MANGA ROOM - RECORD OF LODOSS WAR
SS-NG #30 KWIEWCIEŃ 2005






"CRASK"
   Jakiś czas temu ukazał się w Polsce pierwszy tom mangi zatytułowanej Record of Lodoss War, będącej pierwowzorem popularnego anime pod tym samym tytułem. Jako że lubię zarówno ten rodzaj komiksu, jak i fantasy, postanowiłem dać szansę tej serii i kupić pierwszy tom. Teraz, kiedy ukazał się już trzeci i ostatni, mogę się wypowiedzieć na temat całej trylogii.
Zacznę może od krótkiego zarysu historii przedstawionej w komiksie: w bardzo dużym skrócie opowiada on o krwawym konflikcie na przeklętej wyspie Lodoss. W wojnę pomiędzy dwoma królestwami zostaje zamieszana grupa poszukiwaczy przygód, których rola jak łatwo się domyślić, okazuje się znacznie większa niż na pierwszy rzut oka mogło by się zdawać. O fabule można powiedzieć sporo, ale na pewno nie to że zaskakuje, lub powala oryginalnością. Mimo to nie można powiedzieć żeby była najgorsza, chociaż proces kreacj drużyny przypomina niskobudżetową grę cRPG. Przydało by się tez kilka słów o postaciach: wesołej kompanii przewodzi Parn, najemnik i syn zmarłego Rycerza. Towarzyszą mu Etoh, młody kapłan i przyjaciel z dzieciństwa, Slayne, mag i uczony szukający swej gwiazdy, jego przyjaciel, niezwykle oryginalny krasnolud maruda Ghim, który oprócz walki i rzemiosła specjalizuje się w szeroko pojętej niechęci do elfów, główna ofiara jego docinków, elfka Deedlit i na końcu najmniej wiarygodny kompan, złodziej Woodchuck. Po przeciwnej stronie barykady stoją natomiast zły król Beld i jego mroczni podwładni, z których najważniejszą rolę odegra "Szara Wiedźma" Karla. Jest też kilka postaci które choć dość istotne w anime, w mandze jednak nie odegrały znaczących ról, więc o nich się rozpisywał nie będę. W dużym skrócie fabuła sprowadza się do tego, że zacni bohaterowie podróżują, odkrywają spiski, ratują koronowane głowy i starają się ocalić Lodoss przed krwawą wojną. Oczywiście cała historia jest dużo bardziej złożona, mamy okazję poznać historię postaci, obserwować ich liczne przygody i zaciskające się więzy przyjaźni. Takie typowe heroic fantasy, z dość wyraźnym podziałem na dobro i zło. Na plus można policzyć wątki humorystyczne, chociaż po pewnym czasie elficko-krasnoludzkie przegadywanki zaczynają nudzić. Zaletą jest też fakt że manga ta ma jedynie trzy tomy, nie chodzi mi oczywiście o to że jest aż tak zła, żeby więcej się czytać nie dało. Po prostu całość jest zwięzła, często obecnych w innych komiksach i dość irytujących dłużyzn. Dzięki temu czytałem Lodossa raczej z zainteresowaniem, niż znużeniem, gdyby jednak przedłużyć fabułę, myślę że stała by się z lekka niestrawna.
Dość ważnym aspektem każdej mangi jest oczywiście kreska, tutaj jest ona dość specyficzna. Nie bez powodu wspominałem o wielkich stopach, ich rozmiary są niemalże karykaturalne. Poza tym niespecjalnie rysownikowi wychodzą twarze, do stylu musiałem się przyzwyczajać dłuższą chwilę, i nawet teraz nie budzi mojego zachwytu. Najlepiej wyglądają postacie brodate, inne tak średnio. Cała reszta, sylwetki, tła czy bronie narysowana jest lepiej, powiedział bym że nawet całkiem nieźle. W efekcie otrzymujemy komiks narysowany poprawnie, ale bez rewelacji. Poświęcę jeszcze kilka słów żeby omówić samo wydanie. Komiks jest wydrukowany na porządnym, białym papierze, ma też śliską, kolorową obwolutę, która jakkolwiek nie jest niezbędna stanowi przyjemny dodatek. Tłumaczenie jest porządne, wprawdzie osobiście uważam że można by nieco bardziej "uarchaicznić" kwestie postaci, nie mówią one jednak w sposób rażący.
Reasumując, mangi tej stanowczo nie polecił bym osobom, źle znoszącą nurt fantasy heroicznego, jest to niemaże podręcznikowy przykład gatunku. Rozczarowani mogą być też ci, dla których najważniejsza w komiksie jest kreska, tutaj fajerwerków raczej nie znajdą. Pozostali mogą się tą serią zainteresować, zwłaszcza że to jedna z niewielu mang w realiach fantasy, którą wydano w naszym kraju. Dodatkowym atutem jest to że wyszły jedynie trzy tomy, co przy cenie 17 złotych nie jest aż takim strasznym wydatkiem. Tak więc można zaryzykować i kupić, przynajmniej pierwszy tom, jeżeli on nie zniechęci do całej reszty, to możecie kupić całą serię. Ja tak zrobiłem, i raczej nie żałuję, bo Record of Lodoss War to kawałek solidnej, choć jak już mówiłem nie specjalnie porażającej lektury.
MANGA ROOM - RECORD OF LODOSS WAR
SS-NG #30 KWIEWCIEŃ 2005