Gracze bezrobotni (przynajmniej ci, którzy nie załapali się do innych drużyn), fani znudzeni, tak oto wygląda obecny sezon ligi NHL i właściwie niewiele wskazuje na to, by następny miał się pod tym względem jakoś różnić. Mówię oczywiście o trwającym lock-oucie, który nikt chyba nie wie jak i kiedy się zakończy. Na szczęście przynajmniej na razie nic nie wskazuje by wraz z samą ligą zniknąć miały jej elektroniczne odpowiedniki. Jednym z nich jest konkurencyjny do produkowanego przez EA Sports NHL 2006 produkt o zbliżonym tytule – NHL 2K6. Na targach zaprezentowano wersje dla PS2 i X-Boxa. Główne usprawnienie związane jest ściśle z aspektem taktycznym (czyżby wzięcie przykładu z zeszłorocznego pomysłu konkurencji?). Zarówno jeśli chodzi o ofensywę, jak i defensywę, mamy do wyboru 4 rodzaje rozegrań, w których ważne też będzie ustawienie kontrolowanego zawodnika w danym punkcie lodowiska. Dostęp do taktyk ofensywnych będziemy mieć tylko po przekroczeniu niebieskiej linii po stronie przeciwnika, podobnie jest z defensywą. Jeśli chodzi o efekty audiowizualne, dodano nieco nowych animacji, takich jak przepychanki między zawodnikami, nawet tymi, których nie kontrolujemy bezpośrednio, także tempo rozgrywania akcji uległo poprawie, zbliżając się już bardzo do rzeczywistych meczy. Nie dopracowano tylko jeszcze poziomu trudności, albo był on ustawiony na najniższym poziomie, bo zdecydowanie za często udawało się zdobywać gole z backhandu od strony rękawicy bramkarza. Tryb trenerski będzie umożliwiał, jak mam nadzieję, planować i brać udział w treningach, które będzie można ustawiać indywidualnie dla poszczególnych graczy, tak jak to ma miejsce w NFL 2K5 (po uprzednim poprawieniu kontroli menu, bo to z NFL 2K5 może być nieczytelne). Poza tym, można się spodziewać nowego systemu „chemii” i ustawień dotyczących zmęczenia – im dłużej drużyna będzie grać w jednym, stałym składzie, tym lepiej się zgra, ale z drugiej strony zamęczanie gwiazd będzie prowadziło do kontuzji a naszą drużynę na dno ligi. Na koniec mogę tylko dodać, że na grę tę powinno czekać mnóstwo wygłodniałych fanów, dla których żadna gra poświęcona hokejowi nie pojawia się za szybko.

Ostatni kontakt z PENNANT CHASE BASEBALL mieliśmy w kwietniu, przy okazji newsa o opóźnieniu premiery. Teraz wydawca zapowiada ją na czerwiec, a na targach można było już zagrać w grywalną wersję. Co prawda twórcy zapowiadają ją jako wierną symulację, jednak zdaje się ona być bardziej user-friendly niż inne o tej tematyce.



Dla przykładu – wszystko dzieje się nieco wolniej niż w rzeczywistości, tak więc będzie sporo czasu nie tylko na samo odbicie, ale też na przypatrzenie się jak leci piłka i odróżnienie, czy jest podkręcona, czy prosta. Z drugiej strony, innowacją jest specjalny kursor w postaci kija, który widzimy grając na pozycji pałkarza. By odbić piłkę, trzeba wyczuć gdzie poleci i tam skierować kursor, by jednak odbić ją szczególnie mocno należy trafić tak, by uderzyła w konkretny punkt na kiju, oznaczony innym odcieniem.



Brzmi dobrze? Równie dobrze się sprawdza – po chwili praktyki. Poza tym, można grać w szybszą odmianę baseball’u, pozbawioną krycia pola i biegania od bazy do bazy, oraz w tryby takie jak homefield evolution, który pozwala na wybudowanie własnego stadionu.



Jeśli można mieć jakieś zastrzeżenia co do gry, będzie to poziom AI, u którego wyraźnie widać jeszcze niedoróbki, takie jak dziwne decyzje co do krycia pola i pewien brak zaangażowania.



Poza tym, drażnią dziwne animacje rzutu i biegu. Gra więc, jak widać, musi przejść jeszcze pewne zabiegi, zanim będzie gotowa do wypuszczenia.