-->\n" +"" ); noweOkienko.document.close(); noweOkienko.focus(); } //-->
  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   25
                       

Wojciech "Keiran" Skitał

PRODUCENT: Lucasarts    DYSTRYBUTOR: LEM   GATUNEK: Strzelanina   WWW: http://www.lucasarts.com/games/swbattlefront/


Wraz z sukcesami Battlefield 1942 i szeregu dodatków stało się jasne, że istnieje zapotrzebowanie na strzelaniny sieciowe stawiające nie na rozwałkę pomiędzy kilkoma graczami o punkty, ale na pseudo-strategiczną walkę drużynową o dużo większej skali. Wkrótce też pojawiły się pogłoski o Star Wars Battlefront, produkcji tego typu spod znaku Gwiezdnej Sagi, a już dzisiaj możemy sami sprawdzić efekt kilkunastu miesięcy pracy stajni Lucasa.



Szczerze mówiąc od początku obawiałem się, że w tym projekcie coś nie wypali, rzadko kopiowanie cudzych pomysłów wychodziło na dobre. Na szczęście tym razem w dużym stopniu się pomyliłem. Pierwszą niespodzianką po uruchomieniu gry był tryb single player. Jak wiadomo Battlefront jest skierowany przede wszystkim do graczy sieciowych, toteż istnienie gry dla jednego gracza jest miłym akcentem. Samotnicy mają do dyspozycji 3 opcje. Zacznę może od końca: tryb Instant Action pozwala nam wybrać planszę, strony konfliktu i bez żadnych ceregieli rozpocząć rozrywkę. 2 dostępne kampanie obrazują zdarzenia z Epizodów 1-3 oraz 4-6. Niestety nie mamy wpływu na stronę konfliktu, czasami jesteśmy dobrzy, a czasami źli. Przed każdą walką możemy obejrzeć krótki filmik wprowadzający (wycięty z oryginalnych Epizodów).

(kliknij aby powiększyć)
Biegiem, wykończyć rebelianckie szumowiny


Na dokładkę pozostaje tryb Galactic Conquest. Do wyboru mamy osiem ‘etapów’ z czego na początku cztery są zablokowane. W zależności od etapu zmienia się okres historyczny oraz strona konfliktu, która kierujemy. Inne będą także sektory o które będziemy walczyć. Tryb jest całkiem ciekawy, wybieramy kolejność podboju planet (na każdej poza finałową walczymy dwa razy) i przechodzimy do walki. Każda planeta zapewnia jakiś bonus, który możemy wybrać przed walką. Mogą to być na przykład zbiorniki z Bactą regenerujące naszych żołnierzy w trakcie walki, czy też pomoc Jedi/Sitha (Luke Skywalker, Mace Windu, Lord Vader, Hrabia Dooku zależnie od etapu). Jedyna wada to taka, że każdy etap rozgrywa się podobnie i ukończenie wszystkich ośmiu wymaga dużego samozaparcia. Niestety na tym rozgrywka jednoosobowa kończy się, przy odrobinie wprawy można to wszystko skończyć w 2 do 3 dni.

Aaale mam karabin


Rozgrywka wygląda następująco: na każdej planszy rozmieszczono punkty kontrolne o które walczą 2 drużyny. Aby zdobyć dany punkt co najmniej jeden żołnierz musi znajdować się w jego okolicy przez określony czas. Drużyna która kontroluje mniej punktów traci energię przedstawioną w postaci licznika u góry ekranu. Czasami także mamy zadania dodatkowe. Generalnie chodzi jednak o to, by licznik przeciwnika spadł do zera, bądź aby utrzymać wszystkie punkty kontrolne przez 20 sekund, oba zdarzenia kończą się naszym zwycięstwem. W trakcie rozgrywki jednoosobowej możemy zauważyć, że AI działa całkiem nieźle, kompani wspomagają nas amunicją bądź apteczkami, zachowują się całkiem rozsądnie, a my możemy im wydawać proste rozkazy. Także przeciwnikowi trudno wiele zarzucić, to tylko maszyna jakby nie było, więc dla doświadczonych graczy nie powinna stanowić wyzwania. Map na których toczy się walka jest w sumie szesnaście, na dziesięciu różnych planetach. Podbijać będziemy między innymi lodowatą Hoth na której Rebelia ma tajną bazę, czy Kaashyk’u – porośniętej gigantycznymi drzewami rodzimej planecie Wookiech. Większość map umożliwia poruszanie się pojazdami, co jak się okazuje jest jedną z największych zalet gry. Możemy sobie polatać X-Wingiem czy myśliwcem TIE, postrzelać z AT-AT czy też pofruwać ścigaczem. Wybór jest bardzo szeroki. Niestety są także plansze w których zbytnio się nie pobawimy pojazdami. Użyłem tutaj słowa niestety, gdyż mapy są dość duże i poruszanie się bez pojazdów często jest utrudnione. Poza tym konstrukcja plansz czasami bywa dziwna, jest dużo wąskich gardeł, toteż manewry typu oskrzydlenie przeciwnika często są niemożliwe do zrealizowania. Jeśli już jestem przy pojazdach to należy dodać, że są bardzo użyteczne, bardzo potężne i piechota ma marne szanse w walce z nimi. Zniszczenie potężniejszego pojazdu wymaga współpracy kilku posiadaczy ciężkiego sprzętu, co znacząco utrudnia sprawę.
W grze znajdziemy cztery strony konfliktu, ale w zasadzie są to dwie pary, gdyż stron nie możemy mieszać. Zawsze walczy albo Republika z Droidami albo Imperium z Rebeliantami. Większe urozmaicenie byłoby ciekawe, niestety go nie ma, a szkoda. Każda ze stron ma żołnierza posługującego się karabinem szturmowym, operatora broni ciężkiej z rakietnicą, zwiadowcę z bronią snajperską, pilota, który regeneruje pojazd w których się mieści, reperuje wieżyczki i rozdaje amunicję, a także pełni rolę medyka, oraz jednostkę specjalną inną dla każdej strony konfliktu. W wojskach Federacji Handlowej są to Droideka czyli pamiętne toczące się drozdy otoczone polem siłowym. Tutaj zachowują się identycznie jak w filmach i są wrednym przeciwnikiem, ale ich tarcze na szczęście nie mogą działać zbyt długo. Republika i Imperium mają szturmowca z plecakiem odrzutowym, pierwszy uzbrojony w karabin EMP, a drugi w coś w rodzaju śrutówki.
Natomiast w Rebelii jest to Wookie, uzbrojony w kuszę, jest on też najbardziej wytrzymałym piechurem w grze. Oczywiście każda jednostka posiada też inne atuty, z broni podstawowych jest to pistolet blasterowy, a wśród ekwipunku jest dość duża różnorodność: granaty, detonatory termiczne, wspomniane wyżej apteczki i amunicja, czy też miny. Wszystkie strony konfliktu są dobrze zbalansowane, także nie powinno być konfliktów na tle tego kto ma lepsze jednostki.

