Zapowiedź - Fahrenheit
SS-NG #35 pożegnalny 2005
14






Paweł "Gonzo" Kazimierczak
PRODUCENT: Quantic Dream  WYDAWCA: Atari  GATUNEK: przygodówka  WWW
    Zaplanowałem tę zapowiedź na cztery minuty odprężającej lektury. Chyba muszę planować również czas pisania, bo źle na tym wychodzę.
Jakiś czas temu zacząłem naprawdę doceniać gry posiadające własną Historię. Nie banialuki spod budki z piwem o ratowaniu świata (ale nie dyskwalifikuje to takiej gry), a fabuły zbliżone do filmowych. Nie potrafię określić jasnych kryteriów podziału, ale jestem zadowolony z poziomu fabularnego np. GTA: SAN ANDREAS (#33) i – sądząc na razie po zwiastunach i przeciekach – podobnie będzie z FAHRENHEIT`em. Właściwie już od 1999 roku, roku powstania moim zdaniem najoryginalniejszej gry wszechczasów (a do tego zupełnie niedocenionej), czekam na nowy twór Quantic Dream. I nieważne czy nazwą go FAHRENHEIT czy INDIGO PROPHECY (pierwszy to tytuł europejski, drugi amerykański), czy ukaże się i na konsolach i na pecetach. Oby się wreszcie ukazał. Thriller od producentów wspomnianego OMIKRONA może być chętnie obracaną płytką podczas jesiennych wieczorów. Akcja rozgrywać się będzie w Nowym Jorku. Następuje tam seria zabójstw na tle obrzędowym, a Lucas Kane zostaje jednym z morderców. Jego (i nie tylko jego) losem pokierujemy i zgłębimy tajemnice Majów.



  DZIŃDYBRY!


Gra rozpoczyna się wybitnie oryginalnie, ale ci którzy pamietają wprowadzenie do NOMAD SOUL nie będą zaskoczeni. Do pamięci załadowany jest juz pierwszy poziom i czekamy na moment, gdy możemy przejąć kontrolę nad bohaterem. Na środek ekranu wychodzi renderowany głowny autor gry i pokrótce wyjawia nam zasady panujące w świecie. Ka-pi-tal-ne! Z miejsca widać, że Quantic nie stracił impetu. Potem mamy scenkę gdy Lucas zabija w toalecie jakiegoś koleżkę. Wielkie brawa należą się za pewien szczegół, który dla mnie jest ważny i jakoś pomaga mi wkręcić sie w grę. Wibracje podczas cut-scenek. Znakomicie zasymulowano bicie serca (zmiana tętna!) i moment zabójstwa. Kontroler aż wyrywa się z dłoni. Zaczynamy grać i widzimy z miejsca, że interfejs jest również oryginalny.



Gdy Kane ma w zasięgu wzroku przedmiot umożliwiający jakąś czynność u góry ekranu na pasku pojawiają się ikonki o tym informujące. Przykładowo aby poszorować szczotką trzeba naprzemiennie wychylać grzybka [hhihIHIH... - dop. Veeroos] w przeciwne strony. Trzeba przyznać, że jest to novum, ale trochę ogranicza nam pole manewru. Bo trzymajac szczotę możemy tylko zmyć podłogę na sucho, nie ma opcji podejścia do umywalki i namoczenia mopa. Ale nie martwcie się. Możliwości użycia przedmiotów jest wystarczająco dużo.
Szok przeżyłem kiedy po raz pierwszy w grach okazało się, że muszę postępować logicznie. Na co dzień tego nie zauważamy, bo wiele czynności wykonujemy podświadomie, ale w grze szare komórki mają co robić. Zabrać nóż, schować ciało, przetrzeć podłogę. Niecodziennie się kogoś szlachtuje. W pewnym momencie ekran się przepoławia i widzimy, że jakiś glina wstaje od kontuaru i idzie się odlać. Chwila paniki, co robić! Warto dodać, że chłopaki i dziewczyny z Quantic zaimplementowali stany psychczne bohatera. Kiedy robimy wszystko planowo, stan naszego samopoczucia sie polepsza. W przeciwnym wypadku można popaść w depresję i okazywać w rozmowach zdenerwowanie. Fajnie to zrobiono, umieram z ciekawości na ile ten system będzie przydatny w pełnej wersji.



Wracając do gry, postanowiłem najzwyczajniej w świecie wyjść z przybytku i minąć policjanta w drodze na zewnątrz. Niestety okazało się, że zapomniałem zmyć krwi z przedramiom i dłoni i wstręciuch mnie “zaobrączkował”. Spróbowałem raz jeszcze, okazało się że nawet potem mam dwie opcje: zapłacić za drinka i spokojnie wyjść z baru lub wybiec z niego unikajac odpowiedzialności. Na zewnątrz wsiadłem w pobliską taksówkę (ekran nadal był w splicie: policjant znalazł ciało i przeszukiwał knajpę!) i odjechałem w siną dal.

  FAHRENHEIT REVOLUTION


Autorzy najbardziej zachwalają nieliniowość w swoim nowym dziele. Całą gra ma mieć parę zakończeń, ale najważniejsze jest to, że całkowicie różna może być droga dotarcia do nich. Wiem że nieraz już obiecywano takie cuda, ale teraz twórcy poparli słowa demem. Jasno z niego wynika, że ten przygodówkowy thriller bedzie zdecydowanie smacznym kąskiem dla graczy na jesienne wieczory i noce. Klimat gry jest podobny do poprzedniej produkcji Quantic Dream, choć dogonić OMIKRONA będzie bardzo trudno i ta sztuka może się powieść dopiero zapowiedzianemu sequelowi NOMAD SOULA. Demko długie nie było, więc po cichu liczę na inne, równie odkrywcze patenty w pełnej wersji.



Zapowiedź wcielenia sie takze w łowcę bardzo mi się spodobała. Dzięki temu staniemy się niejako reżyserami zdarzeń, a to od zawsze było chyba marzeniem każdego gracza. Naturalnie w FAHRENHEIT nie dostaniemy całkowitej kontroli, ale swoboda działania w pewnych ramach może być bardziej ekscytująca. Wydawcą w Polsce został LEM i mimo że początkowo ustalił cenę wersji pecetowej na 60 złotych, ostatecznie się z tego wycofał. Teraz poczekamy do 28. października (!) i zapłacimy “stówkę” za wersję polską (innej nie przewidziano). Śmiać się czy płakać? Płaczę.
Zapowiedź - Fahrenheit
SS-NG #35 pożegnalny 2005
14