-->\n" +"" ); noweOkienko.document.close(); noweOkienko.focus(); } //-->
  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   50
                       



Odtwarzacze MP3 coraz częściej pełnią rolę prezentów. Zapewne niektórzy z Was znaleźli takie urządzenie pod choinką. Taka to już moda i nie tylko u nas, ale i na całym świecie grające gadżety stały się towarem modnym, który posiadać co najmniej wypada. Obecnie coraz popularniejsze stają się urządzenia korzystające z wbudowanych dysków twardych. Nie oznacza to jednak, że swoje rynkowe znaczenie tracą modele z pamięcią typu flash. Nadal zajmują na sklepowych półkach silna pozycję, a o ich popularności świadczą nie tylko pojawiające się coraz to nowe modele, ale i aspiracje wielkich producentów do wzbogacenia swoich ofert multimedialnych zabawek o modele z pamięcią "chipową".



Takiemu odtwarzaczowi przyszło mi przyjrzeć się obecnie. To proste urządzenie wyposażone w ćwierć gigabajta pamięci i podświetlany wyświetlacz. Całość zamknięto w obłej, ciekawie zaprojektowanej obudowie.

Pierwsze wrażenia
TMP-256 firmy Techsolo zapakowano razem z innymi standardowo dostarczanymi dodatkami, potrzebnymi do natychmiastowego wykorzystania zabawki. Mamy więc instrukcję, płytę z oprogramowaniem, kabelek połączeniowy USB oraz słuchawki. Aha, nie zapomniano o baterii. Odtwarzacz zasilany jest mini paluszkiem AAA.



(kliknij aby powiększyć)
Eleganckie opakowanie zamykane na magnes, a w środku wszystko co trzeba, by słuchać plików muzycznych


Na płycie znalazło się oprogramowanie MP3Edit oraz sterownik dla systemów Windows 98. Posiadacze nowszych wersji „okienek” spokojnie mogą pominąć instalowanie sterowników... szczerze mówiąc, oprogramowanie dodatkowe również.
System automatycznie rozpozna podłączony odtwarzacz, instalując w systemie kolejny napęd.



Reszta rzeczy z pudełka


Zajmijmy się odtwarzaczem. Nie jest wielki. Jego obłe kształty mierzą około 85 mm na 45 mm na 20 mm. Na przednim panelu, prócz podświetlanego, dwuwierszowego ekranu mamy przycisk odtwarzania, za pomocą którego uruchamia się oraz wyłącza urządzenie.



Zasilanie stanowi jeden mały paluszek, który wystarczy na co najmniej dziesięć godzin pracy odtwarzacza


Podświetlenie ekranu, popularnym niebieskim kolorem jest nierównomierne, ale w kiepskich warunkach oświetleniowych sprawuje się dobrze. Zresztą ekranik nie jest zbyt wielki, w sam raz by prezentować czas odgrywania utworu oraz tytuł pliku.
Na szczęście odtwarzacz nie jest „tandetnie lekki”. Części obudowy są dobrze spasowane, a guziki nie ruszają się niepotrzebnie (co czasem niestety się zdarza innym modelom:)).



Zaraz przy uchwycie z linką widać dziurki mikrofonu


Uruchamiamy!
Włączam. Krótki komunikat informuje o pojemności pamięci w tym modelu. Upewniam się, że to ćwierć gigabajta :). Zaraz potem odtwarzacz przechodzi w tryb odtwarzania. Jeśli w pamięci znajdują się pliki muzyczne, możemy je odtworzyć, jeśli takowych brakuje, dla zabicia czasu możemy poszperać w ustawieniach.
Do opcji odtwarzacza dostajemy się za pomocą przełącznika typu JogDial, czyli przełącznika, który działa w kilku kierunkach, tak jak kółko myszy, pełniące dodatkowo funkcję przycisku. Opcje odtwarzacza dotyczą muzyki, odtwarzania wcześniej nagranego głosu, ustawień equalizera (sześć możliwości), funkcji powtarzania odgrywania utworów (pojedynczego i wszystkich), ustawień językowych (dostępne są dwa języki, angielski i chiński), informacji o wolnej pamięci, tzw. Play Rate, czyli szybkości odtwarzania plików dźwiękowych (opcja przydatna przy przepisywaniu zarejestrowanych odtwarzaczem dźwięków, ot choćby treści wykładu). Na koniec pozostaje jeszcze opcja formatowania pamięci gadżetu.



