Recenzja - Garfield
SS-NG #32 Czerwiec 2005
65






Krzysztof "Kosynier" Kosiecki
PRODUCENT: The Code Monkeys Ltd.  WYDAWCA: Hip Games  GATUNEK: Akcja  PLATFORMA: PC, PS2  CENA: ??? zł WWW
    Pamiętam, ze, gdy udało mi się doprosić o przydział recenzji „GARFIELDA” była to dla mnie zaiste dobra nowina. Przecież ten wspaniały futrzak to jedna z ulubionych postaci kreskówkowych mojego dzieciństwa a teraz, gdy dorosłem chyba jedyna, z którą potrafię się utożsamić. Zapewne wielu z was ma podobne uczucia, co ja (inaczej byście tego nie czytali) tak, więc zapraszam do poniższej lektury…
Jak zapewne pamięta większość z was, wyrośniętych dzieciaków, Garfield był to kot „uroczy” inaczej z dość cynicznym podejściem do otaczającego go świata. Swe dnie spędzał siedzą wygodnie w fotelu lub kursując do kuchni po swoją ulubioną lazanię, ewentualnie męczył psa Oddie'go, który chyba jako jedna z nielicznych istot żyjących na ziemi przebijał pod względem braków w inteligencji większość naszych polityków. Do tego dochodzi jego dosyć naiwny i kompletnie gamoniowaty pan - Jon, przyznam, że czasami się zastanawiałem, kto kim tak naprawdę rządzi. Na dobrą sprawę te troszkę wspomnień stanowi jednocześnie opis intra omawianej gry. Przed naszymi oczami staje obraz tego jakże … żyjącego w dostatku kociaka siedzącego w fotelu i wysłuchującego z kompletnym „przejęciem” kolejnej litanii swego pana. Jon tym razem się zdenerwował i zagroził, że jeśli znowu coś zostanie zniszczone to pulchny kot pójdzie na dietę. On tymczasem musi wyjść na kilka godzin. Oczywiście po krótkiej drzemce Garfield doszedł do wniosku, że, podczas gdy on sobie smacznie spał Oddie przemienił całe mieszkanie w pobojowisko. No i w tym momencie wkraczamy do akcji.


  Odie jesteś genialny…

Naszym jakże ambitnym i skomplikowanym zadaniem jest doprowadzenie zrujnowanego budynku do stanu używalności. Oczywiście czas na wykonanie tego zadania jest ściśle ograniczony, jakieś dziewięć godzin. Ponoć całego „HALF-LIFE-A” można przejść w niecałe dwie godziny tak, więc niema tak źle. Jak się można domyślić z załączonych obrazków naszym najważniejszym narzędziem będzie domowy odkurzacz. Przy jego pomocy przyjdzie nam krok po kroku przemierzać całe mieszkanie odkładając różne domowe przedmioty na ich właściwe miejsca, także od czasu do czasu będziemy wykonywać jakieś nieco ambitniejsze zadania jak na przykład zrobienie nowej lazani, aby zastąpić tą zjedzoną tuż przed rozpoczęciem się gry. Cała procedura jest doprawdy prosta, wsysamy jakiś przedmiot, nieważne czy to wiadro, gitara czy też drobna książka, przy maksymalnej pojemności trzech w odkurzaczu, a następnie, najczęściej w zupełnie innej części domu, odkładamy ją na miejsce. Dzieje się to poprzez przestawienie ciągu w drugą stronę i przedmioty wylatują tylko we właściwe miejsca, jeśli skierujemy go gdzie indziej nic nie wyleci. Jakiś ewentualny nadmiar obiektów możemy składować w znajdującej się w przedpokoju skrzyni, będącej zarazem jedynym miejscem gdzie można zapisać stan gry.


  Może mała przejażdżka?

