojuszu o pomoc. W zamian za metal oferowałem inne surowce.
Na mój apel odpowiedziały dwie osoby, obie miały zresztą ode mnie mniej punktów. Od jednej dostałem 200 tys. metalu, od drugiej 400tys. metalu. Zobowiązałem się odesłać jak najszybciej zapłatę w innych surowcach. Kiedy już transporty od sojuszników doleciały i uzbierałem wszystko w jednym miejscu, okazało się, że metalu mam nadmiar i to duży bo 400tys. Więc zainwestowałem w fabrykę nanitów, a pozostały metal odesłałem z powrotem sojusznikom, do obu po 200 tys. tak, że zostały mi do zwrócenia tylko kolejne 200 tys. do osoby, która przysłała mi 400 tys. Nie mogłem zapłacić w czymś innym, bo zarówno z kryształem jak i z deuterem miałem w tym momencie deficyt, toteż powiedziałem znajomemu, że metal odeślę dnia następnego jak już sobie uzbieram z własnych kopalni (albo jak kogoś sfarmię).
Teraz zrobię małą dygresję i niezorientowanym czytelnikom wyjaśnię, co to jest push. Otóż jest to taka sytuacja, kiedy słabszy punktowo gracz wspiera silniejszego surowcami bez żadnej wymiany handlowej ani żadnego odwdzięczenia się. Za push grozi kara pod postacią bana. Koniec dygresji.
Następnego dnia z racji małego urwania głowy zapomniałem o zobowiązaniu, kolega zresztą też (scaar, pozdrowienia). Minął tydzień i nagle, chcąc wejść na swoje konto dostałem komunikat, że moje konto zostało zablokowane do 2033 roku. Po więcej informacji zajrzałem do pręgierzy na forum, gdzie okazało się, że razem ze scaarem dostaliśmy bana od GO Adamanto właśnie za push. Skąd zresztą wymyślił on bana do 2033 roku, kiedy standardowo przysługuje na rok? Nie wiem, być może jakieś kompleksy, ale to mało ważne. Zauważyłem, że obok powodu bana była adnotacja "do wyjaśnienia. Na początku miałem wogóle problemy ze skojarzeniem sobie, za co mógłby być ten ban, ale w końcu mi scaar przypomniał, toteż napisałem do Adamanto mejla, w którym wszystko po kolei wyjaśniłem, że dostałem tyle i tyle, odesłałem tyle i tyle, że reszty po prostu najzwyczajniej w świecie zapomniałem odesłać i że zobowiązuję się odesłać koledze 2x więcej niż powinenem wcześniej, żeby zadośćuczynić „grzechowi”. Zaznaczam, że był to pierwszy przypadek, kiedy coś zawaliłem, przyznaję się, z własnego zapominalstwa.
Cóż. Sprawa teoretycznie prosta i wyjaśniona i nie powinno być problemów, co zresztą potwierdzały osoby, które na innych UNI miały podobne przypadki i były odbanowywane przez GO po wyjaśnieniu.
Jednak jak muszę stwierdzić, GO Adamanto nie dorósł do tak odpowiedzialnego zadania, jakim jest bycie operatorem gry, gdyż stwierdził, że to był po prostu push i konta ani mi, ani scaarowi nie odblokuje, dzięki czemu 5 miesięcy mojego klikania, spędzonych wielu długich nocy przed monitorem poszło po prostu w przysłowiową cholerę. Wysyłanie mejli i apelacji nic nie dało, wszechwładny GO swojej decyzji nie zmienił.

To był pierwszy przypadek. Jak wspomniałem wcześniej, najbardziej softowy i jeszcze do przełknięcia. Ale Adamanto jeszcze się kilka razy u nas pojawi. Chociażby w równie lekkim przypadku, ukazującym idealnie sposób pracy tego GO. Otóż znajomy z tego samego sojuszu wysłał niedawno całkiem sporo surowców znajomemu, który miał od niego mniej więcej dwa razy mniej punktów. Czyli zasada pushu nie ma w takim przypadku miejsca. Jakieś dwa tygodnie potem wysyłający stracił swoją flotę, a co za tym idzie, również stracił dużo punktów, na tyle dużo, że po walce miał ich mniej niż osoba, której wcześniej surowce wysłał. Jakież było jego zdziwienie, kiedy po trzech tygodniach od wymiany surowców obaj dostali bana za push (oczywiście do 2033 roku), z czego pushującym był oczywiście ten kto surowce wysyłał. Banującym był nie kto inny jak niejaki Adamanto, który nawet nie wysilił się sprawdzić, kiedy transakcja miała miejsce. Zresztą sam ban trzy tygodnie po wydarzeniu świadczy albo o refleksie GO albo o jego uporze w znalezieniu „haka” na siłę. W tym jednak przypadku po interwencji mejlowej obaj gracze zostali odbanowani.

