-->\n" +"" ); noweOkienko.document.close(); noweOkienko.focus(); } //-->
  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   25
                         

Kuba "kYuba" Bujakowski

PRODUCENT: Interactive Strip    DYSTRYBUTOR: Redfire Software   GATUNEK: przygodowo-erotyczna   WWW: http://www.redfiresoft.de/deutsch/airline69_01.htm


Od czasów WET THE SEXY EMIPRE (SS#56) nie doczekaliśmy się chyba żadnej porządnej gry erotycznej, no może poza LARRYM 7 (NSS#84). Podkreślam EROTYCZNEJ, ponieważ produkcji typu hardcore-porno pojawiło się od czasów „Luli” zapewne setki (i coś mi się wydaje, że tak już pozostanie dopóki armia o. Rydzyka się tym nie zajmie:P) natomiast jakiejś typowej, rysunkowej gierki z roznegliżowanymi paniami doczekać się nie mogliśmy. Wyczuli to chyba chłopaki z Redfire Software i postanowili wyjść naprzeciw naszym oczekiwaniom. I tak oto narodziło się AIRLINE 69 – gra erotyczna, wykonana w starym, dobrym, poczciwym stylu.



DISCLAIMER
Żeby nie było jakiś niedomówień, przed rozpoczęciem „właściwej części” recenzji chciałem zaznaczyć, że wszystkie gry erotyczne w naszej redakcji opisywane są przez osoby pełnoletnie, a dzieci (jak wiadomo) nawet ich na oczy nie widzą. Dlatego też recenzowanego niedawno STRIP POKERA EXCLUSIVE (SS-NG#21) dostał towarzysz martin, a AIRLINE 69 – moja skromna, jakże by niepełnoletnia osoba. Chrońmy naszych rówieśników przed negatywnym wpływem golizny u kobiet (co dopiero rysunkowych), oni też chcą wieść normalne, spokojne życie. Ave, koniec ogłoszenia.

(kliknij aby powiększyć)
Typowe porno-kasyno - panienki i pieniądze zawsze szły w parze


OJJJ JEST ŚREDNIO...
Do gry wprowadza nas, długie, i na dodatek bardzo kiepsko wykonane intro. Widać, że programiści z Redfire Software przespali kilka/naście bardzo ważnych lekcji tworzenia modeli postaci, renderingu czy teksturowania. Brzydota intra razi w oczy niczym słońce będące latem w zenicie. Całość pogarsza dodatkowo, słaba jakość obrazu (gra zajmuje 200 MB, a oni jeszcze na jakości oszczędzają...). Z wprowadzenia dowiadujemy się iż nazywamy się Wayne Johnson a naszą pracą jest przemycanie przez granice powietrzne różnych, wartościowych towarów. Lecimy sobie więc, jak co dzień naszym samolotem, aż tu nagle ni stąd, ni zowąd nadlatują niemieckie myśliwce, które bez ostrzeżenia otwierają do nas ogień, na domiar złego (albo może i nie) w tym samym czasie obok nas pojawią się piękna niewiasta zwana Chou Chou, która ukrywała się w jednej ze skrzynek przez nas przewożonych. Przed zestrzeleniem naszego aeroplanu, dowiadujemy się, iż Chou Chou jest francuską agentką i musi się za wszelką cenę dostać do Casablanki. Jak sama mówi „może zrobić wszystko” i faktycznie – robi wszystko o co ją poprosi nasz bohater – a bynajmniej nie jest to szukanie dla niego wody na środku pustyni... Zresztą ciężko się domyślić, czego można zażądać od takiej sex-bomby.

