Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   16
     

Wojciech "Sashh" Felczak

PRODUCENT: SIGMA TEAM    DYSTRYBUTOR: PLAY   GATUNEK: ZRĘCZNOŚCIOWA / STRZELANINA   WWW:WWW.ALIEN.PLAY.COM.PL


„Nie ocenia się książki po okładce... Ale kto ma dzisiaj czas na czytanie?
”[„Lobo vs Mask” – btw, pozdrawiam fanów komiksów z Lobo ;>]



„Mroczne, długie korytarze kompleksu wojskowego stały się siedzibą zła. Tysiące żądnych krwi potworów zapełniło biura, sklepy i tajemnicze laboratoria. Twoja misja jest prosta: za wszelką cenę oczyść bazę.” *

A więc... Tak wiem, że nie zaczyna się zdania od „tak więc” ale to tylko na potrzeby tekstu... A więc na moim cudownym komputerze (którego „bebechy” rozbawiłyby nawet najwiekszego sztywniaka ;>) instaluje się pierwsza w moim życiu gra na PC, a moim zadaniem będzie ją zrecenzować. W sumie nie byłoby w tym nawet nic dziwnego, gdyby nie jeden mały szkopuł. Cena wolnorynkowa tego cuda wraz z gazetką, dodatkową płytą i pudełkiem DVD w którym się to wszystko mieści wynosi... uwaga, uwaga... 10 (słownie: dziesięć) złotych. Wszystko mogłoby się zdawać w porzadku – przecież w Polsce biednych graczy nie stać na bardzo drogie gry i dystrybutorzy wydaja stare hity za grosze (żeby nie reklamować zanadto wspomnę tylko o boskim BALDURS GATE, które za 20 zł. możecie mieć w pełni legalnie, mniam!) by zarobić jeszcze trochę na starym przeboju i „wcisnąć go” tym, którzy najzwyczajniej oryginała w kolekcji nie posiadają – wilk syty i owca cała. Tylko, że jak już napisałem, produkcje wydawane we wszelkich „Super Klasykach Gier” nie są już pierwszej świeżość, ba – nawet nie drugiej. Liczą sobie co prawda po kilka lat, ale są jak dobre wino – starość im wcale nie szkodzi, a wręcz przeciwnie.

Takie działka bywaja nawet całkiem przydatne

Ale moja gra to była premiera. I to premiera w najgorszym stylu. Może i teraz taka moda, ale dla gracza trochę starszej daty, który swego czasu klął na „największe pismo kumputerowe w Polsce” (to powoli staje się obsesją, ale trudno), że „gracze kupuja płyty a gazeta jest dodatkiem” zmiana poglądów jest niezbyt miła. Bo oto nagle dodatkiem do płyt nie jest ponad 100stronicowy profesjonalny miesięcznik, ale „szmata” (żeby nie nazywać rzeczy zbyt dosadnie), której główną zawartością są reklamy innych wydawnictw tego producenta. „CD MANIAK”. Hmm... Faktycznie, co jakiegoś maniaka cd’ków może obchodzić pisamo, ale to co firma Play prónuje nam wcisnąć to po prostu żenada. Największy „szok” (w negatywnym tego słowa znaczeniu) czeka nas za to, gdy spojrzymy na okładkę i nadruk na CD. „Alienopodobna” kreatura, która zamiast znanego masom, złowieszczego pyska, posiada łysą głowę. Rozumiem zasady konkurencji, rozumiem doskonale, że każdy chce coś osiągnąć na fali zainteresiowania czymś podobbym, ale o niebo lepszym – doskonale mogę to zrozumieć. Ale żeby tak perfidnie podszywać się pod Obcego... Toż to zakrawa na kpinę z rozumu (teksty nauczycieli choc raz się przydają ;>). Ale nic, przecież to chyba nie wina twórców gry, że ich szefostwo podpina ich twór pod markę wykreowaną przez kogoś zupełnie innego... Płyta do napedu i instalujemy!

