-->\n" +"" ); noweOkienko.document.close(); noweOkienko.focus(); } //-->
  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   33
                   

Zbigniew "Emill" Pławecki


Lubicie szybkie i piękne wozy? Jeszcze szybsze i piękniejsze dziewczyny? Wszelkiego rodzaju ozdoby, chrom, lakier, farby, naklejki, neony, części, dopalacze, NOS'y i co tam się jeszcze może domorosłemu mechanikowi-tunerowi przyśnić? Jeśli na powyższe pytania odpowiedzieliście twierdząco, to z pewnością graliście z pierwszą część Need For Speed: Underground, a w takim razie będziecie musieli zagrać w drugą! A póki co - wrażenia z dema...



(kliknij aby powiększyć)
Jedno co naprawdę...


W atmosferę dema wprowadza nas filmik, prezentujący miasto, po którym przyjdzie nam się plątać w poszukiwaniu przeciwników, części i innych rozrywek, podobny zresztą jak te z serii SSX Snowboard, które prezentowały śnieżne tory. Po chwili zostajemy posadzeni za kółkiem całkiem zwyczajnie wyglądającego (ale jednocześnie jakże pięknego - ten wóz to 8 cud świata!) Mitsubishi Lancera Evo VIII i puszczeni samopas na eksplorację metropolii. A jest co odkrywać - już po chwili za pomocą SMSa dostajemy informację o znajdujących się nieopodal sklepach - w jednym możemy wybrać spośród 2 podrasowanych wersji naszego cacka, natomiast w drugim dobieramy kolor lakieru. Gdy już dopieścimy wygląd, dowiadujemy się, że nasze 4 kółka spodobały się pewnemu fotografowi z branżowego pisma dla tunerów i chce on umieścić jego zdjęcie na okładce najnowszego wydania. Stawiamy się więc na miejsce spotkania i pstrykamy (szkoda, że wóz można ująć tylko pod jednym kontem).


...w tej grze może zachwycić...


Pora w końcu zająć się samochodem w sposób, do którego został stworzony - ostrą jazdą! Możemy wziąć udział min. w wyścigach ulicznych 1 na 1, wystarczy, że podjedziemy do jednego z wielu krążących po mapie, podobnych nam świrów, rzucimy wyzwanie - i zostaje nam tylko odpowiednio manewrować gazem, hamulcem i dopalaczem, tak, by zgubić przeciwnika na odległość co najmniej 300 m, a samemu nie dać się zgubić. Oczywiście włączeniu dopalania towarzyszy znany z pierwszej części efekt smugi, co w połączeniu z nocnym krajobrazem miasta potrafi zrobić wrażenie.
Drugie czekające na nas wyzwanie, to wyścig 4 samochodów (także uliczny), odbywający się na klasycznych zasadach - 5 okrążeń, pierwszy na mecie wygrywa. Tu także możemy korzystać z dopalacza i, jak zwykle, jest go ciągle za mało. ;) A po wygraniu tego wyścigu zostajemy zaproszeni do wzięcia udziału w podobnym, ale toczącym się już na specjalnym torze (notabene bardzo ciasnym i krętym). Tutaj wszystko zależy od naszych zdolności kierowania pojazdem, nie mamy bowiem możliwości skorzystania ze "wspomagania", zresztą, na tak ciasnym torze nie ma się nawet szczególnie gdzie rozpędzić.


...to świetnie wymodelowane...


To także tutaj dochodzi do najczęstszej walki "koło w koło", a jednocześnie wychodzi największa wada dema - nie ma systemu zniszczeń, nawet po największym dzwonie w bandę samochód jedzie sobie dalej jakby nigdy nic. Szkoda, nic tak nie poprawia frajdy z gry jak możliwość zdemolowania kilku samochodów (a dla masochistów - także własnego). Jeśli chodzi o warstwę muzyczną - klimaty mieszane, jest trochę rocka, rodem z Bournouta 3 i trochę ciekawej elektroniki. Wiadomo, bardziej do gustu przypadła mi elektronika.


...krągłości i krzywizny


Szczerze mówiąc, idea jazdy po mieście "od sklepu do sklepu, od przeciwnika do przeciwnika" średnio mi się spodobała, gra się po pewnym czasie nieco nudzi, a średnia, rockowa część soundtracka nie poprawia sytuacji. Być może w pełnej wersji, gdy zostanie dodany system zniszczeń, pełna swoboda wyboru części i ozdób i powiększony park maszynowy, zmienię zdanie - póki co, podchodzę do gry dość sceptycznie.


  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   33