Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   83
                      

"Arclon"
Michał "Xtense" Stopa


Było to dawno temu... żyliśmy w błogiej nieświadomości, iż gry stare, nie sprzedawane już w sklepach, będziemy mogli zdobyć legalnym sposobem... Ściągając bezczelnie z pierwszego lepszego serwisu, nie płacąc za nic. Gra jak gra - ściągasz ją, odpalasz i grasz. A co jeżeli, zdarzy się, że ten ekran z napisem: "Wpisz słowo X z wiersza Y na stronie Z", które zwykle mija się za pierwszym kliknięciem myszki, a bezczelnie pojawia się wciąż na nowo? Wtedy z zasady tylko puszczają nerwy, gdyż znaleźć instrukcję do gry, to rzecz prawie niemożliwa. Ale co to? Na stronie serwisu widać jakiś dziwny link... jedno, pięcioliterowe, tajemnicze słowo: „hasła”. Cóż, problem wydaje się być rozwiązany... dla 99% procent użytkowników komputerów. Istnieją jednak takie osobistości w dzisiejszym świecie, które nie pójdą na lamerstwo wpisywania hasełek, kiedy we wszystkich innych grach nie muszą tego robić. Osoby, które nie zgodzą się na upokarzające warunki podyktowane przez jakąś stronę internetową. Osoby, które domagają się równych praw crackingowych dla wszystkich gier... lub które po prostu są zbyt leniwe, żeby wydrukować sobie kilka hasełek i wpisać je w odpowiednie miejsce.



I co wtedy zrobić, gdy walimy pięścią w stół domagając się zcrakowanych gier, a znikąd nie przychodzi nam pomoc? Czas wziąć sprawy w swoje własne ręce! Czas powstać, nie dać się dyktatowi! Czas wziąć DOS'a w dłoń, edytor heksów pod pachę i dokonać tego, na co inni byli zbyt tchórzliwi. Co z tego, że nie ma się żadnych umiejętności crackerskich, w końcu najważniejszy jest zapał!... (a przynajmniej tak mówią). Powiadają również, że nie święci garnki lepią - więc do dzieła! Ale oczywiście nasza leniwa duma nie może pozwolić, abyśmy robili coś, co już zostało wykonane, prawda? Dlatego właśnie trzeba również wziąć naszą ulubioną wyszukiwarkę internetową - "www..pl" i sprawdzić, czy kto inny nie był równie odważny i nie spreparował cracka. Ha! Tak jak się nam wydawało! Wszystkim wystarczają namiastki profesjonalizmu, i zwyczajne hasełka! A więc jako jedyni podejmiemy się tego zadania... niech tylko zamknie się ta cholerna strona z napisem... "Crack do pobrania". Ooooo. Znęceni podążamy za linkiem, przedzierając się przez następne wyskakujące okienka z pornografią, docierając w końcu do upragnionego celu - wielkiego linku z napisem, szerokim prawie na cały ekran: DOWNLOAD. W odwadze swej, jak również i poświęceniu, klikamy w link. I dzieje się - sączący się bajtami na sekundę - download (z dobroci serca, nie powiem co to za strona) stosunkowo szybko dochodzi do końca. Nasze serca ogarnia radość. Radość, że istnieją jeszcze ludzie, którzy wierzą w słuszne ideały... no i oczywiście fakt, że nie będziemy musieli brać się za coś, o czym nie mamy zielonego pojęcia. A więc wszystko gotowe, wystarczy uruchomić - włącza się nam elegancka informacja o załadowaniu w pamięci - i nacisnąć ENTER w odpowiednim miejscu i rozkoszować się pięknym widokiem... ... ... "2-go słowa z 3-ciej strony instrukcji"... Hmmm... "Co do...", zdarzyło