Głową w Mur - Daraku Tenshi – The Fallen Angels
SS-NG #34 wrzesień 2005
30






REDAKCJA
    Siewka! Po krótkiej nieobecności wracam do zina z nowym sprzętem, na którym emulacja jest w pełni komfortowa, a także z nowym zapałem, który zaowocuje recenzjami zarówno tych hitów, które zdążyłem pominąć (wbrew pozorom coś się znajdzie), jak i gry, o których większość fanów mordobić 2D nie słyszała. Na początek właśnie takie mordobicie, które nie dość, że nie zdobyło większej popularności, to nawet nie wybiło się ponad przeciętne zainteresowanie. A szkoda, bo DARAKU TENSHI – THE FALLEN ANGELS jest niedocenioną perełką, których na automaty niestety bardzo wiele. Zapraszam do lektury!
  Ways To The Grave


Z animacji początkowej dowiadujemy się, że japońskie miasto, po trzęsieniu ziemi, które nawiedziło je 10 lat temu, zmieniło się w ruinę rządzoną przez gangi uliczne, a jedynymi wartościami są sex, pieniądze i narkotyki. Siła daje władzę. W tej ponurej rzeczywistości musimy znaleźć swoje własne miejsce. Do walki o przetrwanie w tym mieście grzechu staje ośmiu wojowników – pięciu mężczyzn i trzy kobiety (z czego dwie to chyba rodzina).



Jeśli chodzi o zestaw zawodników, to do czynienia mamy tu ze swego rodzaju mordobiciowym must-be: mroczny karateka, odrażający grubas, elegancik w garniturze plus kilka kobiet w dosyć obcisłych getrach (vide Chun-Li ze SF) – jak mus to mus. Jednakże wszyscy są w pewnym stopniu charakterystyczni, dzięki unikatowym technikom walki (o tworzenie zróżnicowanych postaci nie posądzałbym chara-designerów niszowych mordobić, a tu taka niespodzianka) – gruby Taro (przypadek z serii: czuję się gorzej niż on wygląda) rzuca się na przeciwników miażdżąc ich, Harry – stereotypowy angielski lokaj (tak, dokładnie taki, jakiego sobie wyobrażacie) – stosuje kopnięcia z wyskoku, a wspomniany karateka - Tarao - dorównuje wykonaniem Gato z GAROU:MOTW, co jest dużym sukcesem animatorów.



Ja ze swej strony polecam wybrać Haiji Mibu – pomimo początkowej niechęci do tego pana (specyficzny image, jeśli skład nie nawalił to jest gdzieś na screenie), szybko przekonałem się do jego stylu walki – granie tą postacią potrafi sprawić naprawdę dużo satysfakcji.
  Death Delirium


Jeśli o animacji postaci mowa, to muszę przyznać, że animatorzy stanęli na wysokości zadania – pomimo ograniczeń sprzętowych wszyscy poruszają się niezwykle płynnie. Ciosy wyglądają całkiem realistycznie. Osobna sprawa to tła – piękne pre-renderowane scenerie walki – bardzo klimatyczne i po prostu wprawiające momentami w zdziwienie pokroju: „jak oni zrobili ten ogień?”. Naprawdę warto popatrzeć.



Oprócz tej planszy zwróćcie uwagę na cmentarz (wcale nie mroczny i wcale nie straszny, a mimo to ciekawy) i pierwszą lokację – pub. Można na niej odnieść swego rodzaju wrażenie interaktywności – w miarę postępu pojedynku stoły i krzesła zaczynają się niszczyć, bądź latać po całej sali – w połączeniu z dobrze oddaną atmosferą typowej pijalni, efekt wychodzi niesamowity. Pod względem oprawy graficznej produkcja prezentuje naprawdę wysoki poziom, mimo iż wydano ją w 1998, to śmiało mogłaby konkurować z nowościami pokroju SVC: CHAOS i SAMURAI SHODOWN5. Oprawa audio to standard – odgłosy postaci i uderzeń dobrane dość realistycznie. Muzyka (jako taka) nie zachwyca, ale też nie odrzuca.



  Buried By The Dead


Jak widzicie grę opisuję w samych superlatywach, choć słyszało o niej pewnie zdecydowanie mniej osób w przeciwieństwie do wyżej wspomnianych hitów ze stajni SNK. Niestety dotyczy to każdej platformy – brak promocji skazuje grę na zapomnienie, ale na szczęście emulacja pozwala odkryć te zapomniane perełki. Polecam!

- ocena OGÓLNA 7/10
- Dźwięk 7/10
- Grafika 9/10
- Miodnosc 8/10

- Komentarz: Automatowa perełka, naprawdę warto!
Głową w Mur - Daraku Tenshi – The Fallen Angels
SS-NG #34 wrzesień 2005
30