-->\n" +"" ); noweOkienko.document.close(); noweOkienko.focus(); } //-->
  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   31
                   

"TomisH"


Blinx: The Time Sweeper pojawił się na rynku jako jeden z pierwszych platformerów na Xboxa, szkoda tylko, że trącił "bezpłciowością". Był sobie kotek, mógł korzystać z mocy władania czasem i tak naprawdę nic z tego nie wynikało… Mniej więcej w tym samym czasie pojawił się Master Chief i Blinx jako maskotka czarnej skrzynki także raczej "oblał". Obecnie Microsoft promuje kontynuację przygód kota pod hasłem "tak to powinno było wyglądać w 2002". Hmm...



Wszystko w grze przemodelowano, od przyśpieszenia tempa rozgrywki (m.in. przez to, że postać nie porusza się już teraz jak kotek w smole) począwszy, na uczynieniu sekwencji walk z przeciwnikami bardziej emocjonującymi i prostszymi za pomocą systemu autonamierzania się na wrogu oraz zaimplementowania możliwości wyprowadzania ciosów bezpośrednich (mój pazur, twoja szczena) skończywszy.

Mieliście kiedyś w łapie pilota? No ba. To teraz wyobraźcie sobie pilota w łapie kota, hehe. Kontrolujemy czas. Możemy przyśpieszyć lub spowolnić jego upływ, zatrzymać akcję pauzą czy tam nagrać sobie jakiś ważny fragment na VCR.


(kliknij aby powiększyć)
Here kitty, kitty…


System otrzymywania nowych możliwości znacznie uproszczono - w starej grze trzeba było zbierać magiczne kryształy w odpowiedniej kolejności, aby czas stanął dla nas otworem. Tym razem dowolne trzy znalezione przez nas kryształy automatycznie odblokują nam nową umiejętność w tym zakresie.

A umiejętności takie przydadzą się, oj przydadzą bo w Blinx 2: Masters of Time & Space będzie o wiele więcej zagadek logicznych i, tym razem, moce władania czasem nie są jeno na pokaz.


Homerun! Homerun!


W przykładowej planszy woda zalewa jedno pomieszczenie, lecz pauzując zamieniamy ją w czasową galaretę by potem poprzełączać jakieś tam trudno dostępne wcześniej przyciskory. Kiedy do nas strzelają z rakiet załączamy spowolnienie czasu i już kocur śmiga na boki przed pociskami niczym Neo. Poważnie - taka sekwencja naprawdę pojawia się w grze. Chodzi o wciskanie odpowiednich przycisków w odpowiednim czasie dzięki czemu Blinx unika wrogiego ognia. Dodge this. Teraz najfajniejsza sprawa. Blinx Blinxem ale nie tylko w jego skórze przyjdzie nam grać, bo możemy stworzyć własną postać. Włazimy do pokoju kocich ustawień, dobieramy sobie kolor oczu, uszy, odcień futra plus ciuchy.
Przynajmniej trzydzieści charakterystyk do zmiany. W dodatku, kiedy po przejściu planszy stwierdzimy, ze nasz kociak wygląda mimo wszystko jakoś tandetnie - cyk! - wracamy do pokoiku i majstrujemy nowego zwierza. Z dłuższym ogonem na przykład...

Głównymi naszymi przeciwnikami w grze będą świnie. I na odwrót - my jesteśmy ich wrogiem. Zamotałem? Okazuje się, że mniej więcej przez połowę rozgrywki kierujemy kocią postacią, aby następnie zmienić fronty i poczuć się jak prawdziwe prosię.


W trzy sekundy do setki.


Gdzie mruczki poskaczą po platformach, różowi zastosują taktykę Sama Fishera cicho stąpając i kryjąc się w cieniu, czekając tylko komu by tu podłożyć... świnię. Dla odmiany prosiaki są władcami przestrzeni. W sumie dysponują ośmioma mocami z co ciekawszych wyliczając przynętę-podpuchę (coś a'la holoduke), tunel podprzestrzenny przerzucający nas na dalekie odległości, subprzestrzenny skok (dosłownie "wskakujemy" w ziemię i poruszamy się niezauważeni) no i oczywiście czarną dziurę, która po prostu sucks. Znaczy ssie. Zawsze też można ustrzelić futrzaka z procy lub przyłożyć z bejzbola w myśl zasady "Gdy ci kot przebiegnie drogę nie myśl, że to pech. Złap za ogon, urwij nogę, niech biegnie na trzech".

8 FRAGS LEFT…


W dwójce dodano tryb multiplayer, tak w trybie kooperacji (trudniejsze zagadki, większa ilość przeciwników) jak i walki. Na arenie stanie do czterech graczy, ale jedynie na split screenie. Świnie/koty do wyboru plus wszystkie moce czaso-przestrzenne lecz jaka to pociecha gdy doskwierał będzie brak system linka czy wsparcia dla usługi LiVE.

Kilka słów na koniec. Etapy mają być ogromne (w porównaniu do pierwszej części) - całe wyspy gdzieś na oceanie, łącznie z tropikalnym lasem i wielką połacią ziemi do eksploracji. Mimo to gra nie zgubi klatek oferując dodatkowo zaawansowane efekty graficzne, co cieszy (czytaj: nie powoduje, że chcesz rzucić kapciem w developera). Wobec nadchodzącego Conkera przełomu raczej nie będzie, jednak kontynuacja kocich przygód powinna zyskać swoich zwolenników. A jeśli nie - ciągle pozostaje 7 żyć/części do wykorzystania ;)


  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   31