CIA - Odgłosy Wojny - Metal Gear Solid 3: OST
SS-NG #34 wrzesień 2005
43






Kuba "kYuba" Bujakowski
    I oto nadszedł, wielki nieobecny, a jakiś czas temu obiecany. Oficjalny soundtrack z METAL GEAR SOLID 3: SNAKE EATER... Gry przedstawiać nie trzeba, znają ją bowiem niemalże wszyscy miłośnicy konsol i dosyć duża część komputerowej braci. Recenzja jakiś czas temu w SS-NG była. Soundtrack natomiast, pomimo tego, że cały czas towarzyszy nam w rozgrywce wielu może umknąć, a poza tym zasługuje na osobną recenzję, powodów ku temu jest natomiast wiele. A jak wiele dowiecie się tylko i wyłącznie czytając dalszą część textu.
  TRACKLISTA


CD1
01- Snake Eater (NH)
02- "METAL GEAR SOLID" Main Theme (METAL GEAR SOLID 3 version) (HGW)
03- CQC (HGW)
04- Virtuous Mission (HGW+NH)
05- On The Ground~Battle In The Jungle (NH)
06- KGBVSGRU (HGW)
07- Shagohod (HGW)
08- Operation Snake Eater (NH)
09- Mission Briefing (HGW)
10- Across The Border~Snake Meets The Boss (HGW)
11- Eva's Unveiling (NT+NH)
12- Ocelot Youth (HGW+NH)
13- The Cobras In The Jungle (HGW)
14- The Pain (NH)
15- The Fear (NH)
16- Fortress Sneaking (HGW)
17- Underground Tunnel (HGW)
18- The Fury (NH)
Healing Tracks
19- Surfing Guitar (66 Boys)
20- Sailor (Starry.K)
21- Salty Catfish (66 Boys)
22- Old Metal Gear (Starry.K)

CD2
01- Battle In The Base (NH)
02- Volgin, The Torturer (HGW+NH)
03- The Sorrow (HGW+OK)
04- Clash With Evil Personified (NH)
05- Sidecar - Escape From The Fortress - (HGW)
06- Sidecar - On The Rail Bridge - (HGW)
07- Takin' On The Shagohod (NH)
08- Escape Through The Woods (NH)
09- Troops In Gathering (HGW)
10- Life's End (HGW)
11- Last Showdown (NH)
12- The Return Of The MiGs (NH)
13- Don't Be Afraid (RM)
14- Eva's Reminiscence (NH)
15- Debriefing (HGW)
16- Way To Fall (Star Sailor)
Healing Tracks
17- Rock Me Baby (66 Boys)
18- Pillow Talk (Starry.K)
19- Jumpin' Johnny (Chunk Raspberry)
20- Sea Breeze (Sergei Mantis)
Extra Track
21- Snake vs Monkey (kobo)

Jak widać lista utworów, jest tym razem NAPRAWDĘ pokaźna. Cały Soundtrack mieści się na 2 CD i liczy sobie, skromnie, 43 utwory. Ścieżkę dźwiękową skomponowali: Harry-Gregson Williams, Norihiko Hibino, Nobuko Toda oraz Osamu Kobori. Cały Soundtrack to oczywiście instrumental oraz ambient. W nagraniach do albumu udział wzięła prawdziwa orkiestra, chociaż pomoc komputera też okazała się nieoceniona. Tyle, tytułem wstępu, czas na danie główne.


  Okładka wersja biała

  CD 1 (THINGS COULD’VE BEEN BETTER)


