Recenzja - Brothers In Arms Road To Hill 30
SS-NG #31 Maj 2005






Robert "Rosic" Korczak
PRODUCENT: Gearbox Software  WYDAWCA: Cenega  GATUNEK: FPS  PLATFORMA:   CENA: 99,90 zł WWW
    Baker! Baker! Niemcy z prawej strony! Kryj się! Musimy podejść ich z flanki! … Znowu Niemcy? Znowu wojna? Tak! Dzięki BROTHERS IN ARMS ROAD TO HILL 30, możemy po raz n-ty wziąć udział w wydarzeniach, które miały miejsce podczas II Wojny Światowej, a dokładniej w okresie dnia D.
BIA to kolejny wysoko budżetowy pierwszoosobowy shooter, w którym główny nacisk został położony na taktykę walki. Jako dowódca małego oddziału musimy wykonywać zadania zlecone nam przez zwierzchnika. Przeważnie mamy pod swoimi skrzydłami dwie drużyny po 3 osoby w każdej. Zdarza się też, że jako wsparcie będzie nam dany czołg. Nie ma jednak mowy o prowadzeniu pojazdów.


  Dokładne celowanie

Fabuła gry opowiada o zmaganiach amerykanów we Francji. Na szczęście nie uczestniczymy w lądowaniu na plaży, ponieważ ten motyw jest już „oklepany do bólu”. Jesteśmy natomiast zrzucani z samolotu jeszcze przed rozpoczęciem słynnego lądowania na plażach. Nasze zmagania potrwają 7 dni i są podzielone na 17 misji. Autorzy twierdzą, że wszystkie boje są jak najbardziej zgodne z historyczną prawdą. Przed każdą misja główny bohater przytacza swoje wspomnienia. Na ogół są one smutne, dokładnie takie jaki był klimat wojny…

Zgodne z realiami są także mapy, na których gramy. Każdy dom, droga, czy płot mają, bądź miały swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Plansze opracowano na podstawie zdjęć i opisów świadków tamtych zdarzeń. Będziemy, więc brać udział w starciach na polach, w małych wioskach, a także w klimatycznych Francuskich miasteczkach. Wykonanie plansz nie pozostawia wiele do życzenia, choć czasem można czuć się zbytnio ograniczonym. Chodzi mi przede wszystkim oto, że podczas gry musimy iść tam, gdzie planowali to twórcy. Owszem są momenty, kiedy podejść możemy z kilku stron, ale generalnie wszystkie „złe” drogi są skrupulatnie pozastawiane.


  Jazda na czołgu

Podczas gry w BIA jesteśmy odpowiedzialni za kilku podległych nam żołnierzy. W bardzo prosty sposób możemy wydawać im rozkazy. Wszystko odbywa się za pomocą jednego klawisza i prawego przycisku myszki. Do takiego rozwiązania można szybko przywyknąć. Daje on tez możliwość, sprawnego i szybkiego wydawania rozkazów. Nie musimy się martwić o opanowanie trudnego interfejsu. System ten należy, bowiem do bardzo przyjaznych i można nazwać go rewolucyjnym. Podwładni żołnierze mogą wykonywać następujące polecenia: idź do, zaatakuj, ogień zaporowy, albo coś w rodzaju podążaj za mną. To wystarcza w zupełności. Podległy nam czołg ma identyczny zestaw rozkazów.

Całkowitą nowością w stosunku do innych gier jest przejście do trybu taktycznego. W momencie przejścia gra się zatrzymuje, kolory stają się czarno białe, a my możemy obserwować pole walki z lotu ptaka. Pomaga nam to w rozeznaniu się w okolicy i podjęciu stosownych działań. W BIA bardzo ważna, przynajmniej zdaniem twórców jest taktyka. Niestety ten element moim skromnym zdaniem trochę szwankuje. Główna i właściwie jedyna zasada to atak z flanki, czyli od nieosłoniętego boku nieprzyjaciela. Aby tego dokonać, każemy grupce żołnierzy z karabinami maszynowymi rozpocząć ogień zaporowy, a my wraz z drugą grupą bezpiecznie udajemy się w obrany wcześniej punkt, aby z zaskoczenia zabić Niemców. Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, że taką strategię powtarzamy ciągle przez właściwie wszystkie misje.

Czasem pomaga nam czołg, który bez problemu może rozprawić się prawie z każdym. Trzeba jednak uważać na bazooki i wozy pancerne nieprzyjaciela. Wrogie pojazdy pancerne można za zniszczyć na kilka sposobów w tym jeden nad wyraz ciekawy. Otóż oprócz zwykłej bazooki, czy strzału z własnego Shermana, możemy podbiec do tyłu wrogiej jednostki, wskoczyć na jej pancerz i wrzucić granat do wnętrza pojazdu. Nie chciał bym być załogą takiego wozu w tym momencie :).