Ekran postaci – wszystko co możliwe kupione

„Do dyspozycji będziesz miał materiały wybuchowe, dzięki którym uzyskasz dostęp do teleportów, z których wylewają się tysiące bezlitosnych potworów. Pistolet pomoże Ci obronić bazę. Masz zapewniony dostęp do większości najnowszych typów uzbrojenia. Za pieniądze możesz wyposażyć się w dodatkowe uzbrojenie i biochemiczne implanty, które sprawią, że staniesz się trudnym celem.” *

Instalacja na szczęście przebiegła prawidłowo i bez żadnych zakłóceń. Dość się nasłuchałem o problemach z przebiegiem instalki żeby móc siedzieć bez żadnych wątpliwości. Na szczęście napis „Instalacja została zakończona z sukcesem” dał mi powód sądzić, że ALIEN SHOOTER nie jest wydany na zasadzie „ładnego opakowania i niechlujnej treści”. Chcąc uruchomić AS wybieramy w okienku, które włącza się przed każdym uruchomieniem (na szczęście ustawienia sa potem zapamiętywane i wystarczy tylko kliknąć „OK.”) rodzielczość w jakiej zamierzamy grać. Jest jeszcze opcja, dzięki której możemy zwiększyć „realizm rozgrywki” czyli zmienić kolor krwi z domyślnie ustawionego zielonego (co przypomina afery jakie kilka lat temu wybuchły przy premierze gry CARMAGEDDON w krajach, w których niezbyt przychylnie patrzy się na „programy komputerowe propagujace przemoc) na czerwony, lecz potrzebne jest do tego hasło. Szybkie przejrzenie instruckji (plik .txt na płycie...) zdradziło tajny kod, dzęki któremu gra kwalifikowała się jeszcze jako produkcja dla dzieci. Jak dotąd szło nieźle, ale od tego momentu było tylko gorzej. Po obejrzeniu loga producenta i gry przechodzimy do menu głównego. W tle tymczasem przygrywa muzyczka, która stwarzając psychodeliczny klimat, przywodzi na myśl te najstraszliwsze horrory jakie mieliście szansę obejrzeć. Bogate w opcje menu i złowieszcza podobizna głównego bohatera, czynią tę część programu klimatyczną i bardzo tajemniczą. Ok., a teraz prawda: menu wygląda jak robione w paincie, oprócz wspomnianej mordki herosa, która musiała być robiona w bardziej zaawansowanym programie graficznym (Corel?). Owe „bogactwo” opcji to:
· Nowa gra
· Dalej /czyli po prostu „load game”/
· Opcje
· Najlepsi
· Twórcy
· Wyjście
Zacznę może od końca. Klikając na opcji „Twórcy” zapozamy się z nazwiskami czterech osób, dzięki którym powstało AS. W tym wypadku widać, że ilość osób biorących udział w projekcie jest wprost proporcjonalna do jego jakości, czyli: im mniej osób pracuje nad grą, tym większy szajs im wychodzi. No cóż... „Najlepsi” to ranking najlepszych graczy. W ekranie „Opcji” mamy możliwość zmiany głośności efektów dźwiękowych oraz muzyki. Modyfikować możemy także szczegółowość grafiki, choć po zastosowaniu tych zmian w grze nie zauwazyłem specjalnej różnicy. Może i wzrok już nie ten, ale zmian widać nie było. Żadnej konfiguracji klawiszy, zaawansowaneuj grafiki, czy choćby poziomu trudności nie przeprowadzicie, co bardzo drażni, gdyż gra może czasami (w okolicach 8 levelu) wydać zbyt trudna i bywa iż chciałem zmienić coś w tym polu, ale równie dobrze można było walić głową w mur (strata 150 kalorii, proponuję co niektórym zacząć się w ten sposób oidchudzać). „Dalej” to nic innego jak wczytanie zapisanej automatycznie przez komputer gry. Cóż, przejdźmy do gry. Do wyboru mamy na początku 2 osoby – kobietę i mężczyznę, oboje zwarci i gotowi stawić czoła hordom najeźdźców z kosmosu. Naszego hero charakteryzują cztery cechy: hp (punkty życia, dziwne że tego nie przetłumaczono), siła, szybkośc i precyzja. Są one troche różne u każdej z płci. Facet jest silny i posiada dużą żywotność, a pani odznacza się szybkością i precyzją. W tym miejscu podzielę się z Wami skojarzeniem, że koleś wygląda jak Max Payne, a kolesiówa jak „najnowsza” Lara Croft, ale to oczywiście tylko skojarzenia. Wybór nie ma oczywiście, jak w takich przypadkach często bywa, większego wpływu na rozgrywkę, więc zamiast „męskiej świni” możemy wybrać piękną kobietę, choć z tym to może nie do końca aż tak jest... Zanim przejdę do omówienia grafiki, powiem kilka słów na czym ogólnie ALIEN SHOOTER polega.
Sterując wybranym komandosem (w tym numerze recenzuje chyba same gry o komandosach samotnie walczących ze złem) przedzieramy się po wąskich korytarzach stacji badawczych, których ostatnimi mieszkańcami byli żołnierze lub personel medyczny, dopóki nie dopadli ich tytułowi „Obcy” i bezlitośnie nie wybili.