Widok na malowniczą panoramę Casablanki


... NAWET BARDZO ŚREDNIO
Tak jak zapowiadali twórcy gry, AIRLINE 69 jest przygodówką erotyczną z elementami strategii. Naszym pierwszym celem w grze jest zdobycie jednego z niemieckich samolotów transportowych i założenie firmy lotniczej, na której będziemy mogli zarabiać upragnioną kasę. Na pierwszy rzut oka gra wydaje się w miarę rozbudowana, ale po kilku minutach spędzonych na klikaniu kursorem myszy po ekranie zauważamy, iż tak naprawdę AIRLINE 69 jest bardzo prostą a na dodatek nieco schematyczną gierką. Cała zabawa opiera się na zaglądaniu do odpowiednich „części” miasta (jest ich w sumie 8) i kupowaniu, sprzedawaniu przedmiotów od występujących tam postaci oraz płaceniu im za udzielenie konkretnej informacji, którą co ciekawsze możemy potem sprzedać tejże osobie od której ją otrzymaliśmy (gdzie tu logika?). Czasami napotkane postacie zlecą nam jakieś prościutkie zadanie, bądź przekażą potrzebny przedmiot. Bardzo ciekawy jest też motyw z posterunkiem policji, w którym możemy zamknąć każdą postać występującą w grze – wyludniając tym samym miasto z NPCów. Oczywiście bohaterów gry wrzucamy za kratki, bez podania jakiegokolwiek powodu – to się nazywa siła porno-biznesu! (niestety postacie po pewnym czasie wyłażą z więzienia i zajmują się tym co zawsze nie żywiąc do nas żadnej urazy). Byłbym zapomniał, po wykonaniu pierwszego zadania (zdobyciu samolotu) nasze możliwości zarabiania pieniędzy wzrastają już do zawrotnej ilości dwóch. Teraz możemy sprzedawać znalezione przedmioty oraz szmuglować towary przez granice naszym pięknym, nowym samolotem. Po otrzymaniu zlecenia przechodzimy do tzw. „Trybu Arcade”, w którym kierujemy naszym „cackiem” oglądając je z lotu ptaka – nie wiem jak innym ale mi się od razu skojarzył RAPTOR i TYRIAN i pewnie nie jednemu staremu wyjadaczowi przyszły by na myśl podobne gry. Latanie samolotem jest jednym z przyjemniejszych aspektów gry, bynajmniej przyjemniejszym od....
ZABAWY Z CHOU CHOU
Czymże byłaby dobra gra erotyczna bez możliwości pofiglowania z jakąś, „mającą czym oddychać” panienką. Jak się łatwo można domyślić, możliwość taka występuje tyle, że w nieco „okaleczonej” formie. Otóż, po najechaniu kursorem na nasza piękną towarzyszkę pojawiają się nam dwie opcje – „daj prezent” oraz „zabaw się z Chou Chou”. Pierwsza z nich ogranicza się do przekazania jednego z aż czterech prezentów (biżuteria, seksowna bielizna, buty damskie, torebka) natomiast druga do czegoś niewiele bardziej atrakcyjniejszego. Owa „zabawa z Chou Chou” polega na tym iż nasza „dziewczynka” ustawia się w jakąś ciekawą pozycję, w której są zwykle wydzielone cztery miejsca ciała, w które możemy ingerować. Następnie pojawia się sekwencja z użyciem kilku porno-zabawek, którą musimy powtórzyć, jeśli się nam to uda, naszym oczom pojawią się krótka animacja pokazująca jaką to niesamowitą przyjemność sprawiliśmy naszej partnerce, która potem przechodzi do kolejnej pozycji i tak aż do znudzenia – pasjonujące nieprawdaż? Jeśli nam się nie uda zaczynamy od początku. Twórcy mogli się postarać o coś naprawdę lepszego, rozbudowanego i bardziej cieszącego oczy oraz umysł gracza a tak mamy zwykłą, głupią zabawę w „powtarzanie” czy tam „naśladowanie” – jak kto woli. Aż sobie „ehnę” – Ehhh... Przejdźmy dalej.

Kto powiedział, że dorośli też czasem nie lubią polatać samolotami


GRAFIKEN & DŹWIĘKEN
Jak można zaobserwować na dołączonych do recki screenach, AIRLINE 69 wykonane jest, ładną, cieszącą oko i jakże „old-schoolową” grafiką rysunkową. Wszystkie postacie, lokacje i co tam się jeszcze da zostały narysowane odręcznie przez niejakiego Carstena Wielanda, człowieka, który narysował również wspomnianą na początku WET THE SEXY EMPIRE. Jak powiedziałem wcześniej wszystko wykonane jest bardzo ładnie, schludnie i przejrzyście. Chciało by się rzec, iż klimat Casablanki wdycha się przez cały czas pełną piersią (jednym przychodzi to łatwiej, innym trudniej:)). Postaci występujących w grze nie sposób pomylić ze sobą a każda z nich zachowuje się na swój własny, oryginalny sposób. Udźwiękowienie też prezentuje się w miarę przyzwoicie, włączając w to wszystkie „ochy”, „achy” i inne stękania wydawane przez klikanie kursorem na NPCów, przedmioty czy lokacje. Nawet polskie głosy są dobrane nie tak źle jak zwykle – Chou Chou mówi ze znanym wszystkim Francuskim akcentem a nasz „super hero” wypowiada się niezwykle chłodno, tajemniczo i dosyć nastrojowo (jak na prawdziwego macho przystało). Oprawa audio-wizualna zasługuje na DUŻY PLUS.

Chou Chou czeka, jest gorącą, podniecona, mokra hmm... dalej dokończcie sobie sami :P


BYE, BYE
Kończąc, chciałem jeszcze wspomnieć o spolszczeniu gry, które w kwestii dźwiękowej prezentuje się bez zarzutu, natomiast jeśli idzie o napisy i tłumaczenia nazw przedstawia się już nieco gorzej. Najciekawsza ze wszystkiego jest zmiana nazw „części miasta” z polskich na angielskie kiedy nadejdzie noc. Po zmierzchu możemy zaobserwować zmianę „Policja” na „Police” czy „Gubernator” na „Gouverneur” – rzeczywiście naleciałości z jezyka angielskiego w polszczyźnie nie sposób wykorzenić... Podsumowując, do pozytywnych aspektów gry zalicza się udźwiękowienie, w miarę przyjemna graficzka (wyłączając intro i inne przerywniki) oraz nieprzeciętny humor, no i oczywiście nagość. Na minus zasługuje, prymitywna fabuła, prymitywna rozgrywka, praktycznie zero możliwości zabawiania się z naszą panienką, mała ilość lokacji jak i NPC’ów, oraz wiele głupich i nielogicznych rozwiązań. Wydaje mi się, że 5 będzie oceną sprawiedliwą, nie krzywdzącą produktu i też nie zachwalającą go przesadnie. Jeśli jesteś fanem tego typu gierek możesz śmiało dołożyć do oceny jedno oczko.



  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   25