się niejednemu już powiedzieć, patrząc, jak umierają jego ideały. Co to ma być!? To ma być crack!? We wściekłości swej wykrzykujemy wyrazy, nad którymi przystojność nie pozwala nam się rozwodzić. Cała wiara w ludzką dobroć umarła z chwilą próby otworzenia nowej gry. "Niech miecz nie zadrży w twej dłoni, bo słusznej zemsty chcą Bogowie" przeczytać miałeś na ekranie - słyszysz w swej głowie to, co miało pojawić się na ekranie a jednak nie pojawiło się. Cztery restarty, pięć wizyt z dyskietkami u kumpla , dwa formaty dysku i oddanie tego parszywego złomu do serwisu na miesiąc nie zmieniają sytuacji. Cóż, a zatem sytuacja jest beznadziejna, należy złożyć broń... pomyślałoby 99% użytkowników komputerów. Jednak raz poprzysiężonego zadania nie można już odłożyć na bok. Tam gdzie wszyscy inni zawiedli, my zwyciężymy - mówi nam coś w duszy. I co z tego, że nie posiadamy żadnej wiedzy programistycznej? Co z tego, że nie napisaliśmy jeszcze żadnego programu komputerowego? Wystarczy nam nasz święty zapał! Od razu rzuciliśmy się w ferwor walki - zbadać wszystkie pliki! Znaleźć procedurę zabezpieczającą! Zniszczyć ją do cna! Strona praktyczna tego przedsięwzięcia okazała się dużo bardziej irytująca - pokazała jednak nieskończone możliwości ludzkiego umysłu – np. to, że bez odpowiedniej wiedzy, niektórych rzeczy nie da się pojąć. W skład grupy prowadzącej wojaczkę weszli: Arclon - światły mąż, wykonawca i pomysłodawca projektu, oraz Xtense - zawadiacka dusza, zatwierdzacz pomysłów i radodawca. Gdy znaleźli swego przeciwnika, ukrytego głęboko w gąszczu foldera "gry". Taak, taak. "cd polonie". Eeee... nie tak. "cd planie" Eeee... łatwiej mi będzie, jak wejdę do Nortona. Ekhem, a więc pradziadowie pradziadów naszych w tych niecnych czasach przeciw nam zwócili się - a nazwa którą sobie nadali "Polanie" oczywiście brzmiała. Teraz jednak nadszedł dzień ich klęski, gdyż włamawszy się do obozu ich postanowiliśmy odszukać i zniszczyć to, co dotąd nieprzerwanie ich zabezpieczało.
- Psst... Xtense. FONT.DAT - to musi być FONT.DAT!
- A skąd wiesz? Powinieneś mieć więcej wyobraźni niż rzucać się na pierwszy plik z brzegu.
- No, ale ja to czuję. To musi być FONT.DAT... no, a jak nie, to na pewno któryś z DATów
- No a jeśli nawet, to jak zamierzasz się do tego zabrać?
- A, wywalę sukin***a z katalogu.
- Dobra próbuj.
Jak też Arclon zadecydował tak też się stało, a plik usunięty z katalogu został.
- Eeej, Xtense. Jakiś błąd inicjacji czcionki FONT.DAT mi wyskakuje!
- No widzisz, a nie mówiłem, że to nie to. Przestań już męczyć ten biedny plik i wsadź go z powrotem.
- Jak to "wsadź"? - zapytał Arclon.
- No wsadź. Gdzie go skopiowałeś?
- "Skopiowałem"?
Dwanaście przekleństw później dzielni wojowie postanowili zrobić sobie przerwę na herbatkę do czasu, kiedy ściągający się plik POLANIE.RAR znów nie zagości na dysku twardym. Przez ten czas, postanowili solidnie przemyśleć postępowanie.
- Scrackuję to, scrackuję. Będzie na mojej łasce...
- Spokojnie Arclon - herbatka stygnie.
- Scrackuję to, scrackuję. Będzie na mojej łasce...
- Arclon - 56%
- Scrackuję to, scrackuję. Będzie na mojej łasce...
- Monotonny jesteś...