Ta czerwona kropka pośrodku to mój komandos

Celami naszych misji jest zasypanie dziur w ścianach, dzięki którym kreatury dostaja się do stacji, wysadzenie w powietrze teleportów, dzięki którym przybyc mogą większe zierzątka, ubicie konkretnego bardzo silnego potworka korzystając z broni o niezbyt wielkiej sile rażenia, czy po prostu eksterminacja wszystkiego co się rusza w zasięgu Twojego wzroku. Robić to będziemy przy pomocy jednej z dziewięciu broni. Oto i one:
· Dwa pistolety – dzięki temu, że amunicja do nich jest nielimitowana, przydają się do walki z mniejszymi grupami potworków i do niszczenia skrzynek i materiałów wybuchowych
· Strzelba – dobra na słabe potworki stojące obok siebie
· Wyrzutnia granatów – idealna przez kilka pierwszych plansz, dobra w połączeniu ze skafandrem ochronnym do biegnięcia wprost na wrogów i strzelania do nich
· Mini działo – czyli typowy minigun, koszenie przeciwników nigdy nie było przyjemniejsze
· Wyrzutnia rakiet – silniejsza wersja wyrzutni granatów
· Zamrażacz – zupełnie nieprzydatny, o nie polecam kupować, gdyż w późniejszych etepach możemy go po prostu znaleźć
· Strzelba plazmowa – najsilniejsza broń w grze, lecz trochę nieskuteczna, ze względu na niską częstotliwośc strzelania
· Miotacz ognia – dobra broń, ale polecam zaoszczędżić i wydać kasę na mini działo plazmowe
· Mini działo plazmowe – ostatnia, najdroższa i zarazem najlepsza broń gry. Największa częstotliwośc ataku i wysokie obrażenia czynią z mini działa plazmowego jedyną broń, której warto używać pod koniec gry
Broń, oprócz pistoletów, które mamy ze sobą od początku, możemy kupić, jeśli w trakcie gry zbierzemy wystarczającą ilość pieniędzy, lub znaleźć. Niestety, zgodnie z prawami Murphy’ego, darmową broń znajdujemy w chwili, kiedy przeciwnicy są tak silni, że jest nam ona zupełnie niepotrzebna. Ze sprzętu możemy kupić/znaleźć dodatkowe życie, apteczkę, pancerz ochronny i latajacego robota-kulę, który pomaga rozprawić się z hordami Obcych. Jeżeli o Obcych mowa to zgodnie z zapowiedziami jest ich 6 rodzajów.

W pierwszej kolejności poza kolejnością

Jeśli połączymy to z kolejną radosną informacją, że poziomów do ukończenia jest w grze 10 (sic!) to wychodzi nam nieciekawa średnia poniżej jednego nowego przeciwnika na poziom. Na szczęście jest małe urozmaicenie, gdyż są cztery wersje kolorów jednego rodzaju kosmity, które różnią się nie tylko kolorem, ale i umiejętnościami. Jednak to wciąż skandalicznie mało, a bieganie po bliźniaczo podobnych do siebie poziomach nudzi się już po pół godziny.

