28     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : Monster Truck Fury



"Emill"


Tytułowe słowa niniejszej recenzji zapewne kojarzą się wszystkim z potężnymi maszynami na ogromnych kołach, dla których żadna trasa wyścigowa nie stanowi problemu. Oczywiście mowa o popularnych "monster truckach". Będąc małym chłopcem z dużym zaciekawieniem oglądałem programy sportowe poświęcone tym czterokołowcom, dostępne niestety, jak to zwykle bywa z naszą telewizją – tylko na stacjach zachodnich.



Dwa stojące obok siebie monster trucki czekające na zielone światło... Start! Kilka skoków nad wrakami samochodów i jak najszybciej do mety... Kiedy miałem przed sobą grę MONSTER TRUCK FURY, wiązałem z nią duże nadzieje. Instalacja produktu przebiegła bez żadnych kłopotów, toteż szybko przeszedłem do sedna sprawy. Tym samym - po drodze spodziewałem się jakiegoś ciekawego intro, które zaprezentuje nam namiastkę tego, co spotkamy podczas zabawy. Niestety - nic takiego nie było mi dane ujrzeć. W zamian przyszło mi oglądać dosyć archaiczne menu. Nie bacząc dłużej na prostotę jego wykonania, zapuściłem się między opcje gry.

Nie wiem co brzydsze, monster truck, czy ten grat pod nim

Autorzy przygotowali nam w trybie gry dla pojedynczego gracza następujące rodzaje gry: Practise, Checkpoint Race, Car Crushin' oraz Lane Racer. Szczerze powiedziawszy, to spodziewałem się znacznie więcej. Tryb praktyki w ogóle wydaje się być niepotrzebny, ponieważ nie sądzę, aby prowadzenie wozu sprawiało jakiekolwiek trudności. Prócz tego mamy standardowy wyścig polegający za zaliczaniu kolejnych checkpointów. Natomiast Car Crushin' umożliwia nam jak najszybsze rozbijanie wraków.

Jazda w nocy to nawet niezła frajda

Mamy określoną ich liczbę i wspólnie z kilkoma przeciwnikami stajemy przed zadaniem rozwalenia wszystkich. Kto w ostatecznym rozrachunku będzie miał więcej wraków na koncie - ten odnosi zwycięstwo. Ostatnim trybem zabawy dla pojedynczego gracza jest Lane Racer. Tutaj mamy wyznaczoną trasę, do której przystępuje kilka monster truck'ów. Wśród licznych zakrętów oraz wzniesień ścigamy się między sobą do mety. I to byłoby w zasadzie tyle. Zdecydowanie brakuje trybu kariery z możliwością tuningu pojazdów, klasyfikacji punktowych i tym podobnych spraw. Jest nad czym ubolewać, bowiem to, co przygotowali nam autorzy, nudzi się po kilkunastu - góra kilkudziesięciu - minutach. Dobijające jest także to, że w sumie mamy sześć tras oraz tyle samo pojazdów, a wszystkie są dostępne już na początku, nie ma więc tego dreszczyku odkrywania nowych elementów w miarę postępów w grze. Jeśli chodzi o szczegóły, to nie wypada pominąć, że trasy wyglądają średnio. Zero jakiegokolwiek urozmaicenia - ot, trochę tekstur posklejanych do kupy i tyle, poza tym są z zewnątrz brutalnie ograniczone niewidzialną ścianą, a wszelkie większe przepaści, kaniony itp. elementy nie mają dna – nasze auto po wpadnięciu tam zaczyna spadać.... po czym staje na kołach znów na trasie. Natomiast pojazdy różnią się głównie w wyglądzie. Jakichś znaczących różnic w ich prowadzeniu nie zauważyłem. Dobrze, że chociaż kolor mają inny...
Kolejnym faktem, na który bacznie zwracałem uwagę, to model uszkodzeń. Powiem tylko tyle, że jest śmieszny. Nie ma sensu łudzić się, że zobaczymy odpadające blachy, rysy na karoserii czy też będą nam dane problemy z zawieszeniem itp.

To kanciaste z tyłu, to nie skały, to... bizony!

Owszem, czasami będzie nam dane ujrzeć skrzywienie kół czy wgiętą blachę, ale to byłoby w zasadzie wszystko. Kraksy nie mają żadnego wpływu na jazdę, stopień uszkodzeń został pokazany za pomocą wskaźnika graficzno-procentowego, gdy dojdzie on do 0% ukazuje się naszym oczom komunikat Game Over i to wszystko. Fizyka jazdy także pozostawia sporo do życzenia. Niezależnie od terenu, warunków - jeździ się tak samo... aż do znudzenia. Do tego dodać monotonny dźwięk silnika i wysiedzieć przy tym nie sposób.
Odpowiednia regulacja opcji graficznych gry poprawia sytuację, ale nie do końca. Spójrzmy może na stronę techniczną gry. Grafika jest słaba. Gra wymaga akceleratora, ale tak naprawdę to nie wiem do czego miałby on tu służyć. Na pochwałę może zasłużyć jedynie wygląd pojazdów, które od biedy w oczy nie kłują, czasem nawet coś tam błyśnie na lakierze. Kamery też pracują całkiem nieźle, chociaż nie ma widoku zza kierownicy, a nad resztą szkoda się roztrząsać.

A tu inny okaz fauny – kury. Równie nieżywe jak bizony :P

Oprawa audio... powiedzmy, że po prostu jest. Dźwięki dochodzące z toru zmagań są beznadziejne. Nie dość, że wszystko niemal charczy, to nieustanny, jednostajny ryk silnika woła o pomstę do nieba. Tak na dokładkę napiszę, że w całej grze przygrywa nam tylko jedna ścieżka muzyczna! Jednak nie wszystko jest takie tragiczne, jakby się mogło zdawać. Autorzy dość znacznie zawyżyli wymagania sprzętowe - podają, że najlepszym rozwiązaniem byłoby posiadanie co najmniej Pentium III 800 ze 128 MB RAM na pokładzie, gdy tymczasem gra się już spokojnie na PII 450 (z 320 MB RAM’u co prawda, ale za to ze słabą kartą graf.). Jeśli o tryby chodzi, to oprócz opcji dla pojedynczego gracza, mamy też grę przez sieć i na jednym komputerze (czyli „splitscreen”).
Poza tym gra dostępna jest w niskiej, jak na polskie realia, cenie, co tłumaczyłoby jej średnią grywalność, a na polu gier o monster truckach od czasu 2 części gry Microsoftu (o, notabene, zbliżonym tytule - czyżby celowy zabieg marketingowców?) panuje susza, więc od czasu do czasu można sobie kwadransik popykać.


28     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : Monster Truck Fury