Na początku był komiks
CONSTANTINE oparty jest na komiksie pt. HELLBLAZER z wydawnictwa Vertigo (oddział DC) i początkowo tak też miał nazywać się film, ale w związku z istnieniem innego pod tym tytułem zdecydowano się na zmianę. Tytułowy bohater (w filmie Keanu Reeves) to dość ciekawa postać, ktoś w rodzaju świeckiego egzorcysty (ale bardziej na serio niż Jakub Wędrowycz). Constantine ma dość poważny problem – jest skazany na potępienie (piekło) i dlatego co niezbyt mu się podoba, dlatego próbuje się odkupić i rozpoczyna walkę ze złem.
Fabuła opowiedziana w grze nie jest od początku jasna, rozpoczyna się gdy Constantine przenosi się do piekła w poszukiwaniu Holy Shotguna, a raczej jego części. Wkrótce jednak okazuje się, że nic nie jest takie proste jak się wydaje, a nasz bohater stanie się pionkiem w grze pomiędzy niebem a piekłem. Historia jest dość ciekawa, a przybliżają ją doskonale wykonane film, plus dla gry. Jeśli jednakże wszelkie odstępstwa od tego, co głosi Kościół bądź Biblia są dla was okropną herezją i wymagają potępienia to radzę unikać tej gry.
A siódmego dnia powstała gra
Instalacja gry jest prosta i przyjemna, niestety potrafi się lekko dłużyć, a przerwę na kawę wyklucza konieczność zmiany płyt. Wkrótce po instalacji trafimy już wprost do klimatycznego menu, w którym widzimy apartament głównego bohatera. Niestety w menu pojawił się (przynajmniej u mnie) błąd, który mnie dość mocno zdenerwował, otóż nie da się przyporządkować strzałek (co dla mańkuta jest wygodne) w związku z czym zmieniłem sterowanie z WSAD na HUJK. Pomijając ten drobny szczegół z menu jest wszystko w porządku.
Po krótkiej zabawie z menu możemy już rozpocząć grę, krok w kałużę wody, recytacja zaklęcia i jesteśmy w piekle. A tutaj, wiadomo, jak to w piekle, potwory, z początku niegroźne, wraz z naszymi postępami w grze robi się coraz trudniej, liczba oponentów i ich siła rosną. Bardzo spodobał mi się design przeciwników, niektórzy wyglądają naprawdę okropnie i bez wątpienia ich projekty powstały w jakimś szalonym umyśle.
Przebieg gry jest dość typowy, jak przystało na grę TPP – chodzimy, eksplorujemy, strzelamy, walczymy wręcz, wciskamy guziki. Plansze są zróżnicowane, a jest ich ponad dwadzieścia, co wydaje się niezłym wynikiem, ale w gruncie rzeczy starczy na maksymalnie dwa dni intensywnego grania. Przyczepić można się do nie za dużego zakresu ruchów naszego bohatera, ale w sumie gra nie wymaga akrobatyki i niezbyt pasowałoby to do konwencji. Bardzo fajny jest dziennik bohatera, znajdziemy tam opisy przeciwników, broni czy też luźne zapiski.
Jak wspomniałem nasz bohater porusza się między ziemią i piekłem. Jest to niezły pomysł, podobny trochę do tego znanego z SOUL REAVER, aczkolwiek bardziej uproszczony. Należy jednak zauważyć, że nadaje to grze dość dużego tempa i dużej ilości klimatu.
Bardzo dobry jest arsenał Constantine’a. Bohater posługuje się wieloma rodzajami broni, które poprzez swe opisy w dzienniku nabierają specyficznej głębi. Znajdziemy tutaj np. wspomniany już Holy, Shotgun którego wystrzał układa się w znak krzyża czy też Nailgun ładowany gwoździami, którymi przybijano ukrzyżowanych. Poza tym Constantine całkiem nieźle radzi też sobie w walce wręcz. Bardzo spodobało mi się to, że praktycznie nie ma tutaj broni, z której by się nie korzystało, czy też, która z czasem byłaby bezużyteczna. Na każdy rodzaj przeciwnika znajdzie się tutaj metoda, poza tym, częste braki w amunicji musimy sobie rekompensować używając różnych broni.