29     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : OUTLAWS

OUTLAWS

Jacek" AloneMan " Marciniak


The Law Of The West Was The Law Of The Gun
Shoot And Be Fast Live On The Run
Stay Alive Be Fast On The Draw
Live By The Gun Or Die By The Law
MANOWAR, Outlaw



Dziki Zachód stał się inspiracją dla pisarzy (np. Karol May) i o wiele większej liczby filmowców. Nie ma chyba człowieka, który nigdy w życiu nie obejrzałby żadnego westernu. Niektóre z nich, jak choćby W Samo Południe czy Siedmiu Wspaniałych, na stałe weszło do panteonu światowego kina.

Zaraz rozpęta się tu piekło


Jednak temat kowbojów nie był nigdy zbyt wykorzystywany przez twórców gier komputerowych. Co prawda pojawiały się raz po raz jakieś tytuły np. LAW OF THE WEST, EXPRESS RAIDER czy sławetne NORTH & SOUTH, jednak brakowało gry, która naprawdę posiadałaby klimat znany chociażby z filmów Sergio Leone. Po części zapewne wpływały na to ograniczone możliwości komputerów. Dopiero w 1997 roku pojawił się tytuł, który przełamał tę nieszczęśliwą dla komputerowych westernów passę. Mowa tu o produkcie firmy Lucasarts pt. OUTLAWS.
Samo słowo "outlaw" oznacza dosłownie kogoś wyjętego spod prawa, ale równie dobrze można by je przetłumaczyć jako "rewolwerowiec". Niech teraz studenci anglistyki i inni znawcy obcych języków nie rzucają na mnie gromów, bo uważam, że taka translacja jest jak najbardziej trafna. Mniejsza jednak o tytuł gry, bo ważniejsza jest jej treść. Jak już pisałem, akcja OUTLAWS rozgrywa się na Dzikim Zachodzie. Fabuła tego programu nie jest może zbyt wyszukana, ale idealnie wpasowuje się w westernowe schematy. Głównym bohaterem jest emerytowany szeryf, który mści się na bandzie opryszków. Popełnili oni bowiem duży błąd napadając na ranczo głównego bohatera i porywając jego córkę. Aby dotrzeć do szefa tych złoczyńców, szeryf musi przejść przez wiele miejsc i zabić setki podwładnych "big bossa".

PEWNEGO RAZU NA DZIKIM ZACHODZIE

OUTLAWS to gra FPP, jednak wyłamująca się ze schematów utartych przez DOOM i QUAKE. W przeciwieństwie do tych wielkich hitów, posiada bowiem ciekawą fabułę. Niezbyt wyszukaną, ale jednak interesującą i sprawiającą, że grający naprawdę zaczyna się wciągać. Wraz z ukończeniem każdego etapu pojawia się filmik, który odkrywa nowe fakty i prowadzi mściciela do kolejnych lokacji. Na końcu wszystko układa się w logiczną całość. Poza tym OUTLAWS było chyba pierwszą grą FPP, w której pojawił się obowiązek przeładowywania broni. Uniemożliwia to więc akcje w stylu Rambo tj. rzucanie się w wir walki i strzelanie dookoła. W produkcie Lucasarts należy raczej czaić się na każdego przeciwnika i później skutecznie go ustrzelić. Producenci gry ogólnie postawili na dość duży realizm, bo aby kogoś zabić, wystarczy oddać 1-3 celne strzały. Jedynie postacie kluczowe dla rozgrywki są trochę bardziej odporne. Jednak nie jest tak jak w wielu innych grach FPP, gdzie to na jednego przeciwnika należało zużyć często pół magazynka. Jak już jesteśmy przy broni, to trzeba wspomnieć o dość sporym arsenale, jaki posiada nasz szeryf. Programiści wyposażyli go m.in. w rewolwer, dynamit i dwururkę. Wszystkie występujące w grze bronie istniały naprawdę i były popularne na Dzikim Zachodzie. Zresztą jak ktoś lubi westerny i interesuje się trochę tamtym okresem, to na pewno szybko rozpozna dostępne w OUTLAWS "zabawki".


