-->\n" +"" ); noweOkienko.document.close(); noweOkienko.focus(); } //-->
  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   32
              

Robert "Rosic" Korczak

PRODUCENT: Electronic Arts Games    DYSTRYBUTOR: Electronic Arts Polska   GATUNEK: FPS   WWW: http://www.eagames.com/official/moh/pacificassault/us/home.jsp


Każdy prawdziwy gracz zna doskonale historię II wojny światowej. Wie on właściwie wszystko o bitwach w Europie i w Afryce. Dziesiątki razy pokonywał już Hitlera i kilka razy zdobywał Reichstag. Dlatego właśnie twórcy nowej odsłony Medal of Honor zrezygnowali ze standardowej eksterminacji Niemców, przerzucając się na tereny mniej wyeksploatowane, czyli na Hawaje i do Japonii. Fabuła Medal of Honor Wojna na Pacyfiku toczy się bowiem podczas II wojny światowej a naszym przeciwnikiem są Japończycy.



Odświeżenie historii
Zmiana miejsca akcji gry wprowadziła wiele świeżości do owego tytułu. Możemy wreszcie zapomnieć o Berlinie, czy Kursku na rzecz Pearl Harbour i np. Guadalcanal. Mimo iż sceneria często przypomną tą, znaną z gier o Wietnamie, to jednak jest w niej wiele całkiem nowych elementów. Wielu z Was zapewne nie pamięta o heroicznych wyczynach amerykańskich żołnierzy, albo o tamtejszym D-Dayu. MoHWnP jest znakomitym tytułem, aby niektóre rzeczy sobie przypomnieć.

(kliknij aby powiększyć)
Pearl Harbour


Ja i mój kolo
Nowa część nie wprowadziła przewrotnych zmian. Biegamy naszym wojakiem po wysepkach i zabijamy wielu nieprzyjaciół. Rozgrywkę obserwujemy z oczu bohatera. To, co uległo zmianie to, to, że teraz jesteśmy członkiem oddziału i nasi koledzy towarzyszyć nam będą przez całą grę. W niektórych produkcjach jest to dość słaby punkt, ponieważ wydawanie rozkazów komputerowym sprzymierzeńcom jest skomplikowane. W MoHWnP czujemy się w brygadzie jak ryba w wodzie i za nic nie chcielibyśmy przechodzić kolejnych misji samemu. Nasi kumple doskonale wiedzą, co mają zrobić, nie pałętają się, są dokładnie tam gdzie powinni być, a co najważniejsze bardzo często ocalą nam dupę. Jeżeli będziemy potrzebować ich pomocy, wystarczy skorzystać z jednego z czterech rozkazów. Klawisze ich wydawania umieszczone zostały na strzałkach - świetny pomysł.

I tak: strzałka do przodu oznacza „na przód”, strzałka do tyłu: „odwrót”, strzałka w lewo: „do mnie”, strzałka w prawo: ”ogień zaporowy”. Mało? Wystarcza w 100%. W składzie naszej grupy znajduje się także doktor, który skrzętnie leczy rannych. Gdy Twoja energia spadnie do niskiego poziomu, to wystarczy, że go zawołasz, a on już będzie wiedział, co zrobić. Co prawda może puścić pawia, gdy zobaczy Twoje rany, ale z pewnością cię uratuje. Doktorka można użyć 4 razy na planszę. Świetnym motywem według mnie jest to, że jak pasek Twojego życia spadnie do 0, to nie umierasz od razu. Oczom ukazuje się wtedy czarno-biały obraz, a nasz bohater upada. Jeżeli żaden Japoniec nie zakończy twojego żywota, np. kopniakiem w twarz, dźgnięciem z bagnetu, lub strzałem w łeb, a doktor zdąży podbiec na czas, to masz szanse zostać odratowanym. Pomysł jest genialny i zaoszczędzi nam sporo loadów.

