69     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : O sensie grania, pracy w zinie i pożegnanie


O sensie grania, pracy w zinie i pożegnanie



Czy nie znudziło Ci się już ciągłe granie w gry komputerowe i ratowanie świata po raz setny? Bo mi tak!



Komputery i konsole wymyślono, aby umilić ludziom wolny, niewykorzystany (to słowo należy podkreślić) czas. Można zaobserwować tutaj jednak odwrotne zjawisko, które dotyczy w większości użytkowników multimedialnej rozrywki. Zamiast traktować granie jako hobby, staje się ono naszym głównym zajęciem, pożerającym coraz więcej czasu. Czy nie zdarzyło się wam, że zamiast odrabiać lekcję / pracować przechodzicie kolejny level waszej ulubionej gry? Ta wirtualna rozrywka zamiast wypełniać niewykorzystany czas – zajmuje nam powoli każdą chwilę naszego życia. Na pewno każdy z was na własnej skórze doświadczył lub przynajmniej zna osoby, które zamiast wybrać pracę zostawały w domu pochłonięty chęcią zgłębienia dalszych sekretów pikselowych przygód. Sam dobrze pamiętam jak będąc w „młodym” wieku (tak jakbym teraz był stary mając 18 lat) wspólnie z kumplem dzieliliśmy dzień na dwie części – szkoła i komputer (z przewagą oczywiście tej drugiej). Między nimi znajdowały się jedynie posiłki i toaleta. Każdą moją wolną chwilę wypełniała rozrywka na blaszaku. Oczywiście w miarę przeżywania kolejnych wiosen, trzeba było w końcu coraz więcej czasu poświęcać na naukę (ale i tak nic nie było mnie w stanie odciągnąć od peceta). Od jakiś dwóch lat zauważyłem jednak, że gry przestały bawić mnie tak jak kiedyś i wolę spotkania ze znajomymi niż cybernetyczny świat. Punkt kulminacyjny nastąpił we wrześniu podczas grania w WARCRAFT: THE FROZEN THRONE.
Gra wciągnęła mnie jak za starych dobrych czasów MORTAL KOMBAT. Ale w miarę przechodzenia kolejnych plansz nasuwało mi się pytanie „po co to wszystko?”. Czy granie ma jakiś sens? Finałowa misja, chwila adrenaliny, wszystkie portale otwarte i koniec. Super znów wygrałem wojnę i doprowadziłem historię do końca – nie wiem już, którą z kolei. I co mi to dało? Absolutnie nic, poza stratą kilkudziesięciu godzin spędzonych nad kompem. Czy ktoś mi pogratuluję, że zwyciężyłem? Daj, pan spokój! Wtedy to do mnie dotarło - marnuję czas na jakieś bzdetne gierki. Oczywiście nie byłoby w tym nic złego jakbym nie miał nic innego do roboty, ale w tym czasie powinienem albo się uczyć, albo miałem możliwość wyjścia do pubu ze znajomymi. A wybrałem coś, co nie daje żadnej korzyści – WARCRAFTA… Oczywiście można tu dyskutować, jaki sens ma siedzenie w pubie i popijanie piwka, a jaki granie w gry
W sumie to obie te czynności nie przynoszą większych korzyści, ale człowiek (w większości przypadków) lubi spędzać czas w towarzystwie innych ludzi. Kiedyś uważałem, że grać będę zawsze – nawet jak będę stary. Niestety chyba straciłem powołanie, dlatego odchodzę z SS-NG i wybieram prawdziwych, żywych przyjaciół, a MATRIX niech spoczywa w pokoju! Oczywiście od czasu do czasu odpalę jakiś tytuł, aby przeżyć nierealną przygodę, ale podejrzewam, że nigdy już to nie pochłonie tyle czasu i da tyle zabawy, co kiedyś (no może jeszcze HL2 będzie wyjątkiem).
Dzięki chłopaki za te prawie 5 miesięcy wspólnej pracy i życzę wam powodzenia w dalszej karierze growej oraz wielu czytelników i ludzi patrzących przychylnie na to, co robicie (w tym sponsorów). A Wam czytelnicy życzę wielu wspaniałych i tanich gier!
Na koniec wspomnę trochę o pracy w zinie. Pewnie myślicie, że jest to całkiem fajne i łatwe zajęcie - opisywanie gier. Wbrew pozorom to cholernie trudna robota (a w dodatku darmowa). Terminy są krótkie – niecały miesiąc na przejście danej gry (co często jest niewykonalne). Do tego dochodzi obowiązek napisania jej recenzji, a wtedy jeszcze sobie przypominamy, że trzeba zrobić ciekawe screeny. A we wszystkim utrudnia nauka (jak ktoś jeszcze nie wie, to my też chodzimy do szkoły lub pracy). W dniu deadline''u Drizit i martin dostają teksty do ich działów i piszą szybko wstępniaki, a potem wszystko trafia w ręce Emilla, który ma około tygodnia na złożenie tego w jedną całość. Nie muszę mówić, że w trakcie składania zina, docierają spóźnione artykuły i cały czas trzeba coś zmieniać, więc bądźcie wyrozumiali jak chłopaki nie zdążą na czas. I również mile widziane są maile od czytelników, gdyż wtedy daje nam to poczucie, że naprawdę ktoś to czyta, a zatem ta robota ma sens!
Do usłyszenia w necie…

Dzięki Carnage za tych wspólnych kilka miesięcy, za Twoja pracę... i pamiętaj - kto raz wkroczył pośród nas, na zawsze z nami zostanie, nie w stopce redakcyjnej, ale po prostu jako kumpel całej ekipy. Trzymaj się i powodzenia. - Emill w imieniu swoim i redakcji.


69     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : O sensie grania, pracy w zinie i pożegnanie