-->\n" +"" ); noweOkienko.document.close(); noweOkienko.focus(); } //-->
  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   18
                      

Grzegorz "Gregorious" Kozak


Seria GTA od swej pierwszej części święci ogromne triumfy. Teraz, po genialnym GTA: Vice City na horyzoncie widać kolejną produkcję Rockstar Games, która zawładnie sercami graczy, listami przebojów i powiększy konta firmy. Będzie miała ona podtytuł San Andreas i na pewno stanie się jeszcze bardziej popularna niż poprzedniczka.



W najnowszej odsłonie GTA wszystko będzie większe, piękniejsze, bardziej realistyczne i w ogóle lepsze niż w Vice City. Zacznijmy od samego początku czyli tego czym jest San Andreas. Nie jest to nazwa miasta a całego ogromnego obszaru (coś jakby stan), na którym znajdziemy aż trzy miasta! Będą to Los Santos, San Fierro i La Venturra. Każde z nich oczywiście różni się swoim charakterem. Pierwsze możemy porównać do Los Angeles, drugie do San Francisco, a ostatnie ma być odpowiednikiem Las Vegas. Aby dodatkowo ukazać ogrom terenu jaki oddają w nasze ręce programiści należy dodać jeszcze jeden istotny szczegół – każde z tych miast ma być wielkość całego Vice City. Podróż miedzy nimi nie będzie wyglądać niczym teleportacja w Star Treku. Wszystko jak w życiu. Wsiadamy w samochód (nie ważne czy nasz czy właśnie „pożyczonym”) i ruszamy na autostradę.

(kliknij aby powiększyć)
Ja i moje dwie maskotki


Cały ten ogromny GTA-świat poszerza możliwości naszego bohatera, który w tej części nazywa się Carl Johnson lub krócej CJ. Pięć lat temu wyjechał z Los Santos do Liberty City. To pierwsze nie jest sielską krainą a raczej przypomina miejsce, w którym wszelkie brudy świata znalazły dobre miejsce do życia. Ogromna korupcja, narkotyki, wszechwładne gangi czy zabójstwa, to wszystko znajdziemy w Los Santos. Cóż sprawiło, że CJ powraca? Sprawy rodzinne, komuś nie podobają się jego krewni, delikatnie mówiąc. Zostaje zmuszony do powrotu na drogę występku i wraz z bratem, Sweet’em, który nadal jest „czynnym” członkiem gangu, zamierza zemścić się na odpowiedzialnych za śmierć jego krewnych. Jednak już od samego pojawienia się w granicach San Andreas jest na celowniku policji (dodajmy bardzo skorumpowanej), która oskarża go morderstwo. Nie jest różowo i przez długi czas nie będzie lepiej.

Ja i moja jedna maskotka


Jednak GTA, to nie gra przygodowa, więc przejdę do tego, co najważniejsze czyli zmian w stosunku do przednich części. Według programistów największą modyfikacją ma być możliwość pływania. CJ w dzieciństwie nie próżnował i zaliczył kurs pływania, a co za tym idzie woda nie jest dla niego śmiertelnym przeciwnikiem. Brakowało tego rozwiązania w dwóch poprzednich odsłonach i chwała twórcom za słuchanie głosów graczy. Nie ważne czy wskoczymy sami do wody czy wpadniemy tam z samochodem, będziemy mogli bez problemów wypłynąć na brzeg. Prócz tego typu udogodnienia, pływanie pozwoli na wprowadzenie nowych misji, w których wykorzystamy nową umiejętność. W San Andreas będzie bardzo widoczne dążenie do urealnienia gry. Teraz nasz bohater nie będzie samowystarczalną maszyną do zabijania. Pojawi się konieczność regeneracji sił poprzez spożywanie posiłków. Oczywiście zbyt duża ilość hamburgerów odbije się na kondycji CJ’a, złapie brzuszek, co ujemnie wpłynie na szybkość biegania. Aby wrócić do formy będziemy mogli wybrać się na siłownie. Prócz spalenia nadmiernego tłuszczyku, pozwoli nam rozbudować muskulaturę.
Ta przyda się w bezpośrednich starciach, ale nie mniej ważne będą umiejętności „pisania na klawiaturze”. Carl Brucem Lee nie jest, więc będzie musiał szlifować swoją technikę. Garderoba bohatera też się powiększy, a nowością ma być możliwość wyboru np. fryzury dla CJ’a. Nie ma to zbyt wielkiego wpływu na grywalność, ale stanowi miły dodatek.

