Recenzja - Fire Captain
SS-NG #31 Maj 2005






Robert "Rosic" Korczak
PRODUCENT: Monte Cristo  WYDAWCA: Techland  GATUNEK: strategia  PLATFORMA:   CENA: 69,90 zł WWW
    Strażacy to wzór do naśladowania dla większości młodych chłopaków. Który z nas nie marzył kiedyś, aby zostać strażakiem? Ok, ja nie marzyłem, ale to tylko wyjątek potwierdzający regułę. Ja wolałem być kierowcą autobusu… Hahaha… Może kiedyś doczekam się gry pod tytułem BUS DRIVER, tym razem jednak przyszło mi sprawdzić się w roli strażaka, a właściwie kapitana straży pożarnej, który sprawuje piecze nad akcją ratunkową, wydając należyte rozkazy.
Każdy, kto miał do czynienia z EMERGENCY dokładnie wie, jaki typ gier reprezentuje FIRE CAPTAIN. Można by było powiedzieć, że jest to specyficzny rodzaj strategii czasu rzeczywistego. Plansze obserwujemy z góry, a rozkazy jednostkom wydajemy przy użyciu myszki. Nie ma tutaj budowania, ale w pewnych momentach misji możemy wezwać posiłki.



W FIRE CAPTAIN nie ma jako takiej fabuły. Gracz ma za zadanie zaliczyć kampanie, których jest 4 + 1 bonusowa. W sumie mamy 13 misji, niestety nie jest to zbyt wiele, ponieważ średni czas akcji zamyka się w kilkunastu minutach. Przy powodzeniu w akcjach grę ukończyć można w 4 godzinki. Misje w każdej kampanii są połączone pewną fabułą. Mamy tutaj pogoń za złodziejami i związane z tym wypadki, wybuch w fabryce fajerwerk, katastrofy związane z pociągami, pożary lasów zagrażające miastu itd. Misję są ciekawe i naszpikowane akcją. Nigdy nie jest tak, że pierwsze cele są ostatnimi. Czasem dzieje się aż do przesady, co owocuje lekko fikcyjnym obrazem kataklizmu. Taki zabieg podnosi jednak grywalność nie pozostawiając nam ani chwili czasu na obserwacje. Gra wymaga szybkich i trafnych decyzji.

Każda misja poprzedzona jest ciekawym wstępem. Jasno i czytelnie przedstawione są nam cele misji, oraz mapa planszy wraz z zaznaczonymi hydrantami i innymi ważnymi dla powodzenia naszej operacji miejscami. Każda misja poprzedzona jest także krótkimi filmikami, które obrazują nam, w jaki sposób doszło do wypadku. W trakcie gry owe filmy też nie raz zakłócą nam misje i pokażą, że coś się stało w innej części mapy. Dzięki temu nigdy nie wiadomo, co nas czeka… nigdy za pierwszym razem, ponieważ gra jest do bólu liniowa i za każdym razem zdarzenia rozwijają się identycznie. Z tego powodu nikt nie będzie miał problemów z ukończeniem gry, ponieważ zdarzeń nauczyć się można bez problemu na pamięć i jeszcze przed ich wystąpieniem wysłać odpowiednie jednostki w rejon wypadku. Dzięki temu niejednokrotnie uda się zgasić pożar w zarodku.



Tereny, na których rozgrywane są misje przygotowano wyśmienicie. Nie są to obszary zbyt duże, ale ich zabudowa bardzo przypomina tą z życia wziętą. Plansze mają wiele szczegółów, są ciekawie i dość różnorodnie, a przy tym bardzo sensownie zabudowane. Środki gaśnicze rozmieszczone są ‘z głową’, choć czasem trzeba się nakombinować, aby do źródła wody dotrzeć. Pojazdy mają na szczęście duży zapas, także nie ma z wodą większego problemu.



Gra cechuje się sporym realizmem. Mamy tutaj odmienne środki gaśnicze, dla różnych pożarów. Wodą gasimy pożary typu A, czyli najzwyklejsze, takie jak palące się drewno. Do rozlanych paliw używamy piany gaśniczej. Gra wprowadzi nas także w tajniki gaszenia pożarów metali, czy usuwania skażeń chemicznych. Nauczymy się zasad bezpiecznego gaszenia, odcinania prądu, gazu, oraz uważania na różne niepożądane efekty, które mogą wystąpić podczas gaszenia np. podmuch ognia, czy wykipienie. Każde z zagrożeń jest opisane dokładnie na ekranach ładowania gry. Bardzo ważnym elementem w FIRE CAPTAIN jest także ratowanie ludzi. Czasem trzeba będzie przeszukać zgliszcza, czasem wystarczy odnaleźć i wyprowadzić ludzi w bezpieczne miejsce. Do osiągnięcia celów misji użyjemy wozów ze specjalistycznym sprzętem.