Przez łąki i pola
Wraz z naszą ekipą przemierzymy dość sporą ilość gęstych lasów, w których majestatycznie płyną sobie potoczki. Nie będę opowiadał o fabule gry, ponieważ składa się ona z kolejno poukładanych w czasie misji, jednak z małym przekrętem, którego warto zobaczyć samemu. Podczas gry będziemy mieli okazję wyszkolić się w świetnie zrobionym obozie treningowym, gdzie oprócz normalnej strzelnicy przyjdzie nam postrzelać z moździerza. Potem doskonała misja w Pearl Harbor, oczywiście podczas ataku Japończyków, aby w końcu wylądować w gęstych lasach. Tam wśród bujnej roślinności rozgrywa się trzon gry i najdłuższy jej fragment. Będziemy musieli czyścić wioski z nieprzyjaciół, bronić swoich umocnień czy wysadzić składy z amunicją. Końcowa misja toczy się na plażach Tarawy, gdzie będziemy musieli rozgromić „żółtą” obronę :p. Tereny na których przyjdzie nam zmierzyć się z wrogiem są bardzo dobrze zaprojektowane. Znajdziemy tam bardzo wiele ciekawy miejsc takich jak bagna czy wodospady. Będziemy także zwiedzać płonący wrak pancernika, czy ganiać się w wykopanych w plażach okopach. Projekty plansz robią bardzo dobre wrażenie.

Na pokładzie pancernika


Biegamy i strzelamy, ale czy jeździmy
Owszem, ale nie jako kierowca. Podczas wielu misji będziemy mogli rozkoszować się bardzo dynamicznymi i aż po brzegi napakowanymi akcją pościgami, które najczęściej zakończą się bardzo atrakcyjną kraksą. Kilka Jeepów i ciężarówek zostanie niestety zniszczonych, ale dla takich scen, naprawdę warto poświęcić te parę pikseli :). W trakcie owych pościgów możemy udzielać się strzelając w przeciwników, jednak nie jest to konieczne, zresztą lepiej obserwować, co dzieje się, wokoło, bo dzieje się bardzo dużo! Poza broniami, które są wiernie odwzorowanymi kopiami oryginalnych pukawek z tamtego okresu można używać granatów, a także sprzętu specjalnego, takiego jak ckmy, działa plot, działa ppanc, czy moździerzy. Ubaw po pachy. Nic to jednak w stosunku do bardzo odjechanej, a właściwie odlecianej części gry. W pewnym momencie obsługujemy karabin maszynowy w samolocie szturmowym, ale nasz pilot wyskakuje i to właśnie my przejmujemy stery! MoH zamienia się wtedy w symulator lotu zza kokpitu! Sterowanie samolotem jest bardzo proste, a w powietrzu akcji nie brakuje, więc nudzić się tam nie będziemy. Dodatkowo trzeba będzie ostrzelać Japońskie pozycje na pewnej wyspie, oraz zatopić lotniskowiec wraz z niszczycielem! Do tego celu użyjemy torpedy i bomb! Naprawdę doznałem wielkiego zaskoczenia, kiedy doszedłem do tej części rozgrywki. Rekompensuje ona z pewnością brak możliwość pojeżdżenia np. czołgiem.
Akcja, akcja
Co prawda nie ma jej aż tyle i nie jest aż tak dramatyczna jak w CoD, to jednak odnotować można olbrzymi postęp w stosunku do poprzedniej części gry. W WnP ciągle się coś dzieje, co chwile z znienacka atakują nas wrogowie, walki są ciężkie i zażarte, a dodatkowo Japońców jest jak mrówek, co niejednokrotnie może się źle skończyć. Każdy słyszał o kamikadze - w grze ich nie ma, jednak zdolny do poświęceń duch wojenny żółtych daje się odczuć. Wyskakują oni ze swoich kryjówek i biegną z bagnetem prosto na Ciebie. Jeżeli też masz bagnet, to zaczyna się walka na miecze :p, jeżeli nie, to możesz przyładować wrogowi z kolby, tak czy inaczej trzeba się strzec, bo wściekły Japończyk może dać popalić. Oczywiście nie wszyscy rzucają się na ciebie jak pieski, inni czają się w swoich kryjówkach w drzewach i perfekcyjnie umieją zmieść cię z powierzchni ziemi. Ogólnie ujmując wróg zachowuje się rozważnie i przyjmuje wiele taktyk, także walka z nim stanowi spore wyzwanie, zważywszy na ogromną przewagę liczebną. Wrażenia z gry potęgują efekty specjalne takie jak świetne oszołomienie po tym, jak blisko nas wybuchnie granat, czy rozmazywanie obrazu przy strzelaniu z broni szybkostrzelnej ze sporym odrzutem. Znakomicie spisuje się silnik Havok, odpowiadający za fizykę. Pomijając spadające belki, czy toczące się beczki, trzeba wspomnieć o zachowaniu się martwych żołnierzy. Trupki spadają jak bezwładna laka, można je bez problemu przesunąć, opierają się np. na kamieniach czy płotkach, ale najlepszym efektem jest spływ martwych ludzi wraz z prądem rzeki. Ich ciała unoszą się na wodzie i powoli płyną sobie rzeczką, aby wręcz cudownie obijać się o różnorakie przeszkody! Wiem, że to dziwnie brzmi, ale trup w MoHPA zachowuje się kapitalnie. Jak wynika z powyższego akapitu grywalność nowego medala jest bardzo duża i nie ma w nim momentu nudnego.