Koń zaparkowany, czas na walkę


Do dyspozycji gracza udostępniono trzy tryby rozgrywki - Single Player, Multiplayer oraz Historical Missions. Najważniejszy jest oczywiście ten pierwszy. Gracz musi tam przeprowadzić szeryfa przez dziewięć, bardzo zróżnicowanych lokacji.
Można tam dostrzec naprawdę wszystkie tereny, jakie często występują w filmowych westernach. Jest więc miasto, w którym znajduje się hotel, bank, saloon, więzienie, biuro szeryfa itd. Jest też położona na odludziu farma, jest pełen pułapek kanion, a nawet... pociąg, który ani na chwilę się nie zatrzymuje. Przeciwnicy również przypominają bohaterów jacy pojawiają się w westernach. Trochę jednak można psioczyć na ich małe zróżnicowanie, ale w sumie nie wpływa to ujemnie na rozrywkę. Czym jest tryb Multiplayer nie muszę chyba nikomu tłumaczyć. Natomiast Historical Missions, to kolejny zestaw misji dla samotnego gracza. Od trybu Single Player różnią się one jednak tym, że ich akcja przenosi się do przeszłości, a dokładniej do czasów gdy szeryf nie był jeszcze na emeryturze. Gracz wciela się więc w rolę stróża prawa w czynnej służbie i musi ścigać grasujących w okolicy przestępców. Jest to z pewnością ciekawe, choć i tak najważniejszym elementem OUTLAWS jest tryb Single Player.

Tym scyzorykiem otwieram konserwy


DOBRY, ZŁY I BRZYDKI
Grafika w produkcie Lucasarts nie jest może rewelacyjna, ale nie razi aż tak bardzo. Co prawda piksele są dosyć duże, a możliwości manipulowania rozdzielczością nikogo dzisiaj nie zachwycą, to jednak nie przeszkadza to w dobrej zabawie przy OUTLAWS. Na pewno duży wpływ ma na to fenomenalna wręcz muzyka. Bez kozery mogę powiedzieć, że to najlepsza ścieżka dźwiękowa jaka kiedykolwiek pojawiła się w grach komputerowych. Ten tytuł warto mieć dla samej tylko muzyki. Widać, że jej kompozytorzy wzorowali się na słynnym Ennio Morricone, gdyż wiele ścieżek z gry brzmi bardzo podobnie do utworów mistrza. Sama muzyka jest naprawdę urocza i chwała twórcom, że umieścili ją na płycie w formacie CD-AUDIO, co oznacza że można jej słuchać także w zwykłym odtwarzaczu płyt CD. Jednak najważniejsza w każdej grze jest oczywiście miodność. No cóż, i pod tym względem OUTLAWS naprawdę wypada bardzo dobrze. Gra naprawdę wciąga, a zróżnicowanie poszczególnych poziomów nie pozwala na nudę. Jedynym mankamentem może być to, że gra jest trochę zbyt krótka. Jednak prawda jest taka, iż po jednym ukończeniu OUTLAWS, zaraz ma się ochotę by zagrać jeszcze raz.

To główny bohater gry - leszcz, co nie?


ZA GARŚĆ DOLARÓW
Jednak mimo wielu niezaprzeczalnych plusów, gra nie odniosła zbyt dużego sukcesu. Nie wiem czemu tak się stało, gdyż Lucasarts słynęła wówczas z wielu znakomitych gier, a niedobór gier z akcja osadzoną na Dzikim Zachodzie, powinien wydatnie zwiększyć wyniki sprzedaży. Na całym świecie OUTLAWS otrzymywała dość wysokie oceny, a recenzenci chwalili klimat gry i tą niepowtarzalną muzykę. Ja też być może tym tekstem narobiłem komuś sporego apetytu na ten produkt, ale będę musiał go zmartwić. Otóż zdobycie kopii tej gry graniczy dziś praktycznie z cudem. W sklepach jej nie ma, u piratów tym bardziej, a w internecie też ciężko ją znaleźć. Kiedyś widziałem co prawda w sieci jakąś pociętą wersję, ale był to zwykły chłam. Wyrzucono bowiem z gry to co najlepsze - filmy, muzykę, a nawet znaczną część poziomów. Ludzie, nie ściągajcie tej gry z netu bo zepsujecie sobie zabawę! Lepiej szukajcie na internetowych aukcjach lub u kumpli. I tym, chyba niezbyt optymistycznym akcentem, zakończę tą recenzję. Recenzję jednej z najbardziej niedocenionych gier, jakie kiedykolwiek powstały.

OCENA: 8/10

29     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : OUTLAWS