-->\n" +"" ); noweOkienko.document.close(); noweOkienko.focus(); } //-->
  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   32
         

Michał "Mad Boy" Lipkowski


PRODUCENT: PANDEMIC    DYSTRYBUTOR: CD Projekt    GATUNEK: Strategiczna   WWW: http://www.fullspectrumwarrior.com
Zewsząd zalewały nas informacje o postępach autorów nad tym dziełem, nowe dema, screeny krążyły po internecie. Wszyscy kochający gry wojenne oczekiwali Full Spectrum Warrior, który zapowiadany był na niszczyciela czeskiego produktu zwanego Operation Flashpoint. W końcu doszło do premiery. Na pierwszy rzut oka gra jest świetna, lecz amok który ogarnia gracza nie trwa długo, zaledwie 2, góra 3 dni bezustannej gry. Już podczas tych dni doświadczamy grafiki jakiej nie powstydziłaby się żadna gra, płynnością ruchu oraz realizmem. Niestety informacje typu Najbardziej realistyczna gra wojenna w historii nie maja odbicia podczas zabawy... Bez wątpienia Full Spectrum Warrior jest grą dzielącą graczy na obozy. Obozy graczy którzy kochają tę grę bądź jej nienawidzą. Przyczyn tego stanu może jest wiele. Realistyka która w pewnych momentach zawodzi, na pewno nie wpływa na plusy tego produktu. W prawdzie gra przeszła już chrzest na platformach takich jak x-box czy playstation2, więc można nazwać ją tylko i wyłącznie produktem odsmażonym.



Ma haza?
Zakistan. Małe państewko na bliskim wschodzie. Radykalne ugrupowanie dochodzi do władzy. Zaczyna szerzyć władze siejąc zniszczenie i terror (w grze nie zostało wspomniane nic o tle religijnym). Jak to zwykle bywa na miejsce przybywają siły gotowe okupować bądź jak kto woli stabilizować sytuację w tym kraju. Siłami tymi są dzielne wojaki od wuja Sama. Zastanawiam się tylko czemu autorzy nie wprowadzili błękitnych beretów, ale kto wie może przyczyna leży w tym co obecnie dzieje się na świecie, a mianowicie w Iraku. W końcu tam mamy tylko USA, Polaczków walczących o wizy i prawie nowe 20letnie hammery, Brytyjczyków oraz szaraczków takich jak Ukraina itd. No właśnie brak tam ONZ, może to właśnie wpłynęło na decyzje szefostwa Pandemic'a. Wracając do tematu, pod naszą kontrolę wpadają dwa oddziały marines. W skład każdej z tych grup uderzeniowych wchodzi po 4 żołdaków. Każdy o odmiennej mentalności, akcencie oraz poglądach. Pokrótce zostają oni opisani w intrze. Gdyby ktoś jednak pominął intro, dokładnie ma ich opisanych w książeczce dodanej do gry. Nasze oddziały eskortują ciężarówkę jadącą na pobliskie lotnisko, gdy nagle zostaje ona ostrzelana. I tak właśnie rozpoczyna się właściwa gra...

(kliknij aby powiększyć)
Kanapa jest, jeszcze tylko browarek i telewizorek


Czy to Chiquita? Nieee, to zwykły banan :(
Pierwsze minuty gry. Nic więcej tylko obłęd, zachwyt oraz podniecenie. Zadajesz sobie pytania czy to gra czy dalej film. Detalicznie wykonane modele postaci, to tylko wpływa na plus grafiki. Nagle wszystko mija, uświadamiasz sobie, że teraz Ty decydujesz nad życiem i śmiercią postaci. Dwa oddziały jeden wspólny przywódca. Miedzy drużynami w każdej chwili możesz się przełączać, lecz niemożliwe jest sterowanie obydwiema w jednym momencie, a wiec mamy pierwszy minus. Nie możemy zapominać, że gra jest w jakiś sposób strategią, a nie fps'em więc nie będzie nam dane celować ani strzelać, tym zajmie się nasza drużyna. Wbrew pozorom kolejne minusy możemy dostrzec podczas pierwszego kontaktu z przeciwnikiem. Si naszych wojaków stoi na baaaardzo niskim poziomie. Walka zza winkla może trwać latami, bądź jak kto woli do wyczerpania amunicji. Często żołnierz widząc biegnącego przeciwnika nie odda do niego strzału nie otrzymawszy zezwolenia na to...

