SS-NG: W Szwecji jesteście znani jako wielcy bohaterowie, wspominani, w co drugiej legendzie…
Eric: No bez przesady...
Baleog: Jaka przesada!! Może nam się nie należy po tym wszystkim, co przeszliśmy?
Olaf: Ja to bym coś chętnie przekąsił, zanim przejdziemy do dalszej rozmowy!
/Olaf zamawia pieczone prosie, które zaczyna w samotności konsumować/
SS-NG: Czy możecie przypomnieć swoim zamorskim sąsiadom, czemu zawdzięczacie taką wielką popularność?
Eric: Wszystkiemu winien jest Olaf, a raczej jego żarłoczność!
Olaf: To kłamstwo, a poza tym jeść trzeba żeby rosnąć. Jeszcze jedno prosie!
Bohaterowie naszego wywiadu
|
Baleog: Ty to rośniesz wszerz i sam zaraz sam będziesz wyglądał jak prosie!
Carnage: Spokój!! Czy ktoś może wyjaśnić jak to się zaczęło?
Eric: Mieszkaliśmy w trójkę razem z rodzinami w małej, zacisznej wiosce. Jak przystało na wikingów dni spędzaliśmy na polowaniu…
Baleog: O tak. Ja byłem najlepszym wojownikiem zarówno w walce mieczem jak i łukiem. Wszyscy mnie zazdrościli talentu! Jeszcze teraz pomimo wieku jestem dobrze umięśniony. /Baleog prezentuje muskuły/
Eric: Może i był on najbardziej zwinny w walce, ale to ja byłem najszybszy.
Okładka pierwszej części gry wydanej w 1993 roku – istny hit!!
|
Olaf: I co się tak chwalicie, jak i tak nic nie było w stanie zniszczyć mojej tarczy!
Eric: Jak już mówiłem życie w naszej wiosce to czysta sielanka. Aż pewnej nocy przyleciało coś takiego wielkiego i nas porwało. /przyp. Ericowi chodzi o statek kosmiczny/
Baleog: Miało szczęście, że spałem, bo inaczej zabiłbym je z mojego łuku!
Olaf: Łee i tak nie dałoby się tego zjeść.
Eric: W środku spotkaliśmy jakiegoś stwora, który powiedział, że jesteśmy na statku niejakiego Tomatora – wiem, że to dziwnie brzmi, bo to zupełnie nie wyglądało jak statek, nie miało żagli ani wioseł i w dodatku latało!!!
Baleog: Możesz wyobrazić sobie moją złość, kiedy dowiedziałem się, że ten Tomator zajmuje się kolekcjonowaniem różnych stworzeń, a my mamy być częścią jego zbioru.
Eric: Oczywiste było, że musimy się stamtąd wydostać. Po przejściu kilku poziomów jego pojazdu dotarliśmy do jakiś magicznych wrót /przyp. portalu/. Kiedy weszliśmy do środka zostaliśmy przerzuceni do jakiejś dżungli.