CO KCIUKI ZASTAŁY?
Kupiłem, odpaliłem i gębę otworzyłem. Innymi słowy pierwsze wrażenia z gry były bardzo pozytywne. Moje oczy ujrzały kolorowy, ciepły świat, który promieniował na mój cały pokoik. Pośrodku tego świata stał pan Hydro (Maniek) – ładnie wyrenderowany jak się chwile po odpaleniu konsol okazało dysponujący szeroką gamą ruchów (większą niż w SM 64), które charakteryzowały solidnym doklatkowaniem i ogólną płynnością.
Wspinanie...
|
Cały świat od strony graficznej prezentował się bardzo dobrze.... wyraźnie po prostu... dobrze, bo już po kilkunastu minutach gry w Mariana można było dojrzeć dużą ilość (za dużą) brzydkich tekstur (stańcie sobie blisko jakiejś ściany). Na szczęście jest sporo momentów gdzie Shigeru wykorzystał „powera” NGC w bardzo ładny i solidnie wyeksponowany sposób – wdrapcie się na najwyższą linę w trzecim „stejdżu”. Uogólniając więc grafika w sumie porządku ale jak na Mr. Hydro to niestety stanowczo za słabo.
...pływanie...
|
CZY DOSTALIŚMY COŚ ŚWIEŻEGO?
Cóż zależy pod jakim względem, ale jakby nie patrzeć jedną zmianę mamy radykalną. Główną nowością w SMS jest wodny „dżet pak” na plecach głównego bohatera. Stwarza on trzeba przyznać niemało możliwości pod względem nowych ruchów Mańka – teraz możemy dostać się praktycznie w każdy zakamarek świata gry. Bonus ten jest bardzo trafionym i dopracowanym pod każdym względem pomysłem.
Niestety jeśli chodzi o resztę nowości.... to ich perfidnie nie ma, niektórzy pocieszają się: powrót do korzeni, sentyment Nintendo i inne takie usprawiedliwienia. Panowie! Mieliście sześć lat ! Sześć chrzanionych lat (To aż za dużo czasu by stworzyć hit a my dostajemy tylko bardzo miodną (ale nie wszech miodną), śliczną (ale nie przepiękną) grę w klimatach Nintendowych.