Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   30
                 


Wojciech "Sashh" Felczak

PLATFORMA: AUTOMATY / CPS1 CAPCOM    PRODUCENT: CAPCOM    DYSTRYBUTOR: CAPCOM   GATUNEK: CHODZONE MORDOBICIE   WWW: WWW.CAPCOM.COM



Witam wszystkich kombatantów! Jak być może wiecie ROM nowego KOF chodzi już pod wszystkimi emulatorami. Mimo to, w ramach „nie propagowania warezu” ;> proponuję przyjrzeć się bliżej zupełnie odmiennej grze, która swego czasu o wiele większym hitem w salonach niż odgrzewany kotlet w stylu KOF. Zapraszam do przeczytania i zassania.



Jak wiecie w tej rubryczce zdążyłem zrecenzować już kilka gierek na automaty. Były świeżutkie hity jak SAMURAI SHODOWN 5 ale i starsze produkcje typu DUNGEONS & DRAGONS. Jednak tak starej gry jaką jest CADILLACS & DINOSAURS jeszcze nie było. Pochodzi ona z Anno Domini 1993, ale jej grywalność jest tak wysoka, że postanowiłem po raz kolejny (który to już...) włączyć emulator i zapuścić sobie C&D.
Na początku rozgrywki wita nas zielony ekran tytułowy, po którym następuje prezentacja postaci. Pierwszy charakter to Jack Tenrec, typowy „poszukiwacz przygód”, nie wyróżniający się ani wzrostem ani wagą. Jego atutem są niezłe umiejętności. Hannah Dundee to wytrenowana w używaniu przedmiotów koleżanka Jack’a. Mustapha Cairo to wysoki murzyn, którego specjalnością jest „latające kopnięcie”. Drużynę zamyka dysponujący największą siłą z wszystkich Mess O’Branddwich. Fabuła gry przypada na rok 2513 a znajdujemy się na wschodnim wybrzeżu USA. Szef okolicznego gangu ma zamiar dać małą nauczkę naszemu bohaterowi na dachu jednego z miejskich budynków. Po obiciu twarzy paru opryszkom dochodzimy do pierwszego poważniejszego przeciwnika,

Który zmierzy się na rękę?

którym jest wielki mięśniak w asyście dinozaura. Wtedy od szeregowego bandyty dowiadujemy się co trzeba potem zrobić (tzn. kogo pokonać). I tak w kółko Macieju. Gra bazuje na popularnym swego czasu w Stanach komiksie pod tym samym tytułem, ale ilość informacji jakie z niego zaczerpnięto nie przyprawia o zawrót głowy. Mimo wszystko trzeba zapomnieć o brakach na tym polu i przejść do samej esencji gry jaką jest rozgrywka.

Towarzysze! Na barykady!

C&D to tradycyjne chodzone mordobicie. Dlaczego zatem jest tak ciekawa i warto do niej wracać? Z kilku powodów. Najoczywistszym są oczywiście przeciwnicy. Z początku są to zwykłe rzezimieszki oraz zdenerwowane (czytaj: obudzone) dinozaury, które zwykle nie atakują nie zaatakowane. Ale im głębiej w las, tym więcej drzew. W późniejszych fazach gry będą atakować nas kolesie z nożami, biegające grubasy a także zmutowane dinozaury. Rodzajów przeciwników jest niestety bardzo mało. Na końcówce zaczynamy doznawać małego deja vu. Po atakach kilku słabszych wrogów atakują nas jeden superwysoki i jeden z bronią na zasięg, którzy mają więcej energii od pozostałych. Po ich pokonaniu przechodzimy kawałek drogi w spokoju, a potem zaczynają nas atakować słabi wrogowie. Po ich pokonaniu...
Tak więc widzicie, że pomimo iż postacie posiadają spory jak na tamte czasy wachlarz ciosów (każdy ma jakieś swoje charakterystyczne chwyty) walka z kolejnymi zastępami przeciwników robi się potem trochę nużąca. Na szczęście moment ten to dla mnie prawie sam koniec więc nie mogę narzekać, choć urozmaicenie by się przydało. Zarzuty mam także co do sztucznej inteligencji wrogów, choć biorąc pod uwagę, że w najnowszych produkcjach na konsole i PC ten element też często kuleje (i to bardzo) usprawiedliwia to głupotę w C&D. Sama filozofia gry jest prosta „jak kilo sznurka w kieszeni”. Idziemy, pokonujemy, idziemy, pokonujemy bossa, przeliczanie bonusów, cut-scenka, nowa plansza, żadnej poważniejszej filozofii, ale o to przecież tu chodzi. Co do bossów – automatowy standard, jakiego się można po tej produkcji spodziewać. Mięśniak, motocyklista, rzeźnik, szalony doktorek, zmutowany dinozaur – o niczym więcej nie marzyliście.

Cała sala tańczy z nami

Kolejna sprawa to grafika. Mówiąc popularnie „trąci myszką” i to nawet bardzo. Jeśli patrzeć pod kątem dzisiejszych produkcji automatowych (nawet tych 2d) grafika to prehistoria. Ja za to polecam spojrzeć na nią pod kątem umiejętności ówczesnych programistów. Czasem kiedy wracam do starych gier, w które nie grałem kilka lat (odbiegając od tematu, np. TOMB RAIDER2) aż zdziwienie mnie bierze, że tą pikselozę ja kiedyś nazywałem fotorealistyczną grafiką ;> Polecam czasem zrobić taki mały eksperymencik, a dobrym przykładem postępu w dziedzinie animacji może być właśnie C&D. Mimo wszystko grafikę można pochwalić za jej „komiksowy styl”. Nie mowa tu oczywiście o żadnym ostatnio modnym cell-shadingu itp. ;> , ale o odgłosach uderzeń przedstawionych jako napisy (ten motyw widziałem ostatnio w nowych TURTLES’ach na peceta) oraz „interaktywne portrety” postaci pojawiające się po zabiciu każdego bossa.

To kłamstwo, że jestem blacharą

Muzyka to również standard. W sam raz do nawalanki, to znaczy nie przeszkadza ale jednocześnie nie motywuje specjalnie do niczego. Ot taka sobie miła melodyjka. Dźwięki to już coś lepszego. Porykiwania dinozaurów i odgłosy uderzeń są zrobione dość ciekawie.
CADILLACS & DINOSAURS to gra-legenda, która mimo 11 lat na liczniku jest świetną produkcję w którą musi zagrać (o ile już nie zagrał) każdy fan mordobić 2d – pozycja obowiązkowa i konieczna. Świetna zabawa gwarantowana. Polecam! A miesiąc może wreszcie się wezmę za nowego KOF... Może :>



Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   30