A ci panowie maskotek nie lubią


Gdy już wybierzemy piękną flanelową koszule, zaczeszemy włoski możemy udać się na podbój San Andreas. Naturalnie nie będziemy tego robić na piechotę. Rozglądamy się dookoła i spostrzegamy stojącego przy płoteczku bmx’a. Cóż, na początek wystarczy. Porywamy go i ruszamy w miasto. Tak, nie przewidzieliście się, w nowym GTA będzie można używać rowerów. Na takich „potworach” szybko wzbudzimy respekt w kolejnych dzielnicach. Nie ma się jednak czym przejmować, GTA nie zmieni się w Tour de Pologne, inne pojazdy też znajdziemy. Nowe samochody, motory, wszelkiego rodzaju łódki czy samoloty, to wszystko. Brakuje jedynie deskorolek, hulajnóg, rolek czy latających mioteł, ale wszystko przed nami, bo na pewno nie jest to ostatnia część cyklu. Model fizyczny jazdy ma zostać poprawiony, ale bez obaw, nie zrobi się z tego super realistyczny symulator pojazdów. Bardziej wygodna stanie się jazda na motorze, a w zasadzie bardziej efektowna, bo lepiej będzie się jeździć na tylnym czy przednim kole. Także „niebiescy” otrzymali nowe ścigacze i na pewno zrobią z nich użytek. W czasie prób zatrzymania naszego bohatera mają zachowywać się bardziej aktywnie.

A to ja i mój mały rowerek


Jako, że są tu trzy miasta, nie zabraknie postaci niezależnych. Ich sztuczna inteligencja ma zostać poprawiona i będą oni reagowali na zachowanie CJ’a. Nie zdziwmy się więc, gdy zdarzy nam się zostać nieźle spranym przy próbie rabunku. Mają się oni zachowywać bardziej naturalnie, a nie tylko bezładnie szwendać po mieście. Także pojawi się więcej budynków, które będzie można kupić tudzież odwiedzić. Cieszy to, gdyż wprowadza więcej życia i nowych możliwości.
Choć na początku gry Carl będzie sam, to nic nie stoi na przeszkodzie zbudowaniu własnego gangu. Oczywiście budowa tych struktur będzie trwać, więc zbyt szybko nie przejmiemy władzy. Pozwoli to na prowadzenie akcji grupowych, bo kto to widział, że szef zawsze sam wszystko robi?
Co do strony graficznej, to już Vice City prezentował się świetnie. Teraz, pomimo znacznego zwiększenia pola gry, grafika na tym nie ucierpi. Wszystko nadal ma być płynne i zgrabne. Patrząc w przeszłość, nie ma potrzeby martwić się o muzykę. Rockstar jest mistrzem w doborze repertuaru. Akcja San Andreas usytuowana jest na początku lat 90, a więc stacje radiowe zostaną na pewno utrzymane w klimacie epoki.
Premiera zaplanowana jest na 18 dzień października. Wyłącznie na PS2, ale nie wierzę, że autorzy odpuszczą sobie pececiarzy. Zresztą podobnie było z poprzednimi częściami, więc właściciele blaszaków powinni uzbroić się w cierpliwość i wyczekiwać GTA: San Andreas, które wcześniej czy później pojawi się na PC.


Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   18