Recenzja - Psi-Ops: Mindgate Conspiracy
SS-NG #35 pożegnalny 2005
29






Zbigniew "Emill" Plawecki
PRODUCENT: Midway Games  WYDAWCA: Midway Games  GATUNEK: TPP  PLATFORMA: PC, PS2, XBox  CENA: 19,90 zł WWW
    Na pewno słyszeliście o tym, że nie wykorzystujemy zdolności swego mózgu w pełni – według różnych źródeł do codziennej pracy zaprzęgamy od 5-30% jego możliwości. Niektórzy twierdzą wręcz, że gdybyśmy mogli zrobić użytek z całości szybko skończyłoby się to obłędem lub nawet śmiercią. Jednak czasem miło byłoby mieć na swój użytek jakieś specjalne, wyjątkowe i paranormalne umiejętności (zwane PSI), nie sądzicie?
Takimi umiejętnościami dysponuje Nick, bohater gry stworzonej przez Midway – Psi Ops: Mindgate Conspiracy. Jednak na początku zdaje się zupełnie nie zdawać sobie z tego sprawy, czy raczej nie pamiętać, że niegdyś przeszedł specjalistyczne przeszkolenie w posługiwaniu się mocami PSI. Poznajemy go, gdy jako żołnierz zostaje porwany przez organizację terrorystyczną The Movement, pracującą nad programem kontrolowania umysłów swoich wojaków i czynienia z nich bezwolnego mięsa armatniego (taką zresztą nazwę nosi ów program – „Meat puppet”), wykorzystanego potem do zdobycia (zgadliście, w tym aspekcie fabuły developerom od dawna brakuje pomysłów) kontroli nad światem. Nick też stałby się jednym z posłusznych zombie, poddanych praniu mózgu, gdyby w niewoli nie pomogła mu pewna tajemnicza piękność...
Jak już wspomniałem, nasz bohater na początku nie ma do obrony nic innego, niż zwykły pistolet z tłumikiem i nieco amunicji, dostarczonych mu przez ....... Dopiero z biegiem czasu w jego umyśle następują „flashbacki” i przypominają mu się kolejne umiejętności, a akcja przenosi się w czasie o około 10 lat wstecz, na szkolenie – dzięki temu uniknięto rutynowego rozwiązania „najpierw cały trening, potem zasadnicza rozgrywka”, a samo szkolenie można w każdej chwili przerwać i wrócić do zasadniczej części gry. Na marginesie dodam, że szkolenie to prowadzi pewien sympatyczny czarnoskóry grubasek, który już na wstępie rzuca aluzją do bardzo znanego motywu zginania łyżeczki z pewnego filmu...
Wracając do mocy PSI naszego wojaka - umiejętności te to między innymi telekineza – możliwość przesuwania każdego dowolnego obiektu siła woli, zdalne widzenie – postrzeganie świata na przykład przez zamknięte drzwi czy ściany, połączone z możliwością „wyjścia z siebie” i „przespacerowania” się na dowolną odległość, wysysanie umysłu – czyli pozbywanie przeciwnika jego mocy PSI, której w zależności czy jest żywy czy martwy jest więcej lub mniej, czy kontrola umysłu – wchodzimy w skórę wroga i możemy dokonać masakry niczego nie spodziewających się jego kolegów, a potem sami się zabić. Oczywiście, z umiejętności tych nie możemy korzystać w nieskończoność, gdy skończy nam się energia PSI musimy ją podładować ze zbieranych po drodze fiolek, albo z przeciwników... dodam, że temu ostatniemu procederowi, wykonanemu na żywym obiekcie towarzyszy na koniec efektowna eksplozja jego czerepu.



W ogóle gra jest dość brutalna i krwawa – używając telekinezy można wroga efektownie obić o ściane, po czym zostają na niej plamy krwi, użyć jako tarana na szybie (przydaje się w kilku miejscach...), czy jako podpałki w piecu – a jak wtedy donośnie krzyczą... Zresztą, korzystanie z telekinezy to doskonała zabawa, a dzięki zastosowaniu silnika Havoc 2 wszystko wygląda bardzo realistycznie, fizyka gry w każdym momencie wygląda doskonale. Czy to efekt szmacianej lalki na wrogach i ich ciałach, czy efekty eksplozji, przesuwania/rzucania/kopania paczek, zrzucania przedmiotów z dużej wysokości... otoczenie jest bardzo interaktywne, można z nim zrobić co się zechce praktycznie z każdym jego elementem. Oczywiście autorzy nie mogli nie wykorzystać telekinezy do dostawania się w pewne trudno dostępne miejsca (przesuń pudło by dostać się do wysokopołożonej klimatyzacji i tym podobne).



