-->\n" +"" ); noweOkienko.document.close(); noweOkienko.focus(); } //-->
  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   30
         

Robert "Rosic" Korczak

PRODUCENT: 1C Company/Best Way/Codemasters    DYSTRYBUTOR: Codemasters   GATUNEK: RTS   
WWW:
www.codemasters.com/soldiers



Myślisz, że jesteś dobrym strategiem? Soldiers: Ludzie Honoru skutecznie udowodni Ci jak bardzo się mylisz!



Soldiers: Ludzie Honoru zapowiadane było jako przełom w RTSach. Gra miała wprowadzić całkowicie nowy standard i nowe spojrzenie na gatunek, który już nigdy po tym tytule nie miał być tym samym, co dawniej. Miało się tak stać dzięki innowacyjnym cechom, a przede wszystkim niesamowicie realistycznej fizyce, obejmującej nie tylko zachowanie pojazdów, lecz dosłownie wszystkiego – każdego krzaczka, słupka, budynku, czy płotu. Przyjrzyjmy się więc bliżej wyżej wymienionej cesze.

(kliknij aby powiększyć)
Gdy pociąg z amunicją wjedzie na beczkę z paliwem...


Realna fizyka w RTS
Muszę przyznać, że zapowiedzi autorów sprawdziły się w 100%, albo jeszcze bardziej. Zacznijmy od tego, że w Soldiersach możemy zniszczyć dosłownie wszystko. Środowisko gry jest interaktywne w każdym calu i nie ma tu miejsca, gdzie znajdowałoby się coś niezniszczalnego. Lasy, zabudowania, fortyfikacje, czy nawet skały możemy za pomocą odpowiedniego doń kalibru broni zdmuchnąć z powierzchni ziemi. Niszczenie środowiska za pomocą dział to jednak nie jedyna możliwość. Jeżeli nie pasuje nam jakiś domek, murek, słupek czy drzewko możemy je za pomocą czołgu rozjechać. Nie myślcie jednak, że lekką tankietką sforsujecie gruby mur budynku. To się nie uda, lecz ścianę drewnianej stodoły zdemolujecie z pewnością. Przejeżdżając przez jakiś dom nie zawalicie go całego. Czasem powstanie tylko wyrwa w ścianie, a czasem runie połowa obiektu. Wszystko dzieje się tak jak w prawdziwym świecie. Po trafieniu pociskiem w piętro budynku, możemy być pewni, że runie właśnie ono, a nie cały gmach. Bardzo ładne efekty uzyskać możemy, gdy np. wrak pojazdu opancerzonego wybuchnie koło oszklonej restauracji. Odgłos tłuczonego szkła jest bardzo miły dla uszu :). Jak już wcześniej wspomniałem wiele zależy od siły ognia naszej broni i tak karabinem maszynowym kamienicy nie zniszczymy, możemy jedynie powybijać okna, działem czołgowym możemy rozprawić się z niepotrzebnymi zabudowaniami, lecz nie zepsujemy ceglanego mostu, gdy jednak na owym moście rozłożymy trotyl – ten też ulegnie naszej woli i zniknie z obszaru monitora.

Fizyka w służbie pojazdom i piechurom
Realna fizyka w grze nie odnosi się tylko do całkowicie zniszczalnego świata. Działa ona również świetnie w stosunku do pojazdów i piechurów. Kiedy zastrzelimy jegomościa to pada on z gracją, jeżeli jednak wyląduje koło niego pocisk odłamkowy, nasz biedny żołnierzyk z urokiem ptaka poderwie się w powietrze i już jako bezwładne ciało uderzy z powrotem o ziemię. W przypadku otwartego transportera piechoty – po trafieniu dość sporym pociskiem ludziki wręcz cudownie z niego wylatują, nawet na odległość kilku metrów, a sam transporter albo przewraca się, albo wraca do poziomu, lecz w nieco bardziej okopconej i pokrzywionej :) formie. Jeżeli chodzi o czołgi, to one mają to do siebie, że raczej nie latają i tylko potężny wybuch może oderwać je od ziemi. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie urwać delikwentowi wieżę, zepsuć korpus lub uszkodzić gąsienice. Czołg można też spalić. Fizyka, którą zaserwowali nam autorzy gry pozwala jednak na wiele więcej, więc nie dziwcie się, gdy np. zobaczycie spadający hełm z głowy waszego żołnierza po tym jak oberwie jakimś rykoszetem!

