-->\n" +"" ); noweOkienko.document.close(); noweOkienko.focus(); } //-->
  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   34
                                            

Krzychu "Voo" Wszołek

PRODUCENT: Big Blue Box Studios / Lionhead Studios    DYSTRYBUTOR: Microsoft    GATUNEK: Action RPG    WWW:www.fablegame.com    CENA:49,99 dolarów


To pierwszy znany mi przypadek gdy pomysłowa, świetnie zrealizowana, pozbawiona poważniejszych wad gra ...nie spełniła pokładanych w niej nadziei. Po części jest to wina twórców, którzy obiecywali złote góry, po części zaś graczy, którzy to „kupowali" i w wielkiej naiwności oczekiwali nawet na najlepszą grę w historii. Teraz część recenzentów, zamiast skupić się na grze, rozlicza Petera Molyneux z niespełnienia obietnic i chyba podświadomie zaniża jej noty. Ja wolę dołączyć do tych, którzy oceniają to co dostaliśmy, a wierzcie mi, że mimo wszystko dostaliśmy naprawdę wiele.



SZKOŁA ZABIJANIA
Przygodę w FABLE rozpoczynamy jako mały chłopak, mieszkający w nadmorskiej osadzie. Ciekawy koleżka z naszego bohatera - przez całą grę nie poznajemy jego prawdziwego imienia a ludzie zwracają się do niego używając przydomków. Naszym pierwszym zadaniem, otrzymanym od ojca, jest zdobycie prezentu urodzinowego dla siostry. Ojciec ostrzega nas abyśmy starali się postępować dobrze i nie naruszali obowiązujących reguł. Stary maruda? Niekoniecznie. Tatko wyjaśnia nam w ten sposób podstawową zasadę rządzącą zabawą w FABLE. Każdy nasz uczynek, zły lub dobry, jest tu bowiem oceniany. W zależności od tego jak będziemy postępować, tak też postrzegać nas będzie otoczenie. Ruszamy więc na poszukiwanie prezentu, a raczej sposobu na zarobienie pieniędzy na jego zakup. Okazja nadąża się dość szybko - pewien kupiec prosi nas o przypilnowanie skrzyń z towarem. Możemy wywiązać się z powierzonego zadania, możemy również rozbić skrzynie i podwędzić towar. W ten sposób zarobimy więcej ale tatko nie będzie zadowolony a nasza opinia zostanie mocno nadszarpnięta. Co wybierzecie? Łatwy szmal czy bycie uczciwym frajerem? Zastanówcie się dobrze i pamiętajcie, że to dopiero pierwszy, prosty wybór. Jako dorosły wojownik będziecie darować lub odbierać życie, napadać lub chronić kupców, łamać serca niewiastom lub przynosić z wypraw prezenty żonie.

(kliknij aby powiększyć)
Już jako mały chłopiec chciałem zostać bohaterem


Zanim jednak do tego dojdzie przeżyjemy rodzinną tragedię. Ojciec ginie z rąk bandytów, matka zaś i siostra zostają przez nich porwane. Ocalałym z pogromu chłopakiem zajmuje się groźnie wyglądający starzec Maze, który zabiera go do Gildii Bohaterów. Jest to przypominające klasztor miejsce, w którym szkoli się gotowych na każde zadanie zabijaków. Tam nasz bohater dowiaduje się, że wciśnięcie klawisza X oznacza cios mieczem, że po kilku trafieniach jego ostrze rozbłyska płomieniem i wówczas można stosować potężne, odcinające głowy uderzenia używając klawisza B. Dowiaduje się także, że Y to garda lub użyty z kierunkiem - unik. Opanowuje sztukę strzelania z łuku, który dobywa się czarnym klawiszem a następnie lewym triggerem lokuje na najbliższym przeciwniku. Nauczy się także wykorzystywania czarów, które stają się dostępne pod klawiszami pada po wciśnięciu prawego triggera. Gracz natomiast dowiaduje się, że sterowanie po krótkim treningu sprawdza się w boju znakomicie a sama walka sprawia wielką satysfakcję. W Gildii bohater przechodzi ostateczny test, w którym musi zwyciężyć w walce swego opiekuna a następnie jako wyszkolony, dorosły wojownik wyrusza w świat po sławę, pieniądze i punkty doświadczenia. A także po to, by poznać losy porwanej przed laty siostry i matki. Zaliczanie kolejnych obowiązkowych questów nieuchronnie zbliża go do odkrycia rodzinnej tajemnicy, graczom zaś nie raz unoszą się brwi z zaskoczenia. Pamiętając, że FABLE to mimo wszystko „tylko” action RPG przyznać trzeba że scenariusz stoi na naprawdę wysokim poziomie. Oprócz zadań podstawowych bohater podbija licznik doświadczenia w licznych zadaniach dodatkowych lub po prostu wałęsając się po odludziach i tłukąc hordy przeciwników - rozbójników, wilkołaków, upierdliwych hobbosów, umarłych, skalnych trolli i innego tałatajstwa. Jako gladiator trafia nawet na Arenę, czyli do miejsca gdzie za wielkie pieniądze walczy się o życie z potworami i innymi bohaterami. Nie zrywa jednak z Gildią, ponieważ to jedyne miejsce w którym zdobyte doświadczenie może przeznaczyć na podwyższenie opisujących go cech. Podzielone są one na trzy podstawowe grupy: Siłę (w niej zawiera się krzepa, zdrowie i odporność), Umiejętności (szybkość, dokładność i spryt) oraz Moc (kilkanaście ofensywnych i defensywnych czarów). Poza tym tylko w Gildii otrzymuje kolejne zadania a stary wychowawca podpowiada mu dokąd tym razem powinien się udać.