Gra jest w zasadzie skradanką, bardzo podobną do METAL GEAR SOLID, SPLINTER CELL, czy naszego rodzimego GORKY 02. To, co sprawia szczególna frajdę, to fakt, że zawsze można wyjść z danej sytuacji na kilka różnych sposobów – urządzić głośną jatkę, cicho eliminować pojedyńczych przeciwników, starać się ich omijać albo ściągać wszystkich w jedno miejsce i eksterminować, zabijać w bezpośredniej wymiaie ognia, albo za pomocą zdolności PSI, czy też przy użyciu dostępnego w danym pomieszczeniu osprzętu.... dla każdego coś miłego. No i nigdy nie staniemy przed sytuacją, że nie mamy amunicji i stajemy się bezbronną tarczą strzelniczą, ani autorzy nie wpadli na „genialne” pomysły rodem z Metropolis Software House, jak ten z GORKY 02, w którym przeciwnik przez kilka misji nie mógł wogóle nas zauważyć bo oznaczało to koniec gry. Nie oznacza to jednak mimo wszystko, że gra się łatwo, prosto i przyjemnie – niekiedy ktoś uaktywnia alarm (właśnie dlatego trzeba eliminować każdego napotkanego na swojej drodze przeciwnika, także cywili) i zanim uda nam się go wyłączyć w dane miejsce zbiega się kilku przeciwników, co powoduje niezły kocioł.
Dźwięk... dźwięk po prostu jest. W menu słyszymy ciche, ambientowe klimaty, w czasie gry natomiast do naszych uszu docierają efekty dźwiękowe towarzyszące odkrywaniu bazy The Movement i teksty rzucane przez obserwowanych, a nieświadomych tego strażników i cywili. Na pewno ciarki i dreszcze jak przy okazji SYSTEM SHOCKA 2 czy DOOMa III nam tu nie grożą i na zawał nie zejdziemy, ale tło dźwiękowe zostało wykonane porządnie i przyczepić się do niego nie mogę.
Pomyśleć by można, że gra nie ma w ogóle wad – nie, niestety nie ma tak dobrze. Wersja, którą miałem przyjemność testować znalazła się na 4 płytach CD, a względy oszczędnościowe (miejsce na dysku) zmusiło mnie do instalowania wersji bez filmów, które doczytywały się z poszczególnych kompaktów. Trudno traktować obszerność gry za wadę, szczególnie, ze mogłem zainstalować wszystko na twardzielu, ale jednak... konieczność wachlowania płytami, jako żywo wzięta z czasów gier wydawanych na dyskietkach, potrafi zdenerwować. A denerwuje tym bardziej, że przy odpalaniu program zabezpieczający sprawdza obecność płyty w napędzie, co robi niezwykle długo i jest tak wybredny, że satysfakcjonuje go tylko płyta numer 1 (gdy tymczasem nam do gry potrzebny jest dysk numer 2). Druga wada to potworna niestabilność programu – lubi się wyjątkowo często powiesić, zrestartować nam kompa, albo w najlepszym razie wyrzuca nas do Windowsa, co w połączeniu z poprzednim zarzutem doprowadza niekiedy do szewskiej pasji... A, zapomniałbym też o nieco dziwnym systemie save’owania. Jest to swego rodzaju hybryda systemu checkpointów z konsol i normalnego zapisywania stanu gry jaki znamy z PeCetów. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że miejscami save’y dokonane „ręcznie” po prostu nie chcą działać! Być może ma to związek z restartami i zawieszeniami, może uszkadzają one w jakiś sposób stany, dość powiedzieć, że niekiedy, mimo dokonanej operacji save’owania, po ponownym uruchomieniu gry znajdujemy się nieco wcześniej niż zakładaliśmy – w miejscu poprzedniego recznego zapisu, albo co gorsza – przy ostatnim napotkanym checkpoincie.



Przyczepić się jeszcze można do (sporadycznego na szczęście) pojawiania się wrogów za naszymi plecami z nikąd, ale zdarza się to na szczęście na tyle rzadko, że przy ogólnym pochłonięciu akcją nie zwraca się na to uwagi, i do faktu, że, poza pistoletem, możemy na raz nosić tylko jeden rodzaj broni, więc musimy dokonać wyboru, który najlepiej nam pasuje i już się go trzymać, bo nie opłaca się zmieniać go potem na inny, z mniejszą ilością amunicji – po prostu potem, w razie jej wyczerpania zostalibyśmy z niczym. A szkoda, czasem człowiek chciałby wygarnąć takiemy bezbronnemu doktorkowi z shotguna, ale niestety wybór tej broni jest kompletnie nieopłacalny, bo używających jej żołdaków spotyka się rzadko.



PSI-OPS: MINDGATE CONSPIRACY to naprawdę dobra i godna zainteresowania pozycja, większość jej elementów, takich jak grafika, fizyka zostało doskonale dopracowanych, a te, które wypadły nieco gorzej bledną w porównaniu z ilością i jakością miodu, z jaką mamy do czynienia wraz z wgłębianiem się w historię Nicka i jego przeszłości. Korzystanie z mocy PSI daje niezłą frajdę, naprawdę się przydaje, a nie jest jedynie elementem dodanym na siłę, jak to niekiedy bywa w innych produkcjach, w tej grze naprawdę można poczuć potęgę i moc tej siły... Ah, no i zapomniałbym o najważniejszym – gra dostępna jest za śmieszną cenę 19,90 PLN. Nic, tylko brać i grać... i ćwiczyć przy okazji umysł, może komuś w końcu uda się zmusić go do skorzystania z nieużywanych do tej pory szarych komórek i na przykład nauczy swój telewizor latać bez używania rąk, gdy zobaczy w nim po raz kolejny twarz znienawidzonego polityka? ;)

Athlon 2500+, 512 MB RAM, Radeon 9550 256 MB, 900 MB HD
Niesamowicie miodna gra, po prostu A MUST HAVE!
Recenzja - Psi-Ops: Mindgate Conspiracy
SS-NG #35 pożegnalny 2005
29