Przejdę jednak do trochę mocniejszych zarzutów.
Kolejny członek naszego sojuszu, Victor, dostał dawno temu bana za push od GO Thanatosa, który jak się okazało, był uzasadniony choć nie był uczyniony specjalnie (po prostu przy częstej wymianie chłopaki się pogubili, co który któremu ile jeszcze wisi). Victor się nie zraził i założył nowe konto.
Szczęściem dla niego, jeden z naszych stwierdził, że gra go już nudzi i odda konto w dobre ręce, toteż Victor je przejął, a swoje konto stare zostawił w niebycie. Aby się nie narazić na bana za multikonto, wysłał mejla do GO z informacją, że tego konta już nie używa, a przejmuje kolejne. I wszystko było ok aż pewnego razu...

Pewnego razu Victor wysłał dużą flotę do ataku do innej galaktyki. Jego flota dotarła na miejsce i wg raportu wojennego, zniszczyła obrońcy całą flotę (ponad 200OW i kilkaset sond szpiegowskich) Dwie godziny później dostał bana za... multikonto.
Kto dał bana? Oczywiście, że Adamanto. Za co? Nie wiadomo. Na pewno nie za to konto, które założył, zanim przejął nowe. Nasz GO jakoś zawsze zapomina w pręgierzach przy banowaniu za multi wpisać, które konta z jakimi były „na jednym IP” a wśród tych, które zostały zabanowane w tym czasie nie było żadnego konta, z którym Victor mógł mieć cokolwiek wspólnego. Jest moim dobrym znajomym i jestem na 100% pewny, że drugiego konta nie miał. Co dziwniejsze, po spojrzeniu na statystyki okazało się, że gracz, który został zaatakowany i zniszczony... nic nie stracił. Tak jakby nic się nie wydarzyło. Co więcej, inny członek sojuszu po walce wysłał swoje sondy i zobaczył, że obrońca wciąż ma swoją flotę w całości... . Można by to uznać za mocnego buga, ale co w tym wszystkim robił ban?
Oczywiście mejl wysłany do GO pozostał bez odpowiedzi, ale co najgorsze, mejl wysłany do SGO również pozostał kompletnie bez echa.

W ten sposób kolejny gracz po długiej grze skończył swoją działalność bo tak chciał operator. Nieznane dla nas są powody tego bana, można się tylko domyślać, że być może poskarżył się gracz, którego Victor atakował, ja osobiście innego wyjaśnienia nie widzę.

