41     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : RECENZJA: Midtown Madness 3


Midtown Madness 3 - RECENZJA [X-BOX]

Paweł "Ryo-San" Wierzchowski


Seria MIDTOWN MADNESS ma swoje początki na PC-ie. To właśnie z tą platformą związana jest cała historia tej gry. W 1999 r. "jedynka" ujrzała światło dzienne i z miejsca zyskała sympatie wielu graczy. Bardzo dobrze odwzorowane amerykańskie miasta, korki na ulicach, wyścigi po zatłoczonym centrum wspaniała dynamika i miodność, cóż można było chcieć więcej. Zarówno jedynka jak i "dwójka" (2000 r) nieźle namieszały w pecetowym światku. Lata mijały, a o nowej części tej gry nie było ani widu ani słychu. Jednak jak wszystkim wiadomo, że nie zabija się kury znoszącej złote jajka, wydanie trzeciej części MIDTOWN MADNESS 3 było kwestią czasu. I stało się, jakiś czas temu "trójka" jako exslusive uderzyła na Xboxa. Czy gra daje rade? Czy spełniła oczekiwania graczy? Na te pytanie odpowiecie sobie sami po przeczytaniu recenzji. Jedyne co mogę teraz powiedzieć, to tylko a może i aż tyle, że zmienił się developer. Za spłodzenie znakomitych dwóch pierwszych części odpowiedzialni byli kolesie z "Angel Studio", a "trójke" od "a" do "z" zrobili ludzie z "Digital Illusion" odpowiedzialni min za znakomitą szutrówke "Rallisport Challenege".



MIDTOWN MADNESS 3 daje nam możliwości jazdy w dwóch tętniących życiem metropoliach (Paryż, Waszyngton), które notabene są jednymi z nielicznych plusów tej gry. Miasta odwzorowane są po prostu kapitalnie. Na pierwszy rzut oka widać, że Paryż to Paryż, a Waszyngton to Waszyngton. Wszystko zrobione jest z wielkim rozmachem, zatłoczone pełne zgiełku ulice, tłumy ludzi, parki, obwodnice, mosty, autostrady, multum szklanych biurowców, masa skrzyżowań, porty, metro itd. po prostu czuć jak diabli, że nie jeździmy po jakimś prowincjonalnym miasteczku tylko po wielomilionowej metropolii. Jednak największe wrażenie zrobiło na mnie odwzorowanie architektoniczne wirtualnych miast do ich oryginałów. Ludzie to jest naprawdę majstersztyk. Ulice, wieżowce, zabytki, zarówno te ważniejsze jak i te nikomu nieznane odwzorowane są bardzo, ale to bardzo szczegółowo a na dodatek umieszczone są dokładnie w tych miejscach w gdzie w "realnych" miastach stoją ich odpowiedniki, wszystko znajduje się tam gdzie być powinno. Nie wierzycie mi? To kupcie sobie mapę któregoś z tych miast i zobaczycie sami. Po prostu miazga. To naprawdę robi wspaniałe wrażenie, cały czas mamy fenomenalne uczucie, tak jak byśmy właśnie byli w Paryżu bądź Waszyngtonie. Gdy nie mamy nic do roboty to polecam opcje "Cruise", czyli najzwyklejszy freestyle po mieście. Po prostu wybieramy samochód, potem ustawiamy takie duperele jak pogoda, pora roku, natężenie ruchu i zaczynamy jazdę. Ogólnie opcja ta polega, na jeździe po mieście w poszukiwaniu tzw. "paint job'ów" czyli poukrywanych sprayów, które oprócz satysfakcji ich znalezienia dają nam po prostu inny kolor dla jednego z naszych samochodów. Jednak szukanie owych "paintów" zawsze schodzi na drugi plan, ponieważ gdy zaczniemy freestajlować, to naprawdę trudno się od tego oderwać wiem, że to może brzmi dziwnie, ale miasta są to tego stopnia odwzorowane, że zawsze chcemy gdzieś pojechać, coś zobaczyć, pozwiedzać itp. Gdy szukamy jakiejś ulicy bądź ważniejszej budowli i nie możemy jej znaleźć to wystarczy rozejrzeć się za kierunkowskazem i podążać jego śladem a gwarantuje, że znajdziemy to czego szukamy. Można tak jeździć dobre kilka godzin i uwierzcie mi, to się nie nudzi. Nie wiem, może jestem jakiś dziwny, ale jeśli chodzi o Singleplayer to właśnie ta opcja najbardziej przypadła mi do gustu.