Kabel zamiast wbudowanego gniazda USB


Niestety w odtwarzaczu zabrakło tunera radiowego. To proste urządzenie, ale wiele z konkurencyjnych odtwarzaczy oferuje już możliwość słuchania stacji radiowych. W przypadku produktu Techsolo trzeba zadowolić się tym, co znajduje się w pamięci.
256 MB, jakie udostępnia TMP-256, to pojemność wystarczająca do zmieszczenia tam skompresowanej w zadowalającym stopniu zawartości dwóch płyt CD Audio. Niby niewiele w dobie gigabajtowej pojemności odtwarzaczy, ale wystarczająco, by umilić podróż np. autobusem do szkoły.



Wszystkie boczne przyciski. Po drugiej stronie mamy tylko gniazdo słuchawek


Podłączenie odtwarzacza do komputera sygnalizowane jest na jego ekranie stosownym symbolem, a komputer rozpoznaje go jako kolejny dysk w systemie. Pozwala to na proste przenoszenie danych z i do pamięci zabawki.



Podświetlenie nie jest równomierne, ale po ciemku tego nie widać


Oczywiście pamięć nie jest tu ograniczona do przechowywania jedynie plików muzycznych. Jeśli więc posiadacie jakikolwiek inny zbiór, który zmieści się w odtwarzaczu Techsolo, spokojnie możecie go tam przenieść.
Tutaj jedna uwaga. Na opakowaniu model opisano hasłami USB 2.0, 256 MB, Recording. Dwa z nich są prawdziwe. I albo pomylili się w fabryce pudełek, albo to pomyłka Techsolo, ale model ten z pewnością nie działa niczym urządzenie z interfejsem USB 2
.0. Dokonałem prostego porównania czasu transferowania plików o łącznej objętości 50 MB do pamięci odtwarzacza i ponownie na dysk komputera. Z TMP-256 konkurowała wtyczka „no name” z pamięcią 64 MB i interfejsem USB 2.0.


Dwie główne funkcje odtwarzacza na ekranie, muzyka i nagrywanie dźwięku


Przeniesienie testowego pakietu z pamięci komputera na TMP-256 zajęło około 4 minut i 30 sekund. Zapisanie tych samych danych z odtwarzacza na dysku zajęło już 2 minuty i 56 sekund. Niby niewiele, ale w porównaniu z wtyczką USB 2.0, czasy te nie wyglądały najlepiej. Wtyczka w tych samych „konkurencjach” uzyskała czasy odpowiednio 47 sekund i... 13 sekund.

Wyniki testów
Zanim przejdziemy do testu sprzętu, kolejna uwaga. Dołączone oprogramowanie na małej płycie CD jest raczej śmieszne niż użyteczne. Ośmiocentymetrowa płyta zawiera jeden mały program służący edytowaniu tzw. tagów plików MP3. Program jest ekstremalnie prosty w użyciu, ale jego projektanci postanowili, budując interfejs użytkownika, wzorować się na cmentarnych klepsydrach. Czerń, szarość i biel, i nieciekawe wrażenia – tyle pozostaje z obcowania z tą aplikacją.