Rewelacja-Innowacja
Realistyczne odwzorowanie grawitacji i innych praw ziemskich nie jest na szczęście jedyną cechą innowacyjną gry. Osobiście bardzo spodobał mi się tryb ręcznego sterowania pojazdem. Już spieszę z wytłumaczeniem, o co chodzi! A więc po zaznaczeniu jednostki poruszamy się nią w tradycyjny RTSowy sposób, klik na planszy - jednostka tam zmierza, klik na wroga - jednostka strzela. Jest jednak coś wyjątkowego, otóż po naciśnięciu klawisza End, przejmujemy kontrole nad zaznaczonym pojazdem lub piechurem. Załóżmy, że mamy do dyspozycji czołg: Kursorami prowadzimy go tak jakby samochodzik w grze wyścigowej, a myszkę używamy do celowania, strzelania i zmiany amunicji. W Soldiers Ludzie Honoru czołg ma dwa typy broni: karabin maszynowy – świetny na piechotę i działo, które z kolei ma dwa rodzaje amunicji – odłamkową i przeciwpancerną. Mimo iż brzmi to dość skomplikowanie, to ręczna obsługa czołgu jest prosta, a do tego daje niesamowicie dużo radości!

Ostatnia chwila opuszczonego Shermana


Jeszcze więcej mocy!
Na tym jednak nie koniec nieziemskich cech gry. Wszystko co jeździ potrzebuje do wykonywania tej czynności… paliwa. Co prawda raczej nie ma problemu z jego zdobyciem, jest to jednak cecha rzadko spotykana w RTSach. Nic to jednak w stosunku do tego, że każdy wehikuł i żołnierz mają swój własny inwentarz! Można w nim schować amunicję, bronie, granaty, apteczki, zestawy do naprawiania pojazdów itp. Każdego wrogiego zabitego piechura można przeszukać, można też zaglądać do różnych skrzynek czy pojemników w celu znalezienia ciekawych przedmiotów. Będąc jeszcze przy piechocie, należałoby dodać, że walczące wojsko używa wszelkich możliwych obiektów jako zasłon. Można schować się za budynkiem, w okopie, czy za wrakiem pojazdu. Wtedy nasz dzielny żołnierz wystawia tylko łebek i karabin, i strzela do wroga nie narażając się zbytnio na ostrzał. W ten sposób można też rzucać granaty w czołg, który nie zdąży nas nawet zauważyć. Ponieważ twórcy chcieli jak najbardziej urzeczywistnić pole walki, to aby załadować amunicję do jakiegokolwiek wehikułu, trzeba ludzikiem podejść do jej miejsca przechowywania, wziąć pocisk w łapy i włożyć go do pojazdu. Naprawy i tankowania jednostek też przebiegają za pomocą ludzików. Nic tutaj nie dzieje się samo. Na początku grania wydawało mi się, że będzie to niesamowicie mozolne i skomplikowane, na szczęście wszystko przebiega sprawnie i nie spowalnia rozgrywki.

Stare, dobre pomysły
W Soldiersach autorzy wykorzystali także wiele sprawdzonych pomysłów. Mamy tutaj możliwość przesiadania się załóg pomiędzy pojazdami, przejmowanie wozów wroga, obsadzanie budynków, gniazd karabinów, artylerii, piechota może się czołgać, kucać, a także biegać sprintem, lecz nie cały czas, ponieważ zużywa się jej siła :). Dodatkowo możemy przewozić ludzików na pancerzu czołgu. Przyjrzyjmy się teraz bardziej standardowym elementom:

Arsenał
Jeżeli chodzi o ilość broni palnej to jest jej przynajmniej kilkadziesiąt typów. Każda z 4 stron konfliktu ma przygotowane bronie od pistoletu po ciężki karabin maszynowy. Do tego dochodzą także granaty, koktajle molotov`a, czy sprzęt ściągnięty z pojazdów. Jednostek naziemnych też jest sporo. Spokojnie dałoby się zliczyć po około 10 pojazdów na nacje, jeśli nie więcej. Tutaj też występuje pełny przekrój od motocykla zwiadowczego, poprzez transporter piechoty po ciężkie czołgi i działa samobieżne. W grze znajdziemy sławne konstrukcje – Tigera, T34, Shermana itp., a także wiele innych, mniej znanych. Podczas kilku misji przyjdzie nam pojeździć parowozem, czy storpedować barkę za pomocą łodzi patrolowej. Nie powstydzimy się też posterować kutrem rybackim.

