KPWZ - Movie Zone - Karol, człowiek, który został Papieżem
SS-NG #34 wrzesień 2005
46






Patryk "Yisrael" Stanik
    Śmierć Papieża wstrząsnęła Polską, tworząc takie pojęcia jak Pokolenie JP2 czy „polski kwiecień”. Na ekrany polskich kin wchodzi film o życiu Karola Wojtyły do czasu, kiedy został wybrany Papieżem.
Pomyślany jak miniserial telewizyjny film pokazano dopiero po śmierci Jana Pawła II. Na początku wyrzucę wszystkie frustracje, bowiem naokół filmu narodził się niezdrowy ferment. Historia jest bowiem smutna, gdy próbuje się zarobić za wszelką cenę. Film, który pokazany był w kilku krajach w telewizjach publicznych, jako dwie części, w Polsce mimo zapowiedzi TVN pojawił się w kinach jako trzygodzinna opowieść. Skłania to do tylko jednego wniosku – ktoś chce zarobić na fakcie, że wielu Polaków pragnie zobaczyć film o życiu Papieża. O ile ograniczono liczbę reklam przed seansem, to jednak nie pozbawiono nas ich wstrętnej obecności, co jeszcze gorzej świadczy o powodach, którymi kierowali się dystrybutorzy.


  Papież na spływie kajakowym

Mówiąc krótko Polacy za sam fakt bycia Polakami płacą za film, który większość ludzi widziała za darmo w telewizji.
Inna rzecz to jednak widoczna różnica w poziomie między filmem przygotowywanym na mały i na duży ekran. Jednak da się zauważyć wiele słabości tej produkcji. Znowu wyraźniejszym staje się uczucie, jakie mi towarzyszyło – że zostałem oszukany.
Odłóżmy jednak sprawy finansowe wracając do samej projekcji.
Zaskoczył mnie fakt, że film jest dubbingowany, co wygląda o tyle zabawnie, że postaci grające w filmie dubbingują same siebie, bowiem duża część obsady tego włoskiego filmu stanowią aktorzy polskojęzyczni. Z początku bardzo mi to przeszkadzało, jednak po czasie można się przyzwyczaić.


  Święcenia

Film opowiada o latach drugiej wojny światowej do roku 1978. Reżyser przekazuje nam rozdarcie, jakim podlegał Karol choćby wybierając między teatrem rapsodycznym a walką podziemną czy w końcu o wstąpieniu do seminarium. Najbardziej przeszkadzał mi fakt, że film jest fabularyzowany, bowiem z życia Wojtyły można by zrobić historię tragiczną i bez wstawek robiących na siłę z Papieża człowieka świętego. Jest on człowiekiem niezachwianej niemal wiary i postępków, co można było wynieść z jego życia już bez wyobraźni autora książki, na podstawie, której powstał film. To samo tyczy się przemowy w Nowej Hucie, gdy robotnicy walczą o powstanie Kościoła w tej „dzielnicy bez Boga”, jaką w zamyśle mieli komuniści. Wojtyły wcale tam nie było w owych dniach...
Przeszkadza mi fabularyzowanie o tyle, że nie wiem teraz które zdarzenia miały miejsce, a które są tylko próbą stworzenia obrazu istoty świętej. Przecież temu też służy cud, czyli wyzdrowienie przyjaciółki Karola, której po modlitwach ojca Pio rak cudownie znika.
Poza zmyślaniem przeszkadzał mi jeszcze wielki patos tej produkcji, do którego oczywiście można było się przygotować, jednak moim zdaniem film robiłby dużo większe wrażenie gdyby pokusić się o ciekawsze myśli Papieża zawarte w jego dziełach niż te najbardziej zwyczajne i patetczyne. Przez granie wielkimi słowami przez cały niemal film staje się on mało realistyczny i po prostu fałszywy, pokazuje obraz, w który ciężko uwierzyć. Może nie będzie bluźnierstwem, jeśli napiszę, że film sprawił wrażenie radzieckich produkcji propagandowych, z tym, że po drugiej stronie ?


  Żona Hansa Franka

Inna sprawa to gra aktorska. Uważam Piotra Adamczyka za świetnego aktora, jednak wypadł on przedziwnie słabo w roli Karola Wojtyły, co jednak może być obiektywnym odczuciem każdego człowieka przyzwyczajonego do obrazu Papieża z telewizji czy pielgrzymek. Gra Adamczyka wydaje się fasadowa, tak jak cały film, zatem ciężko i tutaj o specjalny plus, na który jednak liczyłem. Co zaskakujące to najbardziej wyraziste role i według mnie najlepsze, przedstawili aktorzy grających Hansa Franka, Generalnego Gubernatora – Matt Craven, i komunistycznego prześladowcę czy szpiegującego Wojtyłę studenta, Adama Zielińskiego, którego zagrał Ken Duken. To zakrawa na niesmaczny żart, gdy rolami wyrazistymi mogą pochwalić się same złe charaktery. Inna sprawa, że Adamczyk nie ma zupełnie charyzmy, przez co jego rola mogła wypaść tak blado jak na rolę tytułową. W filmie są chyba tylko dwie, trzy sceny godne tego aktora. Może Jude Law, który ponoć starał się o rolę w filmie, gdyby ją dostał, mógłby podnieść jego słaby poziom?


  Na grobie ojca

Podsumowując film nie spełnił moich wysokich oczekiwań, jednak też nie jest przesadnie słaby. To produkcja średnia, za bardzo w Polsce chce się na niej zarobić, myśląc o pieniądzach a nie jakości, przez co tylko śmierć Papieża zdaje się spędzać ludzi do kina, którzy na seansie, na którym byłem, mimo kilku dni, jakie minęły od premiery, stawili się tłumnie. Kilka dobrych scen nie stawia całej produkcji na nogi (świetna scena, choć zbyt mało wykorzystana, rozmowy podczas kolacji u gubernatora Franka, na którą ten zaprasza księdza, przyjaciela Karola), za to wiele jest scen sztucznych, patetycznych, a logika nie zawsze kieruje filmem (choćby Nowak – gdzie on nie prawcował...). Mówiąc krótko film zdaje się być pusty i nieprzemyślany.
KPWZ - Movie Zone - Karol, człowiek, który został Papieżem
SS-NG #34 wrzesień 2005
46