W oprogramowaniu zabrakło nie tylko bogactwa funkcji, ale i kolorów


Muzyka zapisywana w odtwarzaczu musi trafić do specjalnego katalogu nazwanego „Music”. Zapisanie plików MP3 poza nim, lub pogrupowanie plików za pomocą kilku folderów sprawia, że pliki nie są odtwarzane.
W pamięci odtwarzacza jest jeszcze jeden katalog „DVR”, w którym zapisywane są nagrania głosowe. Te lądują tam nie jako pliki MP3, ale w zbiorach WAV lub ASF. O ich jakości przekonacie się odtwarzając przykładowo nagrane pliki.
Sprzęt oferuje zapisywanie dźwięków w lepszej (32 Kb/s) i mniej dobrej jakości (6 Kb/s). Czym się one różnią – wykryjcie to „na ucho”.
Przykładowy plik w jakości lepszej i gorszej. Gorsza jest naprawdę zła :).
Posłuchajmy wreszcie czegoś. Odtwarzacz akceptuje pliki MP3 ze stałym i zmiennym tzw. bitrate'em do 320 Kb/s. Dołączone do zestawu słuchawki to znany z innych odtwarzaczy „made in Taiwan” model z przewodami słuchawkowymi wbudowanymi w sznurek, zawieszany na szyi. Do tego dochodzi specjalny klips, uwalniający odtwarzacz ze sznurka. TMP-256 jest na tyle lekki, że z powodzeniem można go nosić powieszonego na szyi.
Słuchawki tego typu da się spotkać u wielu producentów z Tajwanu. Rozróżniać można je po nadrukowanym na plastikowym klipsie logo firmy. Sznurek na szyję jest wygodny.
Generowany przez słuchawki dźwięk nie jest szczytem marzeń, ale do codziennego użytku dla przeciętnego słuchacza to wybór dobry. Cierpią tu trochę basy, ale to raczej normalne zjawisko w tańszych modelach odtwarzaczy. Przy zakupie tego rodzaju urządzeń warto mieć na myśli wyposażenie ich w inne, „firmowe” słuchawki. Te co są... dostają czwórkę... z minusem :).
Głośność odtwarzania jest zadowalająca. Odtwarzacz przeszedł pomyślnie „test Ikarusa”, czyli jazdę w autobusie miejskim, w którym podczas jazdy drżą niemal wszystkie ruchome szyby. W połączeniu z silnikiem daje to kanonadę, której przeciwstawiać muszą się słuchawki :). Tym udało się.



”Rdzeń”, w który wmontowano klawisze wykonany jest z metalu


Wnioski
Podsumujmy. Techsolo TMP-256 to bardzo proste urządzenie. Odtwarzacz plików muzycznych, poza cyfrowym dyktafonem nie ma dodatkowych funkcji, nie znajdziemy tu radia, tak często obecnego w produktach konkurencyjnych.
Sterowanie odtwarzaczem próbowano uprościć do maksimum. Opcję startowania, zatrzymywania i pauzowania odtwarzania wbudowano w jeden przycisk na panelu przednim. Przełączanie się pomiędzy utworami dokonuje się przez poruszanie przełącznikiem JogDial.
Producent zrezygnował w tym przypadku z wbudowania w odtwarzacz złącza USB. Tu zainstalowano gniazdko mini USB, a komunikacja z komputerem nawiązywana jest za pośrednictwem kabla. To rozwiązanie wygodne dla wszystkich, którzy nie posiadają obudów z interfejsami USB na przednim panelu. To jednak także małe utrudnienie, kiedy chcemy przykładowo przenieść pliki z pamięci TMP-256 do komputera znajomych. Pamiętać wtedy należy o zabraniu kabelka.
Obsługa odtwarzacza jest prosta, wygląd nowoczesny i raczej atrakcyjny. Cena... ta niestety wcale nie jest niska. Urządzenie wyceniono na blisko 400 zł z podatkiem VAT. Producent broni się jednak tym, że Techsolo TMP-256 objęty jest 2-letnią gwarancją, co jest raczej ewenementem w odtwarzaczach MP3 w tej klasie cenowej.



Trzeba przyznać, że prezentuje się atrakcyjnie




Techsolo TMP256


Zalety
Prosta obsługa
Atrakcyjny wygląd
Dość przyzwoite słuchawki ze sznurkiem

Wady
Brak radia
Kiepskie oprogramowanie
Jakość rejestracji dźwięku w pliku ASF
Pliki MP3 muszą być umieszczane w jednym, wspólnym katalogu

Do testów dostarczył:
Microman http://www.microman.com.pl/

Cena: 399 zł z podatkiem VAT


  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   50