No dobra, kolejny przypadek za nami, teraz kolejny, najważniejszy, ale zanim przejdę do konkretów znów należy się kilka słów wstępu.
Kolejny raz bohaterem jest członek mojego sojuszu znany już z drugiego opisanego przeze mnie przypadku. Ta sytuacja miała miejsce jeszcze wcześniej, niż wszystkie wspomniane przeze mnie do tej pory. Otóż wspomniana osoba założyła sobie w jednej z dalszych galaktyk 7 kolonii, czyli razem z matką było to 8 planet. Nie problem znaleźć planetę-matkę jakiegoś gracza, gdyż namiary tej planety są ogólnodostępne w wyszukiwarce. Większym problemem jest znalezienie kolonii gracza, gdyż wtedy trzeba przeszukiwać ręcznie albo próbować się dowiedzieć od kogoś. Jednak wszystkie 7 kolonii stało obok siebie i jeszcze nigdy nie były do tej pory przez nikogo skanowane, tym bardziej, że galaktyka była naprawdę opustoszała we wszystkie strony. Na jednej z tych koloni była zebrana flota, razem koło kilkuset OW, co było siłą na te czasy dość dużą.
Nagle, w którymś momencie gracz ten dostał bana. Tym razem za bash, więc krótkoterminowy, bo raptem na 24 godziny, jego jedyną wadą jest to, że gracza zablokowanego za bash mogą atakować inni gracze. Sam ban za bash był kompletnie z kosmosu, bo za wielokrotne ataki na jedną planetę gracza w ciągu 24 godzin, które to ataki nie miały miejsca. kto zablokował? Czy muszę się powtarzać, że Adamanto? Oczywiście, że on. I podobno bash był za atakowanie gracza z sojuszu AllStars o nicku Qbas (jeśli dobrze pamiętam pisownię). Wszystko fajnie, tylko, że tego gracza osoba zablokowana nigdy nie zaatakowała z dwóch powodów. Po pierwsze, był oddalony z planetami o kilka galaktyk, a po drugie, w rankingach był o wiele wyżej i był mocniejszy. Co jak co, ale samobójcą tutaj nikt nie był. Juz pierwszy atak zakończyłby się całkowitym zniszczeniem floty atakującej.
Oczywiście mejl do Adamanto poszedł, ale ten dziwnym trafem nie był w stanie odszukać dokładnej przyczyny nałożenia bana i poradził graczowi, aby sam poszukał sobie w raportach, czy atakował kogoś ponad 3 razy w ciągu doby. Ci, co grają i nie mają komercyjnej wersji interfejsu gry „Komandor” wiedzą, że jest to niemożliwe, bo po 24 godzinach raporty znikają i już nie można ich odzyskać więc nie wiem, jakim cudem można przejrzeć raporty, skoro właśnie na te 24 godziny dostało się bana. Nawet jeśli by ban nie został nałożony, to nie byłoby czego szukać, bo żadnych raportów nie było, gdyż flota stała zaparkowana na planecie od wielu godzin.
Ale to jeszcze nie wszystko.
Kilkanaście minut po tym, jak został przyznany ban, jedną z kolonii zablokowanego gracza odwiedziły sondy szpiegowskie, pochodzące od gracza o nicku FreeMartin z sojuszu AllStars. Gracze z UNI15 doskonale znają tego gracza, gdyż od dawna jest on najwyżej punktowaną osobą na tym uniwersum.
Ale w czym rzecz? Ano w tym, że FreeMartin zeskanował nie matkę, którą łatwo znaleźć i do której było FreeMartinowi blisko, jego sondy zeskanowały jedną jedyną kolonię w tej dalekiej galaktyce i to dziwnym trafem dokładnie tą, na której stacjonowała flota zablokowanego gracza.
Zbieg okoliczności? Nie wierzę.
FreeMartin miał do tej kolonii naprawdę daleko i to był chyba jedyny powód dla którego nie przyleciał ze swoją flota i nie ze złomował tych kilkuset OW. Nigdy wcześniej nikt go w tej dalszej galaktyce nie widział, ani nigdy nie latały tam jego sondy. A jednak zaraz po blokadzie jakimś cudem wiedział, którą dokładnie planetę sobie zeskanować.
Pozostaje zadać pytanie w jakim stopniu FreeMartin zawdzięcza pierwsze miejsce w statystykach temu, że ma znajomości z GO?
Jednak nie to jest najgorsze, gdyż, jak już wspomniałem na samym początku, w każdym, nawet najdoskonalszym systemie najbardziej niedoskonałym elementem zawsze będą ludzie i nie inaczej jest też w tym przypadku. I nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem, że w jednym miejscu ten element rzutuje na całość.
Najgorsze w tym jest to, że pomimo wielu mejli, sygnałów, postów na forum i różnych innych głosów, ten stan rzeczy kompletnie się nie zmienia. Nie było by tego tekstu, gdyby nie to, że od kilku miesięcy nikt nie jest w stanie nic z tym zrobić, a głosy zwykłych, szarych użytkowników są kompletnie ignorowane. Mam nadzieję, że bardziej przez lenistwo lub niechlujstwo, niż przez kolejne znajomości.
„Instancja”, która w teorii stoi nad GO i poprawia ich błędy w praktyce ogranicza się do poprawy drobnych błędów (to dobra oznaka), ale kompletnie zawodzi w momencie, kiedy dzieje się coś bardziej poważnego niż tylko pojedyncze, niesłuszne zbanowanie jakiegoś gracza.
Zresztą moje zarzuty wobec bohatera tego tekstu nie są osamtonione, a na forum oGame można znaleźć wypowiedzi innych graczy wobec tej samej osoby. Do tej pory jednak nikt nic nie robił, co więcej, znajduje się grupka graczy, broniących Adamanto przed oskarżeniami. Nie zarzucam im zmowy albo znajomości, gdyż na to nie mam żadnych dowodów, ani nawet poszlak, mam tylko nadzieję, że uważnie przeczytają ten tekst, przemyślą sytuacje w nim opowiedziane i zastanowią się, czy na pewno stoją po właściwej stronie barykady.