Parkuje się może nienajlepiej, ale za to kto mi podskoczy!


No to teraz czas przejść do chyba najważniejszej ( oczywiście w założeniach programistów) singleplayerowej opcji, a mianowicie Work Undercover. Opcja ta jest dlatego tak ważna, ponieważ jest to część fabularna gry, rdzeń singleplayer. Niestety, przynajmniej według mnie jest totalną pomyłką. Oki już pisze o co tu biega. Jak sama nazwa wskazuje będziemy pracować. Przyjdzie nam zaliczyć "kilka" misji (dokładnie 54), od których zajeżdża trochę GTA, z tą różnicą, że nie jesteśmy gangsterem i nie strzelamy do wszystkiego i wszystkich tylko zamieniamy się w jakiegoś tam tajnego agenta i wykonujemy idiotyczne zadania dla pana X. Ot wcielamy się w dostawcę pizzy, kierowcę mafijnej limuzyny, strażaka, taksówkarza, kierowcę karetki, kaskadera, dealera samochodowego itp. Wszystkie zadania, które przyjdzie nam wykonać, mógłbym scharakteryzować tak: przywieść, zawieść, wygrać jakiś durny wyścig i... następna proszę. Napisałem, że zajeżdża tu GTA, ale po wykonaniu kilku misji w stylu: zawieść starą zrzędliwą babę do sklepu na zakupy, albo jeździć z psem na kolejne wystawy, mogę stwierdzić, że śmierdzi mi tu parodią GTA, kiepską parodią. Gra nie tylko czerpie pomysły z kultowej gry Rockstar'u, ale także z innych bardzo dobrych gier - CRAZY TAXI, DRIVER, STUNTMAN. Oczywiście całe to pomieszanie pomysłów mogło wyjść grze tylko jako minus i niestety tak jest. Wszystkie zadanie, które mamy do wykonania zostały podzielone na dwa miasta. Połowę wykonujemy w stolicy Francji a drugą w Waszyngtonie. Podział ten został też dosyć prostacko zrobiony, po prostu zadania jakie mamy do wykonania w Paryżu są lustrzanym odbiciem tych ze stolicy USA, np. w Paryżu mamy do wykonania kilka zadań jako taksówkarz, gdy je już zaliczymy, to czeka nas to samo w Waszyngtonie, z tą tylko różnicą, że nie jeździmy paryskim peugot'cikiem a amerykańskim cab'em. Jednak mimo wszystko założenie jest to samo, taksówkarz tu i taksówkarz tam, to naprawdę przynudza, podobnie jest zresztą gdy jesteśmy kierowcą karetki bądź wozu strażackiego. Świadczy to ewidentnie o całkowitym braku pomysłów ze strony programistów. Gwoździem do trumny tej opcji jest czas w jakim możemy ją ukończyć. Gdy przysiądziemy porządnie do konsoli i naprawdę przykatujemy grę to Work Undercover skończymy w góra... kilka godzin. Skoro jest to część fabularna to przydało by się coś powiedzieć, o głównym bohaterze. Niestety mogę powiedzieć Wam tyle co nic, ponieważ główny aktor tej komedii jest całkowicie anonimowy i cały czas siedzi w samochodzie. I tu kolejne rozczarowanie, gdyby koleś siedzący na miejscu kierowcy, w jakimkolwiek stopniu przypominał by człowieka oraz programiści zapodali by mu chociaż kilka klatek animacji to jeszcze bym to przebolał. Niestety developerzy musieli i to zchrzanic, poszli po najcieńszej linii oporu, czyli zamiast kierowcy, widzimy sztywną kukłę, która nie dość ze w ogóle się nie rusza to jeszcze nie trzyma rąk na kierownicy. Może to jest detal, ale taka olewka programistów naprawdę czasami potrafi zepsuć klimat. Aha, bym zapomniał, chciałem jeszcze dodać, że cały wątek fabularny, owiany jest "potężną" dawką humoru, szkoda tylko, że dowcipy w grze są na poziomie serialu "Lokatorzy" i naprawdę zamiast się śmiać, możemy co najwyżej siąść i płakać. Nie będę chyba oryginalny, jak napisze, że opcja ta jest wielkim minusem tego tytułu.