I w zasadzie na tym polega cała gra. Spokojnie, krok po kroku przemierzamy kolejne pokoje zastanawiając się gdzie by tu mogło coś pasować. Oczyszczenie jednego pomieszczenia dale klucz umożliwiający otwarcie, którychś zamkniętych dotąd drzwi i tym samym dostęp do kolejnego pokoju, piwnicy czy jakiejś innej lokacji. Zanim obszar zostanie zaliczony za posprzątany musimy najczęściej jeszcze wyprostować znajdujące się tam obrazy, co polega na dmuchnięciu w ich kierunku z odkurzacza. Czasami możemy jeszcze np. popatrzeć w lunetę i poprzyglądać się kotce w budynku obok. Wszystko zostało tak ustawione, aby trzeba było przeszukać cały dostępny teren przed otrzymaniem kolejnego klucza. Czasami, jeśli przeoczymy, jakiś przedmiot to, po zaklinowaniu się, przyjdzie nam wędrować po pokojach szukając zguby ze stałą świadomością uciekającego czasu. Koło nas oczywiście będzie latał Oddie obijając się o sterowaną przez nas postać, stanowi on jedynie dodatkową atrakcję „GARFIELDA”. Inną z nieco lepszych cech są ciągłe komentarze tytułowego bohatera nadające całej rozgrywce typowego cyniczno-komicznego klimatu. Samą kontrolę sprawujemy dosłownie za pomocą kilku klawiszy, nauka ich obsługi jest doprawdy dziecinnie prosta :-).Jedynie poprawne opanowanie skakania może zająć kilka minut.
Sama grafika jest taka, jaką tu widzicie na scenach, bardzo zbliżona do oryginalnej kreskówki. Ma to swoje przełożenie na całkiem niskie jak na dzisiejsze standardy wymagania sprzętowe. Osobiście nie byłem zbytnie zrażony otaczającym mnie światem, chociaż można odnieść wrażenie jakby graficy komputerowi spełniali w tym przypadku bardziej rolę animatorów Walta Disneya. Niskie wymagania jednak zawsze przychodzą ze zubożeniem ewentualnych animacji lub, jak w tym wypadku, ich prawie całkowitym brakiem. Nie powiem, aby mocno zubożało to rozgrywkę gdyż jej celem jest rozwijanie dziecięcej wyobraźni, zmuszając je do myślenia, ale animatorzy mogliby się postarać, chociaż o minimalny wysiłek.


  Widziałem już gorsze piwnice

Na dobrą sprawę odnosiłem wrażenie jakby samo wykonanie zalatywało niedbalstwem, pośpiechem i cieciami budżetowymi. Na pewno można się bardziej skłonić ku zwykłemu niedbalstwu, gdy usłyszymy choćby początkowe dialogi. Jednozdaniowe komentarze Garfielda jeszcze jakoś wychodzą, ale przy dłuższych tekstach wychodzi kompletne lenistwo twórców. Teksty są wyraźnie sztuczne i udawane, jak w starym teatrze pozbawione naturalności. Od razu widać, że osoby, które mówiły do mikrofonu robiły to na siłę i na pewno nie wkładały w to, co robią serca. O muzyce dużo pisać nie będę, gdyż po prostu niema co. To zwyczajna dość pogodna i mocno chaotyczna brzdąkanina przeróżnych instrumentów.


  Kawki?

W tym świetle przychodzi mi oceniać ten twór programistów z Hip Games. Jak przed chwilą pisałem jest to gra skierowana do najmłodszych graczy i niestety tylko oni mogą tu znaleźć coś dla siebie. Reszta ludzkość uzna ten produkt za stanowczo zbyt płytki i mało wymagający. Także chyba tylko małe dzieci mają szanse nie dostrzec wszechobecnego niedbalstwa. Można odnieść wrażenie jakby sztandarowy cel wszystkich gier dla maluchów, czyli stworzenie czegoś rozwijającego ich proste umysły, był tu wypierany przez chęć zarobienia pieniędzy na znanej i lubianej marce pewnego kota. Co zresztą można już było zaobserwować w ostatnim filmie o tym samym tytule. Mam tu namyśli sam pomysł na grę z cyklu „na odwal się”. Już widzie jak jakiś dzieciak bierze odkurzacz i próbuje „posprzątać” mieszkanie tak jak postać z gry. Zapewne w jakimś stopniu ta pozycja zmusza do myślenia, ale na pewno nie można jej uznać za edukacyjną. Chociaż z drugiej strony to i tak lepsze od wszechobecnej rzeźni…


Procesor 600 MHz, 128 Mb RAM, 600 Mb ROM, 32 Mb Grafika
W ostateczności to przecież Garfield!!!
Recenzja - Garfield
SS-NG #32 Czerwiec 2005
65