Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   41
                       

Maciej "FrE" Małkowski


Witam ! Jeśli o czymś wybitnym można mówić „standardowe”, to zawartość tego wydania taka właśnie jest. Standardowo zapodajemy więc główny materiał i garść newsów ze świata strzelanek mimo, że to co ostatnio miało w nim miejsce do sytuacji standardowych raczej nie należy. A ponieważ sam już zapomniałem jaki miał być efekt tak sformułowanego wstępu, nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić do standardowego zapoznania się z treścią i wydania paru standardowych okrzyków na cześć wiadomo kogo (najjaśniejszego Naczelnika rzecz jasna ! To jak będzie z tym urlopem ? No dobra ... korekta – to akurat możecie wyciąć).



Rzut oka na screeny i wszystko powinno być mniej więcej jasne. Jeśli jeszcze nie wiesz jakiej grze poświęcony jest główny materiał, wejdź na http://www.enemyterritory.pl do działu Mirrory, rozpocznij ściąganie ważącego około 260MB pliku, a następnie czytaj dalej. Wiesz, a jeszcze nie grałeś - zrób to tym bardziej. Reszta... cóż, Wam w tym miesiącu polecam raczej newsy, bo Ameryki to tu niestety nie odkryję :)

Dobry inżynier trzaska most w ciągu 20 sekund...

Grą, z którą chciałbym Was zapoznać jest oczywiście ENEMY TERRITORY - produkt będący niegdyś dodatkiem wzbogacającym tryb sieciowy RETURN TO CASTLE WOLFENSTEIN, obecnie działający bez podstawowej wersji i udostępniony do ściągania za całkowitą darmochę. To już nie pierwszy taki prezent od producentów... weźmy chociażby doskonałe AMERICA’S ARMY czy serię TRIBES, od dłuższego czasu cieszących się popularnością i uznaniem graczy na całym świecie. Warto tutaj zaznaczyć, że ET wcale nie odbiega od nich poziomem, a w wielu miejscach wręcz je przewyższa. Jeśli więc szukasz dobrej rozrywki w równie dobrej (czytaj: zerowej) cenie, po prostu nie mogłeś lepiej trafić. ET to typowa sieciówka, nie zaopatrzona niestety w żadne sensowne boty. Początkowo miały być one gwoździem programu, lecz jak zwykle coś musiało nie pójść zgodnie z planem... choć może to i dobrze, bo dzięki temu możemy cieszyć się grą nie płacąc za nic więcej jak za prąd zużyty w trakcie zabawy. Tak czy inaczej zadania stawiane przed jej uczestnikami są na tyle złożone, iż wątpię aby troglodyci, jakimi z reguły są komputerowi przeciwnicy mogli stawić im czoła. Zapomnij więc o singlu, zwłaszcza, że dopiero walka z prawdziwymi ludźmi odsłania wszystkie zalety RTCW i pozwala w pełni się nim cieszyć. Tym bardziej, że tryb multiplayer testowano i udoskonalano od momentu ukazania się pierwowzoru czyli już od dobrych dwóch lat, a to chyba wystarczająco długo by stworzyć dzieło bliskie ideału. I jeszcze jedno... choć to raczej oczywiste - do sensownej gry wymagane jest dobre łącze, w przeciwnym wypadku lagi zniechęcą Cię do życia szybciej niż dwa niemieckie bunkry a zapewniam, że zabójczość tychże jest naprawdę duża. A teraz przejdźmy do konkretów...