A ja wole coś poręczniejszego


Jak już znudzi nas wykonywanie tych durnych zadań( a gwarantuje, że nastąpi to szybko), to możemy zajrzeć to Blitz bądź Checkpoint. Są to odpowiednio: zaliczanie "punktów kontrolnych" na czas oraz wyścigi po zatłoczonych ulicach z innymi "driverami", których inteligencja woła o pomstę do nieba. Nasi przeciwnicy, zawsze jadą tak samo, mimo tego, że jest kupa skrótów, z których mogliby skorzystać, jadą jak pijani demolując wszystko dookoła. Po prostu tragedia.
Wszystkie potyczki dostępne w tych opcjach, są nudne jak przysłowiowe flaki z olejem, a jedyną motywacją do ich ukończenia są nowe samochody, które dostajemy co kilka wygranych wyścigów. Właśnie samochody, przydałoby się coś o nich napisać, przecież to jedyny dostępny środek komunikacji w tej grze. Wszystkich fur (razem z ukrytymi) mamy 34 sztuki. Na pierwszy rzut oka, wydaje się, że nie jest źle, jednak po bliższym przyjrzeniu się temu co mamy w garażu, przeżyjemy kolejne rozczarowanie. Połowa dostępnych samochodów to kompletna pomyłka i w ogóle nie nadaje się do jazdy. No chyba, że lubicie sobie pojeździć: smartem, autobusem, furgonetką pancerną, śmieciarką, betoniarką itp. No ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło (chyba tak to leci:), w grze spalimy gumy: Lotusa, Corvetty, Audi TT, Mustanga, podrasowanego Beattle, Saaba, Audi S4 Avant'a, Hammera. Samochody są opatulone w niezłej jakości teksturki, widać uszkodzenia, model sterowania też jest niczego sobie. Na tym polu, programiści dali rade, jedyny minus to tak jak napisałem wcześniej, duża ilość nie grywalnych aut. Pewnie wielu z Was (czy. sado-masochiści) zapyta się czy można przejeżdżać, rozjeżdżać i zajeżdżać ludzi. Niestety będę musiał Was po raz kolejny rozczarować, gdy jedziemy w tłum ludzi to albo uciekają w popłochu albo niczym tajemnicze, mistyczne zjawy przenikają nasz samochód wszerz i wzdłuż.
Pomarudziłem trochę, więc teraz czas przejść do czegoś co jest ewidentnym plusem MIDTOWN MADNESS 3, a jest to oczywiście "to co tygrysy lubią najbardziej" czyli MULTIPLAYER. Opcja ta jeszcze przed ukazaniem się gry, była zapowiadana jako jedna z najmocniejszych stron tego tytułu. No i musze przyznać, że tak właśnie jest. Opcja Xbox Live, rządzi na całej linii. Po podłączeniu X`a do globalnej sieci znajdziemy następujące opcje: cruise, checkpoint, capture the gold, tag, hunter i stayaway. Dwie pierwsze znamy z singla, wiec nie ma tu zbytnio, co wyjaśniać. Capture the gold- polega na zbieraniu porozrzucanego po mieście złota i zawożeniu go do miejsca wyznaczonego na mapie, oczywiście uważając przy tym, aby inny gracz, nie stuknął w nas, ponieważ tracimy wtedy nasz majątek. Naprawdę super sprawa, zdecydowanie polecam. Tag- "tagujemy" przeciwników. Ostatni "czysty" samochód wygrywa. Hunter - czyli najzwyklejsza na świecie zabawa w ganianego. Stayaway- łapiemy wirtualnego królika i staramy się zatrzymać go przy sobie jak najdłużej:) We wszystkich wyżej wypisanych opcjach możemy sobie wybrać czy będziemy grać FFA czy TEAM. Tak jak napisałem wcześniej opcja Xbox Live jest niewątpliwie najpotężniejszym atutem, tego średniego tytułu. Skoro ta opcja to taki killer to czemu tak mało naskrobałem o niej? Dlatego, że ilość osób korzystających w Polsce z usługi Xbox Live jest naprawdę znikoma (30-40 osób), więc to wystarczy za komentarz.
Czy jedzie z nami pilot (wycieczki)?