Nie chciałem pracować jak moi kumple w magazynie


HERO SIM?
Jednak to nie tylko ciekawa fabuła ani fantastyczna grafika i muzyka, o których później, czynią z FABLE wyjątkową pozycję. Wspominałem już o konieczności dokonywania wyborów - w zależności od tego czy zdecydujemy się na postępek podły lub dobry przybywa punktów naszej złej lub dobrej stronie duszy. I wcale nie chodzi tu zaraz o ratowanie smoków i gwałcenie dziewic. Otwarcie skrzyni w czyimś domostwie to kradzież, czyli zły uczynek. Podobnie zabranie komuś książki z półki. Obicie ryja jakiemuś irytującemu typkowi też. Jeśli konsekwentnie kroczymy obraną ścieżką z czasem zmienia się stosunek ludzi do nas. Albo wiwatują i przymilają się na nasz widok, albo przeklinają i odpędzają. Mało tego - odbije się to nawet na naszej fizyczności. Młodzian, który rozpoczynamy przygodę rozwinąć się może w chwackiego wojownika na widok którego panny wzdychają lub mrocznego maga, który niczyjej sympatii nie wzbudzi. Z czasem na jego twarzy i ciele przybywa dodających mu fasonu blizn. Ale to nadal nie wszystko - Molyneux podarował nam ŻYWEGO bohatera, człowieka z krwi i kości, który nie samym bohaterstwem żyje. Wiadomo, chłopak musi gdzieś mieszkać, bo ile można regenerować siły w gospodach. Kupujemy więc dom, w którym na ścianach zawieszamy trofea takie jak łby pokonanych potworów.

Udało się w końcu ale to ciężka robota jest...


