15     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : Painkiller



Patryk "Paweł Romanowicz" Stanik


Painkiller to obecnie najbardziej znana polska produkcja. Ostatnio graliśmy w demo, oto wrażenia.



Do broni!
Ta gra od początku istnienia robiła wielkie nadzieje - pierwsza polska produkcja, która na targach E3 dostała nagrody (w kategoriach schooter i niespodzianka). Pisano o niej wiele już jakiś czas temu, jednak koncepcja strzelanki firmy People Can Fly pozostała niezmieniona - możnaby zmieścić ją w jednym zdaniu reklamującym grę: "Niebo ma swojego zabójcę".

Driz?

Jako osobnik na usługach Nieba mamy zająć się likwidowaniem piekielnych pomiotów, co będziemy robić w podziemnym świecie. Jednak nasz asortyment nie ograniczy się do miłowania i wybaczania. Rzekłbyś, że anihilowanie złych istot następować ma sposobami zgoła innymi niż te, o których uczy Biblia. Jednym z przedmiotów pomagających poplecznikom Zła zejść z tego (tamtego?) świata będzie tytułowy Painkiller. Jak to działa? Demo dało nam jego przedsmak. Dość powiedzieć, że podstawową funkcją tej trójząbowato wyglądającej broni jest koszenie... Ostrza umieszczone na końcu broni zaczynają wirować z wielką prędkością, a wprawione w ruch z lekkością wbijania noża w masło wtapiają się ciała wrogich zombie i innych kreatur, które staną nam na drodze. Innym narzędziem służącym szerzeniu dobra jest shotgun, tym razem dość standardowy.

Poziom: Kraków

Demony i inne
Głównym mięsem armatnim działającym na zlecenie Szatana będą demony, którym mamy "ulżyć" w cierpieniu (tak twierdzi twórca gry, abstrahując do nazwy tejże, która Amerykanom brzmi jak "środek przeciwbólowy"). Ciekawym rozwiązaniem jest liczba zabitych wrogów, która, jeśli przekroczy 100, uwalnia w nas demona o sympatycznym imieniu Samael - on to dopiero swoich traktuje... Podobną funkcję zastosowano w grze RUNE (szał bitewny Ragnara). Inną innowacją, o której wspominają autorzy jest stworzenie gry w konwencji horroru, która ponoć niezbyt jest eksploatowana przez twórców FPS'ów. Ja zaś pamiętam coś takiego jak UNDYING... Silną stroną PAINKILLER'A jest grafika (jak zresztą większości uznanych gier typu shooter) - wygląda przesmacznie, choć w demie nie wszystkie opcje ustawień grafiki są dostępne. No i mamy też kilka mankamentów, mam nadzieję w pełnej wersji gry usuniętych (przewidywanej na kwiecień tego roku) - choćby wygląd nieba, które pomimo zaznaczenia najwyższej jakości wyświetlania wygląda jakby było skopiowane z QUAKE'A numer 1.
Innym minusem jest długość wczytywania gry, nawet na dobrej klasy sprzęcie w demie nie wygląda to nazbyt różowo. Ogólnie jestem pod wrażeniem, tym bardziej, że silnik gry (Havok) jest dziełem chłopaków z People Can Fly - rodzimy, dobry engine, to nieczęsto się zdarza.

Demons Can Fly

I... akcjaaa!
Akcji zaznamy w grze niemało, co jest pierwszorzędnym celem autorów, którzy specjalnie usunęli wszystkie elementy spowalniające rozgrywkę, byśmy mogli w pełni relaksować umysł. Mamy dużo biegać i dużo strzelać, mało się zastanawiać. Jak w takim razie z fabułą? No cóż, autor znowu prosto tłumaczy - pokonywanie poziomów to domena gracza, fabuła posuwa się naprzód głównie poprzez filmiki ukazujące się na końcu każdego levelu.
Nie ma sensu oceniać tego typu podejścia do sprawy, bowiem fani gier gusta mają bardzo różnie, a zdarza się, że i wielki fan MUD'ów chciałby rozerwać się nieco przy dekapitacji demonich członków. Jednak architektura winna zadowolić wszystkich - demo pokazuje, że w wywiadach twórcy gry nie zgrywali się. Jest mrocznie, ciemno, zaskakująco; zdarzy się czasem, że nieopatrznie zabezpieczona beczka spadnie nam na głowę (a może to jakiś demon niechcący się o nią oparł?).

Oczami Samaela

Projektom poziomów nie mam nic do zarzucenia, znowu kawał dobrej roboty oddający chlubę Polakom. Sądzę, że samo zabranie się za taki projekt było odważne w kraju, w którym panują KURKI WODNE - pewnie nazwa producenta dodaje i twórcom otuchy. Muzyka i udźwiękowienie też nie pochodzą od macochy, widać, że twórcy pomysłów za kołnierz nie wylewali.
W Europie PAINKILLER'a wydać ma Cryo, firma powszechnie znana, zaś w Ameryce tego zajęcia podejmie się Dreamcatcher.
Jako, iż sądzę, że to najlepsza polska produkcja od czasów FRANKO, z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że na premierę czekam z niecierpliwością. Gra stojąca na światowym poziomie to ogromny ewenement a naszym kraju, pomóżmy więc chłopakom (i dziewczynom?) z People Can Fly - nie zabijajmy kolejnej firmy kupując piraty. Szczególnie, że gra ma ukazać się w serii Dobra Gra.


15     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : Painkiller