Grafika i muzyka - czyli jak Cię widzą/słyszą tak Cię piszą :) Grafa w grze jest dobra, powiedział bym nawet, że bardzo dobra. Tekstury okalające budynki, ludzi, przystanki, mosty itp. są niezłe, wirtualne słońce pięknie odbija się od szklanych wieżowców, dając przy tym bardzo ciekawą grę światła. Jak napisałem już na wstępie recenzji, że miasta są ogromnie i wypchane po brzegi detalami, graficy naprawdę musieli się nieźle napocić, żeby spłodzić setki(tysiące?) tak pięknie wyglądających budowli. Szarpnięć animacji, nie zauważyłem, a to jest już naprawdę wielkim plusem, przy takiej ilości detali, gra ani razu nie "zahaczyła". Skoro obgadałem grafę to teraz czas na muzykę. Tutaj mam mieszane uczucia, o ile muzyka przygrywająca podczas gry jest do bani (polecam skorzystać z opcji custom-soundtrack i wrzucić swoją muzę z HD), to efekty specjalne naprawdę „dają rade”. Ludzie rozmawiają, krzyczą gdy jedziemy w ich stronę. Samochody trąbią, wyją alarmy, przewrócone latarnie, skrzynki pocztowe, stoliki itd. z ogromnych hukiem walą o glebę. Jadąc po kostce brukowej słyszymy charakterystyczne dudnienie opon.

Testujemy opony


I tak się waham co do oceny, raz gra zbiera mocny plus za przepiękne miasta aby potem dostać wielki minus za debilny wątek fabularny, potem znowu gigantyczny plus za multiplayer i bądź tu mądry. Jednak z pomocą przyszła mi bardzo ważna rzecz, która rozwiała moje wątpliwości i niestety musiałem grze wystawić taką notę a nie inną. Chodzi mianowicie o "bugi", durne robaki, które pałętają się dosłownie wszędzie. Nie są to niedoróbki, których trzeba się doszukiwać, a bezczelne niedociągnięcia, które naprawdę rzucają się w oczy i powinny zostać usunięte już z wersji alpha tego tytułu. Możemy min. przejeżdżać przez drzewa tudzież ludzi, czasami jakiś samochód zawiśnie w powietrzu, gdy kołom przyjrzymy się bliżej to widać że nie są okrągłe tylko są zgrabnymi wielokątami, wycieraczki w naszym samochodzie podczas deszczu pozostają nieruchome, pasażer wsiadający do auta w przedziwny sposób znika etc.
Podsumowując te kilobajty moich wypocin, stwierdzam, że dostaliśmy produkt mocno przereklamowany, wydany tak jakby w pośpiechu. Gra promowana przez Microsoft jako HIT oraz oceniana przez wielu jako Hit, tak naprawdę jest zwykłym średniakiem. Gdyby gra wyszła kilka miesięcy później i developerzy z Digital Illusion, mieli by czas na usunięcie drobnych błędów oraz poprawienie żenującego wątku fabularnego, to wtedy MIDTOWN MADNESS 3 byłby naprawdę killerem. Szkoda, wielka szkoda, że musiałem tak ostro potraktować tą grę. Wiem, że ten tytuł ma wielkie grono wielbicieli, jednak ja oceniłem grę mam nadzieje, że obiektywnie, tak jak sobie na to zasłużyła. Jeżeli macie, możliwość aby poszaleć w MM3 przez Xbox Live to do oceny końcowej śmiało możecie dodać jedno oczko.



41     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : RECENZJA: Midtown Madness 3