KPWZ - Felieton - Versus
SS-NG #33 wakacje 2005
61






gnz
    Ostrzegam: temat cały czas pulsuje, jak nabrzmiała krwią żyła i nie zdziwiłbym się, gdyby od momentu popełnienia tekstu (połowa czerwca) do opinii publicznej przedostały się nowe informacje. Nie zmienia to faktu, że w obliczu już znanych wydarzeń kierunek rozwoju rynku rozrywki elektronicznej w ciągu ostatnich lat stanie się niezmiernie wdzięcznym tematem na felietony.
Z młodzieńczej piersi wyrwał się spontaniczny okrzyk: „Umarł król, niech żyje bezkrólewie!”. Tumult tłumu szybko zagłuszył te słowa i pęd ludzkiej materii porwał chłopaka w ślepej pogoni za bezbarwną rewolucją. Hasła rewolucyjne od dawien dawna były zdradliwe. Młody umysł nie zdawał sobie z tego sprawy, historia Francji XIX-wiecznej i innych przypadków obrócenia się wydarzeń przeciw samym sobie były mu obce. Ponad tłum został wyniesiony puczysta. Łysawy, choć niestary człowiek miał dziwne oczy.


  BURNOUT 3: TAKEDOWN (EA)

Bił z nich blask, ale tak jakby został wyciśnięty i emulowany przez marazm na stałe goszczący w źrenicach owego osobnika. Nasz bohater pobiegł dalej, żeby tylko tego nie słuchać. Natłok myśli nawiedził jego mózg. Nie potrafił się uspokoić, szybki oddech, pot na skroni i zaczerwienione ze zdenerwowania dłonie odróżniały go od bezmyślnej i powodowanej przyziemnymi emocjami masy ludzi. Masa przelewała się przez ulice jak związek chemiczny z fiolki do probówki. A jednak czuł w stosunku do nich specyficzną odmianę solidarności. Ale solidarności nierównej, bo wywyższającej go ponad innych. Wyraźnie sobie z tym nie radził. Znalazł jakąś wyrwę w murze, wilgotną od szczurzych odchodów i tam usiadł na górce pozostawionej przez zapijaczonych murarzy. Zatopił twarz w spocone dłonie i oddał się myślom.


  BEYOND GOOD & EVIL (Ubi)

Warto by się poważnie zastanowić jaki skutek przyniesie połączenie Electronic Arts i Ubisoft, dwóch gigantów rynku elektronicznego, z których jeden otrzymał plakietkę bezwzględnego diabła a drugi krzywdzonego anioła. Słowa różnych ekspertów dotyczące giełdy i ekonomii zapewne obchodzą Was równie bardzo jak mnie, więc od razu wyrzucamy je do kosza. Nas interesuje co się stanie, gdy EA wykupi jakiś znaczący lub większościowy pakiet akcji Ubi. Sytuacja jest więcej niż prawdopodobna. Najpierw chcę rozprawić się z wizerunkiem Elektroników. Firma musi na siebie zarobić i dlatego mamy kolejne edycje sportówek i masę powielonych pomysłów. Ale dzięki EA możemy grać w produkcje EA Sports BIG czy zatapiać paluchy w Bondach albo BURNOUT`ach.
Nie zaprzeczycie, że większość produkcji EA to świetne i grywalne rzemiosło z dużym budżetem pomagającym wczuć się w grę. Ubi jest bardzo podobną firmą. Ma swoje szlagierowe serie (PoP), w które inwestuje, ale sequele są bardzo podobne. Ma też gry wybitne (BG&E) niezyskujące rozgłosu w świecie. Sporo się mówi, że w przypadku przejęcia jej przez amerykańską firmę zatraci się klimat potentata europejskiego i gdzieś zaniknie oryginalne francuskie podejście do gier. Też tak myślałem, ale doszedłem do wniosku, że celem EA jest zarobek pieniędzy i nie zarżną kury znoszącej złote jajka.

Nazwa Ubi zapewne pozostanie w użyciu, żeby nie dawać graczom zbyt wiele do myślenia. Gry będą podążały znanymi ścieżkami, bo będą nad nimi pracować ci sami ludzie (no, może z przetasowaniami charakterystycznymi dla takich operacji). Electronic Arts postara się zachować drugie spojrzenie na rynek. To nie jest tak, że poza Ubisoftem nie ma konkurentów.


  007: EVERYTHING OR NOTHING (EA)

Już za rogiem czają się Activision, Konami czy Microsoft gotowy wykupić każdego, kto ma inne poglądy. Właśnie na przykładzie MS widać co się dzieje z firmami, które się wyprzedały (Bungie, Rare). Przechodzą lata świetności produkując murowane, światowe hity. Maja ekonomiczne wsparcie i mogą nas czarować kolejnymi growymi majstersztykami.

Głupotą byłoby gloryfikowanie EA. Ta firma robi wiele złego, ale w moim przekonaniu nie więcej niż Ubi, które zabija legendę Księcia Persji wypluwając podobne gry za tą samą cenę. Każda forma ma swoje słabsze strony, ale ja wierzę, że zespolenie obu gigantów przyniesie nam zyski. Gracze dostaną swoje ulubione tytuły, a może zostanie miejsce w budżecie na produkcje niszowe, choć niepozbawione popularności.


  PRINCE OF PERSIA: KINDRED BLADES (Ubi)

To równanie z wieloma niewiadomymi, w razie czego to my kupując gry decydujemy co nam się podoba. My – gracze na świecie, nie: my – gracze w Polsce. Czy wykupienie Ubi będzie rewolucją? Raczej bezbarwną. O efektach będzie można napisać dopiero po kilku latach, ale spójrzmy optymistycznie w przyszłość i zauważmy pozytywne strony producentów. Na mroczne też przyjdzie pora.

KPWZ - Felieton - Versus
SS-NG #33 wakacje 2005
61