14     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : UFO: Enemy Unknow & Terror From The Deep

UFO ENEMY UNKNOW & TERROR FROM THE DEEP

Krzysztof " Genosha " Kozak


UFO: Enemy Unknown był jednym z największych hitów w historii Amigi. Innowacyjna, łącząca w sobie elementy ekonomii i strategii wojennej gra zyskała sobie rzesze zwolenników i doczekała się w niedługim czasie kontynuacji w postaci UFO: Terror from the Deep. W recenzji postaram się przybliżyć oba te tytuły.



Były to zamierzchłe czasy, gdy redaktorzy Sikretii porzucali swe kołyski dla pierwszych joyów, monitorów i nieprzespanych nocy. Słowem, rok 1994. Tak się złożyło, że w tym samym czasie Acid Software pod kierunkiem Microprose wydało na rynek swoją chlubę i dumę: UFO: Enemy Unknown [produkt w Stanach Zjednoczonych znany jako XCOM], jedną z pierwszych gier komputerowych jeszcze przed premierą szeroko reklamowanych w mediach. Gra szybko dorobiła się niesamowitej popularności i do dziś w sieci znaleźć można poświęcone jej fansite'y.

No to wypisujemy mandacik...


Celem gry jest ochrona niebieskiej planety przed inwazją kosmitów. Robimy to w dwojaki sposób: po pierwsze, doglądając ekonomiczno-politycznego rozwoju naszych podwładnych. Nadzorujemy prace nad nowymi rodzajami uzbrojenia, zarządzamy finansami, budujemy nowe bazy, kładziemy nacisk na wybrane technologie. Druga część gry to oczywiście prowadzenie wojny z kosmitami. W praktyce ogranicza się to do regularnego patrolowania naszego terytorium i wysyłania wojsk w miejsca podwyższonego ryzyka.

My name's Chipov. Sergei Chipov.


Z początku nasza obrona sprowadzać się będzie do umacniania artylerii przeciwlotniczej, gdyż ataki zielonych [przepraszam: szarych] przybyszów nie będą stanowić większego zagrożenia. Z czasem jednak wysyłane przeciw nam statki będą coraz nowocześniejsze, coraz większe i co gorsza zamiast pojedynczo, nawiedzać nas będą całymi flotyllami. Szczęście w nieszczęściu, że z zestrzelonych jednostek wroga uzyskiwać będziemy nowe rozwiązania techniczne, co znacznie przyspieszy nasz rozwój.

Wojsko, jakim dysponujemy na początku to banda tchórzliwych, niewyszkolonych panikarzy. Jednak w miarę jak nasze F14 zaliczać będą kolejne, coraz to trudniejsze zadania, wojakom wróci wigor i poprawią się ich poszczególne parametry, takie jak celność, morale czy wytrzymałość. Wniosek z tego taki, że lepiej posiadać mniej liczną, a lepiej wyszkoloną armię niż hordę bezwartościowych amatorów. Powiedzenie nec Hercules contra plures nie sprawdza się w tej grze.
Terror from the Deep ukazał się ponad rok po XCOM'ie i powinien być raczej traktowany jako expansion pack, a nie kontynuacja przeboju z 94 roku, gdyż jest do niego bardzo podobny. Podstawowa różnica tyczy się pola walki, które z powietrza i lądu przeniesione zostało w otchłanie oceanów, o czym dowiadujemy się z wyśmienitego jak na tamte czasy intra. Naszym głównym celem, prócz chronienia własnej skóry, będzie odnalezienie wielkiej, podwodnej bazy alienów, z której wysyłają na powierzchnie kolejne żądne krwi bestie. Bronić się przed nimi można stojąc na czele jednego z dwudziestu państw. Wybór nacji nie jest bez znaczenia: wydobywane surowce w dużej mierze zależą od położenia geograficznego, dodatkowo trzeba uważać na sąsiadów, gdyż niektórzy ze strachu przez zagładą zdolni są nawet posunąć się do zawarcia przymierza z kosmitami! Jako wzorowi Ziemianie nie możemy do tego dopuścić, dlatego zastanów się dwa razy przed wyborem kraju.

Nie przypomina to Wam gry Nuclear Plant?


W Terror of the Deep system drzewek technologicznych przypomina ten znany nam już z Cywilizacji. Wychodzi to grze tylko na dobre, gdyż to właśnie technologia, często zdobywana chociażby poprzez sekcję zwłok czy analizę wraków statków obcych, jest motorem napędowym naszej społeczności.

Okładka amerykańskiej wersji TftD.


Kluczem do sukcesu zarówno w UFO: Enemy Unknown jak i w Terror of the Deep jest szachowe myślenie i podzielność uwagi. Musimy sprawować pieczę często nad wielkimi połaciami terenu i dopilnować, by obcy nie wybudowali nam bazy pod nosem [co nieuważnym graczom zdarza się dość często]. Tym, którzy nigdy nie zetknęli się z grami z serii XCOM polecałbym najpierw spróbowania swych sił w Enemy Unknown, która wydaje się być znacznie łatwiejsza od swej następczyni. A starzy wyjadacze na pewno chętnie wrócą do hitu sprzed dziewięciu lat.

OCENA: 7/10

14     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : UFO: Enemy Unknow & Terror From The Deep