Dnia 1 października 2005 roku w centrum handlowym Blue City odbyły się polskie finały WORLD CYBER GAMES – imprezy poświęconej komputerowej rozrywce, a dokładniej tak zwanym e-sportom.
Przyznam, że początkowo miałem tam wogóle nie iść (brak czasu, brak wpisu na listę prasową itp.), ale w końcu okazało się, że czasu mam sporo, a w biurze prasowym dowiedziałem się, że wystarczy okazać wizytówkę służbową do otrzymania przepustki.
Moje zwiedzanie się zaczęło. Zanim jednak otrzymałem przepustkę, czyli przed udaniem się do biura prasowego zadzwoniłem do kumpla z redakcji – Gonza. Jedyne co powiedziałem, to „Ciesz się, że Cię tu nie ma... jest tak biednie, że hej”. I rzeczywiście, pomysł zrobienia takiej imprezy w centrum handlowym jest chory i zupełnie nietrafiony.
Raz, że na wejście widzi się tylko scenę (malutką) na której to próbował zabłysnąć dowcipem znany nam Krooger, a także jego gość – Pezet, dwa, że aby obejrzeć mecz trzeba było wejść na któreś z kolei piętro, czyli Warcraft – piętro +4, Starcraft - piętro +2, Counter-Strike - piętro +4 – bar i tak dalej.
W porównaniu do zeszłego roku, gdzie telebimy były ustawione naokoło jednego wielkiego słupa, przy którym grali zawodnicy tak, że wystarczyło obejść go dookoła, aby zobaczyć wybrany mecz, to organizacja tego była tragiczna.
Drugą sprawą był prowadzący część rozrywkową – Krooger. Nie wiem, może tylko mi nie pasuje jego humor, ale według mnie był on zupełnie nieśmieszny. Tak samo jak niektóre konkursy wymyślane przez niego na spółkę z firmą Samsung. Dajmy tu jako przykład konkurs, w którym to na scenie były trzy osoby. Nagrodą w konkursie był telefon Samsunga, a warunkiem wygranej – zniszczenie swojego starego telefonu. Oczywiście telefon był jeden, a uczestników trzech, więc dwóch mogło pożegnać się z jakimkolwiek telefonem. Nie jestem pewien czy to dobry sposób promocji Samsunga.
Najgorsze jest to, że tak naprawdę nie było żadnych pasjonujących rozgrywek, zaskakujących zwrotów akcji czy czegoś w tym rodzaju. Wszystko, co było do przewidzenia się stało. Blackman wygrał w StarCrafta, Pentagram w CS'a, tak naprawdę nic zaskakującego. Jedynym zaskoczeniem był pad prądu kilka razy podczas meczy finałowych w StarCrafta i CS'a. Słyszałem także, że eliminacje w CS'a były na CS 1.6, a podczas finałów CS: Source. Wtajemniczeni wiedzą, że to spora różnica. Widać więc, że pod tym względem też porażka.
Jedyne pozytywne zdarzenie całego dnia to (o dziwo) spotkanie redaktorów konkurencji, jednak tym razem w innej roli. Mówię tu o rostku i Xaosie, o których wiedziałem na bank, że będą. Rostek wiadomo - Reset Forever, jednak tym razem panowie w roli wysłanników esports.pl, więc obyło się bez bójek, a skończyło na przyjacielskim piwie (jak w barze dla VIPów dawali za darmo to czemu nie korzystać? [No właśnie... :P - dop. Veeroos]).
Tak też spędziliśmy resztę dnia, gdyż nie było sensu w jakikolwiek inny sposób, ani chodzić, ani robić nic innego. Zwłaszcza, że ekrany pokazujące obecne rozgrywki mieliśmy pod nosem i śledziliśmy przebieg wydarzeń z wygodnej kanapy.
Nie zrobili nawet konkursu dziennikarzy. To znaczy podobno jakiś był, ale do wygrania nie była wycieczka do Singapuru, tylko 17-calowy monitor LCD. Kolejny minus dla organizatorów. No i ostatnia sprawa - konferencja prasowa i CyberTalenty. Zadam proste pytanie – CO TO MA BYĆ? 5-minutowe przemówienie każdego z sędziów (znaczy każdej z konkurencji) jako konferencja prasowa, a jeden monitorek LCD (niedziałający zresztą) jako CyberTalenty? No nie rozśmieszajcie mnie.