Wszystko to mamy zawarte w trzech całkiem pokaźnych tomach, zatytułowanych kolejno „Eskadra Widm”, „Żelazna Pięść” oraz „Rozkaz Solo”. Jest więc trochę czytania, ale muszę powiedzieć, że warto. Z pewnością te części są lepsze niż poprzednie cztery tomy X-Wingów. Wciągająca akcja, duża dawka typowego dla Gwiezdnych Wojen humoru, ale też sporo ludzkich uczuć, radości, żalu i wiele dylematów. Autor starał się także dorzucić wątki miłosne w liczbie dwóch, jednak moim osobistym zdaniem, z tym mu trochę już gorzej wyszło, bardzo dużo w nich powierzchowności i w sumie dobrze, gdyby były bardziej upodobnione do wątków miłosnych z pism kobiecych to mógłbym się zdenerwować.
Muszę przyznać, że mnie ten cykl wciągnął i to bardzo. Co prawda ja, jako maniak, nie jestem w tej sprawie zbyt obiektywny, jednak nie wszystkie książki z cyklu SW podziałały na mnie właśnie w ten sposób. Autor nawiązał tu także do wydanej dużo wcześniej książki „Ślub księżniczki Lei” – każdy, kto czytał, wie, że zaczyna się ona od powrotu Hana Solo na pokładzie „Mon Remondy” na Coruscant z polowania na „Żelazną Pięść” Lorda Zsinja – gwiezdny superniszczyciel, siejący zniszczenie w wielu rejonach galaktyki. A jak dokładnie wyglądało to polowanie, możemy się dowiedzieć właśnie czytając Eskadrę Widm, która miała w tym swój ogromny i niebagatelny udział, większy nawet od Eskadry Łotrów, którą także możemy spotkać w paru miejscach.
A jak sprawują się główni bohaterowie, czyli piloci Eskadry? Jest ich trochę i każdy różny a co najważniejsze, każda postać jest wyrazista i ma swój niepowtarzalny charakter wypowiedzi. Bardzo ważne i duży plus dla autora.
Czytając Eskadrę Widm, bałem się, że mogę tam znaleźć równie niedorzeczne pomysły jak w poprzednich 4 częściach, coś w stylu wysłania doborowych pilotów na zajęte przez Imperium Coruscant z misją szpiegowsko/dywersyjną albo notorycznego przypadkowego spotykania się w wielkim mieście. Takich zbiegów okoliczności było po prostu za dużo i aż trudno sobie wyobrazić nawet, by mogło się to wydarzyć naprawdę nawet w dzisiejszych czasach.
Na szczęście Widma są pozbawione takich wydarzeń i czyta się to z najwyższą przyjemnością.
Kilka spraw technicznych na koniec mojego wywodu. Wydawnictwo oczywiście jak najbardziej znane, czyli Amber. Ceny wahają się od 30 do prawie 40 PLN. Razem cała trylogia Widm może kosztować około 100 złotych. Niby dużo, ale czytania dzięki temu mamy pod dostatkiem. A ja bardzo polecam tą lekturę.