Ktoś mógłby powiedzieć: „No dobrze, ale to pojedynczy przypadek, więc o co chodzi?”
Czy pojedynczy? Wątpię, przeglądając intensywnie forum dyskusyjne znalazłem sporo opinii i wypowiedzi, dających obraz momentami mocno niewesoły. Przykładem niech tu będą chociażby wydarzenia z Uniwersum 1, na którym GO (czy wszyscy - mam nadzieję, że nie), z osób nadzorujących grę przemieniły się w osoby o tej grze decydujące, w osoby, które swoimi decyzjami wpływały znacząco na rozgrywkę.

Czy warto poświęcać swój czas, nieprzespane godziny w nocy, czasem bardzo dużo nerwów i kolejne kubki kawy tylko po to, żeby po jakimś czasie zobaczyć nagle, że „Twoje konto zostało zablokowane” z powodu „widzimisię” operatora? Owszem, banowanie i wykluczanie graczy oszukujących i nieprzestrzegających regulaminu jest w internetowych grach powszechne (co nie znaczy, że zawsze słuszne), jednak w oGame działania takie osiągnęły momentami poziom absurdu, na którym najgorzej wychodzą oczywiście gracze, którzy z ciągu jednej sekundy tracą kilka miesięcy swoich starań.

Twórcy gry i osoby, które są jej najwyższymi władzami powinny spojrzeć na to także z trochę innej strony, gdyż i one mogą na tym wyjść źle. A czemu?

Jakiś czas temu do polskiej wersji gry wkradła się komercja, co jest całkiem zrozumiałym następstwem popularności tej gry. Sztandarowym produktem jest tu konto Komandor, płatne miesięcznie, które znacząco ułatwia graczom kontrolę nad swoim imperium i ułatwia wszelkie działania poprzez zastosowanie lepszego interfejsu. Swojego czasu sam nawet zastanawiałem się nad tą opcją z dwóch powodów: po pierwsze, wygoda, a po drugie wsparcie dla twórców za taką grę. Jedynym, co mnie tak naprawdę powstrzymało były właśnie te różne historie z niesłusznym banowaniem, które zaczęły się dziać niedługo po tym, jak sam zacząłem grę, a które dosięgnęły także i mnie.

Czy twórcy gry zdają sobie sprawę, że tak swobodne wywalanie graczy za marne przewinienia nie ma żadnego wpływu na sprzedaż Komandorów? Po co ktoś ma inwestować w to swoje pieniądze, skoro mimo tego, że gra bez oszustw, wcale nie jest pewien, że jakiś rozpędzony operator go nie wywali? No chyba, że osoby mające Komandora wcale nie są tak szybko wywalane jak „zwykli” gracze. Choć na razie wygląda na to, że pod tym względem nie można nic nikomu na szczęście zarzucić (a jeśli ktoś ma dowody, proszę o kontakt).

W jaki sposób rozwiązać ten problem? Wprowadzić jakieś szczeble kary. Czy ktoś, kto zapomniał czegoś komuś wysłać musi mieć od razu banowane na kilkadziesiąt lat konto? Nie może go na przykład ukarać najpierw tygodniową blokadą konta a dopiero w przypadku recydywy kasować? Takich pomysłów, które by znacząco uprzyjemniły grę jest mnóstwo i bardzo wiele z nich trafiło na forum, jednak, co typowe, żaden z nich nie doczekał się wprowadzenia, czy chociażby szerszej dyskusji z opiekunami gry. Banując na lewo i prawo do niczego się nie dojdzie, a przekonanie, że każdy usunięty gracz od razu założy nowe konto i zacznie od nowa jest bardzo błędne (na przykład ja), nie mówiąc już o płaceniu za ułatwienia.

Choć sam bardzo tą grę polubiłem i spędziłem nad nią bardzo dużo czasu, odradzam każdemu zaczynanie z nią swojej przygody. Szkoda czasu. Lepiej poszukać czegoś innego, gdzie operatorzy mają więcej szacunku dla graczy, albo poczekać na nastanie lepszych czasów w oGame. Co jednak w tej chwili wydaje się mało prawdopodobne. A niniejszym tekstem chciałbym wreszcie spowodować zainteresowanie się „góry” tym, co się dzieje na „dole”, bo w tej chwili olewczy stosunek do graczy przekracza wszelkie granice przyzwoitości, a swoboda działania niektórych GO niszczy całą dobrą zabawę, która powinna być dla wszystkich najważniejsza.
CIA - Only Online - Afery OGame
SS-NG #35 pożegnalny 2005
42