Soundtrack rozpoczyna, kawałek „Snake Eater”, który chyba każdemu, kto oglądał Jamesa Bonda, skojarzy się ze słynnym „Golden Eye”. Kawałek zagrany jest podniośle, pomysłowo, ale nie wychodzi poza pewne standardy, atrakcją jest z pewnością pani wokalistka, która bardzo ładnie śpiewa w rytm grających skrzypiec, trąbek i lekko popowej perkusji. Jak powiedziałem, numer bardzo przypomina „Golden Eye” Tiny Turner a w szczególności jego końcówka. Cóż, OSTy do MGSa nigdy nie słynęły z dobrych opening tracków. Drugi numer to już kompletna zmiana klimatów. To znany wszystkim „Metal Gear Solid: Main Theme” przerobiony specjalnie na potrzeby części trzeciej. Kawałek zaczyna się od spokojnego ambientowego intra, które wraz z 45 sekundą, przeradza się w niesamowicie wybuchowy numer. Nagle atakują nas potężne bębny, doskonałe skrzypce, wiolonczele, oraz kontrabasy a w całość wkomponowany jest skoczny, elektroniczny beat. Na tym jednak nie koniec, nagle kompozycja ucicha, zmieniając oblicze piosenki o 180 stopni, przychodzi chwila odpoczynku, po czym znowu „bum!”, tym razem wstawki elektroniczne są dużo wyraźniejsze, tempo przyśpiesza, zmieniając piosenkę w niemalże trance’owy numer. Całość kończy się bardzo ładnym, intrem z marszowymi werblami i gitarą akustyczną. Słowem: majstersztyk! Przepych i pomysłowość, jaka bije z tego kawałka są nie do opisania. Szkoda tylko, że o następnych kompozycjach nie można powiedzieć w takich superlatywach. Numerem nieco przypominającym „Metal Gear Solid: Main Theme” jest „Virtous Mission”, piosenka, może trochę mniej pokombinowana, ale za to bardziej nastrojowa. Kolejną wartą uwagi kompozycją jest „On The Ground – Battle In The Jungle”, numer, w którym występuje lekko funkowa gitarka oraz bardzo funkowy beat (mniej więcej połowa wałka), utwór ponadto wzbogacony jest o instrumenty etniczne oraz przesterowaną (prawie speed-metalową) gitarę. Za dużo większe użycie „wioseł” niż w poprzednich OST’ach autorom należą się naprawdę spore brawa, nie od dzisiaj przecież wiadomo, że gitara elektryczna pasuje do każdego rodzaju muzyki. Parę następnych numerów niestety swoją przebojowością nie porywa. Mają, co prawda lekko-MGS’owy klimat, ale brakuje im tego „czegoś”, co by wywoływało jakieś głębsze emocje. Brakuje im duszy. Wszystkie kawałki, o których pisałem pozytywnie jak na razie zasługują góra, na 7+/10, jeśli mielibyśmy je porównywać do pierwszego OST’a. Ale jedziemy dalej. „Across The Border – Snake Meets The Boss” zawiera niewielką dawkę, dźwięków działających na wyobraźnię, ale też nie jest to ilość wystarczająca.
Dopiero z utworem numer 11, „Eva’s Unveiling”, nadchodzi to na co czekałem. Tajemniczość, nerwowość kompozycji oraz oryginalność, jakie pozytywne było moje zaskoczenie, gdy nagle w połowie piosenka przeistoczyła się w niemalże klasyczny swing z lat 50. Później jest równie dobrze „Ocelot Younth” urzeka świetną tłumioną gitarką i bardzo harmonijną sekcją rytmiczną (szkoda, że później trochę popsutą) a „The Cobras In The Cage”, słynnym nerwowym, spokojnym i strasznie niepewnym tonem, szkoda tylko, że nie tak dopracowanym jak na OST do METAL GEAR SOLID 1. Jako następny godny uwagi kawałek uznałbym „The Fear”, który jest swojego rodzaju kłębkiem emocji, wykorzystano w nim między innymi słynny japoński flet shakahachi oraz przesterowany bass, kawałek rozwija się bardzo nerwowo i przez cały czas jego trwania nie wiadomo, czego się można po nim spodziewać. Momentami dosyć wyraziście działa na psychikę.
Ciekawym numerem jest też „Undreground Tunnel”, wolny, spokojny, instrumental z kilkoma bardzo dobrymi samplami, i świetnym efektem narastania tempa, hamowanym w ostatniej chwili. Po części oficjalnej przychodzi pora na Healing Tracks. Czyli numery będące czystym bluesem i rockiem z lat 60’, kawałki te trzymają tak niesamowity klimat czasów rock & rolla, iż można by ich słuchać w kółko.
Przy takich numerach ludzie niegdyś „odpływali” a na pewno wielu zdarza się to i dzisiaj. Healing Tracks zdecydowanie dodają smaku całej ścieżce dźwiękowej. CD 1 to dosyć dobry zestaw utworów, ale niestety brakuje tu jakichś większych „przebojów”. Utwory są przyzwoite, ale nie porywają, mówiąc w skrócie: nie trzymają takiego klimatu i nie oddziałują tak mocno na psychikę jak kawałki z pierwszego OST’a. Pora na drugą płytę


