KPWZ - Movie Zone - Autostopem przez galaktykę
SS-NG #33 wakacje 2005
62






Patryk "Yisrael" Stanik
    Jeżeli nigdy nie zastanawiałeś się co zrobić, jeśli wiesz, że za kilka minut Twoja planeta przestanie istnieć, ten film daje satysfakcjonującą odpowiedź. Kup trzy duże piwa i wypij je szybko, bowiem nieprędko możesz spotkać się z tym nektarem bogów.
Film AUTOSTOPEM PRZEZ GALAKTYKĘ powstał na podstawie książki niejakiego Adamsa, którym już wcześniej poświęcono serial o tej samej tematyce. Niestety nic więcej napisać nie mogę o tym autorze SF, bowiem nigdy nie spotkałem się z jego twórczością. Postaram się zatem przedstawić film z pozycji widza, a nie czytelnika.
Jeżeli spodobał Ci się film pt. FACECI W CZERNI to AUTOSTOPEM też powinien cię urzec. Ta lekka komedia SF nie jest, na szczęście, kolejną bezmyślną paplaniną, a czasem naprawdę zabawnym kawałkiem filmowego dzieła. Ale do rzeczy.


  Arthur i robot z depresją

Arthur Dent budzi się pewnego całkiem ładnego poranka w swoim niewielkim domku z białym płotkiem. Okazuje się, że ten baśniowy niemalże dom zostaje przeznaczony do wyburzenia, albowiem przezeń ma przelatywać autostrada czy droga szybkiego ruchu. Zaskoczony Dent nie wie o co chodzi, tym bardziej, że informacja o zburzeniu zgodnie z przepisami była wywieszona – ale w piwnicy odpowiedniego departamentu. Niewiele da się zrobić, gdy dom otoczony jest już przez brygadę żądnych cegieł robotników. Na szczęście na ratunek Arthurowi przychodzi jego przyjaciel, Ford, który z wózkiem pełnym piwa dla robotników przynajmniej na jakiś czas odracza wyrok wydany na biały domek. Tę chwilę wytchnienia Ford spędza na zaciągnięciu nadal odzianego w szlafrok Arthura do pubu, gdzie kupuje kilka dużych piw i stara się jak najszybciej je pochłonąć. Skąd ten pośpiech? Tutaj zaczyna się trudna chwila dla samego Arthura Denta, którego Ford informuje o swoim prawdziwym pochodzeniu. Twierdzi on, że pochodzi z Betelgeuse (w wymowie interesująco podobne to Bettlejuice...). Niestety jest więcej – Ford informuje Arthura o rychłym końcu świata. No, konkretnie chodzi mu o Ziemię, która została przeznaczona do wyburzenia, bowiem... będzie przez miejsce jej położenia przebiegać galaktyczna autostrada! Gdy Arthur wraca do swojego domu, ten jest już w strzępach. Ford zdąży zabrać tylko z miejsca, gdzie była łazienka, ręcznik dla Arthura, po czym nadlatują ogromne statki kosmiczne, które otaczają gęstą siecią całą Ziemię. Po chwili planeta znika, jednak nasi dzielni bohaterowie dzięki załapaniu się na stopa dostają się do statku istot, które przed chwilą zniszczyły naszą planetę.


  Ford, Arthur i Zaphod

Na statku Vogonów nie mogą jednak przebywać zbyt długo, bowiem te biurokratycznie nastawione do świata istoty nie cierpią, gdy coś nie idzie zgodnie z przepisami. Szybko Arthur i Ford zostają złapani i wyrzuceni ze statku, na szczęście dostają się na następny, którym ucieka od świata prezydent galaktyki, bardzo egocentryczny Zaphod, szukając odpowiedzi na najważniejsze pytanie.
Tak pokrótce zaczyna się zwariowana fabuła filmu pt. AUTOSTOPEM PRZEZ GALAKTYKĘ, który teraz będzie zbiorem najróżniejszych przygód i gagów, w które wplątani są bohaterowie.
Film nie jest specjalnie ambitny, ale właśnie o to chodzi, bo ma poprawiać humor a nie zmuszać do zbędnej być może refleksji, chociaż i tutaj kilku prawom się dostało. Po pierwsze i najbardziej rzucające się w oczy jest atakowanie biurokratycznego myślenia, zupełnie pozbawionego logiki i po prostu ludzkiego podejścia do życia. Sami znamy to z naszej codzienności, dlatego nie dziwi nas przedstawienie rasy biurokratów jako wielkich i okrągłych brzydali, pozbawionych uczuć, oślizgłych i przerażająco głupich w trzymaniu się przepisów. Ot, taka satyra na administrację.


  Przeciętny, mało seksowny Vogon

Inna sprawa to sesja, która właśnie męczy tysiące ludzi w Polsce. Pójść na ten film to odreagować i chociaż na chwilę odetchnąć od książek i wykładowców (którzy sami są jak Vogoni...). Produkcja ta przypomina mi właśnie FACETÓW W CZERNI czy EWOLUCJĘ, filmy nie brane na serio, bardzo zabawne, z czasem niemal surrealistycznym humorem (np. Problemy Vogonów z przejściem przez niziutki płotek). Okazuje się, że delfiny są inteligentniejsze od ludzi, że nasza planeta została stworzona do konkretnego celu przez najszybszy komputer świata i tak dalej, więcej nie zdradzam. Będzie kilka zaskakujących zwrotów akcji. Najbardziej cieszy ten surrealizm w humorze, bowiem niektóre sytuacje są, jak to się mówi, tak głupie, że aż śmieszne. Niestety czasem zdarzy się, że są nazbyt głupie, wtedy już nie bawią, jednak w ogólnych rozrachunku humor jest nienachalny i dowcipny.
Nie ma sensu rozpisywać się o grze aktorskiej, która jest po prostu bardzo dobra i świetnie dopasowana do całej formuły filmu. Warto pochwalić twórców za świetne efekty specjalne, bowiem w scenie, w której przenosimy się do fabryki planet poczułem się jak na wielkiej karuzeli, bezgranicznej – wielki plus za tą jedną scenę. Muzyki specjalnie nie da się zapamiętać, co znaczy, że spełnia swoją rolę podkładu całej produkcji. Jeśli chodzi o scenariusz to nie mogę przecież napisać, że pełen jest bezsensownych przeinaczeń, bowiem tak jest – i tak ma być, i tak jest dobrze.


  Budujemy planetę ?

Mówiąc krótko film jest warty polecenia, byłem troszkę nieprzychylnie nastawiony przed seansem, jednak mimo kilku zbyt głupich wstawek warto zobaczyć AUTOSTOPEM PRZEZ GALAKTYKĘ, bowiem to dzieło zabawne, pełne wigoru, pomysłowe i wyśmiewające więcej rzeczy niż samą biurokrację, o której już wspomniałem. Polecam na poprawę humoru studentom przygniecionym ciężarem sesji, ale także wszystkim innym, którzy w wolne dni wakacji, jakie nadchodzą, mają dość czasu by wyśmiać się do woli, a może i spojrzeć na kilka spraw całkiem innym spojrzeniem...
KPWZ - Movie Zone - Autostopem przez galaktykę
SS-NG #33 wakacje 2005
62