„Inwazja obcych rozpoczęła się, masz tylko jedną szansę, musisz ich zatrzymać. Jesteś naszą ostatnią nadzieją. Los ludzkości zależy od Ciebie!” *

Myśleliście, że już najgorsze za Wami? Myliliście się, gdyż czas powiedzieć co nieco o grafice i audio, choć lepiej byłoby nie poruszać tego tematu. Grafika jest koszmarna, takie coś może wyglądałoby dobrze dziesięć lat temu, ale w XXI wieku włączając ALIEN SHOOTER poczułem uczucie podobne w pewien sposób do... politowania? Możemy to tak w sumie nazwać. Rozumiem, że Sigma TEAM to ludzie, którzy dopiero zaczynają tworzyć swoje pierwsze gry (AS to jedna z ich dwóch wydanych dotąd), ale na Boga, ludzie! To jest jawna kpina z graczy. Może i siedmiolatkowi, który kupi to niby-pisemko, zachęcony niską ceną, „potworem” na okładce i napisem „pełna wersja gry” będzie jako-tako zadowolony, choć szczerze w to wątpię. Miałem ostatnio wątpliwą przyjemność słyszeć konwersację takowych i wnioskuję z tego, że gdyby tę recenzję pisał dzieciak na co dzień grający w prawdziwe gry akcji typu GRAND THEFT AUTO: VICE CITY, musielibyśmy wprowadzić oceny minusowe, a gra składała by się wyłącznie z tekstów w stylu „Za jakie grzechy mam grac w ten szajs? To ja już wolę pouczyć się czegoś(!)”. Ja wcale nie przesadzam, gry z taką grafiką, która na szczęście nie jest wspominana w różnych materiałach dystrybutora mogła by posłużyć za oprawę jakiejś amatorskiej produkcji, którą z litości i chęci wspierania nowicjuszy mogłaby zmieścić jakaś gazeta branżowa na CD. Alieny wyglądają paskudnie (ale nie w sensie paskudnie-strasznie, tylko paskudnie-odstraszająco), widok w jaki padają jest jeden – potworek pada, wypada kawałek mięcha i leje się krew, zdarzają się proste błędy graficzne (lufy pistoletów widać przez zamknięte drzwi), ale najciekawsza jest sylwetka bohatera. Jeżeli lubicie klimaty filmów akcji, w których bohater biegnie do przodu, a głowę i tułów ma obrócony względem nóg o 180 stopni i jeszcze strzela to jesteście w domu. Takich „sztuczek” nie potrafi nawet Lara Croft, znana z ponadnaturalnej zręczności. Muzyka to jeszcze większe bagno... Kilka motywów, które można by policzyć na palcach jednej ręki to wszystko na co stać STEAM. Odgłosy potworów bardzo monotonne, a sytuację pognębia fakt, że jest ich bardzo mało. Kolejny mankament to strzały pistoletu. Nie mam pojecia jaki był budżet AS ale chyba taniej byłoby iśc do wypożyczalni video, wypożyczyć jakis film gangsterski na kasecie i ponagrywać dźwięki mikrofonem komputerowym. Nie lubię uzywac tego słowa, ale do głowy przychodzi mi tylko: masakra... „Nie ocenia się książki po okładce... Ale kto ma dzisiaj czas na czytanie?”. Ten cytat pasuje tu jak ulał. Jeżeli będąc w sklepie i widząć tę obrazę rozumu jaką jest opakowanie ALIEN SHOOTER powiecie, że to szajs i kupicie co innego, zrobicie bardzo dobrze i z pewnością oszczędzone pieniądze będziecie mogli wydać na coś bardziej pożytecznego. Grę oceniam na 2, za dobre chęci i to, że jest wolna od jakichkolwiek błędów natury technicznej – nie wiesza się, nie spowodowała utraty potrzebnych plików, po odinstalowaniu mój komputer nadal pracuje. Zwykle każdą ocenę konsultuję z moim trzynastoletnim bratem. Przyznam, że wysoki poziom trudności zmobilizował go do ukończenia jej o własnych siłach. Chyba moją pierwszą grę z przydziału dam właśnie mu. A niech się chłopak cieszy ;>
* instrukcja do gry ALIEN SHOOTER



Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   16