Atak na lotniskowiec


Grafika i efekty specjalne
Grafika jest doskonała, może nie tak dokładna jak w Half Life 2, ale o wiele bardziej przystępna niż w Doomie 3. Dokładne modele, zarówno okrętów, samolotów i wszelkich budynków, jak i postaci zapewniają, że będzie, na czym zawiesić oko. Samochody wyglądają odrobinę gorzej, ale nie ma się, czego czepiać. Wszystko jest ładnie teksturowane, kolory są żywe i pełne energii. Dżungla wygląda jakby żywcem wyjęta z programu na Discovery. Jest w niej pełno różnych gatunków roślin, krzewów, drzew. Dodatkowo strumyki przecinają ją w wielu miejscach. Woda wygląda jak prawdziwa, a dno stanowi świetna tekstura przypominająca kamyczki. Efekty specjalne, szczególnie te, które dotyczą dokładnie ciebie, ogłuszenie, wstrząsy czy efekt śmierci są fenomenalne, a cała reszta - wybuchy, rozbryzgi itp. są doskonałe. Trzeba jednak mieć niezły sprzęt, aby pociągnąć grę na wysokich detalach. Ja na szczęście mogłem się cieszyć płynnym działaniem medala na wysokich ustawieniach. Dla takich scen jak atak na Pearl Harbour warto nawet kupić nowy komputer. ;)

Udźwiękowienie
Mówiłem kiedyś, że dźwięki w CoD są superowe? Zapomnijcie! MoHWnP wyznacza nowy standard w tym, co słychać. Nie do opisania są odgłosy, jakie komponują się w brzmienie wojny. Znajdziecie tam wszystko, od wspaniałych wystrzałów, po cudowne wybuchy, świetne odgłosy silnika, doskonałe odzywki kompanów, realistyczny szum dżungli i wody, a na bardzo dobrze zrobionym ogłuszeniu kończąc. W najważniejszych momentach towarzyszy nam także podniosła, bardzo klimatyczna, utrzyma w klimatach wojny i medala muzyka. Nie wiem, czy dało się lepiej udźwiękowić grę, ja sobie takiej nie wyobrażam.

Bagna


Wady MoHWnP
Że niby, co? Yyy… wady? Owszem jest jedna - gra jest stanowczo za krótka. Jak na prawie całkowicie wypchaną płytę DVD, to zabawy jest niewiele, a właściwie wiele ale na niezbyt długo. Można przyczepić się jeszcze to długich czasów, strasznie często występujących loadingów, ale jestem niemal pewny, że takie pocięcie gry było konieczne, aby dało się płynnie w nią grać. Poza tym błędów nie stwierdzono.

Ende
Rewelacja! Miodzio! Wypas! Wartka akcja, ciekawe umiejscowienie, piękne wykonanie, dodatkowo wiele bonusów takich jak przypomnienie bohaterskich wyczynów, informacje encyklopedyczne itp. Totalny odlot… Medal of Honor Wojna na Pacyfiku może spokojnie równać się z CoD. Nie powiem, że jest lepszy - jest nowszy, co widać, a dodatkowo ma tak samo dobrą grywalność. Myślałem, czy nie dać jeszcze wyższej oceny końcowej, ale gra nie wnosi aż tak wiele nowatorskich cech, właściwie to tylko ten samolot, dlatego na wyższa ocenę nie zasługuje. Dobrze radzę Wam wszystkim - skopcie pupy Japończykom!!!

Pentium 4 2 GHz, 512 MB RAM, karta grafiki 128MB (GeForce 3 lub lepsza), 4.5 GB HDD

Na lewo Japoniec,
Na prawo Japoniec,
A środkiem z ckmem płynę!


  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   32