-->\n" +"" ); noweOkienko.document.close(); noweOkienko.focus(); } //-->
  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   72
                                      

Przemysław "Pshemooz" Zawada


Greedo. Ludzkiej postury zielony osobnik, który zza charakterystycznej maski próbował skłonić Hana Solo do spłaty długu wobec Jabby Hutta w czasie jego pobytu na Tatooine. Na pewno każdy kojarzy tą postać i każdy pamięta, w jak marny sposób zginęła, przechytrzona w bardzo prosty sposób przez Solo. Czy oglądając ten moment ktoś zastanawiał się, czemu Jabba wysłał po najlepszego przemytnika w Galaktyce takiego patałacha?



Bez bicia przyznaję się, że o tym nie myślałem. Nie wpadło mi do głowy, że Jabba jest raczej zbyt potężny, żeby posługiwać się kimś, kto ginie w marny sposób. Może tak naprawdę to miało inaczej wyglądać a coś zdecydowało, że to nie Greedo wyszedł żywy ze spotkania w Kantynie w Mos Eisley tylko Solo? Nie myślałem o tym, dopóki nie przeczytałem „Opowieści z kantyny Mos Eisley”.



Ta książka powstała pod redakcją Kevina J. Andersona a swoje opowiadania zamieścili w niej chyba najlepsi pisarze, którzy mieli cokolwiek wspólnego z SW, wystarczy wspomnieć samego Timothy’ego Zahna, którego bezbłędna „Trylogia Thrawna” do dziś pozostaje najlepszą książką traktującą o wydarzeniach w świecie Gwiezdnych Wojen.
A o czym może traktować zbiór opowiadań w jednej książce? Są to krótkie epizody z życia kilkunastu istot różnej maści i różnego koloru, które łączy tylko jedno – wszystkie przebywały w kantynie w największym mieście Tatooine – Mos Eisley w momencie, kiedy weszli do niej Obi-Wan Kenobi z Luke’m Skywalkerem.
W „Nowej nadziei” po wejściu do kantyny kamera pokazuje nam twarze i postacie różnych istot tam siedzących i właśnie te istoty są bohaterami opowiadań. Dowiadujemy się z niej nie tylko tego, dlaczego Greedo skończył jako przypalona kupa mięsa na blacie stołu, poznamy również emocje, jakie towarzyszyły szturmowcom, sprawdzającym kantynę jak i barmana, który na wstępie zaznaczył się tym, że nie wpuścił do środka C-3PO i R2-D2 a także skąd się tam wziął zespół wygrywający kultowy motyw muzyczny. Dowiemy się, wszyscy robili przed „momentem 0” jak i co się z nimi działo potem ( za wyjątkiem Greedo, który momentu „po” już nie dożył). Że nie są to takie-tam-sobie luźne opowiastki świadczy fakt, że właśnie tutaj dowiemy się, dzięki komu Rebelianci na Hoth wiedzieli, jak najskuteczniej zwalczać imperialne maszyny kroczące typu AT-AT. Właśnie podstawową zaletą jest możliwość dowiedzenia się o tym, co się działo naokoło głównych wydarzeń a co jest naprawdę interesujące i wciągające.



A kto skończy czytać „Opowieści z kantyny” może sięgnąć po kolejną książkę podobnego typu. „Opowieści z Imperium” pod redakcją Petera Schweighofera to kolejna porcja luźnych opowiadań, które tym razem nie mają jednego punktu wspólnego ale dzięki którym poznajemy postacie często występujące w późniejszych wydarzeniach. Podobnie można powiedzieć o „Opowieściach z Nowej Republiki” pod redakcją tego samego autora. To dzięki tym książkom poznajemy wczesne przeżycia np. Corrana Horna, dowiadujemy się w jaki sposób rasa wojowników Noghri przeszła pod panowanie Wielkiego Admirała Thrawna a także w jaki sposób udało się senatorowi Garmowi Bel Iblisowi zniknąć niezauważalnie z życia publicznego. Są to naprawdę ciekawe opowiadania, dostarczające mnóstwo wiedzy i informacji o świecie Gwiezdnych Wojen, które nigdy nie mogłyby zostać umieszczone w żadnym filmie, a które dla fanów są niesamowicie cenne.
Po tych książkach przychodzi czas na „Opowieści łowców nagród”, ponownie redaktorem prowadzącym był Kevin J. Anderson. Tutaj sytuację mamy podobną jak w „Opowieściach z kantyny Mos Eisley” a momentem, który łączy bohaterów jest spotkanie na pokładzie Egzekutora z Lordem Vaderem. To właśnie wtedy Vader zlecił kilku łowcom nagród poszukiwanie i schwytanie Hana Solo a dzięki tej książce dowiemy się, jak wspomniani łowcy trafili w to miejsce i czym zajmowali się wcześniej. Nie muszę chyba wspominać, że opowiadanie Boby Fetta również się tam znajduje ale nie tylko. Każde opowiadanie wnosi wiele nowego i pozwala poznać kolejne tajemnice Galaktyki.



Na koniec została nam ostatnia książka z tego typu, mianowicie „Opowieści z pałacu Jabby”, oczywiście pod redakcją Andersona. Jak zapewne każdy się domyśla, tym razem bohaterami będą istoty znajdujące się w pałacu Jabby w momencie, kiedy Luke, Leia, Lando i Chewbacca przybyli aby uwolnić Hana Solo. Warto przeczytać tą książkę aby dowiedzieć się, co się działo naokoło głównych wydarzeń a także jak skończyła się historia wielu postaci takich jak na przykład majordomus Jabby, Bib Fortuna. Poznamy też historię powstania samego pałacu, zanim jeszcze na swoje lokum upatrzył je sobie Jabba i kto nad owym lokum zapanował po jego śmierci. Nie zabraknie również opowieści opiekuna rankora, który wśród licznych intryg i spisków próbował jak najlepiej opiekować się swoim podopiecznym. Właśnie ta mnogość spisków na życie Jabby jest tematem nr jeden, prawie każdy z bohaterów jest w taki lub inny sposób zaangażowany w to, aby Jabbę wyeliminować, co jak się okazuje, wcale nie jest łatwym zadaniem (a świadomość, że w końcu Jabba zginął z rąk Lei dla wielu musiała być smutnym ciosem).
Co sprawia, że książki te są tak wciągające? Otóż bardzo często są napisane nie o jakimś osobniku, ale z jego punktu widzenia, co oznacza, że opowiadanie napisane jest w takim stylu, jakby pisała je sama zainteresowana osoba, dzięki czemu niektóre z nich mogą być momentami naprawdę niezrozumiałe dla czytelnika. Poza tym mnogość charakterów, istot, miejsc i wyjaśnienie naprawdę wielu wydarzeń, które działy się w filmie albo w późniejszych książkach (np. jak to się stało, że Mara Jade nie zabiła Luke’a Skywalkera na Tatooine w momencie kiedy on sam zajęty był ratowaniem Hana Solo i jakim cudem niejaki Boba Fett wydostał się z paszczy Sarlacca) – to wszystko sprawia, że te książki po prostu trzeba przeczytać, dostarczą naprawdę dużo rozrywki jak i informacji o świecie Gwiezdnych Wojen.



Oczywiście na samym końcu należy wspomnieć, że wyżej wymienione książki są dostępne dzięki wydawnictwu Amber, które od lat zaopatruje fanów SW w Polsce w niezbędne lektury z naszego ulubionego świata. :) (Niech Moc będzie z nimi).



  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   72