-->\n" +"" ); noweOkienko.document.close(); noweOkienko.focus(); } //-->
  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   09
                    

Kuba "Kyuba" Bujakowski


- Która to już godzina?
- Wiesz co, sam nie wiem. Te ziarenka piasku niewiele mi mówią. Może by je tak policzyć?
- Policzyć? Czemu nie?
- 87, 88, 89, 99....
- Eeee to jakoś nie pomaga. Po co w ogóle wymyśliliśmy te klepsydry?
- No nie wiesz? Żeby książę wiedział ile czasu mu zostało do uratowania księżniczki
- A, No tak



THE GOOD, THE BAD, THE UGLY
Wypadałoby zacząć tak jak nakazuje schemat pisania zapowiedzi gry, której pierwsza wersja ma już więcej jak 10 lat. Czyli: „Pamiętam jak dzisiaj, ten dzień, w którym pierwszy raz ujrzałem księcia. Było to w roku 1928. Kumpel przyniósł do mnie grę o nazwie PRINCE OF PERSIA. Zauroczyła mnie z miejsca. Dziś sam jestem dziadkiem...”. Ale jakoś nie mam ochoty na schematy, więc pojadę na full freestaylu. No co? Jak Mezo może to ja nie? :P. W PRINCE OF PERSIA: WARRIOR WITHING grać będziemy podobno tym samym bohaterem co we wcześniejszych częściach. Z tego co możemy zaobserwować na screenach nasz książę trochę się zmienił przez te kilkanaście lat. I nie chodzi mi tu bynajmniej o to, że teraz jest w pełni trójwymiarowy, kolorowy itd. Tylko o wygląd fizyczny samej postaci. No przypatrzcie się dobrze. Jakie ma teraz włosy? Czarne (przefarbował się skubaniec). Dlaczego nie jest już ubrany w swoje słynne śnieżno-białe ubranie czy też dostojne książce wdzianko tylko jakaś kurtkę i spodnie, w których równie dobrze mógłby biegać przeciętny wojownik? A tak w ogóle to chyba przez co najmniej pół roku musiał chłopak na siłownie zapieprzać, żeby sobie takie mięśnie wyrobić. Zresztą, jak mówią sami twórcy: „Książe bardzo zmienił się od swojej ostatniej przygody. Wraca teraz odmieniony, z nowymi umiejętnościami, bezlitosnym sercem i żądzą walki”. Aż chce się ryknąć „grrroooarhhhggg!”.

(kliknij aby powiększyć)
Który pierwszy?


IT’S GETTING DARK IN HERE
Zmiana bohatera z litościwego księcia Persji na bezwzględnego mordercę, wymusiła na chłopakach z Ubi Softu, kompletne odejście od starego, znanego nam klimatu. PRINCE OF PERSIA: WARRIOR WITHIN będzie grą mroczniejszą, straszniejszą i raczej nie przeznaczoną już dla dzieci (chociaż, dzieci i tak się pewnie do niej dobiorą). Ma zjednać grze nowych fanów: pragnących krwi, flaków, brutalności i latających części ciała (czyli wszystkich wychowanych na DOOMie i wzwyż :P). Malownicze, Perskie „zamki z piasku”, bazary, rezydencje i świątynie zostaną teraz zamienione w brudne wsie, osady, lochy, podmokłe lasy, ciemne bezdroża, opuszczone kopalnie i wszystkie inne miejsca, w których przebywają największe szumowiny Persji.

Latające głowy... poezja, poezja...