Misje, Kampanie, Rozgrywka
Autorzy przygotowali po jednej kampanii na nację. Misje w kampaniach, a jest ich po 5 (wyjątek stanową Brytyjczycy, którzy mają 6 misji), są spójne i wynikają jedna z drugiej. Kampanie nie są jednak powiązane fabuła i opowiadają różne wycinki z historii drugiej wojny światowej. Ponieważ bitwy w grze są na małą skalę – dowodzimy maksymalnie 10 ludzikami, bądź 3 pojazdami, to przejścia opowiedziane w grze skupiają się wokół jednego zdarzenia. I tak mamy tutaj dla Rosjan – porwanie Katiuszy, dla Brytyjczyków – próba przejęcia danych na temat rakiety V3, dla Amerykanów – wycinek drogi na Berlin a dla Niemców – opowieść o dzielnym Tygrysie :). Do każdej batalii przygotowane jest filmowe wprowadzenie a przed każdą misją otrzymujemy bardzo długie rozkazy.
21 zadań w kampaniach to nie jest zbyt dużo, biorąc jednak pod uwagę naprawdę wysoki poziom ich trudności, dostajemy wiele godzin zabawy. Dodatkowo mamy 7 misji bonusowych, niezwiązanych z fabułą tytułu. Są one miłym uzupełnieniem gry, jednak ich poziom trudności także nie należy do łatwych. Mamy do dyspozycje jeszcze 4 części obozu treningowego i nieskończoną zabawę w niezłym trybie wieloosobowym. Powracając jednak do stopnia trudności Soldiersów – czasami jest on wręcz niedorzeczny. W ten sposób autorzy, z gry bardzo realistycznej, stworzyli wręcz szklaną pułapkę 1944. A dlaczego? Zdarza się niejednokrotnie, że dwóch komandosów wytłucze całą bazę wroga, zniszczy kilka czołgów, a na dodatek skradnie jakieś ważne dokumenty, czy odbije jeńca. Towarzyszy temu 231 loadów i bardzo często uczucie frustracji i znudzenia. Są jednak chwile, że gra nie jest masakrycznie trudna, a akcja toczona na ekranie wciąga cię w swój wir bezpowrotnie. Grywalność stoi na nierównym poziomie – niestety. Czasami produkcja nazbyt przypomina Commandos`ów, ponieważ za mało dane nam jest pobawić się tak wyśmienicie zrobioną „symulacją” czołgów.

Inwentarz


Oko, ucho
Oko się raduje i to bardzo. Mimo iż grafika może wydawać się trochę nieprzejrzysta, to na pewno nikt nie stwierdzi, że jest brzydka. W grze standardowo jak na dzisiejsze czasy mamy trójwymiar. Oznacza to, że możemy dowolnie obracać i przybliżać lub oddalać kamerę. To co ukazuje się na naszym monitorze ma mnóstwo szczegółów i jest pięknie wykonane. Świetnie wyglądają ruiny budynków, a także sam efekt ich niszczenia. Wszelkie efekty wybuchów są rewelacyjne, obojętnie w co by pocisk nie trafił to co zobaczymy i tak będzie nam się podobać. Czołgi dymią, kołyszą się, zostawiają ślady tam gdzie powinny, a po zniszczeniu ozdabiają teren jako nieznikające wraki, które czasami da się naprawić. Przepięknym motywem bardzo cieszącym oko jest animacja wsiadania bądź wysiadania załogi z pojazdów. Jeżeli pojazd ma drzwi, muszą się one otworzyć, po czym chłopek normalnie wsiada i zamyka je za sobą. W przypadku czołgów ludziki efektownie się po nim wspinają, aby dojść do włazu. Bardzo pozytywne wrażenie sprawia woda, mimo iż pozbawiona jest jakiś cudownych efektów odbić i odblasków. Jedyne, do czego można by było się przyczepić to średniej jakości tekstury terenu. Nie rażą one, ale uważam, że w porównaniu do reszty wspaniałej grafiki, odstają. Ucho cieszy się słysząc odgłosy walki i jazdy – pierwszorzędne. Nie wiem jak opisać dźwięk, który słychać spod gąsienic czołgu. Może powiem jedynie tak – to jest to! Gorzej z muzyką, ponieważ zbyt szybko się nudzi. Ot takie zwyczajne spokojne melodyjki utrzymane w klimatach wojennych.