W Afryce trudno o lepszy kamuflaż

Ogólne zasady na pierwszy rzut oka nie wnoszą zbyt wiele do koncepcji sieciowych strzelanek. Bierzemy udział w zmaganiach Niemców i Aliantów (reprezentowanych przez wiadomo jaki naród), tocząc zaciekłe boje w ogarniętej wojną Europie lub Północnej Afryce. Cele są dość zróżnicowane, ogólny schemat pozostaje jednak ten sam : zazwyczaj to Amerykanie atakują jakiś obiekt w niemieckiej bazie, szkopy zaś za wszelką cenę starają się go obronić. Inna sprawa, że słowo „obiekt” jest w tym wypadku „lekko” nieprecyzyjne, ale o tym może za moment.
Poza tymi podobieństwami ET wprowadza cały szereg pomysłów i ciekawych rozwiązań, które może i zdążyły się gdzieś już pojawić, lecz teraz, złożone do kupy dają zupełnie nowy efekt. Gra oferuje kilka trybów rozgrywki (w tym słynny Last Man Standing), z których „na oko” największą popularnością cieszy się Campaign. Zgodnie z nazwą, polega on na rozgrywaniu kolejnych map w określonej kolejności. Za swój wkład w walkę gracze otrzymują stopnie wojskowe i punkty doświadczenia, pozwalające zwiększać określone statystyki – przykładowo strzelając do wroga z pistoletu maszynowego, zwiększasz swą umiejętność posługiwania się bronią lekką. Oczywiście punkty zdobyte w danej rozgrywce przenoszone są na następne mapy, dzięki czemu po jakimś czasie zwykły szeregowy staje się prawdziwą maszyną do zabijania, siejąc postrach wśród pierwszopoziomowych rekrutów. Jak dla mnie bomba!


Z taaakim przyjacielem czujesz się bezpiecznie

Program wymaga ścisłej współpracy między grającymi, co wcale nie musi być takie oczywiste. Z własnych doświadczeń wiem, że w wielu grach sieciowych wystarczy paru mocnych członków zespołu którzy dzięki swym umiejętnościom „pociągną” słabą resztę. Jest to szczególnie widoczne przy grze z przypadkowymi osobami. W efekcie wspomniani kolesie są jedynymi, mającymi realny wpływ na przebieg meczu. Tutaj taka sytuacja po prostu nie może mieć miejsca, gdyż gracze podzieleni zostali na klasy, z których każda ma swoje ograniczenia i konkretne obowiązki. I co z tego, że jesteś w stanie sprzątnąć każdego kto stanie Ci na drodze - jeśli inżynier w porę nie odbuduje mostu zostaniesz zmiażdżony przez artylerię. Jednak inżynierowi nie uda się wykonać zadania, jeżeli Ty nie zapewnisz mu ochrony przed ostrzałem. A że tylko Chuck Norris posiadł umiejętność unikania pocisków, nie utrzymasz pozycji bez pomocy medyka który z chęcią połata Twój pasek zdrowia. Tyle, że przy zmasowanym ataku nawet medyk niewiele poradzi, wtedy do akcji wkraczają samoloty wezwane przez „zaopatrzeniowca” i tak dalej. Jak widzisz, nie ma mowy o samotnym przemierzaniu mapy – jeżeli kumpel obok nie wykona swojego zadania obaj jesteście usmażeni.
Wygra tylko ta drużyna, której członkowie odpowiednio wykorzystają możliwości drzemiące w klasach. Ich ilość dyplomatycznie ograniczono do pięciu, co jest wg. mnie optymalną liczbą. Dzięki temu nie ma mowy o monotonii, a jednocześnie żadna profesja nie ulega dyskryminacji (weźmy chociażby popularny mod TEAM FORTRESS – co z tego, że wpakowano tam od groma specjalizacji, skoro zaledwie parę ma jakieś znaczenie w walce). Podane przykłady są może mocno przejaskrawione, jednak ukazują, że każdy niezależnie od umiejętności ma swoją rolę w trakcie rozgrywki i nie służy tylko jako mięso armatnie. Jeśli nie chcesz walczyć na pierwszej linii frontu, zostań Inżynierem i buduj umocnienia. Proste.

Je-dzie po-ciąg z da-le-ka (no co, trzeba jakoś podpisać)