Przeciwnicy, z którymi przyjdzie nam się teraz zmierzyć będą prawdziwymi bandziorami z krwi i kości (a raczej pikseli i tekstur) a nie ich nieudolną kopią. Przez większą część gry walczyć będziemy właśnie z nimi. Autorzy nie mają raczej w planach rzeźni z udziałem zwierząt. Krew lała się będzie często i gęsto a to ze względu na zastosowany w grze system walki. Książe zostanie uzbrojony w dwa ostre jak brzytwa sejmitary, którymi posługiwał się będzie z iście chirurgiczną precyzją. Myślę, że sam Hannibal nie pogardziłby współpracą z takim „killerem”. W grze możliwe będzie odcinanie głów, rąk oraz nóg, do pełni szczęścia będzie brakowało chyba tylko możliwości rozpłatania brzuchów. Chociaż kto wie czy autorzy nie pokuszą się o tę jakże radosną możliwość :).
A CÓŻ TO JEST ZA BAJKA?
Fabuła gry ograniczona będzie do absolutnego minimum. Przedstawiała się będzie bardzo typowo. Otóż, tym razem naszemu bohaterowi przyjdzie się zmierzyć ze złym, brzydkim i niedobrym demonem, zwanym Dahaka. Demon ów, jak na czarta z piekła rodem przystało, będzie chciał zniszczyć Ziemię a zacznie nie od Stanów Zjednoczonych lecz właśnie od Persji. A to dlatego, że w tych czasach Stanów Zjednoczonych jeszcze nie było (no to zaszpanowanie znajomością historii mam już za sobą :P). Podobnie jak w PRINICE OF PERSIA: THE SAND OF TIME tak i teraz w grze możliwe będzie spowalnianie, przyśpieszanie i cofanie czasu. I podobnie jak w PIASKACH CZASU nasze zabawy z czasem będą miały wpływ na fabułę. Dzięki temu chwytowi autorzy zwiększą sobie żywotność gry a to dlatego, że duża część graczy będzie się zastanawiać: „A co by się stało gdybym wtedy nie cofnął czasu?” i postanowi przejść grę jeszcze raz. Sama rozgrywka jak łatwo się można domyślić będzie bardzo, ale to bardzo dynamiczna. Autorzy wiele nam do myślenia raczej nie pozostawią. Liczyć się będzie walka a w szczególności sposób w jaki ją przeprowadzimy. W końcu dwa miecze jakieś tam swoje możliwości maja no nie? Poza tym nasz książę znał będzie podstawy walki wręcz oraz będzie mógł biegać po ścianach czy wykonywać piruety i fikołki w powietrzu. Co bardziej efektowne akcje nagradzane będą specjalnymi bonusami. Możemy nawet spodziewać się powtórek a’la Matrix, chociaż to tylko moje, osobiste przewidywania.

Mięso samo przyszło na kolacje :)


GRAFA, PO PROSTU GRAFA
Na jakim silniku graficznym szaleć będzie nowy PRINICE OF PERSIA wciąż nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że prezentować się będzie całkiem dobrze. Może trochę konsolowo ale fani gry narzekać raczej nie będą. Z tego co możemy zaobserwować na screenach wynika, że najwięcej pracy włożono w wygląd modeli postaci. Zarówno książę jak i jego przeciwnicy prezentują się bardzo szczegółowo i dosyć realistycznie. Jako, że w grze praktycznie przez cały czas panować będzie mrok i ciemność możemy spodziewać się porządnego wykorzystania możliwości, które dają nam najnowsze karty graficzne. Chodzi mi tu w szczególności o dynamiczne światła oraz cienie. Wszyscy posiadacze kart od GeForce’a 3 wzwyż będą na pewno zadowoleni. Same wymagania specjalnie wygórowane nie będą. 1,5 GHz procek i 256 RAM, plus jakaś ze wspomnianych kart graficznych do gry w zupełności wystarczą.

Zaleciało mi tutaj Brucem Lee...


PIASEK SIĘ PRZESYPAŁ...
Światowa premiera gry przewidywana jest na końcówkę listopada/początek grudnia. Kiedy pojawi się w Polsce ciężko powiedzieć. Za wydanie WARRIOR WITHIN w naszym mlekiem i miodem płynącym kraju odpowiedzialna jest Cenega, która co ciekawsze nie ma nawet gry w swoim terminarzu. Na firmie tej jeszcze nigdy się jednak nie zawiodłem i mam nadzieję, że teraz będzie podobnie. Pozostaje już tylko czekać i patrzeć się na przesypujące się ziarenka piasku, a nóż przybiegnie po nas jakaś księżniczka czy książę :)


  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   09