CIA - Star Zone - Eskadra Widm
SS-NG #34 wrzesień 2005
37






Przemysław "Pshemozz" Zawada
    Zgodnie z przyrzeczeniem danym w poprzednim numerze, opuścimy na chwilę wydarzenia, które doprowadziły do upadku Starej Republiki i przyjrzymy się dokładniej pewnej nietypowej jednostce wchodzącej w skład sił zbrojnych Nowej Republiki. Jest ona aż na tyle specyficzna, że została jej poświęcona 3-tomowa kontynuacja cyklu X-Wingi.
Tym razem jednak autorem nie jest Michael A. Stackpole, który popełnił pierwsze 4 tomy X-Wingów, lecz Aaron Allston, który wcześniej miał okazję być autorem kilku książek z serii Nowa Era Jedi. Czy taka zmiana autora w połowie cyklu ma sens? Ma, albowiem tomy V, VI i VII różnią się bardzo od poprzednich i moim osobistym zdaniem wyszło im to na dobre.



Ale przyjrzyjmy się najpierw nowej fabule książek. Wszystko zaczyna się już po tym, jak Eskadra Łotrów z niedoścignionym Wedgem Antillesem po szeregu mniej lub bardziej tajnych i ryzykownych misji, walnie przyczynia się do pokonania Ysanny Isard i sił dawnego Imperium, które przywódczyni imperialnego wywiadu próbowała zebrać w jedną siłę zdolną z powodzeniem walczyć z Nową Republiką. Coruscant, dawna siedziba Imperatora a jeszcze wcześniej centrum Starej Republiki zostało zdobyte i republikańska władza znów zagościła wśród wieżowców planety. Sam Wedge Antilles i jego Łotry powracają triumfalnie do stolicy po akcji wymierzonej przeciwko władzom Thyferry (szczegóły tej akcji w poprzednich częściach X-Wingów), ale tym razem to nie Eskadra Łotrów jest bohaterem dalszych dziejów, lecz nowo utworzona przez Antillesa Eskadra Widm, która miała mieć jednak zupełnie inne przeznaczenie niż Łotry. Po wielu bojach Wedgowi udaje się stworzyć nową jednostkę i stanąć na jej czele.

Cóż wyróżniało Widma od innych podobnych eskadr? Przede wszystkim to, że umiejętność pilotażu wcale nie była w niej najważniejsza, choć jak wiadomo, Wedge raczej beznadziejnych pilotów u siebie mieć nie chciał. Najważniejszym kryterium doboru nowych pilotów była ich umiejętność prowadzenia różnych operacji nie tylko za sterami myśliwca, ale także przy wielu innych okazjach. Krótko podsumowując, Widma miały być komandosami/szpiegami/pilotami w jednym a nazwa eskadry wyjątkowo dobrze pasowała do zamierzeń Wedga.



Kto zostanie głównym przeciwnikiem eskadry? Nie kto inny jak Lord Zsinj, który dość mocno daje się we znaki Nowej Republice i stał się także osobistym wrogiem Hana Solo, który na czele sił Nowej republiki będzie starał się samozwańczego admirała pokonać. Co istotne, Zsinj jest nie tylko znienawidzony w Republice, ale także nie jest lubiany przez „oficjalne” pozostałości Imperium i czytelnicy będą z pewnością zaskoczeni obrotem niektórych spraw zawartych w książce.
Wszystko to mamy zawarte w trzech całkiem pokaźnych tomach, zatytułowanych kolejno „Eskadra Widm”, „Żelazna Pięść” oraz „Rozkaz Solo”. Jest więc trochę czytania, ale muszę powiedzieć, że warto. Z pewnością te części są lepsze niż poprzednie cztery tomy X-Wingów. Wciągająca akcja, duża dawka typowego dla Gwiezdnych Wojen humoru, ale też sporo ludzkich uczuć, radości, żalu i wiele dylematów. Autor starał się także dorzucić wątki miłosne w liczbie dwóch, jednak moim osobistym zdaniem, z tym mu trochę już gorzej wyszło, bardzo dużo w nich powierzchowności i w sumie dobrze, gdyby były bardziej upodobnione do wątków miłosnych z pism kobiecych to mógłbym się zdenerwować.

Muszę przyznać, że mnie ten cykl wciągnął i to bardzo. Co prawda ja, jako maniak, nie jestem w tej sprawie zbyt obiektywny, jednak nie wszystkie książki z cyklu SW podziałały na mnie właśnie w ten sposób. Autor nawiązał tu także do wydanej dużo wcześniej książki „Ślub księżniczki Lei” – każdy, kto czytał, wie, że zaczyna się ona od powrotu Hana Solo na pokładzie „Mon Remondy” na Coruscant z polowania na „Żelazną Pięść” Lorda Zsinja – gwiezdny superniszczyciel, siejący zniszczenie w wielu rejonach galaktyki. A jak dokładnie wyglądało to polowanie, możemy się dowiedzieć właśnie czytając Eskadrę Widm, która miała w tym swój ogromny i niebagatelny udział, większy nawet od Eskadry Łotrów, którą także możemy spotkać w paru miejscach.



A jak sprawują się główni bohaterowie, czyli piloci Eskadry? Jest ich trochę i każdy różny a co najważniejsze, każda postać jest wyrazista i ma swój niepowtarzalny charakter wypowiedzi. Bardzo ważne i duży plus dla autora.
Czytając Eskadrę Widm, bałem się, że mogę tam znaleźć równie niedorzeczne pomysły jak w poprzednich 4 częściach, coś w stylu wysłania doborowych pilotów na zajęte przez Imperium Coruscant z misją szpiegowsko/dywersyjną albo notorycznego przypadkowego spotykania się w wielkim mieście. Takich zbiegów okoliczności było po prostu za dużo i aż trudno sobie wyobrazić nawet, by mogło się to wydarzyć naprawdę nawet w dzisiejszych czasach.
Na szczęście Widma są pozbawione takich wydarzeń i czyta się to z najwyższą przyjemnością.

Kilka spraw technicznych na koniec mojego wywodu. Wydawnictwo oczywiście jak najbardziej znane, czyli Amber. Ceny wahają się od 30 do prawie 40 PLN. Razem cała trylogia Widm może kosztować około 100 złotych. Niby dużo, ale czytania dzięki temu mamy pod dostatkiem. A ja bardzo polecam tą lekturę.
CIA - Star Zone - Eskadra Widm
SS-NG #34 wrzesień 2005
37