Mapy to wielka zaleta ET. W podstawowym zestawie może nie ma ich zbyt wiele, jednak nie jestem w stanie przypomnieć sobie takiej, na której w ogóle nie chciałoby mi się grać (no... z wyjątkiem jednej – Siwa Oasis – brakuje tu spektakularnych starć i w ogóle jakoś tak jej nie polubiłem). Zdecydowanie największym plusem lokacji jest ich różnorodność – każda stawia przed nami inne zadania i wymaga stosowania odmiennych strategii. Przykładowo na jednej z map szturmujemy ufortyfikowaną plażę, po to by na następnej uciekać skradzioną ciężarówką wiozącą na pace hitlerowskie złoto. Na wszystkie zadania przeznaczona jest odpowiednia ilość czasu i jeśli drużyna atakująca nie wyrobi się przed jego upływem, zwycięstwo przypada obrońcom. System znany, sprawdzony w wielu poprzednich produkcjach, a mimo to w zestawieniu z resztą dostarcza zupełnie innych wrażeń.
Uhhh... no dobra, dobra, miała być strona - wyszło półtora. Nic to, może ktoś kiedyś doceni moje nadgodziny. Pora więc na krótkie podsumowanie, a że te słowa piszę nadobowiązkowo, możesz być pewien, że są one szczere i nie podlegają ciemnym interesom szefostwa, mając na celu tylko i wyłącznie dobro Czytelnika. W tym wydaniu poruszyłem jedynie najważniejsze zagadnienia związane z ET, a i tak opisałem je bardzo skrótowo. Mam nadzieję, że początkowe porażki nie zniechęcą Cię do gry i sam z czasem odkryjesz wszystkie jej zalety fundując sobie sporo mocnych wrażeń, a mi satysfakcję z dobrze wypełnionej misji. O ile oczywiście zdołasz połączyć się z jakimś serwerem, bo na wolne miejsce często czekać trzeba jak na węgiel. I tym optymistycznym akcentem kończę kolejny dzień pracy (i byle do urlopu:).

O! Sorry, chyba źle trafiłem....

NEWSY
Half-Life 2: niby to co zawsze, a o wiele więcej – Chyba developerzy przeczytali mój artykuł sprzed miesiąca, bo w kwestii H-L2 wyraźnie coś drgnęło. A więc na początku maja Valve zapodało garść nowych screenshotów ze swojego hitu co z jednej strony było dobrą nowiną, a z drugiej ciężko powiedzieć by wzbudziły one jakiś zachwyt. Po prostu patrząc na niektóre odnosiłem wrażenie, jakbym widział DEUS EX 2 w obniżonej rozdzielczości – jest to dziwne tym bardziej, że materiały sprzed roku prezentowały się dużo okazalej. Mniejsza z tym. Tak czy inaczej wszyscy z niecierpliwością oczekiwali pokazu na tegorocznych targach E3... w efekcie dostając to co chcieli i wiele, wiele więcej. Prawie półgodzinny filmik nagrany amatorską kamerą przez jednego z uczestników prezentacji, w parę chwil obiegł Internet wzbudzając duży entuzjazm. Szczególnym jego elementem były ostatnie 3 minuty prezentujące nic innego jak... COUNTER-STRIKE 2 – czyli kolejną wersję najpopularniejszej gry sieciowej, zbudowaną na nowym, rewolucyjnym engine ! Byłem w lekkim szoku widząc jak skoszony serią antyterrorysta spadł z wiszącego mostu na aztecu, burząc wodę w znajdującym się poniżej kanale. Jedno jest pewne : H-L2 to taki Mesjasz FPS’ów, bo gdy Valve uda się wreszcie w ciężkich bólach wydać go na świat, nic już nie będzie takie samo. Czekamy więc...
Święto kominiarza: – od pewnego czasu nie dochodziły żadne informacje o czwartej części cyklu SWAT. Kiedyś tam były jakieś screenshoty, jednym się podobały, innym nie – tak czy inaczej wszyscy czekali, choćby ze względu na znakomitą „trójkę”. Więc jeśli i ty czekałeś na SWAT : URBAN JUSTICE, możesz już teraz dać sobie spokój bo tej gry nigdy nie zobaczysz. Zagrasz natomiast w SWAT 4 – taktycznego FPS’a zbudowanego na Unreal Engine, wykorzystującego system fizyki Havoc i dającego możliwość gry w trybie kooperacji. Jednak nie wcześniej niż w przyszłym roku. Cóż, jednym może się to podobać, innym nie – wszyscy i tak będą czekać. A na zachętę screenshocik.


To się dopiero ucieszą!

Hitman już jest ! – Recenzja trzeciej części HITMAN’a o podtytule CONTRACTS powinna znaleźć się w jednym z najbliższych numerów. Jednak już dziś możecie przekonać się o jego zaletach, grając w prawie 200 megowe demo. Dostępne jest ono pod adresem http://www.fileplanet.com/files/130000/139974.shtml . Heh, swoją drogą, ciekawe jak gracze zareagują na mroczny (schizowy jak to ktoś ładnie ujął ;) klimat trzeciej części.


Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   41