  Okładka wersja niebieska

  CD 2


Drugi krążek rozpoczyna się dosyć ciekawie, od, żywego i dobrze przemyślanego kawałka „Battle In The Base” – gra skrzypiec i kontrastująca z nimi gitara zasługują tutaj z pewnością na pochwałę. Track nr. 2 „Volgin, The Torturer” to numer, jakich na tym albumie bardzo mi brakuje, nastrojowy, nerwowy, wyciszony i emanujący niewielką ilością strachu – wreszcie kawałek, który można porządnie „poczuć”. Podobnie jest z kolejnym utworem (a może nawet lepiej). „Clash With Evil Personified” to natomiast, szybki, elektroniczny kawałek, z wyraźnymi samplami i niewielkimi wpływami orkiestry. Kilka kolejnych tracków („Sidecar - Escape from the Fortress”, „Takin' on the Shagohod”) prezentuje typowy dla tego OST’a poziom, wszystkie są tak samo dynamiczne, bogate w instrumenty i... nudne. Niestety trzeba to przyznać. Już po przesłuchaniu pierwszej płyty czuje się przesyt spowodowany podobieństwem kompozycji, ale jeszcze po kilku identycznych numerach, przesyt ten zaczyna zamieniać się w niestrawność. A już myślałem, że drugi krążek zrehabilituje słabość pierwszej płytki. Nadzieja nadchodzi dopiero z utworem numer 10, „Life’s End” to chyba najlepszy (dlaczego taki krótki??) numer z drugiej części sountracka. Zagrany został niesamowicie subtelnie, delikatnie i dodatkowo wzbogacony o pianino (ludzie o miękkich sercach pewnie by się rozkleili przy tym numerze, gdyby działały na nich jeszcze jakieś inne bodźce i gdyby nie byli pewnie tak znużeni poprzednimi kawałkami), niestety panowie kompozytorzy postanowili, zostawić go w karykaturalnej długości 1:47 sek. Następca tego numeru „Last Showdown” z początku prezentuje się bardzo smacznie, niestety jego klimat zostaje całkowicie zabity przez niepotrzebnie dodane instrumenty dęte (i nie jest to jedyny taki kawałek). Bardzo ciekawy, (choć niekoniecznie bardzo dobry) utwór kryje się pod numerem 13. „Don’t Be Afraid” to drugi w kolejności kawałek, w którym usłyszeć możemy wokal. Jest to dosyć nastrojowy swing, bez najmniejszych śladów elektroniki/orkiestry odegrany przyzwoicie i z wyczuciem. Pasowałby idealnie do starego filmu z lat 50 (ewentualnie można by go podciągnąć po healing tracks) Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że „resztki” z tego utworu odnaleźć możemy w „Eva's Reminiscence”, utworze tak samo średnim jak i następujący po nim. Po części właściwej, tak samo jak i poprzednio, przychodzi kolej na porcję haeling tracków, czyli najlepszych piosenek z CD 2. Klimatycznie są to takie same kompozycje jak te z CD 1, chociaż pierwszy z nich jako jedyny healing track posiada wokal. Płytę kończy „Snake Vs Monkey” numer przesycony elektroniką i pełen kompletnie niesprawdzonych pomysłów. Sprawia wrażenie zrobionego strasznie na siłę, chociaż kto wie czy nie było tak w przypadku większości kompozycji z tego OST’a.


  Okładka wersja japońska a.k.a „japanese version”

  WERDYKT


Prawdą jest, że spodziewałem się po tym Soundtracku dużo więcej. Liczyłem na kilkadziesiąt, przemyślanych, klimatycznych i zrobionych z rozmachem kompozycji a w zamian dostałem kupę utworów, z których odcedzić można by góra 10 – 12 kawałków nadających się do wielokrotnego słuchania oraz album blues/rockowy. Czas jak widać nie wszystkim służy, w porównaniu do OST’a z MGS’a 1 ten album to ogromny krok wstecz. Na przestrzeniu lat geniusz, artyzm i zdolność kompozytorów do tworzenia silnych, wwiercających się uszy/głowę utworów gdzieś się ulotniła. Miejmy jednak nadzieję, że kiedyś do nich powróci. Ja tymczasem idę odpocząć przy muzyce z pierwszego METAL GEAR SOLID.
CIA - Odgłosy Wojny - Metal Gear Solid 3: OST
SS-NG #34 wrzesień 2005
43