-->\n" +"" ); noweOkienko.document.close(); noweOkienko.focus(); } //-->
  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   31
                  

Robert "Rosic" Korczak

PRODUCENT: Revistronic    DYSTRYBUTOR: DeAgostini   GATUNEK: przygodówka   WWW: http://www.revistronic.com/games/westerner/Eng/westernereng.html


Ciapowaty rewolwerowiec powraca, tym razem w pełnym 3D. Tylko, czy to wystarczy, aby podbić nasze serca? Zobaczmy…



Korzenie
Postać Fenimore Fillmore’a poznać dane nam było dawno temu w przygodówce Trzy Czaszki Tolteków. The Westerner jest nową produkcją studia Revistronic. Z poprzednią grą łączy go jednak tylko i wyłącznie bohater – Fenimore – niezdarny, bardzo śmieszny rewolwerowiec, który jest postacią niezwykle pozytywną.

(kliknij aby powiększyć)
Lot w stronę świni


Standardowy czarny charakter
Jak to zwykle w grach bywa, także i tu dobro musi zmierzyć się ze złem. Jako ci dobrzy, występują tu farmerzy, którzy nękani są przez złego Stareka. Chce on odebrać farmerom ich prawowitą ziemię. Ty jako dzielny i honorowy obywatel decydujesz się pomóc w obronie ziem. W tym celu musisz zdobyć broń, skombinować materiały budowlane potrzebne do zbudowania fortyfikacji i kilka innych rzeczy. Nie będę jednak o nich opowiadał, aby nie zdradzić treści gry. Fabuła gry jest jej mocną strona, ponieważ jest ciekawie poprowadzona, zawiera wiele wątków pobocznych (np. miłosny) i muszę przyznać, że trzyma w napięciu.

Umiesz klikać, umiesz grać
Interface gry jest niesamowicie prosty. Do obsługi potrzebna jest tylko myszka. Lewym przyciskiem myszy możemy przyglądnąć się danemu przedmiotowi, a prawym przyciskiem zajść w interakcje z nim. Podczas gry zbieramy wiele interesujących przedmiotów, które później bardzo łatwo wykorzystać. Układają się one bowiem w górnym menu i aby użyć danego przedmiotu wystarczy nań kliknąć a następnie ponownie kliknąć na planszę. Poruszanie się po lokacji też nie stanowi problemu i odbywa się za pomocą kliknięcia w miejsce na ziemi, do którego nasz bohater musi dojść. Czasem jednak nie jest on w stanie wykonać naszego polecenia i np. samodzielnie obejść płot w celu przedostania się przez furtkę na drugą stronę. Trzeba wtedy troszkę mu pomóc wyznaczając dokładniejszą drogę. To taka mała niedogodność w porównaniu z…

Konny Intercity


…kamerami
Największym mankamentem w grze są źle działające kamery. Niejednokrotnie nie wiemy gdzie się znajdujemy, gdzie mamy iść, albo co leży w szafce. Czasem pomaga przyglądnięcie się danemu przedmiotowi. Wtedy gra przełącza się jakby w tryb FPP, nie jest on jednak niczym specjalnym, ponieważ nie można się w nim poruszać. Ogólnie rzecz biorąc kamery są strasznie denerwujące i trudno się do ich pracy przyzwyczaić. Mogą one odstraszyć od gry, szczególnie młodszych graczy, którzy mogą zostać całkowicie zdezorientowani.

Zagadki, postacie, świat
Zagadki nie należą na początku do trudnych. Dodatkowo każda z napotkanych postaci daje nam jakaś wskazówkę. Potem robi się już trudniej. Dobrze, że wszystko jest logiczne, więc po zastanowieniu się nie powinniście mieć większych problemów z posunięciem fabuły do przodu. Podczas gry spotkamy wiele osób, zarówno miłych jak i nie miłych. Z większością można porozmawiać. Dialogi są długie i interesujące, jednak strasznie liniowe. Zawsze sprowadzają się do wypytania danej postaci o wszystko, co się da. Z ciekawszych postaci spotkamy np. lekarza z bolącym zębem (którego mu usuniemy), kapryśną dziewczynkę z psem, chłopców którzy schowali nam rewolwery, niewinnego więźnia, czy byka :). Osobiście bardzo polubiłem pana telegrafistę, który dzielnie wysłuchiwał moich próśb o nadanie telegramu. Świat, w którym przyjdzie nam zaistnieć nie jest zbyt duży. Mamy tu: dwie farmy, szkołę, miasteczko, strzelnicę, most i wille Stareka. Aby poruszać się między lokacjami należy użyć konia (lecz najpierw trzeba go nakarmić) lub drezyny. Mimo iż świat do ogromnych nie należy to nie nudzi się zbyt szybko, ponieważ lokacje są ciekawie zaprojektowane. Humor!
Jest go dużo. Nawet bardzo dużo. Nie licząc grafiki, o której opowiem później, strasznie rozweselająca jest animacja postaci. Fenimore wykonuje mnóstwo śmiesznych ruchów, nie raz się w coś uderzy, przewróci, lub spadnie z rozbrykanej świni. Rzeczą, która podobała mi się bardzo (choć wiem, że jest wielu przeciwników takiego zabiegu), jest komiczne pomieszanie teraźniejszości z dzikim zachodem. Mamy tu więc komórkowy telegraf (który trzeba jednak podpiąć do sieci), robota Artorito (czy nie kojarzy wam się w R2D2?), kamerę w banku, czy rozkładaną mechaniczną strzelnicę. Humor odnajdziemy także w tekstach.
Mini-gry
W celu urozmaicenia zabawy autorzy wprowadzili mini gry, które przydadzą się jednak do ukończenia przygody. Mamy tu np. pojedynek na picie ostrej SarsaParilli, czy zawody na strzelnicy. Ogólnie rzecz biorąc mini gry to przyjemna wstawka.