Hmm, czy to nie tutaj powinien znajdować się sklep z telewizorami?


Czy tak właśnie szkolą się żołnierze USA? Nie zapominajmy,ze producenci reklamowali grę poprzez hasło "Gra oparta na programie szkoleniowym Armii Amerykańskiej!". Nic dziwnego ze armia wujka Sama składa się z wojaków, których inteligencja zatrzymała się na poziomie przeciętnego szympansa. Wbrew pozorom inteligencja przeciwnika również nie stoi na wysokim poziomie. Samo sterowanie drużynami nie jest czymś skomplikowanym, do czasu. Gdy zaczyna się tak zwane piekło, walka, kule świszczą, nie problem pogubić się i wydać zły rozkaz. Wtedy na ogol marines zostaje trafiony i pada.
Cel misji natychmiast się zmienia i priorytetem staje się zaniesienie rannego do najbliższego szpitala polowego gdzie następuje cud i wojak ewidentnie trafiony w głowę,za sprawa czarnoskórego lekarza wraca do zdrowia i natychmiast jest w stanie kontynuować misje. Tak tak ach ten realizm. Ale wiadomo nie oto chodzi. A o co właściwie chodzi? Wbrew pozorom najważniejsze jest opanowanie poruszania się od elementu zapewniającego osłonę do kolejnego. Poza tym ważna jest kooperacja miedzy drużynami. Często powiedzmy Alpha będzie musiała używać ognia zaporowego by delta bez problemu mogła przejść na druga stronę ulicy. Kolejną formą osłony jest dezorientacja przeciwnika poprzez rzucenie granatu dymnego. Sam dym został naprawdę,aż pokuszę się o stwierdzenie "idealnie" dopracowany. Często sami się w nim gubimy wbiegając przeciwnikowi pod lufę karabinu. BTW wszystkie elementy za którymi możemy się chować maja ograniczony poziom wytrzymałości, więc często będziemy musieli wypatrywać nowego. Niewątpliwie jako plus powinniśmy zaliczyć GPS. Dzięki niemu gracz może wzywać wsparcie oraz lokalizację pozycji wroga. Kolejnym plusem jest płynność, z jaka poruszają się postacie oraz możliwość nagrywania powtórek. Co chodzi o to drugie, często podczas nich możemy zauważyć błędy jakie popełniliśmy. Niewątpliwie kolejnym plusem jest dźwięk.

CDP zdecydował się nie cenzurować słów wychodzących z ust naszych wojaków. Co jeszcze lepiej podkreśla klimat gry. Często możemy usłyszeć komentarze poszczególnych marines. Odgłosy upadających łusek są naprawdę żywe, to samo tyczy się wystrzałów, które stoją na baaaaardzo wysokim poziomie. Mankamentem gry jest jej długość. 11 misji to naprawdę nie dużo. Zwłaszcza, że każda z nich jest baaaaaardzo liniowa. Co za tym idzie gra już po jakimś czasie staje się nudna.

To jak panowie, wychodzimy czy czekamy aż się zorientują, że nas nie ma?


Łuska
Gra potrafi wciągnąć gracza na długie godziny, które na pewno nie będzie uważał za zmarnowane. Posiada ewidentnie wiele błędów, ale tyleż samo jak nie więcej zalet. Szkoda, że nie jest nam dane poprowadzić jakiegoś rodzaju pojazd, no ale w końcu to nie OFP, które może i miało słabszą grafikę, lecz nadrabiało grywalnością. Zresztą gracze nadal grają w Operation Flash Point, a czy FSW tez będzie grany za kilka lat? To może tylko czas pokazać. Wbrew pozorom gra jest warta każdej wydanej monety. Just enjoy it...





Procesor 2 GHz » 512 MB RAM » Karta graficzna GeForce4Ti i wyzsza ,ATI Radeon 9500 i wyzsza

Czy to wojna? Nie, zabawa Armii Amerykanskiej


  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   21