  Panorama prawie Racławicka

Jako, że gra wiernie oddaje warunki wojny, także bronie są zgodne z prawdą. Pistolety, karabiny zarówno te normalne jak i maszynowe oraz karabin snajperski to podstawowe wyposażenie wojaka. Oczywistym jest, że nosić możemy tylko dwie bronie, garść granatów i potrzebne do ukończenia niektórych misji ładunki wybuchowe. Podczas gry możemy skorzystać z odbitych wrogowi stacjonarnych ckmów i karabinu na korpusie czołgu.

Misje, w których przyjdzie nam uczestniczyć, są napakowane akcją po brzegi. Co krok wyskakuje na nas kolejna grupa wrogich wojsk. Trzeba uważać, bo o śmierć tutaj nie trudno. Zapisanie stanu gry odbywa się tylko w kilku miejscach, tak zwanych checkpointach. Starcia z Niemcami są dynamiczne i bardzo dobrze oddają klimat wojny. Jest tylko jedno „ale” Wszystkie misje są bardzo łatwe do przewidzenia. Idziemy, a tu zza rogu wypadają Niemcy. Rozgorzeje strzelanina, wrogowie zabici. Idziemy dalej, a tu trach kolejny niemiecki oddział. Wszystko jest do przewidzenia. Gdy po śmierci powtarzamy planszę, wszystko dzieje się identycznie. Niestety nie jest to dobra cecha i trochę negatywnie wpływa na całokształt grywalności. Dobrze, że zmienne są pola bitwy, to strzelamy się w lesie, to na polach, aby potem zdobywać miasto, lub bronić się strzelając z wieży kościelnej.



Autorzy dla wytrwałych graczy przygotowali sporo dodatków. Są nimi zdjęcia, filmy, dokumenty i inne tego typu bonusy, które odblokowują się wraz z przejściem kolejnej misji. Główna rolę w odsłanianiu dodatków ma tez poziom trudności, na którym gramy. Czym wyższy tym więcej rzeczy dostaniemy. Muszę jednak stwierdzić, że gra do prostych nie należy i nawet na łatwym poziomie, niektóre momenty mogą przysporzyć kłopotów. Na szczęście nie będą one zbyt duże :).


  Widok z karabinu snajperskiego

Godna uwagi jest natomiast oprawa audiowizualna. Postacie są bardzo szczegółowe i świetnie animowane. Otoczenia jest także bardzo drobiazgowe. Bronie wyglądają naturalnie. Świetny jest efekt kołysania dłoni przy przysunięciu karabinu do oka. Bardzo ładnie prezentuje się roślinność, a efekt ogłuszenia blisko wybuchającym pociskiem wygląda wspaniale. Świetnie zrobione są tez scenki przed misjami. Bardzo atrakcyjnie prezentują się efekty specjalne. Grafika jest chyba najmocniejszym elementem gry, i gdyby nie jej zbytnia statyczność mogłaby śmiało konkurować z najlepszymi rynkowymi tytułami. Podobnie jest z dźwiękiem. Wszelkie odgłosy są bardzo naturalne. Wybuchy brzmią tak jak na filmach, a otwarcie ognia wzmaga poziom adrenaliny. Doskonale dobrane są też głosy naszych żołnierzy. Mówią oni dużo, często podsuwając pomocne wskazówki. Podobało mi się też to, że podczas wydawania rozkazu machamy ręką i krzyczymy do odpowiednich osób. Za oprawę techniczną należą się spore brawa!


  To niby miał być atak z flanki

Hmm, czas na podsumowanie. Szczerze mówiąc spodziewałem się po BROTHERS IN ARMS czegoś więcej. Wspaniałej grywalności na najwyższym możliwym poziomie. Jest jednak trochę gorzej. Owszem, w BIA gra się bardzo dobrze. Misje są zróżnicowane, nasi podwładni świetnie wykonują rozkazy, a tryb taktyczny jest lekkim powiem świeżości. Gra ma także doskonałą grafikę i świetny dźwięk. Mimo wszystko jest ona trochę za bardzo schematyczna, miejscami lekko nużąca, a co gorsza, nie pozostawia w pamięci jakiś szczególnych wrażeń.


Wymagania optymalne: Pentium 4 2.5 GHz, 1 GB RAM, karta grafiki 128MB (GeForce 4 lub lepsza), 5 GB HDD.
Poprawnie wykonany, lecz mało nowatorki FPS. Niestety gra nie zapada w pamięć.
Recenzja - Brothers In Arms Road To Hill 30
SS-NG #31 Maj 2005