36     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : Seria Fallout

Seria Fallout

Dominik "Poslo" Gabryelewicz


Po pierwsze chciałem zaznaczyć, że ten tekst nie jest żadną prowokacją :c). Jest to szczere wyznanie kogoś, kto pomimo niewątpliwych zalet generalnie odbiera oba Fallouty - jako gry - negatywnie. Tekst dotyczy obydwu części - traktuje je jako jedną grę, gdyż poza ilością wątków i wielkością (F1 jest bardzo krótki) nie różnią się w znaczny sposób między sobą, i są na mniej więcej takim samym poziomie wykonania.



Zacznę (wbrew prawidłom recenzji zdaje się) od

WAD
Największą dla mnie jest sam sposób prowadzenia rozgrywki. Otóż brakuje wiodącej fabuły, jakiegoś bardziej rozbudowanego głównego wątku - jedyne co dostajemy bowiem do wykonania to pewne zadanie z gatunku poszukiwawczo-wojskowego.

(widoczne)Żebra (ofiary) - bardzo charakterystyczny symbol Falloutów :]


Po prostu znajdź i przynieś to, bo jest nam niezmiernie potrzebne, a potem idź i zrób tamto - dokładnie są po dwa wątki, które należy wypełnić, by ukończyć daną część. That's all. Reszta, która stanowi "clue" zabawy, polega na zwiedzaniu świata przedstawionego. Gra jest zrobiona w konwencja westernu, w którym szwędasz się od miasteczka do miasteczka, których kilka w jedynce, a kilkanaście w dwójce znajduje sie na kompletnym pustkowiu postnuklearnego świata. Niestety jest to główną (nie)przyjemnoscia. Niewiele spraw dotyczy twojego zadania, glówną treścią są właśnie napotkane miejsca i sprawy dotyczące ich mieszkańców. Muszę zmuszać się (ze względu na troskę i odpowiedzialność za moją postać w grze i jej expy :c) ) do wykonywania questów dotyczących kolejnych miasteczek - dlatego że zwyczajnie sprawy tych ludzi, którzy je zamieszkują w większości wypadków nie zwracają mojej uwagi. Gram w gre komputerową. Nie mogę sie odpowiednio wczuć, bo jak to robię, to tych wszystkich ludzi mam głeboko gdzieś. Po prostu najchętniej minąłbym ich, tak jak żuli spod monopolowego, bez zawracania sobie głowy ich problemami.

...just stand by...


Mają zbyt "szare", dwuznaczne charaktery, nie wzbudzają żadnych odruchów. W świecie Fallouta króluje agresja, oszustwo, obyczaje są brutalne i naprawdę ciężko znaleźć kogoś sympatycznego - zazwyczaj każdy dba o swój tyłek. Mnie natomiast jego tyłek nie obchodzi, więc mimo że bardzo fajnie poznaje sie kolejne postacie, bardzo ciekawie sie z nimi rozmawia, to z reguły ani się nie "zaprzyjazniam", ani nie zaczynam ich nienawidziec. Sa mi zupełnie obojętni (teraz sie złapałem na tym ze niewiele imion pamiętam...). Nie obchodzą mnie ich sprawy. A ponieważ na tym głównie polega gra, żeby nimi sie zajmowac, to mam drobny problem...
Dlatego dla mnie swoboda w grze była sporym minusem - przez nią bardzo mało spraw dotyczyło mnie i mojej misji. Po prostu gra zakłada że będe dobrym samarytaninem, albo wredną szują i jakoś będę chciał na losy tych ludzi wpływać. A ja nie chce, bo ci ludzie zajmują sie jakimiś swoimi pierdołami i zwracają sie do mnie z problemami jak z nowej, brutalnej odmiany telenoweli - gdzie większość spraw dotyczy wąskiego kręgu sąsiadów.
Razi to tym bardziej, że wizualnie miasta to kompletne zadupia z 20 ludkami i 15 budynkami na krzyż (no przesadzam, ale tylko trochę), w dodatku przedstawione w bardzo monotonny sposób. Są mocno symboliczne.

Na początku wyżywamy się na szczurach.


Wszędzie widać podobne parterowe budynki, te same sprzęty domowe, i tych samych ludzi. Kolejni NPC wygladaja tak samo jak dziesiątki innych postaci (jest ileś typów 'figurek' postaci, w paru ważniejszych przypadkach w oknie rozmowy widać twarz rozmówcy - tzw. talkin head), ulice i jest dość monotonnie pod tym wzgledem. Juz lepiej twórcy nie robiliby tych talkin heads, a daliby kilkadziesiąt typów figurek, które różniłyby sie miedzy sobą choćby kolorem kurtek, długimi bądź krótkimi włosami, kobiety choćby rozmiarami cycków :c) itp. Niestety tak nie jest.
Wszystko jest wykonane ładnie, grafika nawet dziś może się podobać - tylko że niestety rzuca się w oczy pewna schematyczność, brak oryginalności lokacji, różnic między kolejnymi miejscami i gromadami ludzi. Odnoszę wrażenie, że lepiej byłoby, gdyby nie ukazano całych miast, a pojedyncze z nich lokacje. Wyglądałoby to mniej banalnie.
To w zasadzie wszystkie wady, ale w moim przypadku przekreślaja one sens gry, mimo sporych...

ZALET
Będę się streszczał, gdyż są one zapewne powszechnie znane. Gra ma przede wszystkim jeden olbrzymi plus: klimat, atmosferę świata. Jest naprawde super. Zwłascza dialogi sa bardzo fajne, warto poznawać kolejnych ludzi, słuchać co mają do powiedzenia (mimo że w zasadzie często mówią na te same tematy to co sąsiad). Ja gralem dla nich (nie obchodziły mnie sprawy tych ludzi, ale ciekawie się z nimi gadało). Nie podobały mi sie oferowane questy, ale byłem bardzo ciekaw kogo jeszcze spotkam, o jakich pogladach, jakie jeszcze odzywki rzucą itp...
Poza tym dosc efektowna walka (tury), system tworzenia postaci (ma odpowiedni wpływ na przebieg gry), bestiarium (całkiem oryginalne), bronie , humor, nawet muzyka. To są niewątpliwie jasne strony gry.

Kocham ten klimat...czemu autor dał Falloutowi 5/10? :/ :>


WIĘC
Na pewno warto grę zobaczyć, obojętnie czy sposób rozgrywki odpowiada nam czy nie - jest ona i dziś czymś wyjątkowym. Jeśli nie wiesz czy zagrać - po prostu musisz sobie odpowiedzieć na pytaie, jak bardzo przeszkadzałyby ci rzeczy wymienione w wadach. Na pytanie, czy będzie chciało ci się spełniać prośby przeróżnych ludzi, dotyczące spraw które nijak nie dotyczą ciebie.

ocena F1 i F2: 5/10

36     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : Seria Fallout