- Scrackuję to, scrackuję. Będzie na mojej łasce.
- Wiesz co? Czytałeś może readme.txt z archiwum tego crack`a, coś go ściągnął wcześniej?
- A po co? Pewnie zawierałby jakąś durną linijkę w stylu "wsadź do folderu gry, odpal i ciesz się". Nie, nie - tam nic napewno nie ma.
- No, skoro tak mówisz...
44% później, Arclon znów siadł za sterami.
- No, to teraz dam popalić POLANIE.EXE. Dawaj tu HexEdytor.
Xtense w milczeniu podaje dyskietkę Arclonowi.
- A teraz do roboty. Hmm.. hmm.. hmm... co my tu mamy - Arclon zamyślił się i pełen zapału zabrał się za dzieło destrukcji. Jednak kilkanaście minut później...
- Eee... do kitu. Nigdy tego nie zrobimy! Jakieś głupie znaczki mi tylko wyskakują na ekranie jak odpalam! Próbowałem już wszystkiego!
- Jak mogłeś próbować WSZYSTKIEGO? W zasadzie możliwości są nieograniczone. Przyjrzyj się dokładnie, może tam w tym pliku jest jakaś prawidłowość, coś co podejrzanie wygląda, czy się powtarza.
- Hmm... powtarza tak? Dobra, spróbuje jeszcze raz - powiedział pocieszony Arclon i z odnowionym zapałem przystąpił do dzieła. Aż w końcu...
- Xtense, mam! To musi być to! Na pewno!
- Tak? To zobaczmy odpalaj.
Arclon z niezachwianą wiarą wcisnął ENTER aby zobaczyć... liczenie RAMu w POST'CIE [reset].
- Coś ty w ogóle tam zmodyfikował?
- Co? A, skasowałem to jakieś "MZ", na początku pliku, podejrzanie mi wyglądało.
- No, to najwyraźniej działa - miast grać, resetuje ci komputer, żebyś szedł się uczyć, chłopie. No dobra - krótka rada - MZ to header [część rozpoczynająca] plików wykonywalnych. Więc to raczej nie jest tam.
- No to sam coś wymyśl! - krzyknął nieco zirytowany Arclon.
- To raczej jest w EXE, ale w binariach raczej nic nie zrobimy. Trzeba nam deassembler.
- Walić tam deassembler - nie potrzebuję żadnych gów*******narzędzi!
- No, to myśl dalej chłopie
Arclon siadł w zadumie, przeglądając leniwie wnętrznościom pliku wykonywalnego gry. Siedział tak, siedział aż w końcu zaczęło mu się mienić w oczach od różnych dziwacznych znaczków. "4B 75 72 77 61" wykrzyknął w końcu nie zdając sobie chyba nawet sprawy, że powiedział swoje pierwsze słowo w "heksowym". Po pierwszych porażkach podszedł do problemu dojrzalej i poczynił niejakie postępy.
Poodkrywał pliki dźwiękowe, muzyczne, intro, bawił się chwilę nawet w edytowanie niezakodowanych map i tekstowych wprowadzeń do nich. Jednak - jak na ironię – jedynym, co wydawało się być zakodowane w tej grze, były właśnie hasła. "Polak potrafi" rzekł, lecz dziś nie ucieszyła go ta myśl.
- No i nie wiem, co dalej - rzekł Arclon.
- Ja na dobrą sprawę też nie. Crack nie działa, deassembler raczej nie pomoże, pomijając sprawę, że oboje nie znamy assemblera, wszystkie pliki wybadane...
- Hmm... Xtense - a co jeśli te pliki właśnie zawierają zabezpieczenie...!?
- Stary - właśnie zakwalifikowałeś się na geniusza!
- A, czekaj, czekaj - tych muzycznych było sporo. Jak one się nazywały?
- S3Mki - format Scream Tracker`a 3ki.
- A, no właśnie. Ty weź może pobiegnij do siebie, otwórz je tym programem i zobacz, co się stanie.