Domek możemy wynająć i zarabiać na tym kasę aż do czasu gdy postanowimy założyć rodzinę. Poderwanie wybranej panny nie jest trudne, gdyż po kilku sukcesach ślicznotki same zaczynają do nas wzdychać a nad ich głowami pojawiają się małe serduszka. Upatrzonej wystarczy kupić kwiatki, potem podarować jakiś zdobyczny klejnot i trochę poflirtować (trzeba uważać bo flirt w podręcznym menu jest blisko puszczania bąków) aż serduszko nad jej głową zrobi się duże i czerwone. Wtedy wypada się ładnie ubrać (schludny wygląd podnosi poziom atrakcyjności), u wędrownego golarza zakupić nową fryzurę, zafundować sobie ozdobny tatuaż, kupić pierścionek zaręczynowy i oświadczyć się. A potem skonsumować małżeństwo (od razu wyjaśniam, że ekran się zaciemnia ale nadal słychać co żonka szepcze nam do ucha).O żonę trzeba potem dbać, obdarowywać prezentami no i nie odmawiać gdy zaprasza do wyrka. Opłaca się, bo dzięki małżeństwu wzrasta szacunek do naszego bohatera, poza tym żona czasami prezentuje nam ciekawe przedmioty. Nasz heros wzbudza uczucia nie tylko u
dziewczyn, w mojej postaci zakochał się np. pewien nauczyciel. Taaaa.... Ekhm, o czym to ja? Aha, oczywiście jak w każdym erpegu ważny jest handel - sprzedajemy zdobycz i kupujemy żywność, mikstury i sprzęt. Najdrożej jest w karczmach, czyli dokładnie jak w rzeczywistości, najtaniej zaś u wędrownych kupców. Na handelku można zarabiać - taniej kupić, drożej sprzedać. Gdy nas przyciska bieda i nie stać na regenerujące porcje mięsa najlepiej iść nad wodę, zarzucić wędkę i złowić jakąś rybę. W czasie wędkowania gra zamienia się w mały sprawdzian zręcznościowy - zwijamy żyłkę naciskając rytmicznie klawisz A. Gdy przesadzimy żyłka pęka.
Jeśli uda się - wówczas złowimy dorodną rybę lub też wyciągniemy z wody cos przydatnego, jak klucz do skrzyni lub miksturę regenerującą. Oprócz wędki w ekwipunku mamy również łopatę. Warto kopać w okolicach grobów lub ruin. Można w ten sposób zdobyć wartościowe przedmioty, w tym takie, które są niezbędne do ukończenia kilku zadań. Gdy zaś pieniędzy mamy pod dostatkiem, wówczas możemy spróbować hazardu lub zaryzykować ich utratę biorąc udział w nocnych walkach na pięści. Wędrując przez świat znajdujemy zamknięte wrota tzw. „Demon Door”. Kryją się za nimi wielkie skarby, jednak duch zaklęty w drzwiach godzi się je otworzyć dopiero gdy spełnimy jego, czasami zaskakujące, żądanie.
Jak pisałem - bohater jest bezimienny, przynajmniej tak długo aż sami kupimy mu jeden z dostępnych przydomków. Ja swojego "hero sima" nazwałem Hood (do wyboru jest kilkanaście przydomków). Idąc przez osady słyszałem teksty w stylu: "To jest ten słynny Hood? Wcale nie wygląda jak Hood", albo "Ty jesteś Hood? Mój boże aleś ty brzydki" i wiele innych. Paradując trzeba uważać, żeby nie wpaść na jakiegoś tragarza, bo ładunek wyleci mu z rąk i rozbije się na ziemi. Bez skrępowania można za to poczęstować kopniakiem wałęsającą się kurę - poleci jak pocisk i pogubi pierze. Możemy też zaśmiać się rubasznie w nos jakiemuś burakowi, wyprężyć dumnie klatę przed ładną panna lub pokazać środkowy palec strażnikowi miejskiemu. Oczywiście - wszystkie te czynności są kompletnie bez znaczenia dla akcji. Dają jednak masę frajdy a bohater wreszcie nie jest sztywniakiem snującym się od npca do npca. Naprawdę, gdybym chciał opisać wszystkie możliwości spędzania czasu w grze recenzja musiałaby być dwa razy dłuższa. Przerażonych miłośników ostrej sieczki uspokoję, że wystarczy wytkać nos z osady, żeby poczuć się jak w starym dobrym DIABLO. Poza tym scenariusz wcale nie wymaga zaangażowania w "życie osobiste" bohatera. Co zawsze lubię w grach - Molyneux umiejętnie przemycił w FABLE odrobinę humoru, chociażby w postaci brytyjskiej flagi widniejącej na majtkach naszego herosa.

Szef często jest niezadowolony


PIĘKNIE JEST....
Fable jest prześliczne. Grafika ma charakterystyczny styl - postacie i przedmioty poddano minimalnej ale konsekwentnej deformacji. Wielkie buciory, fantazyjne zbroje, olbrzymi oręż. Wystarczy spojrzeć na screeny, żeby poczuć ten klimat. Zbroja i uzbrojenie bohatera kipi od szczegółów, fajnie jest zbliżyć kamerę, okrążać nią jego postać i po prostu podziwiać kunszt programistów. Do tego widoczność po horyzont i żadnych dorysować. Czasami, podczas walki, gdy wokół roi się od wrogów a nam przyjdzie do głowy użyć jakiegoś widowiskowego czaru animacja może delikatnie zwolnić. Ogólnie jednak pod tym względem jest naprawdę znakomicie. Muzyka natomiast to już czysta poezja. Grana przez orkiestrę symfoniczną, czasem baśniowa i tajemnicza, chwilami ponura a zazwyczaj porywająca i pełna rozmachu. Kojarzy się z wysokobudżetowym filmem fantasy. Jak zresztą cała gra. Zwróćcie uwagę na długaśne napisy końcowe - palce w produkcji maczała armia ludzi.

Żona robi mi wymówki, gdy późno wracam do domu


Gracz, który podejmie się tylko obowiązkowych zadań może przejść FABLE już w ok. 10 godzin. Ten, kto postanowi wypełnić wszystkie będzie grał o połowę dłużej.. Jeśli na dobre zanurzymy się w świecie gry, zajmiemy się ożenkiem, handlem, szukaniem skarbów itd. to zajmie nam to znacznie więcej czasu. Zwłaszcza, że pokonanie ostatniego bossa nie oznacza końca gry - możemy dalej wędrować, walczyć, podnosić statystyki i zapełniać skarbiec naszego bohatera.

