27     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : The Lost Vikings

The Lost Vikings

Maciej "Carnage" Organiściak


Podczas świątecznego, wolnego czasu zostałem wyznaczony przez naczelnika na wyjazd do chłodnego kraju Wikingów – Szwecji. Celem było przeprowadzenie wywiadu ze szwedzkim klanem CS. Los sprawił jednak, że podczas przechadzki po Sztokholmie spotkałem Erica, Olafa i Baleoga, których przygody wydały mi się ciekawsze do zrecenzowania ;). Bohaterowie historii zgodzili się udzielić krótkiego wywiadu przy kufelku piwa w pobliskiej karczmie.



SS-NG: W Szwecji jesteście znani jako wielcy bohaterowie, wspominani, w co drugiej legendzie…
Eric: No bez przesady...
Baleog: Jaka przesada!! Może nam się nie należy po tym wszystkim, co przeszliśmy?
Olaf: Ja to bym coś chętnie przekąsił, zanim przejdziemy do dalszej rozmowy! /Olaf zamawia pieczone prosie, które zaczyna w samotności konsumować/
SS-NG: Czy możecie przypomnieć swoim zamorskim sąsiadom, czemu zawdzięczacie taką wielką popularność?
Eric: Wszystkiemu winien jest Olaf, a raczej jego żarłoczność!
Olaf: To kłamstwo, a poza tym jeść trzeba żeby rosnąć. Jeszcze jedno prosie!

Bohaterowie naszego wywiadu


Baleog: Ty to rośniesz wszerz i sam zaraz sam będziesz wyglądał jak prosie!
Carnage: Spokój!! Czy ktoś może wyjaśnić jak to się zaczęło?
Eric: Mieszkaliśmy w trójkę razem z rodzinami w małej, zacisznej wiosce. Jak przystało na wikingów dni spędzaliśmy na polowaniu…
Baleog: O tak. Ja byłem najlepszym wojownikiem zarówno w walce mieczem jak i łukiem. Wszyscy mnie zazdrościli talentu! Jeszcze teraz pomimo wieku jestem dobrze umięśniony. /Baleog prezentuje muskuły/
Eric: Może i był on najbardziej zwinny w walce, ale to ja byłem najszybszy.

Okładka pierwszej części gry wydanej w 1993 roku – istny hit!!


Olaf: I co się tak chwalicie, jak i tak nic nie było w stanie zniszczyć mojej tarczy!
Eric: Jak już mówiłem życie w naszej wiosce to czysta sielanka. Aż pewnej nocy przyleciało coś takiego wielkiego i nas porwało. /przyp. Ericowi chodzi o statek kosmiczny/
Baleog: Miało szczęście, że spałem, bo inaczej zabiłbym je z mojego łuku!
Olaf: Łee i tak nie dałoby się tego zjeść.
Eric: W środku spotkaliśmy jakiegoś stwora, który powiedział, że jesteśmy na statku niejakiego Tomatora – wiem, że to dziwnie brzmi, bo to zupełnie nie wyglądało jak statek, nie miało żagli ani wioseł i w dodatku latało!!!
Baleog: Możesz wyobrazić sobie moją złość, kiedy dowiedziałem się, że ten Tomator zajmuje się kolekcjonowaniem różnych stworzeń, a my mamy być częścią jego zbioru.
Eric: Oczywiste było, że musimy się stamtąd wydostać. Po przejściu kilku poziomów jego pojazdu dotarliśmy do jakiś magicznych wrót /przyp. portalu/. Kiedy weszliśmy do środka zostaliśmy przerzuceni do jakiejś dżungli.
Olaf: W pierwszej chwili nawet ucieszyłem się, że to nasze rodzime strony. Niestety zanim uwolniliśmy się z tego pojazdu musieliśmy pokonać ponad 30 różnych krain. A najgorsze było to, że jedliśmy jakieś buraki i pomidorki, rzadko, kiedy trafiło się większe mięsko. Chociaż trzeba przyznać, że widzieliśmy wiele pięknych miejsc.
Baleog: Ale co to była za podróż!! Musieliśmy się nieźle namęczyć, aby odnaleźć Tomatora. Czasem wręcz dokonywaliśmy rzeczy prawie niemożliwych, stąd ta cała popularność. Patrz na mój miecz! O widzisz cały wyszczerbiony od tych przeróżnych wrogów. Noszę go już tylko na pamiątkę, bo do polowań się nie nadaje.
Olaf: Niektóre z tych stworów omal nie zniszczyły mojej tarczy. Widzieliśmy wielkie bestie o długich kłach, dzikich ludzi, jakieś chodzące stosy żelaza, zielone ludki i wiele innych.


A tutaj okładka drugiej części z 1997 – totalne badziewie…


Baleog: A ja je wszystkie pokonałem!! To dowodzi, że jestem najlepszy!
Eric: Sam bez naszej pomocy byś daleko nie zaszedł! Nieraz musiałem niszczyć hełm mojego pradziadka, aby rozbić głową jakąś ścianę byś mógł przejść!
Olaf: Nie zapominaj o mojej tarczy. Poza tym często trzeba było „ruszyć” nieco głową, a w tym to już na pewno nie jesteś najlepszy!
Baleog: Hmm drobnostka, co prawda trochę mi pomogliście, ale i tak to ja was broniłem przed wszystkimi potworami.
Olaf: A ciekawe jak byś się schronił przed lawiną nie mając tarczy?
Baleog: Jako prawdziwy wojownik przeszedłbym bez ochrony, ale skoro nalegaliście, skorzystałem z twojej pomocy!

Tak, tak to nie pomyłka wikingowie atakują GBA!!


SS-NG: Bardzo interesujące, ale jak udało wam się w końcu powrócić do domu?
Eric: Kiedy w końcu spotkaliśmy Tomatora w piękny sposób „podziękowaliśmy” mu za gościnność na statku, poczym wróciliśmy do domu! I to koniec naszej historii.
Baleog: Jaki koniec! Jeszcze ten obżartuch Olaf o mały włos nas nie zabił!
SS-NG: Teraz rozumiem, czemu jesteście tacy popularni w waszym kraju. Jestem pewien, że Polakom też spodoba się wasza historia.
Eric: Ale tą popularność zawdzięczamy również drugiej wielkiej przygodzie jaka nas spotkała.
SS-NG: Drugiej?? Dziewka więcej piwa i pieczone prosię dla Olafa!! Więc jak to było z tą drugą…

Ocena: 10/10

27     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : The Lost Vikings