…no i jak go trafiłem to się zapalił, ale dalej uciekał…


Obsługa jest prosta i intuicyjna, a interfejs bardzo przejrzysty. U góry ekranu widzimy informacje o energii naszej, pojazdu, który kontrolujemy oraz przeciwnika do którego celujemy. Na dole ekranu znajduje się przydatny radar, który możemy także wyświetlić na całym ekranie. Każda broń ma co najmniej jeden poziom przybliżenia co drastycznie ułatwia celowanie i sprawia, że uniknięcie ataku jest bardzo trudne i wymaga sporo zręczności. Na szczęście poza standardowymi akcjami mamy tutaj turlanie się na boki. Jedyne zastrzeżenie mogę mieć do odradzania się jednostek, które następuje w losowym punkcie kontrolowanym przez nas. Czasami sprawia to, że zanim dotrzemy tam gdzie coś się dzieje to jest już dawno po sprawie.
Pod względem wizualnym Battlefront to majstersztyk, wprawdzie wymagania także ma spore, ale chyba uzasadnione (czego nie powiedziałbym w przypadku skaczącego na każdym kompie Dooma 3). Plansze są naprawdę duże i wyglądają ślicznie, wyraźnie widać wykorzystane efekty, zwłaszcza bump-mapping. Wspaniałe wrażenie zrobiła na mnie woda w dokach Kaashyku, takiego efektu chyba jeszcze nie widziałem. Jednostki także wykonano na najwyższym poziomie, są takie jak w filmach i w kombinacji z mapami, widokiem śmigających wszędzie laserów i wybuchów sprawia, że czujemy się jak w filmie z Gwiezdnej Sagi. Ciekawie zastosowano tutaj efekt rag-doll, który znacznie przesadzono i w efekcie często widzimy postacie szybujące wiele metrów bo serii z działka umieszczonego w pojeździe, ale nie wiem czy to wada, czy zaleta. Jest jeden element, którego nie da się zepsuć tworząc grę w świecie SW: udźwiękowienie. Na potrzeby filmów nagrano kilka godzin muzyki i tysiące specjalnych efektów, wystarczy tylko odpowiednio je umieścić. I tak też zrobiono, cały czas słyszymy doskonałą muzykę Johna Williamsa i przekonywująco brzmiące dźwięki. Jest idealnie tak jak w filmach.
Przyczepić można się do trybów rozgrywki multiplayer, gdyż tych właściwe nie ma, wszystko sprowadza się do zdobywania punktów kontrolnych, podczas gdy, aż prosi się o większe zróżnicowanie, ale może będą jakieś mody. Jak na razie jest to chyba najsłabszy element gry.

Uff, zdążyłem uciec, a nie mówiłem, żebyś się nie bawił granatami?


Star Wars Battlefront to w zasadzie typowy przedstawiciel gatunku sieciowych strzelanek, jego największym atutem jest świat, a to na ile ten tytuł spodoba się danemu graczowi zależy głównie od stosunku do Gwiezdnej Sagi i od tego czy lubi on grę online. Zakup tego tytułu dla trybu single player nie ma sensu, ale jeśli lubisz Star Wars i gry sieciowe to jest to pozycja idealna, coś na co długo czekaliśmy. Mam tylko nadzieję, że wkrótce pojawią się nowe mapy, gdyż te zawarte w grze mogą się wkrótce znudzić. Jak się okazało gra w Polsce ukaże się 8 października w cenie 169 i na szczęście bez polskiej wersji językowej. Szkoda tylko, że musieliśmy czekać tak długo

Procesor 1GHz/2GHz, Pamięć 256/512MB RAM, karta graficzna 64 MB RAM z obsługą tranform & lightning
Ogromne bitwy ze świata SW, rozegraj je tak jak chcesz. Slogan reklamowy nie kłamie.


  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   25