Naprawdę trudno dopatrzyć się w tym wszystkim jakichś poważniejszych wad (oczywiście gdy zapomni się o tym jak gra miała wyglądać). Maksymalnej oceny jednak nie będzie z jednego powodu. Walki w FABLE są zwyczajnie zbyt proste. Przeciwnicy na początku są słabi, a na końcu co prawda potężni ale nasza postać jest już wtedy tak dopakowana, że zmiata ich dziesiątkami za pomocą kilku ofensywnych czarów. Z jednej strony faktycznie nasz bohater, jako adept Gildii, wielki wojownik i mag nie powinien mieć problemów z atakującą go hałastrą. Z drugiej, przynajmniej bossowie powinni stanowić jakieś większe wyzwanie, tymczasem po znalezieniu sposobu (bardzo oczywistego) na ich pokonanie zwycięstwo jest już bardzo proste.

A ty barman słuchaj mnie jak ci się zwierzam!


Poza tym, pod każdym względem FABLE to absolutna ekstraklasa. Jestem pewien, że obok NINJA GAIDEN, PGR2, HALO i kilku innych tytułów, wejdzie na stałe do żelaznego kanonu gier na Xboxa. Polecam Wam te grę jak diabli a sam właśnie do niej wracam. Główna przygoda dawno skończona, ale przede mną jeszcze tyle fajnych rzeczy do zrobienia.



Zapomnijcie już o tym co miało być i cieszcie się tym co jest!




Cameron::
Na FABLE czekałem odkąd kupiłem Xboxa. Wiele oczekiwałem od tego tytułu, ale w przeciwieństwie do wielu innych graczy wcale nie chciałem gry, w którą będzie się grało 100 godzin i wykonywało setki zadań. Nie chciałem drugiego MORROWINDA, który przynudzał zadaniami ułożonymi „na jedno kopyto”. I nie zawiodłem się – FABLE to świetna gra, która choć nie jest „erpegiem wszechczasów” (jak to brawurowo zapowiadał Molyneux) to jednak bardzo mi się podoba, bo jest całkiem inna niż reszta gier spod znaku RPG. Jest krótka i wciągająca, oferuje olbrzymią swobodę, a przy tym daje wyjątkową satysfakcję z rozgrywki. Jej siła nie leży bowiem w setkach questów, ale we wspomnianej swobodzie, która w FABLE jest esencją tej gry. Wyobraźcie sobie bohatera – czy tak naprawdę palił by się on do ciągłej walki z potworami i zarzynania kolejnych bandytów? A gdzie rodzina, rozrywka, gdzie sprawy bardziej „ludzkie” ? Poślubienie kobiety, strzelenie sobie fajnej fryzury, wybranie się na ryby czy narozrabianie w knajpie - to jest właśnie „odgrywanie roli”, dlatego FABLE jak żadna inna gra pasuje moim zdaniem do określenia „role – playing”. I chociaż z pozoru to wszystkie te „bajery” mogą wydawać się nudne i niepotrzebne, to jednak jest całkowicie inaczej – bo w przypadku FABLE czujemy, że w przeciwieństwie do takich Simsów nasza zabawa ma sens. W końcu odgrywamy tu rolę BOHATERA – dobrego lub złego, to już zależy od Ciebie.




TomisH:
Kiedyś kupiłem dla FABLE Xboxa. Teraz sam jestem dziadkiem i... Khem, khem. Po latach czekania na legendę jest zonk, ale tylko troszeczkę. Na pewno nie można grze odmówić bajkowości – kolory, design postaci, liście drzew szumiące na wietrze a gdzieś w oddali ocean, wszystko to zaś rewelacyjnie podkreślane przez baśniową muzykę na dużą szóstkę. Z plusem. Trzynaście godzin na przejście gry robionej w końcu te kilka lat to jednak nie to czego wszyscy oczekiwaliśmy, prawda? Cóż, czekaliśmy tyle to możemy także przeczekać te bite dwadzieścia minut creditsów, żeby można było kontynuować rozgrywkę po ostatnim (łatwym) bossie…Wolność wyboru jest mocno umowna – nie każdego można zabić a niezaliczone zadania główne będziemy powtarzać aż do skutku. Mimo wszystko jednak gra jest naprawdę magicznie-magiczna i wciąga jak diabli (lub Diablo, zależy jak na to patrzeć). W dodatku pełno tutaj głęboko poukrywanych rzeczy, legendarnych broni i miejsc – FABLE to raj dla growych szperaczy, ale takich HC. Sam Molyneux co raz odkrywa przed graczami skrawki tajemnicy jaką w rzeczywistości jest ten tytuł. Lub dopiero się okaże. Powiadam Wam – to jeszcze nie koniec baśni…



  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   34