W krótką chwilę potem przybiega Xtense z dyskietką w dłoniach i uśmiechem na twarzy.
- *sap*, *sap*, *sap*. Impulse Tracker. Otworzył. Nie było sampli [dźwięków] żadnych. To może być to. Wtedy Arclon z furią rzucił się na HexEdytor na swoim PCcie i jął po kolei otwierać wszystkie pliki GRAF**.DAT. Grzebanie jednak skończyło się prawie tak szybko jak się zaczęło.
- Stary - rzekł Arclon - jak na mój gust, to ty jakiś lewy ten program masz. To wygląda jak zwykły plik muzyczny. Patrz to jakiś MOD jest. Nawet Winamp go odtwarza. No... dobra, "prawie odtwarza", bo dźwięku nie słychać, ale poza tym wszystko się zgadza. I tak samo jest z następnym i następnym i siedemnastym i osiemnastym i z tym ostat... Oooooo.
- Co "Oooooo"? Pokaż mi to... O w dziuple.
- No właśnie - O w dziuple.
- To mi wygląda na plik z grafiką, albo plik tracker`a AdLib`owskiego któregoś. Trzeba zbadać go dokładniej.
- Te ciągi XU mi nie dają spokoju. A gdyby tak je wykasować...?
Arclon przystąpił do swego niszczycielskiego dzieła. Siedział nad tym z pół godzinki, ale gdy dopiął swego, wynik okazał się jeszcze dziwniejszy. Było to coś niesamowitego i przerażającego zarazem, otóż po raz pierwszy od pierwszych prób majstrowania przy plikach gra faktycznie się uruchomiła! Spod przekrwionych już oczu błyskał cień nadziei na faktyczny koniec zmagań - przeznaczenie było tuż za następnym kliknięciem było to... "1-wsze słowo 7-mej strony instrukcji". Naszym crackerom powoli zaczęły już puszczać nerwy. Wszystko zostało już przejrzane, każdy plik sprawdzony - zadanie każdego potwierdzone, lub przynajmniej bardzo prawdopodobne. Spośród całej 19-stki grafów tylko ten ostatni wydawał się odmienny od reszty. Ciągi tych samych znaków, z których nic nie wynikało. Przypuszczenia o ukrytej naturze pliku potwierdzał fakt, że ucinanie go powodowało z coraz częstszą wielokrotnością zawieszanie gry w miejscach wpisywania kodu. Ostatecznie jednak jego prawdziwa natura pozostała nieodkryta. Praktycznie już się poddali. Arclon miał nawet mroczny pomysł, aby w końcu wydrukować te hasła. Xtense już miał potwierdzać, kiedy odsiecz przyszła z zupełnie niespodziewanego kierunku.
- Joł! - słyszą nagle za plecami - to ja, Waste. Wpadłem na chwile zobaczyć, co porabiacie.
- Ano nic, tylko biedzimy się z odwiecznym problemem wszechświata - jak by tu scrackować grę.
- A cracka szukaliście?
- Szukaliśmy, nie działa.
- A czytaliście jego plik NFO?
- Eee... Ten, tego... Bo Xtense chciał... Ale nie zrobił... Bo Arclon... Eee... No więc właśnie.
- Ech... No nic, pokażcie tego crack`a.
- No kurde! Myślisz, że nie próbowaliśmy?! Cały dzień nad tym siedzimy. Chcesz jakieś bezużyteczne NFO? Masz! - powiedział Arclon klikając na plik fllzrdrz.nfo i waląc pięścią w F3.
- Uhm, Umh... - zaczął dumać Waste czytając zawartość pliku. - "FallusRaiderz proudly presents"..."based on warcraft"... "another Polish game"... "this one was a piece of cake to crack" (twarz niedoszłych crackerów przybrała w tym momencie dziwnie czerwoną barwę), "Polanie in ver 1.1".
- „Ver. 1.1” - powtórzył Waste.
