Głową w Mur - Mortal Kombat
SS-NG #33 wakacje 2005
42






Karol "Malvado" Kazek
    Witajcie. W tym numerze dwie recenzje pierwsza to klasyczny już Mortal Kombat, który ostatnio przeszedłem kilka razy. Druga to najlepsza chodzona bijatyka wszechczasów - Final Fight. Tym samym chciałbym się z wami pożegnać na czas długi, mam nadzieje, że kiedyś jeszcze będę mógł wrócić. W redakcji wytrwałem rok - to chyba dobry wynika. Tymczasem żegnajcie fani bijatyk, a fanów Mortal Kombat zapraszam na www.mkmansion.prv.pl po świeże porcje newsów ze świata MK.
W 1992 roku salony gier zostały podbite przez STREET FIGHTER'A 2. Gra porażała swoją przepięknie rysowaną grafiką oraz grywalnością. Nikt nie spodziewał się nagłej zmiany rzeczy. Ktoś jednak potrafił stawić czoła Ulicznym Wojownikom. O dziwo byli to Amerykanie z ich jednorazowym produktem nazwanym MORTAL KOMBAT...

Szoku doznali wszyscy. Gra jak na tamte czasy była przepiękna. Rysowane postacie zostały zastąpione przez dygitalizowanych aktorów. W dodatku MK złamał wszystkie zasady. Nie była to gra spokojna, wyważona lecz przeciwnie bardzo brutalna, pełna hektolitrów czerwonej krwi i ogromnej dawki przemocy. Wszyscy zagrywali się w nią bez opamiętania, gra miała w sobie to coś co przyciągało do ekranu na długie, długie godziny.

Fabuła jak na bijatykę jest dość rozbudowana. Zły czarnoksiężnik Shang Tsung dzięki swojemu podwładnemu Goro wygrał już dziewięć turniejów Mortal Kombat. Jeżeli wygra kolejny Ziemia stanie się częścią Zaświatów. Do śmiertelnego pojedynku stają zarówno Ziemianie jak i siły zła. Rozpoczyna się turniej, którego nagrodą jest możliwość pozostania przy życiu...

Wojownicy jak już wcześniej wspomniałem są dygitalizowani. Ich ruchy nakręcono, a następnie przeniesiono i obrobiono na komputerze. W grze miał pojawić się nawet idol pryszczatych nastolatków Jean Claude Van Damme. Jednak podobno zrezygnował w ostatniej chwili. Boon i Tobias poczynili jednak pewne kroki i upodobnili jednego z wojowników (Johnnego Cage'a) do aktora. Inni zawodnicy mimo iż nie dostali znanych twarzy również są bardzo fajni. Do wyboru jest ich siedmiu: Liu Kang (mnich), Johnny Cage (aktor filmowy), Rayden (bóg piorunów), Kano (przestępca), Scorpion (widmo szukające zemsty), Sub-Zero (członek klanu Lin-Kuei) oraz jedyna pani w tym towarzystwie Sonya (członek Służb Specjalnych). Bossami w grze byli Goro (częroręki kolos) oraz Shang Tsung (nasz główny cel). Była również jedna postać ukryta - Reptile - ochroniarz Shang Tsunga. Każda z tych postaci ma pięć ciosów podstawowych (wysoka i niska ręka, wysoki i niski kopniak oraz blok), jeden przerzut (niska ręka blisko przeciwnika) oraz podcięcie (Tył + niska noga). Do tego dochodzą ciosy specjalne. Są to różnego rodzaju pociski, super kopniaki itp. których możemy użyć w dowolnej chwili wklepując odpowiednią kombinację. Wojownicy mają swój powód przybycia na turniej. Scorpion chce się zemścić na Sub-Zero, Liu Kang musi uratować świat, zaś Kano wyrównać swe rachunki z Sonyą. Nowością w bijatykach jak na tamte czasy było również pojawienie się na końcu walki napisu "Finish Him/Her" - wykończ go. Miliony graczy wpatrywały oczy w ekran szukając odpowiedzi, dopóki na jednej z prezentacji na krótkim filmiku zaprezentowano efektowne wykończenie - Fatality - a mianowicie wyrwanie kręgosłupa przez Sub-Zero.
Gracze byli w szoku. Nigdy wcześniej nie mogli wykończyć przeciwnika w tak brutalny sposób. Oczywiście jak to często w takich przypadkach bywa nabiło to grze hordy fanów jak i również rzesze wrogów.

W Mortal Kombat poza czystą esencją wyrywania kręgosłupów i łamania rąk dostajemy jeszcze jedną grę (a właściwie mini-grę), której zasady są o wiele prostrze. Test Your Might uruchamia się po trzeciej wygranej walce. Zadanie jest proste nabijając wszystkie przyciski (odpowiedzialne za ciosy oczywiście), musimy naładować jak najwięcej energii, aby móc rozwalić leżący przedmiot. Gdy naładujemy odpowiednią ilość energii uwalniamy ją blokiem. Wtedy nasza postać uderza w przedmiot i rozbija go. Przedmioty są różne. Zaczynając od deski i kamienia, a na kowadle kończąc.

Rozgrywka jest bardzo przyjemna. Do walki stajemy na jednej z siedmiu przepięknie wykonanych aren. W sam raz pasują one do klimatu gry (szkielety na scianach, powyrywane głowy). Na jednej z nich - The Pit - było do wykonania ukryte Fatality. Po wygranej walce gracz mógł strącić przeciwnika na wystające z ziemi kolce. Po części brutalne, a po części bardzo przyjemne. Oprawa audio też jest niczego sobie. Muzyce przygrywającej w grze, wszelkim piskom, krzykom oraz lektorowi nie mogę nic zarzucić. Są one wykonane naprawdę dobrze.

Nie trudno tu się chyba dziwić, że Mortal Kombat zapisał się złotymi głoskami w historii gatunku. Tytuł ten uważany już dziś za klasykę dalej potrafi zaserwować olbrzymią dawkę rozrywki. Midway udało się stworzyć grę która po prostu trafiła w gusta graczy. Grę, która po dzień dzisiejszy ma wiernych sobie fanów jak i nieodstępujących od niej wrogów.
Głową w Mur - Mortal Kombat
SS-NG #33 wakacje 2005
42