W remizach czekają na użycie różne rodzaje wozów strażackich: beczkowóz z armatką, cysterna, pojazd z drabiną, terenowy wóz strażacki. Mamy do dyspozycji odmiany z wodą lub pianą. Dodatkowo wspomagać nas będą dzielni sanitariusze w swoich karetkach, buldożery, helikoptery ratunkowe i gaśnicze, samolot strażacki, a także łódź z armatką wodną. Mamy także kilka rodzajów strażaków: normalny szeregowy strażak, specjalista, zdolny do naprawy zepsutych zaworów itp., strażak w ognioodpornym kombinezonie, ekipa poszukiwawcza z psem, oraz jednostki do usuwania skażenia. W sumie daje to dość pokaźny „arsenał”, dzięki któremu poradzimy sobie z każdym zagrożeniem. Co ciekawe, każda kampania rozgrywa się w innym kraju, a co za tym idzie sprzęt użyty do gaszenia będzie się od siebie znacznie różnił. Tylko kilka pojazdów jest wspólnych dla różnych krajów. Dla ścisłości wymienię, że kampanie toczą się w: USA, Anglii, Francji i w Niemczech. Ubolewam nad tym, że dla każdego państwa mamy tylko jedną kampanię. Wielka szkoda, bo potencjał jest o wiele większy.



Gra opatrzona została ładną trójwymiarową grafiką. Nie są to może szczyty technologicznych możliwości, ale wszystko wygląda schludnie i sympatycznie. Zarówno pojazdy jak i budynki mają sporą ilość szczegółów. Tekstury są niezłej jakości. Bardzo przypadły mi do gustu kolory. Są jaskrawe i wręcz pobudzają do życia. Trochę gorzej wypada animacja, jednak nie można się zbytnio czepiać, bo jest dobrze. Ogień, jako najważniejszy element gry został przygotowany starannie. Nie da się jednak ukryć, że plansza podzielona jest na małe kwadraciki i ogień paląc się zajmuje kwadracik po kwadraciku. Gdyby dokładnie się przypatrzeć nie wyglądałoby to zbyt realistycznie. Można także mieć zastrzeżenia do kilku uproszczeń. Strażacy używają, bowiem wężów strażackich, których nie widać. Autorzy twierdzą, że to specjalne posunięcie, aby nie skomplikować za bardzo gry. Być może jest to dobre wytłumaczenie, ale uważam, że powinna być możliwość włączenia węży, co zwiększyłoby i tak dość duży realizm. Będąc wciąż przy temacie ognia: sam w sobie jest ładny, ale zauważyć trzeba, że każdy kwadracik pali się niemal identycznie. Wyrażanie można też zauważyć dokładnie takie same stopnie „siły” z jaką pali się w danym miejscu. Wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach ogień mógłby być ciut bardziej „płynniejszy” i losowo wyglądający. Inne efekty specjalne jak wybuchy, czy gaszenie prezentują się dobrze. Interfejsowi gry nie można nic zarzucić, przyczepić można się do słabych jakościowo filmików, wyświetlanych jedynie w małych okienkach.

Dźwięk w grze stoi na odpowiednim poziomie. Z głośników leją się odgłosy płomieni, ryk syren, szum wody i inne tym podobne. Często słyszymy wybuchy, jednak są one dość podobne do siebie. Muzyczka, jaką jest opatrzona gra robi pozytywne wrażenie. Lektor, który użyczył głosu w polskiej wersji gry mówi zdecydowanie, bardzo wyraźnie, ale zarazem jest miły dla ucha. Ogólnie rzecz biorąc polska wersja została przygotowana doskonale.



FIRE CAPTAIN prezentuje się nad wyraz miło i przyjemnie. Sterowanie jednostkami jest proste do opanowania, nie ma też problemu z orientacją na mapie. Misje są bardzo ciekawe, a przede wszystkim wciągające. Oprawa audio wizualna jest poprawna. Jedynym minusem jest, jak to zwykle dziś bywa długość gry. Długość… a właściwie jej brak, ponieważ 4 godziny ze strategią tego typu, to stanowczo za mało.


Wymagania optymalne: Pentium 4 1.7 GHz, 512 MB RAM, 64MB akcelerator 3D (DirectX 9), 1.2 GB na HDD .
Bardzo dobra alternatywa dla serii Emergency.
Recenzja - Fire Captain
SS-NG #31 Maj 2005