36     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : Superprodukcja



Paweł " Gonzo " Kazimierczak


Recenzja ta jest być może pierwszą pisaną w autobusie (wszak nasz zin stara się być pionierem :P). Zajmę się w niej nową polską komedią pt. "Superprodukcja".
Widać gołym okiem, że polska kinematografia chyli się ku recesji (i kilka dzieł pokroju "Ediego", "Dnia świra" czy "Pianisty" nie jest niestety w stanie tego zmienić). Wystarczy porównać budżety filmów zagranicznych i rodzimych, i zastanowić się czy nasze produkcje mają jakiekolwiek szanse poza Polską.



FILM O FILMIE??
Możecie teraz zapytać czy przypadkiem nie zjadłem ostatnio zbyt dużo brukselek albo innego świństwa. Otóż jeszcze nie zjadłem (choć kolacja czeka ;). Powyższe stwierdzenie ma jednak związek z "Superprodukcją". Film ten pomimo swej stricte komediowej natury mówi także o problemach kina. Fabuła przedstawia się następująco: recenzent filmowy Yanek Drzazga (Rafał Królikowski) recenzuje jakiś film. Wystawia mu modną ostatnio "jedną gwiazdkę" (jak to dobrze, że w SS-NG nie ma ocen w Movie Zone :). Doprowadza tym do płaczu reżysera, a jednocześnie zdobywa uznanie w oczach kolegów z pracy. O tym "świetnym" krytyku dowiaduje się Jędrzej Koniecpolski (Piotr Fronczewski)- oficjalnie magnat gazociągowy, a prywatnie mafioso. Postanawia zatrudnić naszego Yanka w filmie, początkowo jako scenarzystę, potem także i reżysera. Stawia go tym samym niejako po drugiej strony barykady. Producentem filmu zostaje Dzidek Niedzielski (Janusz Rewiński). Podstawowym elementem tytułowej produkcji ma być nie fabuła, ale dziewczyna Koniecpolskiego- Donata Fiok (Anna Przybylska), która kompletnie nie nadaje się do aktorstwa. Tyle fabuły.
Siara. I wszystko jasne.

OSOBY NA PLANIE
Reżyserem filmu i współtwórcą (razem z Jarosławem Sokołem) scenariusza jest Julisz Machulski (dla mniej sprytnych: w dorobku m.in. "Kiler", "Vabank" i "Seksmisja"). Postać Machulskiego powinna zatem gwarantować dla widza dobrą zabawę i gagi czy dialogi, które na stałe wejdą do klasyki polskiego kina komediowego. Na pytanie czy powinna to robić i czy to robi odpowiem w dalszej części artykułu. Jak zdążyliście zauważyć w filmie występuje wielu znanych i lubianych aktorów. Głównym bohaterem jest niewątpliwe Yanek, więc najwięcej można napisać o grze Rafała Królikowskiego. Muszę pochwalić tego aktora. W tej produkcji naprawdę pokazał klasę. Może nie jest to natychmiastowa nominacja do Oskara (ale do rodzimych Orłów z pewnością), lecz jego miny są bardzo zabawne.
Hej! Biegnę do was!

Co innego, że w filmach Machulskiego główna postać zawsze jest śmieszna. Janusz Rewiński według mnie trochę obniżył loty. Nie ma w nim ani krzty Siary z "Kilera", co uznaję za poważne uchybienie. Wiem, że mógłby rolę Dzidka zagrać o niebo lepiej, ale i tak jest niezgorzej (jak to mówią: prawdziwą klasę aktora poznaje się, gdy gra nieźle przy słabej formie). Fronczewski gra jak na niego przystało. Praktycznie ani wad, ani zalet. Mimo to nie wyobrażam sobie na jego miejscu kogoś innego. Na deser zostawiłem sobie Anię Przybylską. Dostała rolę zagrania słodkiej idiotki i wybrnęła z tego po mistrzowsku. Robienie maślanych oczu i seplenienie ma opanowane do perfekcji. Brawa! Bez niej ten film straciłby wiele ze swojego uroku.
Już wiecie dlaczego ją chwalę

NAJWAŻNIEJSZA ODPOWIEDŹ
Powiem na wstępie: po Juliuszu Machulskiem spodziewałem się o wiele więcej! Film jest niezły, momentami śmiałem się do rozpuku. Poza tym w "Superprodukcji" zastosowano wreszcie porządne efekty specjalne. Jest miejsce i na Flow-Mo (technika znana głównie z "Matrixa"), i na inne ciekawe efekty, np. zamiana w kamień albo komputerowo generowane najazdy kamery. Wszystko to tworzy wrażenie profesjonalizmu. A film miał budżet niecałego miliona dolarów. W Ameryce pewnie by nie starczyło nawet na kamerę. W "Superprodukcji" możemy znaleźć wiele odniesień do innych polskich dzieł: "Dnia świra" czy "Kilera". Pomimo tylu zalet film ma kilka wad. Pierwszą z nich jest zbyt częste hmmm, nazywanie prostytutki po imieniu. Może to śmieszyć co najwyżej na pierwsze projekcji, jednak moim zdaniem, o sile filmu świadczy chęć jego ponownego obejrzenia. "Superprodukcja" jest niestety jednorazowa, bo większość dialogów opiera się na przeklinaniu. Nie wiem czemu Machulski się na to zdecydował, może chciał przyciągnąć więcej widzów. Kolejnym minusem jest niezbyt spójny scenariusz. Właściwie wiadomo, jak się wszystko zakończy, ale w komediach nie to jest najważniejsze. Ogólnie rzecz biorąc, warto wybrać się do kina. Film jest naprawdę niezły i obiecuję, że Was rozbawi. Ma swój klimat i ani się spostrzeżecie jak pojawi się napis KONIEC.
Bandyta w krawacie.



36     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : Superprodukcja