Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   45
                  

Zbigniew "Emill" Pławecki


Czy nie sądzicie, że wybór piłek kopanych na różne platformy stał się ostatnio bardzo ograniczony? W zasadzie poza seriami FIFA, PES i TIF nie ma specjalnego bogactwa tego typu gier. Gdzie te czasy, gdy jak w latach 90-ych zeszłego stulecia co rok ukazywało się 4-5 różnego rodzaju "gałek"...



A no właśnie, FIFĘ znają wszyscy, PES'a większość - a This Is Football? Pomyślałem ostatnio, że pora zagrać w coś innego, niż tylko ciągle nowe edycje FIFY, której, jak większość redakcji SS-NG wie, jestem maniakiem, i tak w moje ręce wpadła gra, o której nie wiedziałem z początku nic, ale która pochłonęła mnie jak mało która.... ale od początku.

Po całkiem nieźle zrealizowanym intrze, któremu towarzyszy równie sympatyczny track (cały czas mam wrażenie, że już go gdzieś słyszałem... ) pora na buszowanie w menu. Do wyboru mamy mecz towarzyski, ligę (polskiej nie ma), puchary, ME i MŚ (włącznie z fazą eliminacji) i rozegranie własnych turniejów, oraz opcje "Wyzwanie" - rozgrywamy mecz, w którym od wyniku i stylu w jakim go uzyskaliśmy, zależy kod, który wpisujemy na strone producenta.




Dzięki temu możemy zobaczyć jak prezentują się nasze umiejętności na tle innych graczy. No i jest oczywiście także opcja multiplayer. Pobyt w menu przywoływał mi skojarzenia, jakbym grał w FIFĘ... nie, nie dlatego, że jest podobne, czy równie dobrze wykonane. :P Po prostu przez cały czas słyszymy tylko jeden utwór, ten sam, który był w intrze. No tak, jest ładny, ale ileż można - chyba, że to ma być forma motywacji, by szybko uporać się z opcjami i przeskoczyć na murawę. Z polskich akcentów należy wymienić obecność kadry narodowej i Wisły Kraków. Powiem wam nawet, że nasi zawodnicy przypominają siebie, przynajmnej niektórzy - chociaż Jurka Dudka, który z oczywistych powodów powinien być najbardziej rozpoznawalny (czyt. najlepiej zrobiony), nie poznałbym za wszystkie SS'y świata. Ciekawa rzecz wiąże się z nazwiskami graczy - wszystkie niby są prawdziwe, ale trafiłem min. na van Nistroy'a... czyżby "Nistleroy" nie mieściło się na koszulce?

Z menu się już zapoznaliśmy, no to zabieramy się za grę. Wybrałem ligę, mój ukochany Manchester United (jeszcze z Beckhamem w składzie.... eh, to były czasy) i wgłębiam się w tajniki pracy "grającego trenera". ;) Jeśli chodzi o opcje trenerskie, to w porównaniu z FIFĽ nie ma specjalnych różnic - dobieramy skład, taktykę, zmieniamy ustawienie poszczególnych formacji, wybieramy kapitana, zawodników od stałych fragmentów gry i zajmujemy się rynkiem transferowym, bo dość często będziemy otrzymywać oferty kupna naszych graczy.




A potem to już tylko pora wyjść na murawę... troche niemile rozczarowały mnie stadiony. Jest ich mało, do tego nie są to te najbardziej znane, dobrze chociaż, że są prawdziwe, a nie zmyślone, jak to miało miejsce w pewnej FIFIE.
Na trybunach zasiadają płascy, ale animowani kibice, więc standarty są spełnione, czasami nawet widać jakąś flagę, czy racę, szkoda, że ich okrzyki są mało wyraźne i nie tak charakterystyczne jak u EA Sports. A tak przy okazji - narzekaliście na Johna Motsona i (wpisać nazwisko jego dowolnego partnera w każdej z FIF)? Posłuchajcie gościa, który nawija tutaj - nie dość, że jest sam, ma potworny brytolski akcent (chociaż idzie go zrozumieć, nie tak jak Andy'ego McOist'a), a w dodatku kilka-, kilkanaście razy na mecz powtarza te same zwroty. Tak więc pod względem komentarza już FIFA 99 stała dużo wyżej.

A gra się... świetnie! Przez pierwszych kilka meczy porażki po 2:0 będą na porządku dziennym, ale to tylko motywuje do dalszego trenowania i robienia postępów. Za to potem jaka to radość, gdy się najpierw zremisuje, a potem wygra pierwszy mecz.




Gra ma kilka smaczków, jakimi pochwalić może się jedynie PES, jak chociażby odgwizdywanie przez sędziego zagrania ręką, lub markowany faul, który jeśli się uda wykonać w polu karnym daje nam "jedenastkę", ale równie dobrze może się skończyć żółtym kartonikiem. Z miłych szczegółów można wymienić też sędziego technicznego trzymającego tablicę świetlną, ogłaszającego zmianę. Że już o normach, takich jak możliwość wykonywania pewnych dryblingów, sztuczek z piłką, podań "w uliczkę" itp. nie będę wspominał.




Brakuje tylko strzałki i możliwości podkręcania piłki przy stałych fragmentach gry.

Nie wiem jak dla was, ale dla mnie TIF 2003 była ciekawym przerywnikiem od "fifowskiej" monotonii życia, w dodatku przerywnikiem, do którego często chce się wrócić, nawet już po tym, jak grało się w najnowsze dzieło EA Sports (które przypominam dzieli od TIFa 2 lata!). Nie twierdzę, że TIF jest lepszy, ale na pewno nie odstaje jakoś specjalnie od czołówki i niesie z sobą duży ładunek dobrego miodku.


  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   45