Minusy?
Gra czasem mnie przynudzała. Bynajmniej nie chodzi mi teraz o fabułę, lecz o przymus oglądania ciągle tych samych animacji: wsiadanie na konia, ruszanie drezyną, rozpoczynanie zabawy na strzelnicy itp. Zobaczenie kilka razy danej scenki było zabawne, jednak po czasie oglądanie ciągle tego samego może się znudzić i niestety nudzi się. Innym minusem jest dość mała interakcja ze światem zewnętrznym, szczególnie w późniejszych planszach, kiedy to większość potrzebnych nam przedmiotów jest pochowane w szafkach, a reszta pomieszczeń to tylko tło. Tak jak już wspomniałem mankamentem są także kamery, a właściwie ich działanie i niska inteligencja naszego bohatera.

Bang! Bang! Na strzelnicy!


Grafika, dźwięk i muzyka
Połączenie ToonCars z Toy Story. Oto, co widzimy na ekranie. Wszystko w pełnym 3D. Mimo to jednak nie dane nam jest dowolnie manipulować kamera, a szkoda. Grafika jest kolorowa i ma bardzo charakterystyczną kreskę, dzięki której ciężko będzie Westernera pomylić z jakąkolwiek inną grą. To co widzimy na ekranie nie jest może szczytem dokładności i szczegółowości, ale sprawia bardzo pozytywne wrażenie, a co najważniejsze pasuje do klimatu gry. Prawda jest taka, że jednym taki styl przedstawienia gry się spodoba innym nie. Na pewno nie jest to złoty środek. Mi osobiście on nie przeszkadza, powiem więcej – do tej gry jest odpowiedni. Dźwięk jest przyzwoity, nie wybija się, ale też nie drażni. Wszystko jest tak jak być powinno. Odgłosy kroków, otwieranie drzwi, użycie przedmiotów – wszystkie dźwięki są w porządku. Także ten, kiedy nasz ukochany konik zjada przepyszna marchewkę :). Muzyka nudzi po dłuższym kontakcie z grą, ale do klimatu pasuje doskonale. Można w niej docenić momenty, w których stara się zbudować nastrój - gdy kradniemy pieniądze, bądź włamujemy się np. do stodoły. Wtedy usłyszymy podniosłe dźwięki, sygnalizujące, że zaraz coś złego może się wydarzyć – nie ma się jednak o co martwić, ponieważ nikt na kradzieży nas nie nakryje.

Podłączmy telegraf komórkowy


Wersja Polska – czy aby na pewno?
„Użyj koń”, „idź do szkołą”, mylenie płci spotykanych osób i sporo bezsensownych nazw np. zamiast słupa telegraficznego mamy pocztę, a zamiast szafki mamy gabinet. Takie wpadki w tej grze to normalka. Nie przeszkadzają one w rozgrywce, są jednak drażniące i dziwi mnie jak coś takiego mogło umknąć betatesterom. Błędów nie uniknięto także w dialogach. Tutaj często pomijana jest cała linijka tekstu, zmieniany jest nagle temat rozmowy, lub następuje złe zsynchronizowanie dźwięku do lecącej cut scenki. Wersja polska jest wielkim minusem tytułu. Dobrze jednak, że mamy chociaż taką.

Podsumowanie
Westernerze – co z Tobą począć?! Na kilka godzin jesteś świetny, na następne tylko niezły. Trochę nudnawy, ale ciągle ciekawy. Może to brzmi jak niedorzeczność, ale tak w istocie jest. Czasem już nie chce się grac, jednak coś mówi – jeszcze tylko ta jedna zagadeczka… Powiedziałbym tak – dla tych, którzy lubią przygodówki, gra jest dobra. Nie jest to jednak tytuł, który kogoś, kto za tym typem gier nie przepada, zachęcił do zmiany punktu myślenia.



  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   31