Torpeda poszła!


Polski żołnierz
Co prawda Polaków w Ludziach Honoru nie uświadczymy, a szkoda bo honorowi to akurat Polacy są, ale za to CD Projekt przygotował pełną profesjonalną Polską wersję językową. Jak się więc można spodziewać wszyscy mówią w naszym ojczystym języku, a przynajmniej się starają. Bardzo fajnie brzmią lektorzy, którzy czytają rozkazy przed misjami. Najbardziej przypadł mi do gustu Niemiec opowiadający o Tygrysie zwei zwei zwei. Lektorzy nie doczytują końcówek, zmieniają niektóre wyrazy na obcojęzyczne, a przede wszystkim mają świetny zagraniczny akcent. Tymi zabiegami wprowadzają w klimat rozgrywki. Jeżeli chodzi o słowo pisane to jest ono bez zarzutów. Co prawda polonistyki nie skończyłem, więc nie mi się tu powinno być dane wypowiadać, jednak nie zauważyłem większych błędów. Także wszystkie menusy są ok. Można się przyczepić jedynie do trochę bezsensownych i niewypowiadanych na miejscu komentarzy naszych piechurów. Czasem ni stąd ni zowąd krzykną, że są ranni, albo po zabiciu wszystkich wrogów potrafią krzyknąć coś w stylu uważaj, bo zaraz zginiesz. Wydaje mi się jednak, że prędzej jest to błąd gry, która losowo i bez większego sensu dobiera komentarze niż tłumaczenia, ponieważ teksty, które piechota wypowiada są ciekawe.

Typowa Sowiecka wioska


Błędy :(
Niestety Soldiers Ludzie Honoru ich nie uniknęła. Zacznijmy od tych najważniejszych, czyli czysto technicznych. Gra bardzo zamula komputer. Często trzeba ją wyłączać i włączać na nowo, aby cieszyć się płynnym graniem. Zdarzają się też momenty – np. w misji Stacja Priszib, gdzie występuje fatalny błąd i program się wyłącza. Nie wolno zbliżać się za bardzo do prawej krawędzi ekranu. Innym denerwującym bug`iem jest blokowanie się jednostek, a w szczególności piechoty. Delikwent staje w pewnym miejscu i ani rusz. Na szczęście jest na to rada – należy zapisać, a następnie wczytać stan gry. Wtedy człowieczek się odblokuje. To co denerwowało mnie bardzo to także długie czasy ładowania i wiele ładowań zanim ujrzeliśmy ekran z właściwą grą. Rozgrywka jest za trudna i odrobinę nudnawa. Za mało używa się w niej czołgów, a za dużo zgrywa super-bohaterów, biegając dwoma czy trzema ludzikami i zabijając całe oddziały jednostek wroga. Za często też jesteśmy zmuszeni używać komendy load.

Podsumowując
Świetnych pomysłów w grze znajdziemy setki, a dodatkowo wszystko wygląda przecudnie. Fizyka jest wprost powalająca, sterowanie pojazdami też wyszło wybornie. Gdyby do tych cech gry dodać jeszcze naprawdę wciągające, trochę łatwiejsze i pełne akcji kampanie, zastanowiłbym się, czy nie dać 10tki. Niestety jednak kilka błędów technicznych, które wołają o patcha i średnie kampanie (za wyjątkiem kampanii niemieckiej), nieco psują końcowy werdykt. Nie mniej jednak gra jest naprawdę dobrą i przełomową pozycją, a jeżeli uważasz się za prawdziwego stratega, to spróbuj swoich sił w starciu z Soldiers Ludzie Honoru – Powodzenia!



  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   30