- Uh-uh - 1.1. - przytaknął Arclon zdezorientowany.
- 1.1 - rzekł jeszcze raz Waste.
- No jeden-jeden, jeden-jeden! Co jeden-jeden? Ten crack był przecież ściągnięty razem z grą z serwisu (którego nazwę pominę), myślisz że daliby cracka do innej wersji? Udowodnić Ci?
Waste odpalił przeglądarkę i został skierowany na stronę serwisu. Gdy strona się wczytała, Xtense miał ochotę zapaść się pod ziemię, gdyż jego szybkostrzelny wzrok zdołał uchwycić linijkę, którą po chwili mruczenia wyłuskał Waste.
- Wymagania... Polska Gra... Metropolis... Wersja gry - 1.3. A to śmieszny wypadek panowie. Daliście się łatwo oszwabić, ponadto padając ofiarą własnej głupoty - gratuluję!
- Ale... Kiedy... Kiedy... To miało być inaczej! - rzekł Arclon czerwieniejąc na twarzy. - To wszystko jego wina, bo nie chciał przeczytać NFO!
- To nie moja wina! To wszystko przez niego! On trzymał mnie 8 godzin nad durną grą! - krzyczy z pod stołu Xtense.
- Tak czy inaczej - kontynuował Waste - macie nauczkę na przyszłość. Zostawcie crackowanie ludziom z mózgami.
Następne chwile to błogi czas z wyszukiwarką spędzony na poszukiwaniu Polan, wersji 1.1, lub crack`a do wersji 1.3. To pierwsze okazało się łatwiejsze do znalezienia. Przy sześćdziesiątym procencie... nadszedł siedemdziesiąty, osiemdziesiąty i dziewięćdziesiąty... a potem... Ttak! - nawet setny! Gra została rozpa`kowana, crack uruchomiony. Długotrwała beznadziejna bitwa została wreszcie zakończona, paradoksalnie pochłonęła ona o wiele więcej wysiłku niż w istocie było trzeba. Przeznaczenie było tuż za następnym kliknięciem, było to... "1-wsze słowo z 9-tej strony instrukcji".
- 4B 75 72 77 61 - wykrzyczał trzykrotnie Arclon, tym razem uświadamiając sobie, że obcowanie z heksami odbija się na nim niekorzystnie. "Jasne, wersja! i co?! G-ucio! Nie bacząc na nic schwycił za telefon wykręcił numer i wrzasnął.
- Waste, co ty mi tu wciskasz! Nie działa!
Przygotowywał się już do riposty lecz w odpowiedzi usłyszał tylko jedną sylabę "DOS".
- Co powiedział? - zapytał Xtense.
- A bo ja wiem? Niewyraźnie, jakoś gadał... coś jakby "los", "nos".
- „Dos”?
- A może i „Dos”, ja się tam nie znam.
Xtense wszedł do DOS’a i wykonał tą samą operację, jaka wcześniej wykonywana była pod windowsami - wszystko wyglądało tak samo poza jednym - gra ruszyła. Nasi bohaterowie rozeszli się do domów, zastanawiając się czy po tym, co przeżyli przyjdzie im jeszcze ochota kiedykolwiek zagrać w tą grę. Walka jednak się zakończyła. Tydzień później Arclon wpadł do Xtense'a mówiąc.
- Ty, słuchaj, mam problem. THE INCREDIBLE MACHINE nie chcę mi działać - jakaś niescrackowana wersja. Szukałem cracka, ale nie ma - to nie może być zbyt trudne, ale potrzebuję pomocy, popracujemy nad tym co?
Xtense pokiwał przytakująco głową, jednak gdy umówionego dnia Arclon zapukał do jego drzwi, odpowiedziała mu jedynie cisza. To samo stało się dnia następnego, i dnia po tym. Arclon długo zastanawiał się, co takiego mogło się stać - w końcu stwierdził - są wakacje – i wyjechał na wczasy.


  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   83