Temat numeru - Relacja z E3 - Nintendo Revolution
SS-NG #32 Czerwiec 2005
54






Kamil "Iwan" Iwanowicz
    Słów kilka o Revolution...
Nintendo wraz z każdym swoim posunięciem coraz dobitniej pokazuje, że nie ma zamiaru biec w kierunku wyznaczonym przez trendy i modę. Przykładem niech będzie chociażby brak możliwości podłączenia Gamecube’a do internetu, co z jednej strony jest krokiem konserwatywnym i wyróżniającym konsolę, ale z drugiej jest przykładem swoistego zacofania i nie wychodzenia na przeciwko potrzeb klienta. Kolejnym przykładem oryginalnej i nieugiętej polityki wielkiego N jest DualScreen- handheld, który nie stanął w technologicznym wyścigu zbrojeń z PSP, ale postawił na niespotykane dotąd rozwiązanie (dotykowy ekran, jakby ktoś nie wiedział).



Ogromnym ryzykiem było stawianie wszystkiego na jedną kartę, jednak wyniki sprzedaży dowodzą, że wbrew obawom DS zyskał popularność i wyprzedził nawet w ilości sprzedanych sztuk maszynkę Sony. W dziedzinie konsol stacjonarnych Nintendo po raz kolejny postawiło na oryginalność, zdecydowanie odcinając się od kierunku, w którym podąża konkurencja.

Na konferencji Nintendo odbywającej się na targach E3 2005 pokazano wreszcie prototyp nowej konsoli chłopaków od Mariana. Fotki Revolution (kodowa nazwa została potwierdzona jako oficjalna) podziwiać możecie na załączonych screenach- tak, konsola jest aż taka mała. Na pierwszy rzut oka przypomina komputerowy napęd cd-rom; Satoru Iwana zapewnił, że finalna wersja konsoli będzie jeszcze mniejsza. Rozmiar Revolution ma być więc porównywalny do ustawionych obok siebie trzech pudełek od płyt DVD. Od siebie dodam tylko, że jeśli chodzi o kwestię samego designu, to moim zdaniem Nintendo rozwaliło konkurencję na łopatki.



Teraz jednak czas na garść faktów. Revolution odtwarzać będzie 12-centymetrowe dyski (mieszczące do 8GB danych), a także mini-dvd Gamecube’a (potwierdzona została kompatybilność wsteczna). Tutaj należy się plusik, gdyż wchodząc w posiadanie nowej konsoli Nintendo będziemy mogli bez problemów odpalić też hiciory z „kostki”. Potwierdzono bezprzewodowe pady, które, jak widać, stały się już w konsolach next-gen standardem. Konsola posiadać będzie dwa wyjścia USB 2.0, wbudowaną kartkę Wi-Fi, a także dwa sloty na karty pamięci Flash. Niestety nie podano specyfikacji CPU („Brodway”), ani GPU („Hollywood”). Wspomniana karta Wi-Fi pozwoli Revolution na bezprzewodową łączność online, uruchomiony zostanie serwis umożliwiający granie po sieci.

Oprócz tego, Nintendo zapowiedziało możliwość ściągania i uruchamiania gier z Nintendo 64, SNESa a także NESa. Oznacza to, że Revolution stanie się prawdziwym kombajnem, jeśli chodzi o gry wielkiego N, gdyż będzie umożliwiać szarpanie w gry od ery NESa, po czasy dzisiejsze. Tutaj powraca kwestia pada, który będzie musiał obsłużyć produkcje z poprzednich konsol. Kontroler ma być oczywiście równie rewolucyjny co konsola; pojawiły się plotki, jakoby pad zamiast normalnych przycisków miał posiadać dowolnie konfigurowalne ekrany dotykowe, jednak nie mamy pewności co do autentyczności tych informacji. Z innych cudów- Revolution odtwarzać będzie filmy DVD i nie będzie wyposażone w twardy dysk.

Jak na razie wszystko wygląda dosyć „reformowalnie”, jednak moc nowej konsoli już odbiega od tego, co zaprezentowała konkurencja. Revolution ma być ok. 2-3 razy silniejsze od swojego poprzednika, Gamecube’a. Dla porównania, PS3 będzie już kilkanaście razy mocniejsze od PS2... Widać więc, że przepaść między obozem PS3 i Xbox360 vs. Revolution będzie wręcz ogromna. Jednak, nowa konsola ojców Mariana nie bez przyczyny nosi miano „rewolucji”. Nintendo co i rusz usilnie zapewnia, że ich nowa konsola przyniesie nowy wymiar grania, coś dotąd niespotykanego; jednym słowem ma to być tytułowa rewolucja w dziedzinie grania. Niestety, jak do tej pory odważne słowa Japończyków nie znalazły pokrycia w faktach. Najczęstszym tłumaczeniem jest obawa, aby genialnych pomysłów wielkiego N nie wykorzystała konkurencja. Rzekomo z takich samych powodów na targach nie pokazano pada. Nie zobaczyliśmy także żadnych filmików z nowych gier, a wyjścia z tej sytuacji są dwa: możliwie, że gry są dopiero w bardzo wczesnej fazie produkcji (potwierdza to informacja głosząca, iż Nintendo nie rozesłało jeszcze dev-kitów). Inna wersja wydarzeń może wyglądać moim zdaniem następująco- Nintendo naprawdę ma zamiar wprowadzić rewolucyjne rozwiązanie, które zmieniałoby sam sposób grania i dlatego nie może pokazać żadnych materiałów, gdyż te mogłyby zdradzić cały sekret. Oczywiście wszystko to są tylko moje domysły. Fanom Nintendo pozostaje teraz tylko zachodzić w głowę, czy Nintendo ma rzeczywiście jakiegoś asa w rękawie, czy po prostu mydli ludziom oczy w obawie o konkurencję. Bo jak na razie, konsola mimo kompatybilności wstecznej i świetnego pomysłu z udostępnieniem gier ze starszych platform nie może pochwalić się niczym nadzwyczajnym. Właściwa prezentacja konsoli odbędzie się dopiero na przyszłorocznych targach E3.



W internecie na temat Revolution wrzało, gdyż przed prezentacją na E3 w sieci pojawił się tajemniczy filmik pokazujący rzekomo w pełnej krasie nową konsolę Nintendo. Fani wyśledzili wiele poszlak i tajemniczych znaków, zwiastujących nadejście „prawdziwej” rewolucji. Cała sytuacja przypomina bardzo zmyślną kampanię reklamową zrobioną na wzór np. ilovebees. Jednak jest to długi temat i do dzisiaj niewyjaśniony (Nintendo oficjalnie potwierdziło, że filmik jest dziełem jakiegoś fana i zaprzeczyło istnieniu pokazanego we wspomnianym obrazie sprzętu), dlatego nie opiszę go szczegółowo w tym artykule. Opierając się na suchych faktach, pozostaje nam tylko czekać na przyszłoroczne targi E3. Mam nadzieję, że Nintendo rzeczywiście zaskoczy nas czymś wielkim, bo w przeciwny wypadku Revolution zbyt dużo nie „nawojuje”. Fani firmy hydraulika również oczekują cudów, gdyż wspomniany filmik (do znalezienia pod tym adresem) narobił im ogromnego smaku. Premiera konsoli nastąpić ma w 2006 roku, wtedy też przekonamy się o możliwościach Revolution.
Temat numeru - Relacja z E3 - Nintendo Revolution
SS-NG #32 Czerwiec 2005
54